Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paweł Sanajew
‹W grze›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW grze
Tytuł oryginalnyНа игре
ReżyseriaPaweł Sanajew
ZdjęciaWładysław Gurczyn
Scenariusz
ObsadaWiktor Wierżbicki, Siergiej Czirkow, Paweł Priłucznyj, Aleksiej Bardukow, Agne Ditkovskite, Jewgienij Charłanow, Tichon Żyzniewski, Nodar Siradze, Marina Pietrenko, Michaił Gor / Goriewoj, Boris Tienin, Michaił Truchin, Igor Skliar
MuzykaIwan Burljajew, Siergiej Dudakow
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Uważaj, co wkładasz do kompa!
[Paweł Sanajew „W grze” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Choć dzieciństwo Pawła Sanajewa nie należało do najszczęśliwszych, trzeba przyznać, że miał on nieco ułatwiony start w zawodzie filmowca. Bardzo znanymi aktorami byli przecież jego dziadek (Wsiewołod Sanajew) i ojczym (Rołan Bykow); karierę wciąż robi też matka reżysera (Jelena Sanajewa). Paweł wyspecjalizował się w mało ambitnym, ale wizualnie atrakcyjnym kinie akcji, czego najlepszym przykładem jest jego najnowsze dzieło – thriller z elementami fantastyki „W grze”.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Uważaj, co wkładasz do kompa!
[Paweł Sanajew „W grze” - recenzja]

Choć dzieciństwo Pawła Sanajewa nie należało do najszczęśliwszych, trzeba przyznać, że miał on nieco ułatwiony start w zawodzie filmowca. Bardzo znanymi aktorami byli przecież jego dziadek (Wsiewołod Sanajew) i ojczym (Rołan Bykow); karierę wciąż robi też matka reżysera (Jelena Sanajewa). Paweł wyspecjalizował się w mało ambitnym, ale wizualnie atrakcyjnym kinie akcji, czego najlepszym przykładem jest jego najnowsze dzieło – thriller z elementami fantastyki „W grze”.

Paweł Sanajew
‹W grze›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW grze
Tytuł oryginalnyНа игре
ReżyseriaPaweł Sanajew
ZdjęciaWładysław Gurczyn
Scenariusz
ObsadaWiktor Wierżbicki, Siergiej Czirkow, Paweł Priłucznyj, Aleksiej Bardukow, Agne Ditkovskite, Jewgienij Charłanow, Tichon Żyzniewski, Nodar Siradze, Marina Pietrenko, Michaił Gor / Goriewoj, Boris Tienin, Michaił Truchin, Igor Skliar
MuzykaIwan Burljajew, Siergiej Dudakow
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dzieciństwo Pawła Sanajewa obfitowało w dramatyczne wydarzenia, które dla nikogo zresztą nie są już od kilkunastu lat tajemnicą. On sam opisał swoje doświadczenia z czasów, gdy znajdował się pod opieką sadystycznej babci, w opublikowanej po raz pierwszy w 1996 roku powieści „Pochowajcie mnie pod podłogą”, która w ubiegłym roku doczekała się ekranizacji filmowej autorstwa Siergieja Snieżkina. W tym samym czasie, kiedy przenoszono na ekran jego młodzieńczą książkę, Sanajew pracował nad swoim kolejnym – po krótkometrażówce „Kowieński blues” (2004), thrillerze „Ostatni weekend” (2005) oraz dramacie sensacyjnym „Zerowy kilometr” (2007) –obrazem, któremu nadał tytuł „W grze”. Jest on pierwszą częścią adaptacji sensacyjno-cyberpunkowej powieści zupełnie w Polsce nieznanego Aleksandra Czubarjana. Pisarz przyszedł na świat w Rostowie nad Donem przed trzydziestoma czterema laty. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął studia, które jednak przerwał. Przez następne lata utrzymywał się, pracując między innymi jako sprzedawca, księgowy i ładowacz; w czasie wolnym zaczął natomiast pisać opowiadania fantastycznonaukowe. Jako pisarz zadebiutował na początku XXI wieku w czasopiśmie „Kowczeg” („Arka”), będącym literackim dodatkiem do, ukazującej się w Rostowie, gazety „Kowczeg Kawkaza” („Kaukaska Arka”). Pierwszą powieść – „Igry i żyzn’” – opublikował w 2003 roku i to ona właśnie stała się literackim pierwowzorem filmu Sanajewa. Dwa lata później światło dzienne ujrzała książka „Połnyj root”, a przed dwoma laty – „Toczka niewozwrata”. Twórczością Czubarjana filmowcy zainteresowali się już kilka lat temu. W 2006 roku Walerij Todorowski (autor głośnych ostatnimi czasy „Bikiniarzy”) ogłosił, że ma zamiar zekranizować drugą powieść rostowianina, nic jednak – przynajmniej do tej pory – z planów tych nie wyszło. Tym samym Todorowskiego zdołał wyprzedzić Sanajew i to on ma wielkie szanse ku temu, by wprowadzić pisarza na salony.
Czubarjan – nie ukrywający, że jego literackimi mistrzami są Siergiej Łukjanienko, Wiktor Pielewin i Michaił Bułhakow – został współscenarzystą „W grze”. Okres zdjęciowy rozpoczął się w lipcu, a zakończył w grudniu 2008, choć jeszcze we wrześniu 2009 roku robiono dokrętki. Sanajew dysponował budżetem równym 3,5 miliona dolarów, co – jak na warunki rosyjskie – jest całkiem przyzwoitą kwotą.
Od razu też założono, że powstaną dwa filmy, które zostaną wprowadzone do kin w kilkumiesięcznym odstępie (podobnie uczyniono wcześniej między innymi z „Paragrafem 78” Michaiła Chlebodorowa oraz „Przenicowanym światem” Fiodora Bondarczuka). Premiera pierwszej części miała miejsce 26 listopada ubiegłego roku, druga („W grze: Nowy poziom”) trafi na ekrany w połowie przyszłego miesiąca. Posunięcie to nader sprytne, oznacza bowiem tyle, że za te same pieniądze twórcy zgarną (prawie) podwójną kasę. Zresztą i tak nie mają się specjalnie o co martwić, ponieważ w ciągu pierwszych tygodni wyświetlania koszty produkcji zdążyły się już zwrócić. W pewnym sensie to zrozumiałe. Czubarjan i Sanajew podejmują w końcu temat, który może wydawać się bardzo atrakcyjny dla nastolatków spędzających więcej czasu w rzeczywistości wirtualnej niż w realnym świecie; nie zmienia to jednak w niczym faktu, że obraz nie wykracza poza standardy już dawno ustanowione przez filmowców amerykańskich, do tematu nie wnosi więc niczego nowego. Może natomiast posłużyć za kolejny dowód na prawdziwość twierdzenia: „Rosjanin potrafi!”. Ale to już w zasadzie wiemy od czasu „Nocnego Patrolu” (2004) Timura Biekmambetowa…
Bohaterowie „W grze” to rosyjskie „młode wilki”, grupa zaprzyjaźnionych studentów z Niżnego Nowogrodu, których – poza upodobaniem do dobrej zabawy z dziewczynami – łączy jeszcze zamiłowanie do gier komputerowych. Dlatego też decydują się na wzięcie udziału w organizowanych przez korporację „Wirtes” zawodach, podczas których całą konkurencję pozostawiają daleko w tyle. W nagrodę otrzymują między innymi dyski z pilotażową wersją zupełnie nowej gry – „Antyterror” – która nie trafiła jeszcze do sprzedaży. Stojąc na scenie i uśmiechając się do kamer, chłopacy nie spodziewają się, jak bardzo to wydarzenie odmieni ich życie. W ciągu kilku kolejnych godzin każdy z nich przechodzi bowiem transformację, której początkiem jest odpalenie płyty w domowym pececie. Otóż dziwnym zrządzeniem losu – chociaż trafniej byłoby chyba napisać: w wyniku zastosowania rewolucyjnej technologii (tylko jakiej? tego autorzy filmu nie wyjaśniają) – wszyscy zdobywają dokładnie takie same umiejętności, jakimi mogli poszczycić się bohaterowie „Antyterroru”. Bez kiwnięcia palcem i podniesienia choćby jednego ciężarka nieco płochliwi studenci stają się prawdziwymi terminatorami, a może raczej – trzymając się rosyjskiej nomenklatury – specnazowcami. W pierwszej chwili nie zdają sobie z tego wprawdzie sprawy, ale gdy tylko znajdą się w opałach, od razu wszystko sobie uświadomią. Na przykład Maksim – podczas spotkania ze świeżo poznaną Leną, zaczepiony w restauracji przez brata lokalnego mafiosa, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund rozprawia się z zawodowymi bandytami. Bruce Lee, Chuck Norris i John Saxon razem wzięci by tego nie potrafili! Ale to dopiero początek. Kiedy chłopak wpadnie w końcu w ręce „ojca chrzestnego” Chazyra, przyjaciele przyjdą mu z pomocą i nie powstrzyma ich przed tym nawet cały oddział doświadczonych w boju najemników z Kaukazu. Załatwią ich celnymi kopniakami i bronią do paintballa, przynajmniej w pierwszej fazie potyczki.
Szybko się okazuje, że wyciek gry „Antyterror” nie był wcale przypadkiem. Korporacja „Wirtes” w ten właśnie sposób postanowiła przetestować zupełnie nową technologię, przy okazji w ekspresowym tempie szkoląc grupę potencjalnych żołnierzy, których mogłaby użyć do walki z konkurencyjną firmą „Terranko”. A jest o co walczyć. Oba syndykaty starają się bowiem przejąć kontrolę nad znajdującymi się na terytorium Boliwii złożami palladu – bardzo rzadkiego pierwiastka, który, użyty jako „gąbka wodorowa”, może być przydatny przy tworzeniu nieograniczonego, alternatywnego źródła energii. Jeśli „Terranko” dogada się z legalnym rządem południowoamerykańskiego kraju, a na to się właśnie zanosi, „Wirtes” nie zawaha się spuścić ze smyczy swoich żołdaków. Pech – a może szczęście? – sprawia, że stają się nimi niedawni jeszcze studenci: Maksim, „Wampir”, Kostia, „Doc”, „Komar”, Jan i Rita. Młodzi, naiwni i ideowi, łatwo dają się zbałamucić szczwanym mafiosom, tym bardziej że nie znają całej prawdy. A kiedy już ją poznają, okaże się za późno. Kręcąc „W grze”, Sanajew czerpał pełnymi garściami z dorobku twórców amerykańskich i zachodnioeuropejskich. Postać głównego czarnego charakteru, Borisa Siergiejewicza, skrojona jest na miarę opowieści o agencie 007. Latający nad Rosją swoim nowoczesnym zeppelinem „ojciec chrzestny”, przypomina owładniętych manią panowania nad światem bandytów z książek Iana Fleminga. Z kolei grupa młodych komandosów z przypadku przywodzić może na myśl bohaterów serii „The Fast and the Furious” oraz „xXx”. Sama intryga natomiast pomyślana została jako kolejna wariacja na temat „Psów wojny” Fredericka Forsytha. Wszystko więc kiedyś, gdzieś już zostało wykorzystane. Za jedyne novum, od biedy, można uznać wątek cyberpunkowy, choć i on potraktowany został przez reżysera bardzo powierzchownie, by nie rzec – pretekstowo. Trudno przewidywać, jak rozwinie się akcja w drugiej części obrazu, ale w pierwszej odsłonie rzeczywistość wirtualna posłużyła jedynie jako usprawiedliwienie (cudownego) przejęcia przez studentów umiejętności walki i strzelania od bohaterów gry komputerowej. Na dodatek, by tego dokonać, wystarczyło włożyć płytę do stacji dysków – reszta odbyła się już automatycznie. Bzdura? To chyba mało powiedziane…
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.