Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

The Don Rendell – Ian Carr Quintet
‹Shades of Blue›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShades of Blue
Wykonawca / KompozytorThe Don Rendell – Ian Carr Quintet
Data wydania1965
Wydawca Columbia Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:54
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Don Rendell, Ian Carr, Colin Purbrook, Dave Green, Trevor Tomkins
Utwory
Winyl1
1) Blue Mosque04:16
2) Latin Blue03:29
3) Just Blue05:37
4) Sailin’04:59
5) Garrison ’6406:03
6) Blue Doom02:25
7) Shades of Blue07:09
8) Big City Strut03:57
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Narodziny legendy

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj debiutancki album postbopowego brytyjskiego kwintetu saksofonisty Dona Rendella i trębacza Iana Carra.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Narodziny legendy

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj debiutancki album postbopowego brytyjskiego kwintetu saksofonisty Dona Rendella i trębacza Iana Carra.

The Don Rendell – Ian Carr Quintet
‹Shades of Blue›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShades of Blue
Wykonawca / KompozytorThe Don Rendell – Ian Carr Quintet
Data wydania1965
Wydawca Columbia Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:54
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Don Rendell, Ian Carr, Colin Purbrook, Dave Green, Trevor Tomkins
Utwory
Winyl1
1) Blue Mosque04:16
2) Latin Blue03:29
3) Just Blue05:37
4) Sailin’04:59
5) Garrison ’6406:03
6) Blue Doom02:25
7) Shades of Blue07:09
8) Big City Strut03:57
Wyszukaj / Kup
Po ponad półrocznej przygodzie z zespołem Hawkwind (i jego projektami pobocznymi) przychodzi moment, kiedy trzeba w końcu odpocząć od Dave’a Brocka i jego kompanów. Wziąć oddech i zająć się muzyką z zupełnie innego poletka. Dlatego tę i kilka kolejnych edycji „Non omnis moriar” mam zamiar poświęcić dwóm nieco mniej znanym nad Wisłą, ale na Wyspach Brytyjskich legendarnym, twórcom jazzowym i jazzrockowym: angielskiemu saksofoniście i fleciście Donowi Rendellowi (1926-2015) oraz szkockiemu trębaczowi Ianowi Carrowi (1933-2009), którzy zwłaszcza w latach 60. i 70. ubiegłego wieku w istotny sposób kształtowali zachodnioeuropejską scenę, czy to grając wspólnie, czy oddzielnie. Niekiedy doszlusowywał jeszcze do nich (bądź oni do niego) pianista Neil Ardley (1937-2004), który tym samym stanie się trzecim bohaterem mojej opowieści.
Don Rendell urodził się w Plymouth w 1926 roku. Był uczniem City of London School, prywatnej szkoły dla chłopców, kiedy wybuchła druga wojna światowa. Kiedy zaczęły mnożyć się niemieckie naloty na stolicę Anglii, dzieci ewakuowano i tym sposobem nastoletni Don trafił do publicznego Marlborough College (w mieście położonym na zachód od Londynu). Od piątego roku życia uczył się gry na fortepianie, ale w czasie wojny poznał i zafascynował się jazzem, wtedy też postanowił zostać saksofonistą. Po ukończeniu szkoły znalazł pracę w banku, lecz szybko doszedł do wniosku, że nie jest to ta ścieżka kariery, która odpowiadałaby mu najbardziej. Wówczas podjął brzemienną w skutki decyzję – że zostanie zawodowym muzykiem. Początki nie były oczywiście łatwe, ale patrząc na to, jak wszystko szybko się potoczyło, można jednak odnieść wrażenie, że Najwyższy postanowił mimo wszystko rozłożyć przed Rendellem czerwony dywan.
W latach 50. stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych saksofonistów na Wyspach. Nagrywał z big bandami Mike’a Nevarda (longplay „Aces Anonymous”, 1954), Johnny’ego Keatinga („English Jazz”, 1955), Kenny’ego Bakera („Blowin’ Up a Storm”, 1959), ale też tworzył własne formacje. Z Don Rendell Sextet wydał w 1955 roku kilka singli, z Septetem poszerzonym o belgijskiego saksofonistę i flecistę Bobby’ego Jaspara nagrał album „Rencontre a Paris” (1955), wreszcie wydał solowy krążek „Meet Don Rendell” (1955). Później stał na czele grup Don Rendell Jazz Six („Presents the Jazz Six”, 1957; „Playtime”, 1958) i The Jazz Committee (EP-ka „The Jazz Committee”, 1959), wreszcie powołał do życia The New Don Rendell Quintet ze słynnym po latach Grahamem Bondem na saksofonie altowym („Roarin’”, 1961), by w 1962 roku otworzyć zupełnie nowy rozdział w swojej karierze artystycznej – znaczony szyldem The Don Rendell – Ian Carr Quintet.
Ian Carr przyszedł na świat w szkockim Dumfries w 1933 roku. Pierwotnie wcale nie zakładał, że będzie muzykiem. Jako dziewiętnastolatek rozpoczął studia z literatury angielskiej w King’s College w Newcastle (uczelni przemianowanej następnie na Newcastle University). Grał już wtedy wprawdzie od dwóch lat na trąbce, ale nie wiązał z tym instrumentem swojej przyszłości. A jednak z czasem całkiem zmienił swoje życiowe plany. W pewnym sensie pod wpływem swego młodszego o cztery lata brata Mike’a (grającego na fortepianie), który znalazłszy się w tym samym mieście co Ian, postanowił założyć zespół jazzowy i zaproponował współpracę najbliższemu krewnemu. Tak narodził się EmCee Five, który w epoce pozostawił po sobie jedynie dwie małe płytki: EP-kę „Let’s Take Five!” (1962) oraz – już pośmiertnie – singiel z utworami „Northumberland Air” i „John O’Groats” (1963). Dopiero po ćwierćwieczu, czyli w drugiej połowie lat 80., ukazał się longplay zbierający kilkanaście kompozycji formacji.
Za sprawą EmCee Five Carr dokonał jeszcze jednej ważnej zmiany w swoim życiu – przeniósł się z Newcastle do Londynu, gdzie w 1962 roku poznał Dona Rendella. Panowie, mimo dzielącej ich różnicy lat i doświadczeń artystycznych (Rendell miał ich nieporównywalnie więcej), przypadli sobie do gustu i stworzyli sygnowany własnymi nazwiskami Kwintet. Zespół działał w latach 1962-1969, pozostawiając po sobie w tym czasie pięć płyt długogrających: „Shades of Blue” (1965), „Dusk Fire” (1966), „Phase III” (1968), „Live” (1969) oraz „Change Is” (1969). Lata później ukazało się kilka kolejnych wydawnictw, dokumentujących przede wszystkim życie koncertowe formacji: „Live in London” (2003) i jego rozszerzona wersja „Warm Up: The Complete Live at the Highwayman 1965” (2023), „Live at the Union 1966” (2011), dwie części „BBC Jazz Club 1965-1966” (2020-2021) oraz „Blue Beginnings” (2021). Ostatni z wymienionych albumów zawiera najwcześniejsze nagrania Kwintetu zarejestrowane „na żywo” (w kwietniu i listopadzie 1964 roku).
Debiut Kwintetu nagrany został w londyńskim studiu Lansdowne (istniejącym w latach 1957-2006) w ciągu zaledwie dwóch dni, 1 i 2 października 1964 roku, a wydała go parę miesięcy później brytyjska filia wytwórni Columbia. Obok Rendella i Carra w składzie zespołu znaleźli się jeszcze pianista Colin Purbrook (1936-1999), kontrabasista Dave Green (rocznik 1942, jedyny żyjący członek zespołu) oraz perkusista Trevor Tomkins (1941-2022). Stylistycznie zawarta na krążku muzyka nie różni się znacząco od tego, co liderzy projektu, a zwłaszcza Don, grali wcześniej – to, patrząc z perspektywy sześciu dekad, klasyczny post-bop wymieszany z jazzem modalnym, skrzący się wieloma barwami i, co najistotniejsze, niestroniący od improwizacji (aczkolwiek daleki od zapędów w stronę free). Na longplay trafiło w sumie osiem kompozycji: siedem z nich to dzieła członków grupy – jedna Purbrooka, trzy Rendella, dwie Carra, pod jedną podpisali się natomiast wspólnie Don i Ian; brakujący ósmy utwór podarowany został Kwintetowi przez zaprzyjaźnionego z muzykami, wspomnianego parę akapitów wcześniej, Neila Ardleya.
Na otwarcie krążka zatytułowanego „Shades of Blue” liderzy wybrali, o dziwo!, właśnie numer skomponowany przez pianistę – „Blue Mosque” (co prawdopodobnie jest nawiązaniem do stambulskiego Błękitnego Meczetu). W tym kontekście nie powinien być zaskoczeniem fakt, że utwór ten zaczyna się od subtelnej partii fortepianu, do którego szybko dołącza równie delikatna sekcja rytmiczna, a tuż po niej meldują się grające unisono – nadzwyczaj melodyjne i nastrojowe – dęciaki. Jak to często w przypadku takich kompozycji bywa, służą one również zapoznaniu słuchaczy z możliwościami grupy, stąd pojawiające się w dalszej części solówki trębacza i pianisty, po których następuje powrót do zgodnego dialogu Dona i Iana. Drugi w kolejności „Latin Blue” autorstwa Rendella oferuje dokładnie to, co sugeruje tytuł: taneczny jazz w rytmach południowoamerykańskich, okraszony tym razem popisami saksofonisty i pianisty, ale także improwizacją trębacza. Choć to krótki numer, dzieje się w nim zaskakująco dużo. Na tyle dużo, że kres harcom musi w końcu położyć nieco mocniejszym akcentem perkusista.
W „Just Blue” Rendell zabiera nas – dla odmiany – do świata bluesa. Nie jest to oczywiście ani klasyczny blues z delty Missisipi, ani nawet jego „biała” odmiana serwowana na Wyspach Brytyjskich, ale ten melancholijny klimat cały czas unosi się nad tą kompozycją. Dave Green i Trevor Tomkins dbają zaś o to, aby słuchacz nie znudził się, więc raz podkręcają tempo, to znów je zwalniają, dając przy okazji możliwość pokazania się solistom – Carrowi (tym razem sięgającemu po skrzydłówkę), Purbrookowi, wreszcie Rendellowi. Stronę A winylowego krążka zamyka pierwsze z dzieł Iana – „Sailin’”. Jest ono spięte klamrą w postaci duetu dęciaków (w wersji stereo każdy z nich zajmował oddzielny kanał), pomiędzy pojawiają się natomiast nastrojowa solówka fortepianu skontrastowana z optymistycznie brzmiącą trąbką i – ponownie wprowadzającą element kontemplacji – wybijają się na plan pierwszy sekcją rytmiczną.
Stronę B otwiera powłóczysty „Garrison ’64” Rendella: zwiewnie płynące tym samym nurtem saksofon i trąbka po kilkudziesięciu sekundach rozchodzą się jednak każde w swoją stronę, co jest wstępem do ich solowych improwizacji. Z czasem, po przesileniu, do którego doprowadza trąbka, za ukojenie emocji bierze się pianista, lecz ostatnie słowo i tak należy do dęciaków. „Blue Doom” to wspólne dzieło saksofonisty i trębacza. I może dlatego różni się ono nieco od wcześniejszych. Przede wszystkim Kwintet odważniej spogląda tu w przyszłość, pozwalając sobie na kilka eksperymentów. Czyni to jednak jeszcze niepewnie, jakby tylko chciał zasygnalizować, że ma na uwadze nowe prądy, jakie pojawiają się w światowym jazzie. Co ciekawe, utwór „Shades of Blue”, który dał tytuł całemu wydawnictwu, jest jedynym, który nie narodził się w głowie i sercu członka Kwintetu. To kompozycja Neila Ardleya, który w tamtym czasie liderował big bandowi The New Jazz Orchestra (grał w nim również Ian Carr) i z nim także nagrał tę kompozycję – tyle że parę miesięcy później (wyszła ona potem na longplayu „Western Reunion London 1965”).
Nie umniejszając zdolności twórczych muzykom oryginalnego składu Kwintetu, muszę jednak przyznać, że to właśnie „Shades of Blue” jest najmocniejszym punktem płyty. To przepiękna ballada, w której liryczny fortepian tworzy, wraz z kontrabasem i perkusją, tło do urzekających urodą popisów Carra i Rendella. Gdy ten pierwszy zdaje się już kołysać słuchaczy do snu, rozbrzmiewają jeszcze – na finał – akordy fortepianu, który wieńczy dzieło. Nie w sensie dosłownym, ponieważ ostatnim rozdziałem tej opowieści jest dynamiczny i zadziorny „Big City Strut”, w którym na plan pierwszy wybijają się fortepian Purbrooka i nawiązująca z nim dialog trąbka Iana (autora tej kompozycji). Dziwić może jedynie fakt dość brutalnego wyciszenia tego numeru, ale może to tylko „przypadłość” wersji kompaktowej, którą miałem w swoim odtwarzaczu. Nie może to oczywiście w żaden sposób zmienić oceny całej płyty, która musi być wysoka. Wszak „Shades of Blue”, nawet jeśli trudno uznać ten album za arcydzieło, to mimo wszystko jest jednym z najwybitniejszych produkcji brytyjskiego post-bopu z lat 60. ubiegłego wieku.
koniec
5 sierpnia 2023
Skład:
Don Rendell – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
Ian Carr – trąbka, skrzydłówka
Colin Purbrook – fortepian
Dave Green – kontrabas
Trevor Tomkins – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.