Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Major Parkinson
‹Twilight Cinema›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTwilight Cinema
Wykonawca / KompozytorMajor Parkinson
Data wydania24 stycznia 2014
NośnikCD
Czas trwania39:49
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Ivar Kollbotn, André Lund, Steinar Hjelmbrekke, Eivind Gammersvik, Lars Christian Bjørknes, Jens Erik Aasmundseth, Miss Tati, Annette Kathinka Servan, Morten Andreas Nome, Ella Helèn Bukkøy
Utwory
CD1
1) Skeleton Sangria02:50
2) Impermanence04:26
3) Black River05:08
4) The Wheelbarrow07:53
5) A Cabin in the Sky03:47
6) Heart Machine05:55
7) Beaks of Benevola04:28
8) Twilight Cinema05:45
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Mroczny kabaret z nutką wariactwa
[Major Parkinson „Twilight Cinema” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tej muzyki nie da się łatwo zaszufladkować. Odnaleźć można w niej bowiem zarówno wpływy Toma Waitsa oraz Nicka Cave’a, jak i rocka progresywnego wymieszanego z power metalem. Co nieco dla siebie odkryją także wielbiciele System of a Down. A jeżeli ktoś lubuje się w rockowym kabarecie, też z kwitkiem nie zostanie odprawiony. Kto ważył się na stworzenie tak zabójczej mieszanki? Norwegowie z zespołu Major Parkinson. Na albumie zatytułowanym „Twilight Cinema”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Mroczny kabaret z nutką wariactwa
[Major Parkinson „Twilight Cinema” - recenzja]

Tej muzyki nie da się łatwo zaszufladkować. Odnaleźć można w niej bowiem zarówno wpływy Toma Waitsa oraz Nicka Cave’a, jak i rocka progresywnego wymieszanego z power metalem. Co nieco dla siebie odkryją także wielbiciele System of a Down. A jeżeli ktoś lubuje się w rockowym kabarecie, też z kwitkiem nie zostanie odprawiony. Kto ważył się na stworzenie tak zabójczej mieszanki? Norwegowie z zespołu Major Parkinson. Na albumie zatytułowanym „Twilight Cinema”.

Major Parkinson
‹Twilight Cinema›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTwilight Cinema
Wykonawca / KompozytorMajor Parkinson
Data wydania24 stycznia 2014
NośnikCD
Czas trwania39:49
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Ivar Kollbotn, André Lund, Steinar Hjelmbrekke, Eivind Gammersvik, Lars Christian Bjørknes, Jens Erik Aasmundseth, Miss Tati, Annette Kathinka Servan, Morten Andreas Nome, Ella Helèn Bukkøy
Utwory
CD1
1) Skeleton Sangria02:50
2) Impermanence04:26
3) Black River05:08
4) The Wheelbarrow07:53
5) A Cabin in the Sky03:47
6) Heart Machine05:55
7) Beaks of Benevola04:28
8) Twilight Cinema05:45
Wyszukaj / Kup
Ich historia sięga 2003 roku. Wtedy to w Bergen, do tej pory znanym przede wszystkim dzięki kryminałom Gunnara Staalesena z prywatnym detektywem Vargiem Veumem w roli głównej, czterej panowie – wokalista Jon Ivar Kollbotn, gitarzysta André Lund, basista Eivind Gammersvik oraz perkusista Jan Are Rønhovde – powołali do życia zespół, któremu nadali dość przekorną nazwę Major Parkinson. Jeszcze w tym samym roku, wzmocnieni o drugiego gitarzystę, Alfa Borge, wzięli udział w odbywającym się w rodzinnej miejscowości lokalnym przeglądzie muzycznym – Eggstock Festival – który zresztą wygrali. Poczuli się wówczas na tyle mocni, że postanowili własnym sumptem wydać płytkę, mającą pomóc im w dalszej karierze. Nagrali więc – już z nowym bębniarzem, Rasmusem Hungnesem – cztery kawałki, które trafiły na EP-kę zatytułowaną po prostu „Major Parkinson” (2004). Niestety, Hungnes nie zagrzał w zespole długo miejsca. Pozostali muzycy musieli rozejrzeć się za jego następcą; poszukiwania na szczęście nie trwały długo i niebawem za zestawem perkusyjnym zasiadł utalentowany Cato Olaisen.
Mniej więcej w tym samym czasie szeregi grupy poszerzone zostały jeszcze o klawiszowca, Larsa Christiana Bjørknesa, co okazało się świetnym posunięciem, ponieważ nie tylko wzbogaciło to instrumentarium zespołu, ale przede wszystkim wpłynęło na zmianę tworzonej przezeń muzyki. Nagrana w 2004 roku EP-ka dotarła jakimś cudem za Ocean i przykuła uwagę producent Sylvii Massy, „uczennicy” Ricka Rubina, która wcześniej miała okazję współpracować z takimi tuzami rocka (i jego okolic) jak System of a Down, Red Hot Chili Peppers, R.E.M., Danzig i Prince. Zauroczona twórczością Norwegów, Amerykanka zaprosiła ich do studia, a efektem sesji okazał się debiutancki „pełnometrażowy” album formacji z Bergen – „Major Parkinson” (2008). Wypuściła go na rynek specjalnie w tym celu powołana przez członków kapeli firma Degaton Records, która w swoim katalogu ma jeszcze wydawnictwa dwóch grup powiązanych personalnie z Major Parkinson – Mayor Gordon (z Bjørknesem w składzie) oraz Blakk (którą współtworzą Kollbotn, Lund i Bjørknes).
W rok po wydaniu pierwszego krążka pożegnał się z kolegami Olaisen, a zastąpił go – grający w zespole po dziś dzień – Jens Erik Aasmundseth. Z nim w swoich szeregach Major Parkinson zrealizował drugi, jeszcze bardziej zróżnicowany muzycznie i dzięki temu ciekawszy, album – „Songs from a Solitary Home” (2010). Nie wszystkim jednak te wolty stylistyczne odpowiadały, dlatego w 2011 roku wycofał się z grania Alf Borge, na którego miejsce przyjęto Steinara Hjelmbrekke. Na pierwsze oficjalne studyjne nagranie z nowym gitarzystą trzeba było jednak poczekać dwa lata, aż do czerwca 2013 roku, kiedy to w sieci pojawił się singiel z utworem „Euthanasia Roller Coaster”. Był on swoistym preludium do trzeciej płyty długogrającej formacji – „Twilight Cinema”, której premiera miała miejsce 24 stycznia. W tym samym czasie grupa ruszyła w trasę koncertową po Norwegii, która objęła między innymi – poza Bergen – Oslo, Trondheim, Kongsberg i Stavanger. Warto jeszcze dodać, że najnowsza produkcja ukazała się na dwóch nośnikach – oprócz kompaktu, wielbiciele Major Parkinson mogą zaopatrzyć się jeszcze w wersję winylową. Nic na tym nie stracą (poza oczywiście większą kwotą), ponieważ zawartość jest identyczna.
Na utwór otwierający album Kollbotn i spółka wybrali „Skeleton Sangria” – najkrótszy, z tej racji zapewne także najmniej zróżnicowany, co oczywiście wcale nie oznacza, że najmniej interesujący. Muzycznie to kawałek bliski stylistyce dark popu, o kabaretowym – tyle że w kontekście kabaretów epoki międzywojennej – rodowodzie. Ważne role odgrywają w nim smyczki (skrzypce i wiolonczela) oraz – zwłaszcza w drugiej części – klawisze, serwujące słuchaczom podkład do iście szaleńczego tańca. W podobnym klimacie utrzymany jest „Impermanence” – z tą jednak różnicą, że mamy tutaj do czynienia z dużo większym rozmachem (również aranżacyjnym). Norwegowie bardzo płynnie przeskakują z jednego stylu w drugi i na dodatek robią to w sposób, który absolutnie nie razi. W efekcie w jednej chwili mamy do czynienia z brzmieniami elektronicznymi charakterystycznymi dla ambientu, w innej – z klasycznym rockiem progresywnym. Uwagę zwracają też akustyczne partie gitary i traktowanego absolutnie bez litości fortepianu oraz mocno kontrastujący z niskim głosem Kollbotna wokal gościnnie zaproszonej do studia Miss Tati.
W następnym utworze – „Black River” – też słyszymy głos żeński. Tym razem należy on jednak do Annette Kathinki Servan, która w duecie z Kollbotnem przechodzi w tym kawałku znaczącą metamorfozę – od piosenki stricte popowej do klimatów z okolic Tool i Faith No More. To ostatnie jeszcze bardziej podkreśla charakterystyczny sposób śpiewania Norwega, z miejsca przywodzący na myśl Mike’a Pattona, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób frazowania. Dodatkowymi smaczkami są tutaj dźwięki mandoliny oraz klawisze imitujące brzmienie akordeonu. W „The Wheelbarrow” Major Parkinson odbywa wycieczkę w lata 70. ubiegłego wieku – otrzymujemy więc dawkę rasowego progresu z narracją wokalną w stylu Petera Gabriela z czasów Genesis (ewentualnie Fisha z epoki Marillion). Ale nie brakuje tu również inspiracji współczesną alternatywą o ciągotkach artrockowych, jak chociażby amerykańskim Cheer-Accident czy szwedzkim Carptree. Zespół umiejętnie zmienia nastroje, udowadniając, że nieobecne mu są także fascynacje muzyką folkową. „A Cabin in the Sky” z kolei to drugi po „Skeleton Sangria” kawałek tak mocno naznaczony piętnem kabaretu, chociaż i w nim trafiają się zaskakujące rozwiązania aranżacyjne i brzmieniowe, za które przede wszystkim odpowiadają Bjørknes i jego „parapety”.
„Heart Machine” zaczyna się od potężnego rockowego uderzenia, po którym szybko następuje uspokojenie, a utwór przejmują we władanie pianista, skrzypaczka i wiolonczelistka. Poprzednie kawałki przyzwyczaiły nas jednak do tego, że w nagraniach Major Parkinson nic nie trwa zbyt długo, zatem i w tym mamy ciągłe zmiany tempa, nastroju i stylów (pojawia się nawet gitara naśladująca slide). Dużą porcją elektroniki raczy natomiast słuchaczy „Beaks of Benevola”; ozdobą tego numeru jest też kolejna „senna” partia wokalna pani Servan, która może przypaść do gustu wielbicielom wczesnej Kate Bush. Zwieńczeniem krążka jest kawałek tytułowy, będący jeszcze jednym – którym to już? – nawiązaniem do stylistyki Faith No More, z ich nieprzewidywalnością i nutą szaleństwa. Idąc drogą wskazaną przez Mike’a Pattona i jego kolegów, Norwegowie postanowili w „Twilight Cinema” udowodnić, że potrafią „pożenić” ogień i wodę, dlatego elektronicznemu podkładowi towarzyszą smyczki i chórki, a neurotycznemu wokalowi – piękne, wpadające w ucho melodie… W porównaniu z poprzednimi albumami Major Parkinson, a zwłaszcza z „Songs from a Solitary Home”, dzięki któremu na dobre wyszli z podziemia, najnowsza produkcja jest mimo wszystko utrzymana w poważniejszym tonie, jest też znacznie mroczniejsza i więcej w niej miejsca na zadumę. Jeśli jeszcze, być może już na następnym krążku, uda im się wyzwolić całkowicie z objęć Faith No More – mogą wyrosnąć na awangardowo-progresywną potęgę. Ale droga do tego będzie zapewne długa i niekoniecznie usłana różami.
koniec
30 stycznia 2014
Skład:
Jon Ivar Kollbotn – śpiew, gitara akustyczna, zanza
André Lund – gitara, mandolina
Steinar Hjelmbrekke – gitara
Eivind Gammersvik – gitara basowa, mandolina
Lars Christian Bjørknes – syntezator, fortepian, programowanie, instrumenty perkusyjne
Jens Erik Aasmundseth – perkusja, instrumenty perkusyjne
gościnnie:
Miss Tati – śpiew (2)
Annette Kathinka Servan – śpiew (3,7)
Morten Andreas Nome – wiolonczela
Ella Helèn Bukkøy – skrzypce

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.