Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dreadnought
‹Bridging Realms›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBridging Realms
Wykonawca / KompozytorDreadnought
Data wydania11 sierpnia 2015
NośnikCD
Czas trwania52:38
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Kelly Schilling, Lauren Vieira, Kevin Handlon, Jordan Clancy
Utwory
CD1
1) Ode to Ether10:22
2) Odyssey14:01
3) Minuet de Lune06:12
4) Transpiration10:33
5) Bridging Realms11:31
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Eteryczny growling w postrockowych rytmach
[Dreadnought „Bridging Realms” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To, co w ostatnich latach w sztuce najciekawsze, powstaje na styku – kultur i stylów. Z takiego założenia wyszli także muzycy amerykańskiego kwartetu Dreadnought, których muzyka jest niezwykłym mariażem progresu, jazzu, folku, metalu oraz art- i post-rocka. Wydaje Wam się, że takie połączenie jest niemożliwe? W takim razie przekonajcie się sami, sięgając po drugi w dyskografii zespołu album „Bridging Realms”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Eteryczny growling w postrockowych rytmach
[Dreadnought „Bridging Realms” - recenzja]

To, co w ostatnich latach w sztuce najciekawsze, powstaje na styku – kultur i stylów. Z takiego założenia wyszli także muzycy amerykańskiego kwartetu Dreadnought, których muzyka jest niezwykłym mariażem progresu, jazzu, folku, metalu oraz art- i post-rocka. Wydaje Wam się, że takie połączenie jest niemożliwe? W takim razie przekonajcie się sami, sięgając po drugi w dyskografii zespołu album „Bridging Realms”.

Dreadnought
‹Bridging Realms›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBridging Realms
Wykonawca / KompozytorDreadnought
Data wydania11 sierpnia 2015
NośnikCD
Czas trwania52:38
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Kelly Schilling, Lauren Vieira, Kevin Handlon, Jordan Clancy
Utwory
CD1
1) Ode to Ether10:22
2) Odyssey14:01
3) Minuet de Lune06:12
4) Transpiration10:33
5) Bridging Realms11:31
Wyszukaj / Kup
Istnieją zaledwie od trzech lat. Ich bazą wypadową jest Denver w stanie Colorado. Tworząc zespół, choć prawdopodobnie zdecydował o tym przypadek, zachowali parytet płci: dwie kobiety przypadają na dwóch mężczyzn. Na dodatek to panie – obie! – śpiewają (choć słowa układa im facet). Dreadnought tworzą: gitarzystka i flecistka Kelly Schilling, keyboardzistka Lauren Vieira, basista (i autor tekstów) Kevin Handlon oraz perkusista Jordan Clancy, który w studiu chętnie sięga również po… saksofony. Do tego dodajmy jeszcze, że na najnowszym krążku Handlon gra również na mandolinie, a Kelly śpiewając, specjalizuje się w growlingu. Wiele na temat muzyki, jakiej można spodziewać się po kwartecie z Denver, zdradzają też inspiracje, do których przyznają się artyści. Wśród swoich ulubionych twórców wymieniają bowiem takich wykonawców, jak Kate Bush, The Moody Blues, Isis oraz Eisley. Misz-masz i groch z kapustą? Na pierwszy rzut oka – tak, ale – jak się okazuje – Amerykanie potrafią bardzo przekonująco łączyć ze sobą różne, niekiedy dość odległe od siebie style. Powstaje z tego nowa jakość. Intrygująca, choć dla części słuchaczy być może trochę ciężko strawna. Zwłaszcza tych którzy nie gustują w rockowym postmodernizmie.
Debiutancki album Dreadnought – „Lifewoven” – ujrzał światło dzienne w maju 2013 roku; na drugi krążek w dyskografii kwartetu trzeba było poczekać ponad dwa lata. „Bridging Realms” pojawił się w sprzedaży w sierpniu nakładem niezależnej wytwórni Sailor Records. Trafiło nań pięć kompozycji – na tyle rozbudowanych, że razem trwają prawie pięćdziesiąt trzy minuty. Dla wielbicieli długich form to niezaprzeczalnie gratka. Ale przecież – z drugiej strony – wartości utworów nie mierzy się długością ich trwania (wiele formacji neoprogresywnych od lat udowadnia, że może być dokładnie na odwrót: im dłużej, tym nudniej). Czego więc można się spodziewać po najnowszej produkcji Dreadnought? W największym skrócie: tego samego, co znalazło się na „Lifewoven”, ale w dojrzalszych, bogatszych i bardziej dopracowanych wersjach. Co prostą drogą prowadzi do konstatacji, że w ciągu minionych dwóch lat, po zapłaceniu typowego dla debiutantów frycowego, grupa poczyniła spore postępy. Nie oznacza to jednak, że „Bridging Realms” z miejsca można określić mianem arcydzieła. Do tego jeszcze Amerykanom daleko. Najnowsze nagrania, choć bez wątpienia zajmujące, właśnie z uwagi na rozpiętość stylistyczną sprawiają niekiedy wrażenie niedookreślonych.
Z zawartością „Bridging Realms” jest trochę jak z sałatką – poszczególne jej składniki sprawiają, że na ich widok cieknie ślinka, ale całość nie zdążyła się jeszcze „przegryźć”. Przyjrzyjmy się jednak po kolei wszystkim kompozycjom. Album otwiera „Ode to Ether”, w którym od pierwszych sekund rozbrzmiewają nastrojowe tony syntezatorów oraz toczących ze sobą stonowaną dyskusję saksofonu i fletu. Ten folkowy wtręt służy przede wszystkim zbudowaniu kontrastu – staje się to zrozumiałe w momencie, gdy do ataku rusza Kelly Schilling. Heavymetalowa partia gitary oraz growling sprawiają, że szybko zapominamy o jaśniejszym obliczu Dreadnought. Niepotrzebnie, ponieważ wkrótce Kelly ustępuje pola swojej koleżance z zespołu, Lauren Vieirze – ta z kolei raczy nas czystym, eterycznym śpiewem, podczas którego akompaniuje sobie na fortepianie. Nie zmienia się to nawet wtedy, gdy Kevin i Jordan zaczynają kombinować z rytmem. Końcówka znaczona jest powrotem do punktu wyjścia, czyli progresywno-folkowymi wstawkami w stylu Renaissance, choć akurat tej brytyjskiej formacji z lat 70. ubiegłego wieku – działającej zresztą po dziś dzień – Amerykanie nie wymieniają wśród swoich ulubionych.
Czternastominutowy utwór „Odyssey” jest najdłuższym fragmentem „Bridging Realms” i chyba najbardziej zróżnicowanym stylistycznie. Początek ponownie urzeka delikatnością (ten manewr zespół stosuje za każdym razem), wokalem w stylu Kate Bush na tle fortepianu, który to instrument przez dłuższy czas – nawet w momencie, kiedy muzycy podkręcają tempo – odgrywa pierwszoplanową rolę. Vieira nie stroni bowiem od mocnych uderzeń w klawisze, czym idealnie wpisuje się w motoryczny rytm narzucany przez Kevina i Jordana; Kelly dodaje jeszcze od siebie growl – i w efekcie numer poetycki niepostrzeżenie zamienia się w prawdziwie heavymetalową eskapadę. A to nie wszystko. Im bliżej finału, tym robi się ciekawiej. Najpierw mamy do czynienia z jazzrockowymi połamańcami rytmicznymi, na koniec natomiast rozbijamy głowy o wybudowaną w ciągu zaledwie kilku sekund przez Schilling potężną postrockową ścianę dźwięku. W takim kontekście wstęp do „Minuet de Lune” jawi się jako wybawienie. Progresywno-folkowe brzmienia (po raz kolejny słyszymy saksofon, flet i zwiewny głos Lauren) pozwalają nabrać oddechu, który przydaje się chociażby po to, by przygotować się do następującej w drugiej części utworu porcji gitarowego stoner rocka.
W „Transpiration” zabaw ze słuchaczem także nie brakuje. Rockowa sekcja rytmiczna, wspomagana gitarami Schilling, najczęściej równoważona jest dźwiękami fortepianu i syntezatorów oraz głosem Vieiry, która wciąż nawiązuje do Kate Bush i Annie Haslam (ze wspomnianego już Renaissance). Ten art-rockowy sznyt musi jednak w pewnym momencie ustąpić pola inspiracjom z zupełnie innego muzycznego świata, w którym stoner miesza się z post-rockiem (jak na albumie „Ótta” Sólstafir czy postmetalowych produkcjach Isis). Wydawnictwo zamyka kompozycja tytułowa – dynamiczna i pełna energii, ze skocznym fortepianem i rozpędzoną perkusją, krzykiem Kelly i jej postrockowymi tremolami na gitarze. W „Bridging Realms” dzieje się tak wiele, że praktycznie nie ma czasu na wytchnienie. Dopiero w końcówce amerykański kwartet postanawia nieco przystopować i wprowadzić słuchacza w stan błogości nastrojową partią fletu. Warto przypomnieć, że gra na nim Kelly Schilling, odpowiedzialna przede wszystkim za rockowe oblicze Dreadnought. Jak widać, drzemią w niej też jednak niemałe pokłady romantyzmu. Trudno przewidzieć, jaką ścieżką kwartet z Denver podąży w przyszłości. W każdym razie jest na najlepszej drodze do wypracowania własnego stylu.
koniec
24 września 2015
Skład:
Kelly Schilling – śpiew (czysty i growl), gitara elektryczna, flet
Lauren Vieira – śpiew (czysty), fortepian, syntezatory
Kevin Handlon – gitara basowa, mandolina
Jordan Clancy – perkusja, saksofon altowy, saksofon tenorowy

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.