Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcus Adams
‹Czas śmierci›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzas śmierci
Tytuł oryginalnyLong Time Dead
ReżyseriaMarcus Adams
ZdjęciaNic Morris
Scenariusz
ObsadaJoe Absolom, Lara Belmont, Melanie Gutteridge, Lukas Haas, James Hillier, Marsha Thomason
MuzykaDon Davis
Rok produkcji2002
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania
Czas trwania94 min
Gatunekgroza / horror
EAN5903560918431
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Żarliwe uściski
[Marcus Adams „Czas śmierci” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wbrew pozorom i w Europie od czasu do czasu udaje się nakręcić porządne kino grozy. Owszem, twórcy ze starego kontynentu wiele jeszcze muszą się nauczyć, ale filmy takie jak „Czas śmierci” pokazują, że nauka idzie we właściwym kierunku.

Jarosław Loretz

Żarliwe uściski
[Marcus Adams „Czas śmierci” - recenzja]

Wbrew pozorom i w Europie od czasu do czasu udaje się nakręcić porządne kino grozy. Owszem, twórcy ze starego kontynentu wiele jeszcze muszą się nauczyć, ale filmy takie jak „Czas śmierci” pokazują, że nauka idzie we właściwym kierunku.

Marcus Adams
‹Czas śmierci›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzas śmierci
Tytuł oryginalnyLong Time Dead
ReżyseriaMarcus Adams
ZdjęciaNic Morris
Scenariusz
ObsadaJoe Absolom, Lara Belmont, Melanie Gutteridge, Lukas Haas, James Hillier, Marsha Thomason
MuzykaDon Davis
Rok produkcji2002
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania
Czas trwania94 min
Gatunekgroza / horror
EAN5903560918431
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wygląda na to, że trzeba będzie nieco uważniej śledzić karierę Marcusa Adamsa, reżysera pochodzącego z Wielkiej Brytanii. Nieczęsto bowiem się zdarza, by twórca pozbawiony jakiegokolwiek zauważalnego dorobku filmowego potrafił nakręcić horror niewiele ustępujący jakością produkcjom hollywoodzkim. A taki właśnie jest „Czas śmierci”, film może nieprzesadnie wybitny, ale sensownie obmyślony, umiejętnie poprowadzony i posiadający całkiem mroczny klimat. Co więcej, rok później Adams nakręcił kolejny udany horror – „Krwawą jazdę”. Następnym jego filmem był wypuszczony dwa lata później przeciętny, sensacyjny „Strzelec wyborowy”, po czym o utalentowanym reżyserze zrobiło się cicho. Ostatnio chodzą jednak słuchy, że Adams znów szykuje horror, „The Suffering”. Obraz powinien ujrzeć światło dzienne w przyszłym roku. Zapewne znów będzie wart uwagi.
Na pierwszy rzut oka „Czas śmierci” jest bardzo prostą historyjką. Ot, grupka młodzieży stwierdza, że świetnym sposobem na spędzenie wieczoru będzie zabawa w zadawanie pytań duchom. Pech chciał, że na seansie rzeczywiście pojawia się byt z innego wymiaru, i to nie byle jaki – sam dżin. Siejąc popłoch wśród sceptycznie dotąd nastawionych imprezowiczów powoduje gwałtowne przerwanie seansu, a co za tym idzie – nieprawidłowe jego zakończenie. Nie odpędzony do swojego wymiaru opętuje jedną z osób i zaczyna eliminować kolejnych uczestników zabawy, zostawiając na ich zwłokach ślady rozległych poparzeń. Młodzi usiłują dociec, co się stało podczas feralnej zabawy, dochodząc w końcu do wniosku, że pojawienie się ognistego demona akurat na ich seansie wcale nie było przypadkowe. Rodzice jednego z chłopaków – ponoć zamordowani przed laty – mieli bowiem niejasne związki z tajemniczą sektą.
Scenarzyście starczyło pomysłów praktycznie do samych napisów końcowych, więc nie sposób nudzić się na tym filmie. Wiarygodne charakterologicznie postaci, skrócony do minimum wstęp i dynamicznie rozkręcona, pozbawiona większych przestojów, wartko biegnąca do przodu akcja, mile zajmują oczy i umysł, zwłaszcza że fabuła urozmaicona jest podrzuconym od czasu do czasu interesującym tropem i zagęszczona mrocznymi zagadkami, zaś rozstrzygnięcie historii jest mocne i nietuzinkowe. Dodatkowym plusem filmu jest brytyjski akcent młodych, energicznych aktorów, którzy w dodatku zachowują się na planie w sposób całkowicie naturalny (co ciekawsze, im starszy aktor, tym gorzej idzie mu gra), a także realistyczne efekty specjalne. Szkoda tylko, że o tym, iż jest to horror, przekonujemy się dopiero po dwudziestu minutach seansu. Wcześniej jest to po prostu jeden z tysięcy filmów o imprezującej młodzieży, pławiącej się w rozmaitego sortu używkach i przesiadującej w lokalu z głośną muzyką i stroboskopami. Z jednej strony usypia to czujność widza, z drugiej jednak zniechęca tych, którzy mają już dość młodzieżowych siekanin i utrudnia budowę klimatu.
To nie jedyny problem „Czasu śmierci”. Innym jest zbyt „poprawna” – przynajmniej początkowo – konstrukcja scenariusza. Wprowadzenie bohaterów i zaznajomienie z terenem postępuje wedle klasycznych schematów młodzieżowego horroru. Podobnie jest ze śmiercią pierwszej osoby – wszyscy są przybici, smętni, wystraszeni. Jest mowa o wrażeniu jakiejś nadnaturalnej obecności. Grupa ulega na chwilę scaleniu, po czym znów wszyscy się rozchodzą i następuje kolejny zgon. W dalszej części fabuły objawia się natomiast jeszcze inna wada filmu – siadające napięcie. Świetnie rozkręcona historia zaczyna miewać sceny, które nic do intrygi nie wnoszą, klimatu również nie budują, a ze względu na swoją rozwlekłość raczej mordują napięcie, niż je wytwarzają. Do tego dochodzą drobniejsze uchybienia, jak choćby sporadyczne potknięcia logiczne (osoby zamulone używkami, leżące w głębokich sofach, zdążają odskoczyć przed ciałem spadającym z wysokości jakichś piętnastu-dwudziestu metrów; ogniowego dżina można skrzywdzić… ogniem) czy osobliwie dudniąca ścieżka dźwiękowa.
Marcus Adams, kręcąc później „Krwawą jazdę”, wyciągnął wnioski z popełnionych błędów i zadbał o lepszą konstrukcję klimatu i bardziej równomierne rozłożenie napięcia, popełnił jednak inny błąd – nie przyłożył odpowiedniej uwagi do zakończenia filmu. Bo jeśli w „Czasie śmierci” końcówka stanowi naprawdę mocne zamknięcie historii, to w „Krwawej jeździe” po prostu kładzie na łopatki swoim prymitywizmem zarówno cały artyzm opowieści, jak i mozolnie wytworzony klimat. Nawet jednak mimo tych błędów oba filmy ogląda się nad wyraz przyjemnie, zwłaszcza w porównaniu z większością dostępnych na naszym rynku horrorów.
koniec
25 czerwca 2010

Komentarze

25 VI 2010   15:02:56

Uważam że sporo dobrych filmów grozy powstaje w Europie ,przykład Hiszpania ,Francja czy Skandynawia jak i pojedyńcze obrazy z innych państw ,więc nie rozumiem stwierdzenia że jeszcze sporo nasi twórcy musza się nauczyć ,tym bardziej że większość hollywoodzkich horrorów już dawno przestała straszyć.

25 VI 2010   16:01:00

Film powstał w 2002 roku, a wówczas z horrorami nie było jeszcze najlepiej w Europie. W chwili obecnej sytuacja znacznie się poprawiła, ale do ideału wciąż jest daleko. Często reżyserzy ze Starego Kontynentu mają zbyt wybujałe ambicje i zapominają, że horror wcale nie ma być egzystencjalnym dramatem. Również irytująco często szwankują efekty specjalne, które w amerykańskich produkcjach na ogół są bez najmniejszego zarzutu (nie mówimy o produkcjach niskobudżetowych).

Z Francji - i owszem - znam kilka dobrych horrorów, ale znam też sporo kompletnie chybionych, w których górę wzięła żyłka eksperymentatorska czy zabawy kamerą. Ze Skandynawów mocniejsze więzi z horrorem mają jedynie Szwedzi (silniejszy mariaż z gatunkiem zaczął się dopiero w granicach 2003-2004 roku). Norwegowie weszli na rynek ledwie w 2006 roku z "Hotelem zła". Hiszpanie kręcą sporo horrorów, ale nie oszukujmy się - większość z nich jest słaba. Podobnie Brytyjczycy: znaczna część ich kina grozy nie daje się oglądać ze względu na totalną amatorkę.

No i najważniejsze - Amerykanie kręcą horrory - i to bez żadnej przerwy - od kilkudziesięciu lat. Dziesiątki rocznie. W Europie filmy grozy w większej ilości kręci się dopiero od paru lat. Nie ma praktycznie żadnej tradycji w kręceniu takich filmów, więc twórcy muszą się tego najpierw nauczyć. Co za tym idzie - często im nie wychodzi...

27 VI 2010   19:30:11

W Europie horror ma tak samo długa tradycję jak w USA. Włosi, Hiszpanie czy Brytyjczycy mają bogatą tradycję kręcenia filmów grozy. Amerykanie są po prostu świetnymi marketingowcami. No i kręcą więcej filmów dla szerszej widowni, a nie tylko dla fanów gatunku. Dlatego ich produkcje są bardziej znane.

27 VI 2010   22:27:06

Ależ oczywiście, że ma długą tradycję, tyle że po okresie popularności w latach 60. i 70. w Europie mało co z kina grozy kręcono, zaś w Ameryce żadnego bardziej zauważalnego przestoju nie daje się zauważyć. I nie jest to tylko kwestia marketingu, bo ten przeważnie ciągnie produkcje wysokobudżetowe. Sprawę dodatkowo ułatwia Amerykanom rozpowszechnienie angielskiego jako języka międzynarodowego. Jeszcze inną sprawą jest moda - teraz horror jest w cenie, więc powstają pęczki filmów grozy. Ale dwie dekady temu bardziej popularne od horroru było choćby science fiction...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nocną porą taniec ze sforą
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.