Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Trioscapes
‹Seperate Realities›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSeperate Realities
Wykonawca / KompozytorTrioscapes
Data wydania8 maja 2012
Wydawca Metal Blade
NośnikCD
Czas trwania40:37
Gatunekjazz, rock
EAN039841511222
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dan Briggs, Walter Fancourt, Matt Lynch
Utwory
CD1
1) Blast Off05:28
2) Seperate Realities11:27
3) Curse Of The Ninth05:52
4) Wazzlejazzlebof07:36
5) Celestial Terrestrial Commuters05:20
6) Gemini’s Descent04:51
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Tak niebo wali się na głowę!
[Trioscapes „Seperate Realities” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ponoć najbardziej klasyczne z rockowych zestawień to skład trzyosobowy. Owszem, ale biorąc pod uwagę, że członkowie tego tria grają na gitarze, basie i perkusji. W amerykańskim zespole Trioscapes brakuje jednak gitarzysty, a zamiast niego prym wiedzie… saksofonista. Czy to w jakiś sposób zubaża muzykę? W żadnym razie, o czym można przekonać się, sięgając po album „Seperate Realities”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Tak niebo wali się na głowę!
[Trioscapes „Seperate Realities” - recenzja]

Ponoć najbardziej klasyczne z rockowych zestawień to skład trzyosobowy. Owszem, ale biorąc pod uwagę, że członkowie tego tria grają na gitarze, basie i perkusji. W amerykańskim zespole Trioscapes brakuje jednak gitarzysty, a zamiast niego prym wiedzie… saksofonista. Czy to w jakiś sposób zubaża muzykę? W żadnym razie, o czym można przekonać się, sięgając po album „Seperate Realities”.

Trioscapes
‹Seperate Realities›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSeperate Realities
Wykonawca / KompozytorTrioscapes
Data wydania8 maja 2012
Wydawca Metal Blade
NośnikCD
Czas trwania40:37
Gatunekjazz, rock
EAN039841511222
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dan Briggs, Walter Fancourt, Matt Lynch
Utwory
CD1
1) Blast Off05:28
2) Seperate Realities11:27
3) Curse Of The Ninth05:52
4) Wazzlejazzlebof07:36
5) Celestial Terrestrial Commuters05:20
6) Gemini’s Descent04:51
Wyszukaj / Kup
Trudno byłoby określić mające swoją bazę wypadową w Greensboro Trioscapes mianem supergrupy, choć każdy z jego członków już wcześniej dał się poznać jako muzyk innej kapeli. Tyle że były to zespoły, które może i zdobyły popularność, lecz jedynie w wąskim kręgu słuchaczy. Najwięcej, jak do tej pory, osiągnął dwudziestosiedmioletni gitarzysta i basista Dan Briggs, który przyszedł na świat w miejscowości Erie (leżącej nad jednym z Wielkich Jezior) w stanie Pensylwania. W 2005 roku dołączył on do grającej już od kilku lat grupy Between the Buried and Me, w której zastąpił dotychczasowego basistę Jasona Kinga. Z muzykami starającymi się łączyć ekstremalny metal z rockiem progresywnym Briggs nagrał, jak dotąd, cztery albumy studyjne („Alaska”, 2005; „The Anatomy of…”, 2006; „Colors”, 2007; „The Great Misdirect”, 2009), a kiedy zespół popadł w czasową hibernację, powołał do życia nowy okazjonalny band – Orbs. Do udziału w nim zaprosił dwóch członków Fear Before the March of Flames – wokalistę i gitarzystę Adama Fishera i perkusistę Claytona Holyoaka – oraz znaną ze współpracy z black-metalowymi Abigail Williams i Cradle of Filth keyboardzistkę Ashley Ellyllon. Kapela pozostawiła po sobie krążek „Asleep Next to Science” (2010), który zainteresować mógł przede wszystkim wielbicieli rocka eksperymentalnego z okolic post-hardcore’u. Wciąż więc było to ostre łojenie…
Tym większym zaskoczeniem może wydawać się muzyka tworzona przez kolejną z kapel Briggsa – założone latem ubiegłego roku trio… Trioscapes, które ani z ekstremalnym metalem, ani z hardcore’em aż tak wiele wspólnego już nie ma. Skład uzupełnili jeszcze perkusista Matt(hew) Lynch, który wcześniej bębnił w indie prog-rockowym Eyris (inspirującym się głównie dokonaniami Tool, A Perfect Circle i The Mars Volta), oraz saksofonista Walter Fancourt, na co dzień grający z jazzowo-funkową orkiestrą Brand New Life oraz eksperymentalnym Casual Curious. Co wyszło z połączenia tak, zdawałoby się, krańcowo różnych muzycznych osobowości? Bez wątpliwości – rzecz niezwykła i fascynująca, której – jeśli musielibyśmy na siłę szufladkować to, co wymyka się klasyfikacji – powinniśmy przylepić etykietkę mariażu hard rocka i metalu z progresywnym jazz-rockiem. Co prawda, podobne próby były czynione już wcześniej – w podobne okolice zapuszczali się przecież niejednokrotnie i Frank Zappa, i panowie z King Crimson czy Return to Forever Chicka Corei, ale nie robili tego z taką konsekwencją i samozaparciem. Poza tym w ich produkcjach nacisk kładziony był głównie na klasycznie rockowe instrumenty – gitarę (Robert Fripp, Zappa), względnie instrumenty klawiszowe (Corea), tymczasem w Trioscapes najczęściej usłyszeć możemy solówki… saksofonu i basu.
Wydana 8 maja płyta „Separate Realities” zawiera sześć instrumentalnych utworów, które w sumie trwają nieco ponad czterdzieści minut – akurat tyle, aby pozostawić słuchacza z dojmującym poczuciem niedosytu. Otwierający krążek utwór „Blast Off” zaczyna się od potężnego uderzenia – pierwsze trzydzieści sekund to skomplikowany metalowy rytm z powtarzającym motyw basu saksofonem tenorowym; chwilę później możemy natomiast usłyszeć pierwszą solówkę Fancourta. Jakby muzycy już na wstępie chcieli nas poinformować, że ich dokonania łamią (niemal) wszystkie obowiązujące w muzyce rockowej zasady kompozycyjne. I tak też będzie do samego końca – nie tylko tego kawałka, ale całego albumu. Numer tytułowy, najdłuższy na płycie, zaczyna się spokojnie – na tle ambientowych, elektronicznych dźwięków powoli „budzi się” sprzężony bas. Kiedy dochodzi jeszcze perkusja, muzycy zaczynają wkraczać na zdecydowanie szybsze obroty, a słuchacz może rozkoszować się barwami i tonami, które zna chociażby z „Larks’ Tongues in Aspic” (1973) czy „Red” (1974) King Crimson. Z tą jednak różnicą, że Trioscapes dodatkowo serwuje wszechobecny saksofon, który potrafi dać takiego czadu, że – już po wysłuchaniu całego krążka – chyba nikt nie stwierdzi, iż mimo wszystko brakowało mu w tej muzyce gitary.
„Curse of the Ninth” ma wdzięk wczesnego King Crimson – z czasów „Lizard” (1970) czy „Islands” (1971) – kiedy etatowym członkiem formacji Roberta Frippa był jeszcze grający na saksofonie i flecie Mel Collins. Właśnie dzięki pojawiającej się na początku tego utworu zwiewnej partii fletu przenosimy się w odległe lata 70. XX wieku. Później robi się już jednak prawdziwie metalowo – zdaje się, że inspiracje King Crimson zostają zastąpione wpływami Primusa. Połamane rytmy czy dysonanse dźwiękowe nie odbierają jednak temu utworowi melodyjności. W czwartym w kolejności „Wazzlejazzlebof” pełno jest improwizacji na saksofonie, przez ponad siedem minut instrument ten nie daje o sobie zapomnieć praktycznie ani na moment. Mimo to trudno odczuć przesyt, Fancourt wie bowiem doskonale, jak wkomponować się w resztę zespołu i nawet gdy pełni funkcję pierwszoplanową, stara się nie wybiegać przed szereg. Bardziej skupia się na wypełnianiu luk (wielu, to prawda) spowodowanych brakiem innych instrumentów (gitary, klawisze) niż spychaniu na dalszy plan sekcji rytmicznej. „Celestial Terrestrial Commuters” to z kolei najbardziej jazz-rockowa kompozycja na albumie, w porównaniu z pozostałymi – bardzo poukładana i stonowana, wyróżniająca się dodatkowo solówką basu.
Zamykający „Separate Realities” utwór „Gemini’s Descent” trwa niespełna pięć minut, ale dzieje się w nim tyle, że zawartymi w nim pomysłami można by obsłużyć kilku wykonawców. Początek jest klimatyczny – na tle elektroniki wybija się monotonny rytm basu, którego zadaniem jest wprowadzenie słuchacza w swoisty trans; z czasem dochodzi jeszcze progresywny flet, który sprawia wrażenie żywcem zloopowanego z jakiegoś starego krążka Jade Warrior. W finale utwór zostaje spięty klamrą i kończy go dokładnie ten sam dźwięk basu, który rozpoczynał. Swoją drogą to zaskakujące, jak świeże mogą okazać się kompozycje, które mają swoje korzenie w muzyce sprzed czterdziestu lat. Wszystko to jest jednak pochodną wyobraźni i umiejętności członków zespołu; nie bez wpływu na to pozostaje też zapewne fakt, że każdy z nich na co dzień gra zupełnie co innego. Musieli więc wyjść sobie naprzeciw i spotkać się gdzieś pośrodku drogi, na terenie może nie do końca sobie znanym, ale za to idealnie nadającym się do zagospodarowania. Najważniejsze, że słuchając „Separate Realities”, nie odnosi się wrażenia osiągnięcia jakiegoś artystycznego kompromisu; tu nikt nie szedł na ustępstwa, a wręcz przeciwnie – doskonalił to, co proponowali koledzy. Efekt jest znakomity, a momentami – wręcz piorunujący. Jedno tylko może smucić – świadomość, że tego magicznego efektu powtórzyć się już raczej nie da.
koniec
26 maja 2012
Skład:
  • Dan Briggs – gitara basowa
  • Walter Fancourt – saksofon tenorowy, flet
  • Matt Lynch – perkusja, instrumenty elektroniczne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.