Zobaczyć konwent i nie umrzeć, cz. 2Paweł PlutaZobaczyć konwent i nie umrzeć, cz. 2Prelegentami bywają pisarze, wydawcy, tłumacze, tematy bardziej popularnonaukowe omawiają fandomowi fachowcy z danej dziedziny, nierzadko z poważnymi stopniami naukowymi, wśród nich nawet rektorzy wyższych uczelni. Jeżeli ktoś poczuł się przy tej zapowiedzi nieswojo, niech się nie obawia. Znaczy ona jedynie, że informacje, które się od nich usłyszy, są wiarogodne i pewne, na ile nauka może być czegoś pewna. Oczywiście można, a nawet trzeba im zadawać pytania, chociaż niektórzy wolą, aby dano się im wypowiedzieć do końca, a na dyskusję zostawiają specjalnie trochę czasu. Niezależnie od tego kiedy, pytania mogą się przerodzić w dyskusję, w skrajnych przypadkach obywającą się nawet bez udziału właściwych prelegentów, chociaż zazwyczaj nie dają się oni łatwo wygryźć. Te objawy są dośc normalne, aczkolwiek lepiej nie przejmować spotkania na własność i wygłaszać wykładów z widowni, bo to już przesada. Nieco inaczej wypada zachowywać się na pokazach i konkursach. W tych przypadkach widzowie powinni się ograniczać do, że tak powiem, zadań statutowych. Zwłaszcza w przypadku konkursu. Nie są, co prawda, problemem ani wyrazy grozy po usłyszeniu szczególnie trudnego pytania, ani nawet dość demonstracyjne cieszenie się ze znanej odpowiedzi, z którą odpowiadający ma problemy. Bardzo niemile jednak będzie widziane podpowiadanie, jako zarówno psujące grającemu przyjemność z samodzielnego rozwiązania zagadki, jak i z czysto formalnego punktu widzenia fałszujące wyniki. Chyba, że podpowiedź będzie rzeczywiście finezyjna (a przy uznawaniu jej za taką zalecam daleko posunięty samokrytycyzm), wtedy zabawa może być nawet lepsza. No i na zakończenie – nie muszę dodawać, że rzucanie się na podłogę z płaczem po przegranym konkursie nie jest w dobrym tonie. Z kolei zasady uczestnictwa w grach są każdemu znane chyba przynajmniej od czasów szkoły. Najprościej rzecz ujmując: jeżeli się włączamy do zabawy, to nie po to, żeby się potem od niej demonstracyjnie odcinać. Bywały, niestety, takie przypadki, szczególnie na LARPach, a jednym z głupszych dla nich powodów było założenie bluzki zbyt drogiej do wybrudzenia. Cóż, trzeba odróżniać konwent od balu. Z drugiej strony, jeżeli ktoś lubi takie zabawy, nic nie stoi na przeszkodzie, aby się przebrać. Zdarzają się nawet konkursy strojów. Nie jest to zwyczaj szczególnie w Polsce powszechny, niemniej najzupełniej przyjęty. Szczególnym przypadkiem przebrania jest noszenie broni. Tu jednak trzeba postępować ostrożnie, ponieważ nawet tępy miecz z zeszlifowanego resora od Stara nie nadaje się do beztroskich zabaw. A już zupełnie nie należy używać broni strzelających. Chyba wszystkie regulaminy nakładają ograniczenia na noszone uzbrojenie. Przypominam – organizatorzy odpowiadają za bezpieczeństwo konwentu i nie mogą polegać na czyichś zapewnieniach, że jest ostrożny i umie się z tym wszystkim obchodzić. Po prostu każdy tak mówi. Osoby poważną broń rzeczywiście noszące zwyczajnie mają na to zgodę. Często też należą do bractw rycerskich lub podobnych organizacji, więc umieją się z nią obchodzić naprawdę. Pozostając przy tym, czego regulamin zabrania, wspomnę o dość standardowym punkcie dotyczącym prohibicji. Na terenie praktycznie każdego konwentu alkohol, a i inne podobne środki, jest zakazany. Na terenie, a nie w ogóle w czasie, toteż „na mieście” ograniczeń tych oczywiście nie ma. Jeżeli jednak wnosi się alkohol we własnym organizmie w takich ilościach, że widać go na zewnątrz, zakaz może jak najbardziej zostać wyegzekwowany. Zasada jest dość podobna, jak w przypadku broni. Każdy twierdzi, że wie, ile i kiedy może wypić. Albo w ogóle się tym nie przejmuje. Dlatego, zwłaszcza że sporo uczestników jest nieletnich, istnieją te zakazy, a do tego są naprawdę egzekwowane. Naruszeń, w każdym razie jaskrawych, nie ma wiele, jednak zdarzyło mi się już widzieć pozbywanie się winowajcy z konwentu. Nic drastycznego, ale odbyło się to zdecydowanie. Cóż, najważniejsze kwestie mamy za sobą, pozostaje jeszcze jeden aspekt. Jak nocować na konwencie? Są dwie szkoły, obie akceptowalne, ale dość sprzeczne, i chodzi głównie o to, aby wzajemnie sobie nie przeszkadzały. Noc można przespać, albo, powiedzmy, przetańczyć. Z natury rzeczy już śpiący są dość mało kłopotliwi, natomiast przygotowania do snu mogą sprawić trochę problemów. Otóż pomieszczenia do spania są zwykle kilkuosobowe, przy czym nie zawsze zna się współspaczy. Zbierając się więc do snu wypada założyć, że inni już zdążyli to zrobić i nie dogadzać sobie bez potrzeby włączaniem wszystkich świateł lub też głośnym ustalaniem, kto śpi przy drzwiach, a kto przy oknie. Z drugiej strony, czasem warto pamiętać że inni mogą leżeć przytomnie, ale po cichu. Toteż jeżeli, powiedzmy, udało się nam zdobyć czekoladę i mamy wielką ochotę zjeść ją nocą w tajemnicy, lepiej się nad tym zastanowić. Szeleszczący papierek i mlaskanie mogą nam ściągnąć na głowę niepożądanego towarzysza, czy to niezadowolonego z hałasu, czy też chcącego się dołączyć. Zwolennicy drugiej, aktywnej metody spędzania nocy, oczywiście mogą także realizować swoje zamierzenia, byle pamiętali o pewnej dysproporcji sił. Oni mianowicie mogą kogoś obudzić, ale śpiący ich nie uśpi. Dlatego nocne rodaków rozmowy powinno się prowadzić w odpowiednio odległych od sypialni miejscach, a już stanowczo nie należy urządzać rajdów celem przyprowadzenia kolegi, który na pewno ucieszy się, że w środku nocy zostanie wyrwany do prowadzenia kampanii przeciw orkom. Z wielkim prawdopodobieństwem można założyć, że kolega się z tego jednak nie ucieszy. Wspomniane kampanie prowadzić zresztą należy bez nadmiernych efektów multimedialnych, czy to wywoływanych samodzielnie, czy pochodzących na przykład z magnetofonu i latarki. Innymi słowy – w salach do spania się śpi, a inne rzeczy załatwia się w salach do załatwiania innych rzeczy. I tymi nocnymi uwagami mogę, jak myślę, zakończyć mój krótki poradnik. Mam nadzieję, że jednym pozwoli on łatwiej zacząć, innym coś wyjaśni, a może będą nawet i tacy, którzy coś w swoich zwyczajach skorygują. Niektórym by się przydało. Ale nie tak znowu wielu. Do zobaczenia na konwentach. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Zobaczyć konwent i nie umrzeć, cz. 1
— Paweł Pluta
Zobaczyć konwent i nie umrzeć, przedmowa
— Paweł Pluta
Pamiątka z historii
— Paweł Pluta
Hidalgos de putas
— Paweł Pluta
My też mamy Makoare
— Paweł Pluta
El Polcon mexicano
— Paweł Pluta
Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
— Paweł Pluta
Ktoś nam znany, ktoś kochany…
— Paweł Pluta
Elektryczne stosy
— Paweł Pluta
Przejście przez cień
— Paweł Pluta
Druga bije pierwszą
— Michał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski
A Słowo było u ludzi
— Paweł Pluta