Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Słuchaj i patrz: Uzbierane

Esensja.pl
Esensja.pl
Czas mija i szczęśliwie uzbierałam garść ciekawych teledysków, którymi mogę się podzielić w kolejnej części „Słuchaj i patrz”. Będzie różnorodnie, zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym.

Beatrycze Nowicka

Słuchaj i patrz: Uzbierane

Czas mija i szczęśliwie uzbierałam garść ciekawych teledysków, którymi mogę się podzielić w kolejnej części „Słuchaj i patrz”. Będzie różnorodnie, zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym.
Jak odejść od standardowego pomysłu na klip, z ujęciami zespołu wykonującego utwór? Można na przykład nakręcić go w formie krótkometrażowego filmu sprawiającego wrażenie fragmentu, bądź też odcinka mrocznego kryminału o seryjnym zabójcy. Tak właśnie wygląda teledysk do „You love me cause I hate you” włoskiej grupy Lacuna Coil. Szczególnie doceniam w nim przekonującą grę aktorską wokalistki wcielającej się w rolę pani detektyw. Żeby było ciekawiej, kolejną cegiełkę do tej historii dokłada klip nakręcony do „Blood, tears, dust” (warto go zobaczyć, bo zmienia zupełnie „układ pionków na planszy”), niektórzy twierdzą, że i ten do „Delirium”.
Pora na zmianę muzycznego klimatu i piosenkę dubsetepowej grupy Modestep – „Sunlight hurts my eyes”. Kiedy widziałam ich klip po raz pierwszy, poczułam się wręcz zgorszona. Ale zaraz przyszła refleksja, że moje odczucia byłyby zupełnie inne, gdyby głównymi bohaterami teledysku byli dwudziestolatkowie. I kolejna myśl, że oto tkwi we mnie nie do końca uświadomione przekonanie, że starsi ludzie powinni wycofać się z życia, a ich naturalnym miejscem jest własny salonik, ewentualnie fotel przed domem. Jakby nie mieli już nic lepszego do roboty, tylko czekać na śmierć. Sztuka może być prowokacyjna, jeśli czemuś to służy. W tym przypadku uważam, że tak jest.
Maja Koman jest wokalistką zdecydowanie niekomercyjną, a część jej utworów jest mocno satyryczna. Tak, jak i ten pt. „Babcia mówi”. W teledysku do niego zwraca uwagę świetny pomysł na zoo, znakomicie podkreślający treść piosenki. Trzeba powiedzieć, że cały zespół ma też spory dystans do siebie. Choć muszę przyznać, że często zgadzam się z tytułową babcią w kwestii mężczyzn. Ale że sama nie jestem prawdziwą kobietą z babcinych wspomnień, to i kamieniem rzucać mi nie wolno. A jeśli komuś nie przeszkadza dosadne słownictwo, to polecam posłuchać "Jestem"… szkoda, że takich piosenek nie było, gdy byłam nastolatką, może łatwiej by mi się wtedy żyło.
Wartą uwagi artystką na polskiej scenie muzycznej jest Daria Zawiałow. Porusza mnie teledysk do „Hej hej!”, ponieważ sama już dawno we własnym domu przegrałam z monitorami (komputerowymi w liczbie dwóch na jedno stanowisko, bo na jednym można grać w grę a na drugim oglądać jednocześnie filmiki na youtubie albo serial, tabletem na jeszcze jedną gierkę, bo czemu nie grać w dwie naraz) smartfonem oraz słuchawkami.
Na koniec zostawiłam sobie utwór zespołu Haya, grającego muzykę opartą na mongolskiej muzyce ludowej. Ich wokalistka Daichin Tana ma przepiękny, czysty i mocny głos, ale oczywiście nie jest jedynym atutem – zwracają uwagę także wykorzystywane przez zespół tradycyjne instrumenty oraz mongolski śpiew gardłowy. Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania piosenki, której tytuł przetłumaczony na angielski brzmi „Crazy horse” (film zaopatrzono także w angielskie napisy). Utwór jest przejmujący, zwłaszcza, gdy w drugiej połowie rozwija się z pełną mocą w lament nad utratą – tradycji, rodzimego krajobrazu, wolności, a chyba też i czegoś jeszcze bardziej ulotnego – przynajmniej ja to tak odczytuję – głębszego, duchowego wymiaru ludzkiego życia.
koniec
13 listopada 2019

Komentarze

13 XI 2019   22:58:24

Fajny i "antysmartphonowy" w wymowie jest też teledysk do "Disillusioned" A Perfect Circle

13 XI 2019   23:35:03

Fajny :) Podoba mi się zwłasza pomysł z pełzającymi kablami.
Tylko ten krąg patrzących w niebo jednak trochę kiczowaty, można to było jakoś inaczej pokazać.

Mam wrażenie, że w XXI ludzie w krajach rozwiniętych gromadnie "odsuwają się" od rzeczywistości na rzecz wirtuala.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Po płytę marsz: Maj 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Stara miłość i najnowsze odkrycia
— Beatrycze Nowicka

Weź głęboki oddech
— Beatrycze Nowicka

Koniec dzieciństwa
— Beatrycze Nowicka

Garstka na Nowy Rok
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości ciąg dalszy
— Beatrycze Nowicka

Myślą, że nie dzieje się nic
— Beatrycze Nowicka

Z przymrużeniem oka
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości
— Beatrycze Nowicka

Szarpnąć strunę
— Beatrycze Nowicka

Dzieci Buki
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.