Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Pot i Kreff: Jak zdobywano dziką miłość

Esensja.pl
Esensja.pl
Jaki jest najlepszy riff wszech czasów? Kilku kandydatów się znajdzie, ale niewątpliwie w czołówce będzie ten z „Whole Lotta Love” Led Zeppelin. Jednak koncertowe wykonanie tego utworu to coś o wiele więcej, niż potężne brzmienie gitary.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff: Jak zdobywano dziką miłość

Jaki jest najlepszy riff wszech czasów? Kilku kandydatów się znajdzie, ale niewątpliwie w czołówce będzie ten z „Whole Lotta Love” Led Zeppelin. Jednak koncertowe wykonanie tego utworu to coś o wiele więcej, niż potężne brzmienie gitary.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zespół w epoce sprzeciwiał się wydaniu „Whole Lotta Love” na singlu. Niemniej kiedyś to nie przeszkadzało dobrym utworom, aby stać się przebojami. Rozgłośnie radiowe i tak go grały, co najwyżej mając problem z środkiem, kiedy Robert Plant dwuznacznie jęczy do mikrofonu, co było niejednokrotnie cenzurowane. Kompozycja zadebiutowała na albumie „Led Zeppelin II” z 1969 i dziś należy do żelaznej klasyki rocka.
W zasadzie od samego początku została ona również stałym punktem koncertowym Zeppelinów. Ponieważ jej środkowa część nie była sformalizowana, często służyła do długich improwizacji, indywidualnych popisów, czy wplatania fragmentów innych utworów. W efekcie czego całość rozrastała się do monstrualnych rozmiarów. Już na pierwszej koncertówce Led Zeppelin „The Song Remains the Same” z 1976 roku „Whole Lotta Love” trwa blisko 15 minut. To jednak nic w porównaniu z obłędną wersją, jaką można znaleźć na wydanym w 2003 roku, trzypłytowym zestawie „How the West Was Won”, gdzie sięga dwudziestu trzech minut. Należy przy tym zaznaczyć, że w tym wypadku nie ma mowy o nudzie i niepotrzebnym udziwnianiu. Czuć energię, a także chemię, jaka się między kwartetem wytworzyła. Miłą niespodzianką są także wtręty innych kompozycji, płynnie przechodzących jedna w drugą, a mianowicie „Boogie Chillun” Johna Lee Hookera, „Let’s Have a Party” Elvisa Presleya i „Going Down Slown” St. Louisa Jimmy’ego i „Hello Mary Lou” Gene’a Pitney’a.
Z tym ostatnim utworem wiąże się dziwna sytuacja, ponieważ w reedycji „How the West Was Won” z 2018 roku, fragment ten został wycięty, przez co „Whole Lotta Love” uległa skróceniu do nieco ponad dwudziestu minut. Przyznam, że zupełnie nie rozumiem tej decyzji, ponieważ fragment ten dodatkowo nakręcał energię wspólnych improwizacji. Jeśli chodziło o względy finansowe i podział tantiem, to pozostaje jedynie smutno skonstatować, że kasa wygrała ze sztuką.
koniec
5 czerwca 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: I jeszcze raaaz… i jeszcze dwaaa…
Sebastian Chosiński

24 VI 2024

Coś w tym musi być! Ukazujące się w serii „Can Live” angielskie koncerty Can wybijają się zdecydowanie ponad inne. Wydany trzy lata temu „Live in Brighton 1975” to prawdziwe arcydzieło, a tegoroczny „Live in Aston 1977” niewiele mu ustępuje. Ale czy może być inaczej, skoro muzycy biorą na warsztat między innymi tak wspaniały utwór, jak „Vitamin C”?

więcej »

Non omnis moriar: Narodziny legendy
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jedyny longplay czechosłowackiej formacji Studio 5 wibrafonisty Karela Velebnego, na której gruzach powstał zespół SHQ.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Trochę Afryki, trochę Karaibów
Sebastian Chosiński

17 VI 2024

Na wydanym w 1977 roku albumie „Saw Delight” skład Can został poszerzony do sekstetu. Uzupełnili go bowiem dwaj instrumentaliści (rodem z Jamajki i Ghany), którzy nie tak dawno przewinęli się przez brytyjską formację Traffic. Nie wpłynęło to jednak na uczynienie jej muzyki progresywną czy jazzrockową, stała się za to dużo bardziej etniczna. Co w paru utworach przyniosło całkiem sympatyczny efekt.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Dwutakt: Led Zeppelin skończył się na Kill’Em All?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

Z tego cyklu

Puk… puk…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dwadzieścia sześć minut orgazmu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rozmowa dwóch stołków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 minut sacrum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Debeściaki bestii
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Made in Heaven
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2012 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Pot i Kreff – Oni czasem wracają: Hej, Ahmet! Udało im się!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Wewnętrzne rozterki krzepkich brodaczy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lapsusy, Korekty i Paliksięgi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Czerwiec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Komiksowe Top 10: Maj 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Daleki krewny „Imienia róży”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szczątkowo oryginalne
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ostatni Ostatni Człowiek
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Stary ork i może
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie tylko Siara, czyli 10 piosenek Janusza Rewińskiego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Normanie, powtarzasz się
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.