Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nucleus

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNucleus
Wykonawca / KompozytorNucleus
Data wydania1969
NośnikWinyl
Czas trwania43:58
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Greg Fitzpatrick, John Richardson, Hughie Leggat, Bob Horne, Danny Taylor
Utwory
Winyl1
1) Jenny Wake Up08:57
2) All About Me and the Spidery Bass05:25
3) Judgement Day08:24
4) Lost and Found06:41
5) Snare Your Colour02:59
6) Communication10:57
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jądro jasności z Toronto

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Kanadyjczycy z grupy Nucleus.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jądro jasności z Toronto

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Kanadyjczycy z grupy Nucleus.

Nucleus

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNucleus
Wykonawca / KompozytorNucleus
Data wydania1969
NośnikWinyl
Czas trwania43:58
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Greg Fitzpatrick, John Richardson, Hughie Leggat, Bob Horne, Danny Taylor
Utwory
Winyl1
1) Jenny Wake Up08:57
2) All About Me and the Spidery Bass05:25
3) Judgement Day08:24
4) Lost and Found06:41
5) Snare Your Colour02:59
6) Communication10:57
Wyszukaj / Kup
Zespół o nazwie Nucleus wielbiciele rocka progresywnego i fusion powinni znać. Działał w Wielkiej Brytanii w latach 1969-1989, a jego liderem był szkocki trębacz Ian Carr (zmarły przed pięcioma laty). Poza nim przez grupę przewinęli się muzycy tej miary, co Karl Jenkins i John Marshall (obaj szerzej znani z kolejnego wcielenia Soft Machine), Allan Holdsworth (Tempest, UK, kariera solowa) oraz Tony Levin (King Crimson i dziesiątki innych projektów). Formacja pozostawiła po sobie kilkanaście płyt, niektóre cieszyły się nawet dużym uznaniem znawców. Tylko że w dzisiejszym „Non Omnis Moriar” nie o tę kapelę chodzi! Zanim bowiem na Wyspach Brytyjskich Ian Carr stworzył swój sztandarowy produkt, w dalekim Toronto działał zupełnie inny Nucleus, którego do walki o sukces – dodajmy od razu: zakończonej niepowodzeniem – poprowadził Greg Fitzpatrick. W efekcie Kanadyjczycy działali pod tą nazwą bardzo krótko, zaledwie dwa lata, pozostawiając po sobie tylko jeden krążek, zatytułowany zresztą po prostu „Nucleus”. Początki zespołu sięgają 1964 roku, kiedy to na przedmieściach stolicy prowincji Ontario nastoletni perkusista Danny Taylor powołał do życia grupę The Phantoms; poza nim tworzyli ją jego szkolni koledzy: gitarzysta John Richardson oraz – najmłodszy w całym gronie – zaledwie dwunastoletni klawiszowiec Sebastian Agnello. Ten ostatni, mimo młodego wieku, miał ponoć olbrzymi talent, dlatego też szybko został „podkupiony” przez jeszcze starszych kolegów i opuścił szeregi formacji. Ta jednak nie przestała istnieć, choć po zastąpieniu Sebastiana przez Grega Elliota zmieniła szyld – na The Lords of London.
Miało to miejsce w 1965 roku. Taylor, Richardson i Elliot dokooptowali jeszcze do składu dwóch śpiewających gitarzystów basowych Grega Fitzpatricka oraz Hughie Leggata i wyspecjalizowali się w graniu coverów The Rolling Stones. Z biegiem czasu sami także zaczęli komponować. Po roku działalności pod nową nazwą odszedł Elliot, a jego miejsce zajął „syn marnotrawny”, czyli Agnello. Z nim za keyboardami zespół zaczął odnosić lokalne sukcesy, których ukoronowaniem był kontrakt na codzienne występy podczas odbywającej się w Toronto Kanadyjskiej Wystawy Krajowej (będącej „odpryskiem” zorganizowanej w tym samym czasie w Montrealu Wystawy Światowej, czyli EXPO). Nastoletni muzycy występowali od 15 sierpnia do 2 września 1967 roku, za towarzyszy mając inne kanadyjskie formacje, The Guess Who i Kensington Market, oraz gościa ze Stanów Zjednoczonych – Moby Grape. Na żółtodziobów z The Lords of London zwrócili teraz uwagę wydawcy płyt; łowcy talentów z kanadyjskiego oddziału RCA zaproponowali grupie sesję nagraniową, która zaowocowała dwoma – wydanymi w 1967 roku – singlami: „Cornflakes & Ice Cream” / „Time Waits For No One” oraz „Popcorn Man” / „21.000 Dreams”. Rok później w USA ukazała się trzecia mała płytka z utworami „Candy Rainbow” i „Within Your Mind”. Muzyka Kanadyjczyków nie należała do szczególnie innowacyjnych. Zespół, nie bez powodu, wrzucany był do szufladki z napisem „bubble-gum”, którym to terminem określano ówczesny pop z domieszką rocka i psychodelii. Pod koniec lat 60. XX wieku odbierano to już jednak dość często jako przytyk, twórczość taka nie zaliczała się bowiem do ambitnych. A Fitzpatrick i koledzy ambicje mieli.
W 1968 roku z przyjaciółmi ponownie rozstał się Sebastian Agnello, na miejsce którego przyjęto Boba Horne’a. Ta decyzja personalna pociągnęła za sobą kolosalną zmianę. Bob, zainteresowany psychodelią, jazz-rockiem i improwizacjami rockowymi, popchnął zainteresowania kolegów w zupełnie nowym kierunku. Aby porzucić dotychczasowy wizerunek, który coraz bardziej okazywał się niechcianym balastem, zespół po raz kolejny zmienił szyld – tym razem na Nucleus (jądro komórkowe). Następnie podpisano kontrakt płytowy z nowojorską wytwórnią Mainstream Records, w efekcie czego w kwietniu 1969 roku do sprzedaży trafił debiutancki – a jak się później okazało, także jedyny w karierze –album kapeli. Znalazło się na nim sześć kompozycji – wszystkie autorstwa głównego wokalisty i basisty Grega Fitzpatricka. Stronę A krążka otwiera dziewięciominutowy – najbardziej niespójny, ale mający momenty imponujące – utwór „Jenny Wake Up”. Główne „skrzypce” grają w nim dwa instrumenty, które zresztą będą wybijać się na plan pierwszy także we wszystkich pozostałych kawałkach – gitara elektryczna i organy Hammonda. Prowadzone przez nie „dialogi” nadają ton całemu albumowi, stając się jego najbardziej charakterystyczną cechą. Ale „Jenny…” z jakiegoś powodu cierpi na rozdwojenie jaźni. Fragmenty ostre, rockowe, psychodeliczne, sąsiadują w niej bowiem z typowo popowymi, jakby muzycy nie zdołali jeszcze odciąć pępowiny łączącej ich z The Lords of London. A może był to zabieg w pełni świadomy, który został pomyślany jako symboliczne zerwanie z przeszłością? W każdym razie w częściach o proweniencji rockowej Nucleus prezentuje się kapitalnie, w niczym nie ustępując takim formacjom, jak The Moody Blues czy Procol Harum.
„All About Me and the Spidery Bass” stanowi wycieczkę w stronę psychodelii. Zespół dba o to, by po momentach dynamicznych (z rozpędzoną perkusją i przejmującym wokalem) następowały spokojne i stonowane, znaczone bliskimi klasyce romantycznej partiami klawiszy czy patetycznym pochodem basu. Horne ponownie jednak wybija się ponad pozostałych instrumentalistów; to on przydaje muzyce Nucleusa odpowiedniego klimatu, gdy jest taka potrzeba, potrafi też dać czadu, jakiego nie powstydziłby się świętej pamięci Jon Lord. Podobny schemat grupa stosuje w „Judgement Day”: fragmenty ostre i rockowe, dynamizowane jeszcze dzięki szorstkiemu wokalowi Grega, kontrastują z delikatną partią gitary, której towarzyszą subtelne chórki Johna i Hughie. Richardson prezentuje tu zresztą także swoje umiejętności gitarowe, serwując całkiem udaną solówkę. Po przełożeniu krążka na stronę B czeka nas spotkanie z „Lost and Found”. To (niespełna) siedem minut prawdziwej progresywno-rockowej psychodelii, z improwizowaną partią wokalną i kapitalnymi wstawkami instrumentalnymi – przede wszystkim organów i gitary. Najkrótszy na całym krążku „Snare Your Colour” stanowi formę piosenkowego przerywnika, chociaż i tutaj mamy do czynienia z pewną ciekawostką – nałożonymi na siebie ścieżkami fortepianu (grającego rytmicznie) i Hammondów (odpowiadających za stworzenie nastroju). Album wieńczy jedenastominutowe „Communication”, które rozpoczyna się bardzo majestatycznie i sennie, w czym Horne’a wspomaga swoim hipnotycznym i bardzo monotonnym głosem Fitzpatrick. Ciekawe rzeczy dzieją się w tym czasie w tle, o co dbają przede wszystkim klawiszowiec, basista i gitarzysta. Mniej więcej w połowie numeru Greg milknie, a do „głosu” dochodzą najpierw Horne, a następnie Richardson. Ich solówki – zwłaszcza zaś gitarowa, na dodatek mocno rozbudowana – są tak smakowite, że chce się do nich wracać nieustannie. Gdy więc płyta dobiega końca, trzeba naprawdę wykazać się brakiem empatii, aby nie „odpalić” jej od nowa.
To prawda, że album ten jest nierówny. Obok momentów absolutnie zachwycających posiada, choć jest ich niewiele, fragmenty irytujące i wtórne (zwłaszcza w „Jenny Wake Up” i „Snare Your Colour”) – i to być może przyczyniło się do braku sukcesu komercyjnego. Jako że objawień na rynku muzycznym wtedy nie brakowało, publiczność ulokowała swoje uczucia gdzie indziej. Album sprzedawał się kiepsko, co w artystach, przekonanych o wartości swego dzieła, zrodziło ogromną frustrację, która pod koniec 1970 roku doprowadziła do rozpadu zespołu. Fitzpatrick i Horne zrezygnowali z dalszej kariery; pozostała trójka – Richardson, Leggat i Taylor – wraz z dwoma eksczłonkami Leather, wokalistą Aleksem Machinem i gitarzystą Paulen Naumannem – powołała do życia rockowy kwintet A Foot in Coldwater, który w ciągu ośmiu lat działalności opublikował cztery płyty długogrające: „A Foot in Coldwater” (1972), „The Second Foot in Coldwater” (1973), „All Around Us” (1974) oraz „Breaking Through” (1977). Rozpad grupy przypieczętowało odejście Leggata, który w krótkim czasie liderował trzem kolejnym, efemerycznym formacjom: Thunder Road, Private Eye (album „Private Eye”, 1981) oraz Leggat (płyta „Illuminations”, 1982). Hughie pozostał zresztą najaktywniejszym zawodowo muzykiem Nucleusa. Obecnie udziela się w blues-rockowej grupie The Mississippi Hippies (CD „The Mississippi Hippies”, 2005). Wiosną 2008 roku przyjął natomiast zaproszenie Danny’ego Taylora i Johna Richardsona, by zagrać kilka koncertów pod nazwą Nucleus; na scenie nie pojawili się jednak wówczas ani Fitzpatrick, ani Horne, których zastąpili Mike Kamino (gitara basowa) i Grant Slater (organy). Powrót w czterdziestą rocznicę powstania nie zakończył się mimo wszystko reaktywowaniem kapeli. I dobrze. Jak bowiem mawiał Heaklit z Efezu, „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo już inne napłynęły w nią wody”.
koniec
1 listopada 2014
Skład:
Greg Fitzpatrick – śpiew, gitara basowa, fortepian, kompozycje
John Richardson – gitara elektryczna, chórki
Hughie Leggat – gitara basowa, śpiew
Bob Horne – organy Hammonda
Danny Taylor – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.