Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Can
‹Soundtracks›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSoundtracks
Wykonawca / KompozytorCan
Data wydaniawrzesień 1970
Wydawca Liberty
NośnikWinyl
Czas trwania35:18
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Damo Suzuki, Michael Karoli, Malcolm Mooney, Holger Czukay, Irmin Schmidt, Jaki Liebezeit
Utwory
Winyl1
1) Deadlock03:27
2) Tango Whiskyman04:03
3) Deadlock [Titelmusik]01:40
4) Don’t Turn the Light On, Leave Me Alone03:42
5) Soul Desert03:51
6) Mother Sky14:29
7) She Brings the Rain04:05
Wyszukaj / Kup

Nie taki krautrock straszny: Spaghetti western, thriller, dramat…

Esensja.pl
Esensja.pl
Od początku kariery muzycy Can mieli silne inklinacje filmowe. Pomagali przecież Irminowi Schmidtowi w nagrywaniu komponowanych przez niego ścieżek dźwiękowych. Swój debiutancki krążek zatytułowali „Monster Movie”, a na kolejnej płycie – „Soundtracks” – umieścili swoje utwory wybrane z pięciu filmów, których premiery odbyły się w latach 1970-1971.

Sebastian Chosiński

Nie taki krautrock straszny: Spaghetti western, thriller, dramat…

Od początku kariery muzycy Can mieli silne inklinacje filmowe. Pomagali przecież Irminowi Schmidtowi w nagrywaniu komponowanych przez niego ścieżek dźwiękowych. Swój debiutancki krążek zatytułowali „Monster Movie”, a na kolejnej płycie – „Soundtracks” – umieścili swoje utwory wybrane z pięciu filmów, których premiery odbyły się w latach 1970-1971.

Can
‹Soundtracks›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSoundtracks
Wykonawca / KompozytorCan
Data wydaniawrzesień 1970
Wydawca Liberty
NośnikWinyl
Czas trwania35:18
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Damo Suzuki, Michael Karoli, Malcolm Mooney, Holger Czukay, Irmin Schmidt, Jaki Liebezeit
Utwory
Winyl1
1) Deadlock03:27
2) Tango Whiskyman04:03
3) Deadlock [Titelmusik]01:40
4) Don’t Turn the Light On, Leave Me Alone03:42
5) Soul Desert03:51
6) Mother Sky14:29
7) She Brings the Rain04:05
Wyszukaj / Kup
Obok zachodnioniemieckiego (bo był jeszcze norweski zespół o tej samej nazwie, który później przechrzcił się na Popol Ace) Popol Vuh Floriana Frickego to właśnie grupa Can wykazywała największe zainteresowanie współpracą z twórcami filmowymi. Byli zresztą na tym polu w swojej ojczyźnie prekursorami. Głównie za sprawą zachęcanego do tworzenia ścieżek dźwiękowych klawiszowca Irmina Schmidta, który następnie realizując materiał w studiu, zapraszał do kooperacji swoich najbliższych muzycznych przyjaciół. I nie miało większego znaczenia to, że później nagrania te ukazywały się pod szyldem The Inner Space – vide „Agilok & Blubbo” oraz „Kamasutra: Vollendung der Liebe” – fani i tak wiedzieli, kto naprawdę kryje się pod tą nazwą. Dlatego też zapewne nikogo nie zdziwił zanadto fakt, że we wrześniu 1970 roku ukazał się – sygnowany nazwą Can – longplay zatytułowany „Soundtracks”.
Oficjalnie jest to… składanka (i zaprzeczyć temu się nie da). Ale większość znawców widzi w niej po prostu drugą studyjną płytę niemieckiego kwintetu. Wszystkie nagrania, jakie trafiły na krążek sygnowany przez brytyjską wytwórnię Liberty, łączą bowiem dwa wspólne mianowniki: po pierwsze – powstały jako ilustracja muzyczna do filmów, po drugie – nagrano je pomiędzy listopadem 1969 a sierpniem 1970 roku w studiu w Schloß Nörvenich pod Kolonią (a więc w tym samym miejscu, w którym powstały „prehistoryczne” nagrania Can wydane po latach na „Prehistoric Future” oraz „»Delay« 1968”). Gdy zespół zabierał się do pracy nad nim jesienią 1969 roku, w jego składzie – obok gitarzysty Michaela Karolego, klawiszowca Irmina Schmidta, basisty Holgera Czukaya i perkusisty Jakiego Liebezeita – znajdował się jeszcze amerykański wokalista Malcolm Mooney. Kiedy kończył – za mikrofonem stał już Damo Suzuki.
Damo (a właściwie Kenji) urodził się 16 stycznia 1950 roku w Kobe na wyspie Honsiu. Mając jeszcze -naście lat, opuścił rodzinną Japonię i przeniósł się do Europy, zamieszkując w multikulturowym i lewicującym Monachium. To tam w czasie jednego z występów dostrzegli go Czukay i Liebezeit, a że ich zespół rozstał się właśnie z Mooneyem, uznali, że Suzuki będzie w stanie godnie go zastąpić. Damo przyjął propozycję i przeniósł się z Bawarii do Nadrenii, a konkretnie do Kolonii. Wokalistą Can pozostawał przez trzy lata. Nagrał w tym czasie, nie licząc „Soundtracks”, trzy albumy: „Tago Mago” (1971), „Ege Bamyası” (1972) oraz „Future Days” (1973). Jego odejście z grupy było związane z konwersją religijną: Japończyk przystał bowiem do Świadków Jehowy. Od tej pory, przez dziesięć lat, do momentu rozstania ze zborem, milczał jako artysta. Gdy poczuł się wolny, zaczął tworzyć na nowo. I pozostawał aktywny niemal do samej śmierci 9 lutego tego roku.
Wszystkie utwory, jakie znalazły się na płycie, opisane są jako wspólne dzieła członków zespołu (włącznie z Mooneyem i Suzukim). Co chyba nie do końca jest prawdą, ponieważ w kilku filmach oficjalnie jako autor muzyki widnieje jedynie Irmin Schmidt. Widać jednak zależało mu na tym, aby tantiemy popłynęły również do pozostałych kolegów. Album otwierają trzy fragmenty muzyczne wykorzystane we włosko-zachodnioniemieckim spaghetti westernie Niemca Rolanda Klicka „Deadlock” (jego premiera miała miejsce w 1970 roku). Na pierwszy ogień poszedł numer tytułowy – i trzeba przyznać, że jest on znakomitą introdukcją do całości materiału. Przesterowana, ale melodyjna, zapętlona gitara Michaela Karolego, nadciągająca z oddali perkusja Jakiego Liebezeita, przejmujący, nieco chropawy śpiew Damo Suzukiego – wszystko to robi niesamowite wrażenie. Efekt odrobinę tylko psuje nagłe wyciszenie. Taki kawałek na to nie zasłużył. Nie zasłużył też na to, aby trwać jedynie trzy i pół minuty!
Dłuższym fragmentem jest za to czterominutowe „Tango Whiskyman”. Tytuł, wbrew pozorom, wcale nie jest mylący. Lejtmotywem tego utworu jest bowiem senny, brzmiący wyjątkowo złowrogo motyw taneczny, za którym stoją głównie Holger Czukay i Jaki (choć znacząco pomaga im również Damo). Powraca on parokrotnie. Gorzej, że pomiędzy tymi powrotami pojawia się motyw stricte piosenkowy, a w środkowej części instrumentalnej – nawet nawiązująca do stylistyki country gitara. „Deadlock (Titelmusik)” to jedyna instrumentalna kompozycja na albumie. Jest to w zasadzie ten sam wątek melodyjny, jaki pojawia się w utworze pierwszym, tyle że tutaj brzmi bardziej majestatycznie, a i gitara Michaela jest w jeszcze większym stopniu zgiełkliwa. Co akurat wychodzi temu utworowi na dobre, przydając mu – jak i wcześniej „Deadlockowi” – awangardowo-krautrockowego charakteru.
„Don’t Turn the Light On, Leave Me Alone” zaczerpnięte zostało ze ścieżki dźwiękowej do zabarwionego erotyką komediodramatu Leona Capetanosa „Cream – Schwabig-Report” (1971). Rozpoczyna go delikatna gitara z towarzyszeniem perkusjonaliów, na które nakłada się hipnotyczna melodeklamacja, przechodząca następnie w leniwy śpiew, Suzukiego. Wartością dodaną okazuje się jednak głównie to, co dzieje się w warstwie instrumentalnej, a więc eteryczna partia fletu, na którym zagrał… Jaki Liebezeit, oraz kolejna znakomita solówka gitarowa Karolego. Stronę A longplaya zamyka niespełna czterominutowy urywek z soundtracku do zachodnioniemieckiego thrillera Rogera Fritza „Mädchen mit Gewalt” (1970). Ton nadają mu transowy rytm oraz krztuszący się głos Michaela Mooneya (to jeden z dwóch numerów, w których zdążył jeszcze zaśpiewać przed – nieostatecznym, jak się po latach okazało – pożegnaniem z zespołem). Z czasem Amerykanin zaczyna śpiewać, dochodząc do granicy krzyku. Biorąc pod uwagę, o czym opowiada film – można uznać, że ten fragment muzyki z niego jest adekwatny do treści.
Na stronę B trafiły jedynie dwa utwory. W tym ten najważniejszy – ponad czternastominutowy „Mother Sky”, który powstał na potrzeby dramatu obyczajowego „Deep End” (w Polsce wyświetlanego jako „Na samym dnie”, 1970) Jerzego Skolimowskiego. Angielski tytuł dzieła nie powinien dziwić, ponieważ powstało ono w koprodukcji z Brytyjczykami. To prawdziwie szalony numer! Energetyczny. Z poruszającym, na dodatek rozbrzmiewającym od pierwszej sekundy solem gitary, która z biegiem czasu staje się coraz bardziej zadziorna, wręcz wściekła. Z kapitalnym popisem Liebezeita na bębnach. Z miażdżącym słuch basem Czukaya. Wreszcie z „kosmicznym” śpiewem Suzukiego. To – bez wątpienia – jedna z najlepszych kompozycji w całej historii Can. Za to za jedną z najbardziej zaskakujących możemy uznać zamykający „Soundtracks” – sennie bluesowy, zaśpiewany przez Mooneya „She Brings the Rain”, w którym Holger zamienił gitarę basową na kontrabas, a Karoli gitarę na skrzypce. Aż trudno uwierzyć, że wykorzystano go we thrillerze science fiction Thomasa Schamoniego „Ein großer graublauer Vogel” (1970).
koniec
25 marca 2024
Skład:
Damo Suzuki – śpiew (1,2,4,6), instrumenty perkusyjne (6)
Malcolm Mooney – śpiew (5,7)
Michael Karoli – gitara elektryczna, gitara akustyczna, skrzypce (7)
Irmin Schmidt – organy, fortepian elektryczny, syntezatory
Holger Czukay – gitara basowa, kontrabas (7)
Jaki Liebezeit – perkusja, instrumenty perkusyjne, flet (4)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.