Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Huminoita
‹All is Two›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAll is Two
Wykonawca / KompozytorHuminoita
Data wydania27 marca 2015
NośnikCD
Czas trwania39:32
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ville Mäkäräinen, Timo Keränen, Matti Salo, Ville Märkinen, Jonne Ketola, Laura Lehtola, Oula Karppinen
Utwory
CD1
1) The Sheriff06:54
2) Hymn 2305:27
3) Goliath05:19
4) The Pilgrim06:26
5) King of Hearts10:44
6) Hymn 2404:44
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Życzenia płynące z serca Finlandii
[Huminoita „All is Two” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niewiele, jak do tej pory, o nich wiadomo. Poza tym jak się nazywają (i jakie noszą nazwiska) oraz że pochodzą z Finlandii. Ale przecież najważniejsza jest muzyka. Ona przemawia najgłośniej i trafia najcelniej. Powstali przed 2010 rokiem i mają na koncie – przynajmniej na razie – dwie płyty długogrające. Ta druga, „All is Two”, przyszła na świat w marcu tego roku. Ojców ma aż pięciu, a ukrywają się oni pod szyldem Huminoita.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Życzenia płynące z serca Finlandii
[Huminoita „All is Two” - recenzja]

Niewiele, jak do tej pory, o nich wiadomo. Poza tym jak się nazywają (i jakie noszą nazwiska) oraz że pochodzą z Finlandii. Ale przecież najważniejsza jest muzyka. Ona przemawia najgłośniej i trafia najcelniej. Powstali przed 2010 rokiem i mają na koncie – przynajmniej na razie – dwie płyty długogrające. Ta druga, „All is Two”, przyszła na świat w marcu tego roku. Ojców ma aż pięciu, a ukrywają się oni pod szyldem Huminoita.

Huminoita
‹All is Two›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAll is Two
Wykonawca / KompozytorHuminoita
Data wydania27 marca 2015
NośnikCD
Czas trwania39:32
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ville Mäkäräinen, Timo Keränen, Matti Salo, Ville Märkinen, Jonne Ketola, Laura Lehtola, Oula Karppinen
Utwory
CD1
1) The Sheriff06:54
2) Hymn 2305:27
3) Goliath05:19
4) The Pilgrim06:26
5) King of Hearts10:44
6) Hymn 2404:44
Wyszukaj / Kup
Wiadomo o nich tyle, że pochodzą z samego… serca Finlandii. Aby znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie ono dokładnie się znajduje, trzeba by zerknąć na mapę tego kraju. W każdym razie opcji jest kilka. Nie to jednak jest najważniejsze. Liczy się przede wszystkim muzyka. A tę zespół Huminoita prezentuje wyborną. Grupa powstała pod koniec ubiegłej dekady, a utworzyli ją następujący muzycy: wokalista, gitarzysta i flecista Ville Mäkäräinen, gitarzysta solowy i perkusjonalista Timo Keränen, klawiszowiec i saksofonista Matti Salo, basista Ville Märkinen oraz grający na perkusji Jonne Ketola. Samo instrumentarium sugeruje, że mamy do czynienia z formacją, która specjalizuje się w muzyce ambitnej, niekonwencjonalnej i zdecydowanie niekomercyjnej. I tak właśnie jest! Panowie z Huminoity proponują niezwykłą mieszankę rocka progresywnego i psychodelii. Lecz to jeszcze nie wszystko. W ich twórczości można bowiem odnaleźć również wpływy jazz-rocka, a nawet pasaże charakterystyczne dla muzyki postrockowej. Połączenie wszystkich tych gatunków w jedno na pewno nie należało do zadań prostych, tym większy podziw może budzić fakt, że Finowie wyszli z tego obronną ręką.
Debiutancki krążek, zatytułowany po prostu „Huminoita”, wydali w 2010 roku. W kontekście tego małe zdziwienie budzi fakt, że kolejny materiał, który ujrzał światło dzienne po pięciu latach, zawiera jedynie (niespełna) czterdzieści minut muzyki. Niektórzy krytycy uznali nawet, że w przypadku „All is Two” (wydanego przez niezależną fińską wytwórnię Luova Records w marcu) mamy do czynienia nie z pełnoprawnym albumem, lecz EP-ką. Tyle że w takiej sytuacji dziewięćdziesiąt procent wydawnictw publikowanych przed nastaniem ery kompaktów należałoby określać dzisiaj mianem EP-ek. Pozostańmy więc na stanowisku, że mamy do czynienia z pełnowymiarową płytą. A co się na niej znajduje? Sześć – w sporej części bardzo klimatycznych – kompozycji, bogatych w brzmienia (dodajmy, że w nagraniu materiału gościnnie wzięli udział wokalistka Laura Lehtola oraz trębacz Oula Karppinen), od czasu do czasu zaskakujących patetyzmem. Warto dodać jeszcze, że Finowie nie stronią od mocniejszego uderzenia, przytrafia im się więc także kilka wycieczek do świata progresywnego metalu (choć przyznać należy, że nie są one zbyt nachalne i na pewno nie służą jedynie podkreśleniu wirtuozerii muzyków, jak to często w tym gatunku bywa).
To, co najlepsze, a przynajmniej najbardziej zapadające w pamięć, zespół umieścił na początku – to „The Sheriff”, siedmiominutowa porcja bardzo współcześnie zaaranżowanego progrocka, okraszonego majestatycznymi wokalizami Mäkäräinena i Lehtoli oraz przepiękną, powłóczystą solówką gitarową Keränena. Do tego należy dodać jeszcze smakowicie brzmiące organy Salo, który w finale zamienia klawisze na saksofon i raczy nas bardzo subtelną partią na tym właśnie instrumencie. Doprawdy trudno byłoby się spodziewać bardziej udanego wprowadzenia. „Hymn 23” oparty jest z kolei na jazzowych rytmach i takich samych organach, z miejsca przywodzących na myśl muzykę postbopową z lat 60. XX wieku. Z pogranicza jazzu i rocka są również wprowadzające niecodzienny nastrój wokalizy. Niejako na drugim biegunie znajdują się partie gitar – przesterowanych, tryskających energią, niemal kąsających słuchacza. Ten progresywno-jazzrockowy sznyt słychać także w psychodeliczno-transowym utworze „Goliath”, w którym do głosu dochodzą „przybrudzone” dźwięki gitary i syntezatorów. Widać, że panowie z Huminoity nie boją się łamania schematów. Że nieobce są im artystyczne poszukiwania na stylistycznych pograniczach. I bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu powstają muzyczne hybrydy, których długo nie da się zapomnieć.
Progresywnym pięknem urzeka również promujący album Finów „The Pilgrim”. Ta prawie sześcioipółminutowa kompozycja wiedzie nas w różne rejony. Od jazz-rocka (vide dialog saksofonu i fletu), poprzez post-rock (ściana dźwięku budowana przez gitarę elektryczną), aż po klasyczny jazz w finale (z partią fortepianu elektrycznego, któremu towarzyszy subtelna gitara). Jeszcze bardziej zróżnicowany jest pod tym względem najdłuższy na płycie „King of Hearts”, w którym Keränen przydaje swojej gitarze stonerowego brudu, by następnie z towarzyszeniem całego zespołu uderzyć z podwójną mocą. W połowie utworu następuje natomiast całkowite wyciszenie, po czym Finowie od nowa, z mozołem budują uroczysty nastrój. Całość wieńczy „Hymn 24”, oparty na zapętlonych, nostalgicznych dźwiękach gitary, które stopniowo wyciszają emocje i wprowadzają w mocno kontemplacyjny nastrój. Krótka jest ta płyta, to prawda. Przyzwyczailiśmy się do albumów trwających po siedemdziesiąt minut, a tutaj dostajemy zaledwie czterdzieści. Ale nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by odtworzyć krążek jeszcze raz i jeszcze raz. Zagwarantować można jedno: przy każdym kolejnym odsłuchu usłyszycie coś nowego, co wcześniej umknęło Waszej uwadze. I to także świadczy o jakości formacji z „serca Finlandii”.
koniec
12 listopada 2015
Skład:
Ville Mäkäräinen – śpiew, gitara elektryczna, flet
Timo Keränen – gitara elektryczna, instrumenty perkusyjne
Matti Salo – saksofon, organy, fortepian elektryczny, syntezatory
Ville Märkinen – gitara basowa
Jonne Ketola – perkusja
gościnnie:
Laura Lehtola – śpiew
Oula Karppinen – trąbka

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.