Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The Reapers
‹Marionettes›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarionettes
Wykonawca / KompozytorThe Reapers
Data wydania18 listopada 2016
NośnikCD
Czas trwania33:05
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Agustí Calbet, Gianluca Brignani, Federico Brignani, Àngel Martinez, Ignasi Montoro, Pere Estupinyà
Utwory
CD1
1) In the Underground17:47
2) Marionettes15:18
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Ku chwale Katalonii
[The Reapers „Marionettes” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nazwa zespołu wskazywałaby raczej na inklinacje punkowe, względnie heavymetalowe, a tu się okazuje, że mamy do czynienia z grupą z pogranicza rocka progresywnego i psychodelii. Cóż, chcą się tak nazywać – ich sprawa. Muszą jednak liczyć się z tym, że wielu fanów, do których adresują swoją twórczość, widząc na oczy szyld The Reapers, zechce ominąć ich szerokim łukiem. Ze stratą dla zespołu i dla siebie samych. Bo album „Marionettes” to dzieło zdecydowanie godne uwagi.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Ku chwale Katalonii
[The Reapers „Marionettes” - recenzja]

Nazwa zespołu wskazywałaby raczej na inklinacje punkowe, względnie heavymetalowe, a tu się okazuje, że mamy do czynienia z grupą z pogranicza rocka progresywnego i psychodelii. Cóż, chcą się tak nazywać – ich sprawa. Muszą jednak liczyć się z tym, że wielu fanów, do których adresują swoją twórczość, widząc na oczy szyld The Reapers, zechce ominąć ich szerokim łukiem. Ze stratą dla zespołu i dla siebie samych. Bo album „Marionettes” to dzieło zdecydowanie godne uwagi.

The Reapers
‹Marionettes›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarionettes
Wykonawca / KompozytorThe Reapers
Data wydania18 listopada 2016
NośnikCD
Czas trwania33:05
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Agustí Calbet, Gianluca Brignani, Federico Brignani, Àngel Martinez, Ignasi Montoro, Pere Estupinyà
Utwory
CD1
1) In the Underground17:47
2) Marionettes15:18
Wyszukaj / Kup
Na pomysł powołania zespołu wpadli przed dwoma laty. Widocznie znudziło im się korzystanie z uroków rodzinnego Sant Celoni. Bo ileż można opalać się i kąpać w Morzu Śródziemnym. Po pewnym czasie nawet mieszkańcom Katalonii upał zaczyna tak doskwierać, że zaczynają szukać ustronnych, chłodnych miejsc. Takim miejscem może stać się na przykład klimatyzowana sala prób. Kompletowanie składu The Reapers (czyli… Żniwiarzy) zaczęło się od grających na gitarach solowych braci Brignani – Gianluki i Federika – do których dołączyli: wokalista Agustí Calbet, klawiszowiec Àngel Martinez oraz tworzący sekcję rytmiczną basista Ignasi Montoro i perkusista Pere Estupinyà. Repertuar powstał na tyle szybko, że już kilka miesięcy później podczas lokalnych przeglądów byli w stanie zagrać kilkudziesięciominutowy koncert. W dużej mierze było to możliwe dzięki rozbudowanym improwizacjom. Od samego początku bowiem Hiszpanie (Katalończycy) założyli sobie, że nie interesuje ich granie krótkich, przebojowych numerów, że wzorem mistrzów sprzed dekad tworzyć będą z rozmachem.
We wrześniu 2016 roku weszli do profesjonalnego studia nagraniowego, by zarejestrować swoje dokonania. A już dwa miesiące później udostępnili je na wydanej własnym sumptem płytce. Na krążek „Marionettes” trafiły zaledwie dwie kompozycje, ale w sumie trwające ponad pół godziny. Czy to wszystko, co udało im się nagrać, czy też wybrali jedynie te numery, z których byli najbardziej zadowoleni – trudno stwierdzić. W każdym razie ze swego wydawniczego debiutu mogą być bardzo zadowoleni. The Reapers prezentują się na tym albumie – niekiedy klasyfikowanym jako EP-ka – jako zespół zaskakująco dojrzały i świadomy celu, do którego dąży. Twórczość Hiszpanów wyrasta z korzeni progresywno-symfonicznych, ale na nich się nie kończy – kataloński sekstet umiejętnie sięga też po elementy rockowej psychodelii i hard rocka. Na dodatek wszystko to okrasza w miarę możliwości ładnymi melodiami, nie zapominając przy tym o budowaniu odpowiednio romantycznego nastroju. W czym istotną rolę odgrywa charakterystyczny falset Calbet.
Otwierający album utwór „In the Underground” to prawie osiemnastominutowa uczta, zdolna zauroczyć zarówno wielbicieli klasycznego, jak i najbardziej współczesnego rocka. Hiszpanie korzystają ze stylistyki vintage tylko w takim stopniu, w jakim jest to absolutnie konieczne. Na pewno nie chcą zostać uznani za niewolniczych naśladowców zespołów z lat 70. XX wieku. Choć oczywiście nie ma w tym nic złego, jeśli tylko potrafi się to robić z sercem i talentem. Początek jest stonowany: rozbrzmiewają gitary akustyczna i basowa, do tego dochodzi psychodelicznie senny, „zamglony”, niemal kojący głos Agustíego. Nie warto jednak poddawać się jego hipnotycznemu działaniu, albowiem tym boleśniejsze jest przebudzenie, gdy do akcji przystępuje reszta zespołu. Oj, tak, Żniwiarze potrafią też dać czadu! Chociaż tego nie nadużywają. Bardziej interesuje ich kreowanie nastroju aniżeli bezmyślna młócka.
W „In the Underground” nie brakuje kontrastów: fragmenty stonowane i delikatne sąsiadują z ogniście rockowymi. Ale i w tych drugich przez cały czas na plan pierwszy wybija się nastrojowa gitara. Dużo dodaje od siebie Calbet, starając się możliwie najróżnorodniej interpretować tekst – stąd przejścia od melorecytacji do klasycznego śpiewu, wreszcie do natchnionego falsetu (w czym trochę przypomina Pawła Birulę, pierwszego wokalistę grupy Exodus). Z kolei kompozycja tytułowa zaczyna się jak klasyczny progresywny hard rock; głównie jednak po to, by zasadniczo odróżnić się od poprzedniego numeru. Z biegiem czasu jednak Hiszpanie powracają do psychodelicznych korzeni, czego dowodem „rozmyte” brzmienie gitar i instrumenty klawiszowe wypełniające niemal całe tło. Ale kto sądzi, że tak właśnie będzie do samego finału – jest w błędzie. W tym właśnie utworze Żniwiarze postanowili bowiem zagrać słuchaczom na nosie i zaserwowali prawie dwuminutową progmetalową „jazdę be trzymanki” – z rozpędzoną do granic możliwości sekcją rytmiczną i rasową solówką gitary.
A jednak nawet taki wtręt nie psuje konstrukcji całego utworu, z którym jest symbiotycznie zżyty. „Marionettes” urywa się nagle, lecz to jeszcze nie koniec. Trzeba tylko wytężyć słuch, by wyłowić docierające z oddali, jakby pochodzące z pokoju w drugim końcu domu dźwięki. Emocje zostają wygaszone, a my pozostajemy z myślą: Jak to, więcej nic już nie będzie? Niestety, pół godziny szybko mija. Jedyne, co nam pozostaje, to trzymać kciuki za dzielnych Katalończyków z nadzieją, że szybko wrócą do studia nagraniowego i niebawem światło dzienne ujrzy ich kolejne, tym razem już pełnowymiarowe, wydawnictwo. Zasługują na to!
koniec
23 maja 2017
Skład:
Agustí Calbet – śpiew
Gianluca Brignani – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Federico Brignani – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Àngel Martinez – instrumenty klawiszowe
Ignasi Montoro – gitara basowa
Pere Estupinyà – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.