Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Guerrera
‹Mauna Loa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMauna Loa
Wykonawca / KompozytorGuerrera
Data wydania31 marca 2014
Wydawca Matapadre
NośnikCD
Czas trwania37:00
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Alejandro Canoura, Hugo (Antonio Gonzáles) Santeiro, Álvaro (Loroño) Gallego, Luis (López) Casanova
Utwory
CD1
1) Montaña y fuego18:24
2) Magma y trueno18:34
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Rock pod wulkanem
[Guerrera „Mauna Loa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdyby oceniać kraj pochodzenia zespołu po samej muzyce, prawdopodobnie większość słuchaczy uznałaby ich za Amerykanów. Wszak to, co proponują na swoim najnowszym albumie, to swoista mieszanka stoner i hard rocka z bluesem z południa Stanów. Tym większym może być zaskoczeniem fakt, że twórcy „Mauna Loa”, czyli – w swym podstawowym składzie – kwartet Guerrera reprezentuje… Hiszpanię.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Rock pod wulkanem
[Guerrera „Mauna Loa” - recenzja]

Gdyby oceniać kraj pochodzenia zespołu po samej muzyce, prawdopodobnie większość słuchaczy uznałaby ich za Amerykanów. Wszak to, co proponują na swoim najnowszym albumie, to swoista mieszanka stoner i hard rocka z bluesem z południa Stanów. Tym większym może być zaskoczeniem fakt, że twórcy „Mauna Loa”, czyli – w swym podstawowym składzie – kwartet Guerrera reprezentuje… Hiszpanię.

Guerrera
‹Mauna Loa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMauna Loa
Wykonawca / KompozytorGuerrera
Data wydania31 marca 2014
Wydawca Matapadre
NośnikCD
Czas trwania37:00
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Alejandro Canoura, Hugo (Antonio Gonzáles) Santeiro, Álvaro (Loroño) Gallego, Luis (López) Casanova
Utwory
CD1
1) Montaña y fuego18:24
2) Magma y trueno18:34
Wyszukaj / Kup
Zespół powstał na początku obecnej dekady, a jego ojczyzną jest hiszpańska Galicja. Tworzy go czterech muzyków: gitarzyści Hugo (Antonio Gonzáles) Santeiro i Alejandro Canoura (ten ostatni udziela się również wokalnie), basista Álvaro Gallego (Loroño) oraz bębniarz Luis Casanova (López). Pierwszy swój krążek, zatytułowany „Under the Gypsy Sun”, opublikowali własnym sumptem w listopadzie 2012 roku. I chociaż album nie przyniósł grupie szczególnego rozgłosu, zasługiwał na uwagę. Przede wszystkim bardzo skrupulatnie oddawał zróżnicowane zainteresowania artystyczne muzyków. Zawarte na nim kompozycje zdradzały inspiracje zarówno bluesem, jak i hard rockiem rodem z lat 70. ubiegłego wieku, ale także oscylowały wokół jak najbardziej współczesnego stoner-rocka i psychodelii (co najbardziej słyszalne było w najdłuższych utworach na krążku: ponad dziesięciominutowym „Tedzie Kaczynskim” oraz krótszym jedynie o trzy i pół minuty tytułowym). Jak wspomnieliśmy, płyta zrealizowana „pod cygańskim słońcem” światowych list przebojów nie podbiła, ale za to otworzyła Hiszpanom drogę do profesjonalnego kontraktu.
Zainteresowanie wydaniem kolejnej ich produkcji wyraziła bowiem rodzima – mająca siedzibę w znanym jako miejsce pielgrzymek religijnych Santiago de Compostela – wytwórnia Matapadre. Materiał nagrany został w Estudios Montealdo w miejscowości La Coruña, zmiksowano go za to za Oceanem, w arizońskim Phoenix (podjął się tego Roger Seibel), co w znacznym stopniu może tłumaczyć amerykańskie brzmienie utworów. Światło dzienne ujrzał on natomiast ostatniego dnia marca tego roku. Tytuł? „Mauna Loa”. Co on oznacza? To nazwa wulkanu znajdującego się na największej wyspie archipelagu Hawajów. Na krążku znalazły się zaledwie dwa – trwające każdy po ponad osiemnaście minut – numery, które de facto stanowią całość, a podzielone zostały zapewne tylko dlatego, by można je było umieścić na płycie winylowej. Co ciekawe, w nagraniu albumu – poza wspomnianymi powyżej muzykami – udział wzięli również zaproszeni goście: znani jako Fisting Brothers klawiszowiec Xavi (obsługujący organy Hammonda i fortepian elektryczny) oraz grający na elektrycznej gitarze hawajskiej Rubén. I na pewno nie można ich udziału określić mianem śladowego.
„Montaña y fuego” zaczyna się z wyciszenia; muzycy najpierw serwują nam dziwne odgłosy w tle, aby niemal równo po sześćdziesięciu sekundach uderzyć z całą siłą. Z miejsca zostajemy przeniesieni w szalone lata 70. XX wieku. Hardrockowej sekcji rytmicznej towarzyszy bluesowa partia gitary, wspieranej przez smakowicie brzmiące Hammondy, które z czasem wybijają się nawet na plan pierwszy, przed psychodeliczną, sprzężoną gitarę elektryczną. Fakt, że w zespole jest dwóch – a jeżeli doliczymy jeszcze gościa, to nawet trzech – „wioślarzy”, Guerrera stara się wykorzystywać maksymalnie; często słyszymy więc nałożone na siebie ścieżki tych instrumentów, tyle że każdy z muzyków stara się w takich sytuacjach grać w zupełnie innym stylu. Gdy Canoura proponuje dźwięki z okolic stoner-rocka, wówczas Santeiro kieruje nasze myśli ku psychodelii; z kolei kiedy odzywa się Rubén, momentalnie możemy poczuć w powietrzu specyficzny zapach bagien Luizjany. Dzięki tej różnorodności nawet tak długa i wcale nie skomplikowana kompozycja wcale nie wydaje się nudna. Hiszpanie dbają zresztą o zmiany tempa i nastroju; co kilka minut wyhamowują, aby następnie stopniowo podgrzewać atmosferę i po raz kolejny „dorzucić do pieca”.
Starają się też zaskakiwać. Jeśli nie gitarą hawajską Rubéna, to organami Hammonda bądź idealnie wkomponowanymi w tło, niemal niezauważalnymi, pojedynczymi dźwiękami fortepianu elektrycznego Xaviego. A kiedy wydaje nam się, że słyszeliśmy już wszystko, odzywa się Alejandro Canoura – i to dosłownie, bo śpiewając. Ostatnie minuty „Montaña y fuego” są z jeszcze innego świata. Brzemienia wygenerowane przez instrumenty elektroniczne przywodzą na myśl kosmiczno-industrialne poszukiwania speców od ambientu. Stanowią też jednak płynne przejście do utworu drugiego, czyli – dłuższego od poprzednika o dziesięć sekund – „Magma y trueno”. Otwarcie, pomijając elektroniczny wstęp, jest psychodeliczne; wyeksponowany transowy bas, szybko jednak zostaje „przykryty” innymi instrumentami, które kolejno wyręczają się w partiach solowych – najpierw organy, następnie gitara hawajska, w końcu zwykła gitara elektryczna. W tym kawałku również co rusz mieszają się style. Raz Guerrera prezentuje nam się jako kapela hardrockowa, by chwilę później udowodnić, że jednak wolą bluesa; w ciągu kilkudziesięciu sekund swobodnie przeskakują od stoner-rocka do pełnej rozmachu psychodelii. I tak na okrągło, przez ponad osiemnaście minut.
Trzeba przyznać, że bez udziału Fisting Brothers zespół brzmiałby dużo bardziej ubogo. Nie dziwi zatem, że ruszając w trasę koncertową po wydaniu albumu, muzycy z Guerrery zabrali ze sobą Xaviego i Rubéna. Bo to przede wszystkim oni decydują o ich stylistycznej odmienności na coraz bardziej ciasnej scenie – w dużym uproszczeniu – stoner-rockowej. Jedno album „Mauna Loa” udowadnia ponad wszelką wątpliwość – że powinniśmy zapamiętać nazwę jego twórców. Powinni nas jeszcze w najbliższych latach pozytywnie zaskoczyć!
koniec
9 września 2014
Skład:
Alejandro Canoura – gitara elektryczna, śpiew
Hugo (Antonio Gonzáles) Santeiro – gitara elektryczna
Álvaro Gallego (Loroño) – gitara basowa
Luis Casanova (López) – perkusja
gościnnie:
Xavi – organy Hammonda, fortepian elektryczny, efekty elektroniczne
Rubén – elektryczna gitara hawajska (steel guitar)

Komentarze

09 IX 2014   20:53:33

Chyba to będzie wartość dodana, że oba albumy są dostępne na profilu Guerrera na bandcamp za dowolną kwotę (wpisane 0=free download).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.