Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paddy Breathnach
‹Lęk›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLęk
Tytuł oryginalnyShrooms
Data premierysierpień 2007
ReżyseriaPaddy Breathnach
ZdjęciaNanu Segal
Scenariusz
ObsadaLindsey Haun, Jack Huston, Max Kasch, Maya Hazen, Alice Greczyn, Robert Hoffman, Don Wycherley, Sean McGinley
MuzykaDario Marianelli
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiDania, Irlandia, Wielka Brytania
Czas trwania84 min
Gatunekgroza / horror, komedia, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Niebezpieczne grzyba łapanie
[Paddy Breathnach „Lęk” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zły trip jest jak zły film – nie widać końca tortury, a przez kilka kolejnych dni amatora wątpliwych cymesów dręczą rozmaitej natury wyrzuty sumienia, głównie te związane ze źle ulokowanymi funduszami. Na szczęście irlandzki „Lęk” nie jest aż tak złym filmem. Mimo to kaca potrafi wywołać.

Jarosław Loretz

Niebezpieczne grzyba łapanie
[Paddy Breathnach „Lęk” - recenzja]

Zły trip jest jak zły film – nie widać końca tortury, a przez kilka kolejnych dni amatora wątpliwych cymesów dręczą rozmaitej natury wyrzuty sumienia, głównie te związane ze źle ulokowanymi funduszami. Na szczęście irlandzki „Lęk” nie jest aż tak złym filmem. Mimo to kaca potrafi wywołać.

Paddy Breathnach
‹Lęk›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLęk
Tytuł oryginalnyShrooms
Data premierysierpień 2007
ReżyseriaPaddy Breathnach
ZdjęciaNanu Segal
Scenariusz
ObsadaLindsey Haun, Jack Huston, Max Kasch, Maya Hazen, Alice Greczyn, Robert Hoffman, Don Wycherley, Sean McGinley
MuzykaDario Marianelli
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiDania, Irlandia, Wielka Brytania
Czas trwania84 min
Gatunekgroza / horror, komedia, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kręcone w Europie horrory na ogół odznaczają się większą dozą oryginalności i mniejszą dawką politycznej poprawności w stosunku do zaoceanicznych braci. W przypadku irlandzkiego „Lęku” sprawa jednak nie jest tak oczywista, bo im bliżej finału, tym mocniej zaczyna dręczyć widza podejrzenie, że ekipę kręcącą film wspierali jacyś religijni naprawiacze świata, którzy wymyślili sobie, że w kostiumie modnego wśród młodzieży slashera, tylko dla niepoznaki ubranego w ciuszki historii z duchami, nakręcą antynarkotykowy moralitet. A działania tego typu są charakterystyczne raczej dla twórców z szeroko pojętego Hollywood.
Początek filmu zresztą też mocno zalatuje klasycznymi amerykańskimi schematami. Grupa półmózgiej, marzącej o szalonej, zaprawionej halucynogennymi grzybkami imprezie młodzieży z USA (trzy dziewczęta plus dwóch nastolatków) przylatuje do Irlandii, dzikiego kraju, w którym samochody pamiętają jeszcze czasy Żelaznej Kurtyny, a lokalni obdarci, bez mała neandertalscy mieszkańcy włóczą się głodni po lasach, ściskając w rękach wielkie siekiery. A że jeszcze przed czołówką widz zostaje uraczony widokiem biegnącej przez las dziewczyny oraz kręconymi tanią, cyfrową kamerką migawkami z duchem, mordercą (chwilami zamaskowanym) i starym domem, wytyczona historii ścieżka zdaje się nie wróżyć niczego dobrego. Bo ileż można się katować tuzinkowymi opowiastkami o plączącej się po cudzej posiadłości młodzieży, co to musi uciekać przed ciosami paskudnego typa z siekierą/maczetą/piłą mechaniczną w szpotawej dłoni?
Do tego trochę dają się we znaki kłopoty z nie najgorszymi na ogół zdjęciami. Kamerzysta ma bowiem tendencje do drażnienia widza chorobliwym tikiem poprawiania co pół sekundy zbliżenia – jeśli tylko trwa ono więcej niż pół sekundy, a w świetle obiektywu znajduje się twarz którejś z postaci. Bo same plenery – piękne lasy czy jezioro – kręcone są grzecznie ze statywu wbitego w ziemię albo zamocowanego na stojącym na szynach wózku. Jak by tego było mało, w oczy rzuca się niechlujna realizacja niektórych scen. Samochód, który dopiero co uderzył w jakieś zwierzę, raz ma krew na masce, raz jej nie ma (ach, te dokrętki). Facet, którzy najpierw się zarzygał, potem błądził w wilgotnym lesie, a następnie ocierał się o zarośnięty brudem samochód, ma na koniec absolutnie śnieżnobiałe slipy i podkoszulek. Tu już nie chodzi o jakiegoś abstrakcyjnego, niezauważalnego ptaszka, który ponoć w Irlandii nie występuje, a słychać go w filmie. Tu chodzi o rzeczy, które nawet niewyrobiony widz jest w stanie wychwycić od pierwszego kopa.
Na szczęście wbrew pierwotnym obawom film niezupełnie podąża ścieżką młodzieżowego slashera, dzięki czemu nie wpada w parę zbyt oczywistych schematów. Nadal jednak mamy do czynienia z różnymi romansikami i straszeniem się opowiastkami z dreszczykiem, co o tyle ma dla bohaterów poważne konsekwencje, że zaraz potem raczą się oni zebranymi po lesie grzybkami. A ponieważ jedna z dziewczyn po złości zjadła wcześniej jakiegoś innego grzybka, znacznie mocniejszego w działaniu, bardzo szybko granica między rzeczywistością a wytworami umysłu zaczyna się zacierać, zaś grupa coraz mocniej wierzy w to, że po lesie ścigają ich świry, które przed laty wymordowały kilkudziesięciu penitencjariuszy pobliskiego poprawczaka. Innymi słowy – schemat młodzieżowego slashera i tak w końcu dopada fabułę (i widza), ale następuje to mocno okrężną drogą i znacznie później, niż można by się tego spodziewać.
Reszta to już klasyka – olewanie poleceń przewodnika grupy, rozdzielanie się w rozległym lesie, ufne szukanie pomocy u świrów. A do tego scenarzysta nieco zbyt konsekwentnie wykorzystuje porozwieszane tu i ówdzie fabularne strzelby, dzięki czemu można mieć pewność, że niektóre rzeczy – jak choćby wtykanie penisa w uchylone okno cudzego auta – na bank będą miały miejsce. No i jeszcze to kuriozalne założenie, że najwięcej zdrowego rozsądku może przejawiać ta, która jest najmocniej ućpana…
Wbrew pozorom film ogląda się jednak w miarę przyjemnie (jeśli można się tak wyrazić w przypadku horroru). Pozytywnie zaskakuje scena rozmowy z krową, miło się patrzy na Alice Greczyn, a i przyroda jest bardzo elegancko sfilmowana. Na plus należy też policzyć zgrabnie skomponowaną okładkę płyty.
Z minusów – ze względu na panujący chwilami w fabule chaos są problemy z wytworzeniem napięcia, a im bliżej końca, tym mocniej daje się w całości wyczuć smrodek dydaktyczny. Czy też wręcz swąd. „Nie bierz narkotyków. Nie niszcz sobie życia. Weź sobie nasze rady do serca i zamiast szukać wszetecznej rozrywki, poszukaj raczej Boga.” To ostatnie hasełko nie jest może aż tak wyraźne, ale trzeba mieć w pamięci, że jedna z dziewczyn – co w sumie jest dość istotne – pochodzi z mocno religijnej rodziny. W efekcie seans „Lęku” – któremu notabene dano fatalny polski tytuł (dwa lata wcześniej był u nas inny „Lęk” – „Creep”) – może się odbić widzowi moralnym kacem. A przecież nie po to sięga się po horror.
koniec
25 czerwca 2015

Komentarze

26 VI 2015   16:15:08

jakimś trafem recenzje krytyczno-znęcające się są niesamowicie rozbudowane. Tak jakby recenzenci koniecznie musieli rozwijać się w zjadliwym punktowaniu najmniejszych wad i wadeczek takich filmów jak "LęL'

panie LOretz, to są filmy robione na szybko, nie arcydzieła, ale popcorn dla miłosników gatunku, z zasady są krzywe, nietrafione i bez ambicji intelekttaulnych, błędów nikt nie naprawia ani nie kontroluje. Mają swoją widownie, która akceptuje je własnie w takiej formie i nie marudzi.

ergo : rozwijając się krytycznie w 56 akapitach pan się zachowuje niepoważnie. czy recenzent, ktry chce być traktowany serio, unosi się ambicja i pisze elaborat o z załozenia kiepsko nakręconym filmie, upajając się w kolejnych akapitach krytykowaniem tego,ze "ocierający się o samochód protagonista ma w następnej scenie czyste slipy" ?

litości...

nie było lepszych filmów do zrecenzowania ?
czy może pańskie pióro doznaje natchnienia tylko przy takich małych filmikach dla wprawionej i mającej poczucie humoru widowni ?

filmy ambitne i artystyczne nigdy nie doznają zasczzytu tak rozbudowanych recenzji [na państwa stronie]. Ciekawe, co jest tego powodem...

26 VI 2015   16:50:42

Horror? Ambitny i artystyczny? W ostatnich dwudziestu latach? Będzie trochę ciężko...

A co do reszty zarzutów - są śmiechu warte. Dlaczego? Z różnych przyczyn. Te ważniejsze to:

- recenzja nie polega na ciągnięciu złego filmu za uszy i znajdowaniu za wszelką cenę czegokolwiek, co tylko będzie warte pochwalenia. Recenzja ma przygotowywać widza na to, co go czeka podczas seansu i ewentualnie dawać twórcy impuls do dalszej pracy nad sobą, a nie wbijać go w samozadowolenie, że arcydzieło spłodził.

- to, że film jest "popcornem", nie znaczy, że może być z automatu knotem. To tak jak mówić, że tańsze bułki mogą mieć żwir i pety w środku, bo przecież są tańsze i nikt od nich nie oczekuje idealnego smaku. Wbrew pozorom miłośnicy horroru też chcieliby dostawać sympatyczną konfekcję, a nie badziewie. Bo są miłośnikami horroru, a nie badziewia.

- o żadnym protagoniście nie pisałem, natomiast śnieżnobiałe slipy w świetle tego, co się w filmie wyprawiało (nie opisałem dokładniej sceny, żeby nie spoilerować), są rzucającym się w oczy kretynizmem, który podważa sens całej sekwencji.

I w końcu - recenzuję to, co u nas wychodzi na DVD. I nie przebieram w poszukiwaniu knotów, tylko biorę to, co mi się akurat nawinie pod rękę. Innymi słowy - nie, jakoś nie było lepszych filmów do zrecenzowania (pomijam kwestię, że 40% ekstraktu to i tak całkiem niezła jakość jak na nasz rynek DVD).

26 VI 2015   16:57:51

Ja za to powiem, że choć horrorów nie lubię i nie oglądam, to te recenzje czytuję zawsze, podczas gdy sporo pozostałych recenzji filmowych na Esensji pomijam.

Dlaczego? Bo mnie śmieszą i tym samym poprawiają mi humor.

26 VI 2015   20:52:39

"jakimś trafem recenzje krytyczno-znęcające się są niesamowicie rozbudowane." Oho, ktoś tu nie zetknął się jeszcze z recenzjami Sebastiana Chosińskiego. :-)

26 VI 2015   22:11:49

Również zapisuję się do fanklubu recenzji kolegi Loretza. Zwłaszcza, że sporo z tych filmów widziałem i ich masakrowanie w tekstach traktuję jako należne mi zadośćuczynienie za zmarnowany wysiłek oczy i wydane pieniądze.

27 VI 2015   15:27:29

Hmm. Przeczytałem wszystkie recenzje Pana Jarosława z tego względu, że uważam je za przyjemne (poprawiające nastrój) i co ważniejsze, rzetelne. Nie wszystkie są wywodami dotyczącymi błędów i niedociągnięć. Zgadzam się, że w kwestii rozbudowania recenzji Pan Sebastian (którego bardzo serdecznie pozdrawiam) zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce :)

30 VI 2015   12:02:57

Recenzja p. Jarosława czyta się niezmiennie bardzo dobrze i NAWET jeśli są jakąś formą publicystycznego trollowania (choć nie sądzę...) to mam nadzieję, że będą pojawiały się dalej. Koledze GG proponuję grzybka na odprężenie. :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Viva forever!
— Piotr Dobry

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.