Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bennett Joshua Davlin
‹Mem-o-ré›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMem-o-ré
Tytuł oryginalnyMemory
ReżyseriaBennett Joshua Davlin
ZdjęciaPeter Benison
Scenariusz
ObsadaBilly Zane, Tricia Helfer, Dennis Hopper, Ann-Margret, Terry Chen
MuzykaClint Bennett, Anthony Marinelli
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiKanada, USA
Czas trwania98 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Proszek do obserwacji dziewczynek
[Bennett Joshua Davlin „Mem-o-ré” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Mem-o-ré” to kolejny przeciętny thriller, który z nieznanej przyczyny trafił do dystrybucji w Polsce jako horror. Szczęście w nieszczęściu, że w obsadzie znaleźli się Billy Zane i Dennis Hopper, bo inaczej w ogóle nie byłoby sensu go oglądać.

Jarosław Loretz

Proszek do obserwacji dziewczynek
[Bennett Joshua Davlin „Mem-o-ré” - recenzja]

„Mem-o-ré” to kolejny przeciętny thriller, który z nieznanej przyczyny trafił do dystrybucji w Polsce jako horror. Szczęście w nieszczęściu, że w obsadzie znaleźli się Billy Zane i Dennis Hopper, bo inaczej w ogóle nie byłoby sensu go oglądać.

Bennett Joshua Davlin
‹Mem-o-ré›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMem-o-ré
Tytuł oryginalnyMemory
ReżyseriaBennett Joshua Davlin
ZdjęciaPeter Benison
Scenariusz
ObsadaBilly Zane, Tricia Helfer, Dennis Hopper, Ann-Margret, Terry Chen
MuzykaClint Bennett, Anthony Marinelli
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiKanada, USA
Czas trwania98 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Odkąd horror sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, wiele filmów z odległych niekiedy gatunków ląduje na rynku właśnie z taką etykietką. W wydawanej swego czasu przez Carismę serii „Kino Grozy” było to szczególnie widoczne, bowiem prócz kilku filmów nie mających nic wspólnego z ową grozą (jak choćby „Jekyll + Hyde” i recenzowany ostatnio „Hypnos”), pojawiały się tam rozliczne produkcje po prostu skandalicznie niskiej jakości. W efekcie – prócz obrazów, które swego czasu gościły na ekranach naszych kin, a które zapoczątkowały tę serię – bardzo niewiele było tam horrorów z prawdziwego zdarzenia.
Nie inaczej jest z „Mem-o-ré”. Film jest w rzeczywistości absolutnie przeciętnym thrillerem, posiadającym drobny motyw zaczerpnięty z fantastyki. Główną postacią fabuły jest specjalista od Alzheimera, który przez przypadek wchodzi w kontakt z tajemniczą substancją używaną w obrzędach amazońskich Indian. W wyniku jej działania bohater – grany przez jak zwykle sympatycznego, choć chyba niezupełnie przekonanego do swojej roli Billy’ego Zane’a – zaczyna miewać przebłyski wspomnień dotyczących jakiegoś zamaskowanego porywacza małych dziewczynek. Problem w tym, że wspomnienia te zdają się pochodzić z okresu, kiedy bohatera nie było jeszcze na świecie. Do kogo więc należą? I co się stało z porywaczem oraz jego ofiarą? Bohater zaczyna śledztwo na własną rękę.
Fabuła może i rzeczywiście jest dość oryginalna, jednak do ideału zabrakło tu bardzo wielu elementów. Przede wszystkim scenariusz aż roi się od logicznych mielizn, które wynikają z niezbyt uważnego przemyślenia całej koncepcji. Całość intrygi opiera się na toksycznym działaniu czerwonego proszku, uruchamiającego jakieś synapsy w mózgu i powodującego specyficzne wizje. Ale, jak sądzę, do wizji potrzeba znacznie więcej, niż tysięcznej części grama, która dostała się do krwiobiegu bohatera. A ta ciupeńka drobineczka nie dość, że spowodowała cykliczne wpadanie w trans, to jeszcze uruchomiła jakąś genetyczną pamięć odziedziczoną po którymś z rodziców. Jak? Co prawda kumpel bohatera, jakiś azjatycki naukowiec z wyjątkowo nieciekawym wąsikiem, próbował to wytłumaczyć, ale wnioski płynące z jego wywodów nic nie rozjaśniają. Wynika z nich bowiem, że dziecko może przejąć dzięki takiemu proszkowi wspomnienia matki, szczególnie te związane z gwałtowniejszymi przeżyciami. I wszystko pięknie, tylko że bohater zażył substancję wiele lat po rozwiązaniu ciąży, z czego więc miał tę pamięć przejmować? Twierdzenie, że z własnego DNA, jest ździebko karkołomne.
Przypuśćmy jednak, ze rzeczywiście proszek spowodował przesączenie się z DNA jakichś matczynych wspominków. Na logikę powinno być w tym momencie tak, że albo wizje blakną wraz z pozbywaniem się przez ciało resztek obcej substancji, albo bohater do końca życia będzie narażony na te dziwaczne, kompletnie nieoczekiwane przeskoki w realistyczne wizje. Nic z tego. Wizje – denerwująco linearne, uporządkowane czasowo i ani razu się nie powtarzające – trwają tylko do pewnego momentu. Konkretnie tego, w którym bohater (czy raczej widz) załapie – co, gdzie, kiedy i jak. Może to i wygodne dla scenarzysty, ale z pewnością nie dla widza, który będzie miał przez to kłopoty z uwierzeniem w perypetie bohatera. Co zabawniejsze – wizje raz pokazują wydarzenia z pozycji bezosobowego obserwatora, innym razem pozwalają bohaterowi, który cieleśnie (!) przenosi się w przeszłość, na swobodne poruszanie się wedle własnego uznania, ale bywa i tak, że wszystko jest podane wyłącznie z punktu widzenia złoczyńcy. Groch z kapustą, i tyle.
Całość dodatkowo dobija koślawe tłumaczenie kwestii. Nie ma sensu przytaczać rozmaitych niefortunnych sformułowań, które wypaczają sens wypowiedzi, bo jest takich tutaj po prostu mrowie. Zwrócę tylko uwagę na zabawne przeinaczenie tytułu filmu. W oryginale obraz nosi tytuł „Memory” i na polski powinien być przetłumaczony jako „Pamięć”. Sęk w tym, że ktoś się zasugerował widniejącym zaraz na początku filmu objaśnieniem terminu „mem-(o)-ré” i najzwyczajniej w świecie przeoczył fakt, iż karta tytułowa filmu pojawia się tuż przed listą płac. A tam – jak wół – figuruje „Memory”. Jak to mawiają – „pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł”.
Szczerze powiedziawszy, gdyby nie Billy Zane i świetne zdjęcia, a także całkiem przyzwoita rólka Dennisa Hoppera (a z tym u niego ostatnio kiepsko), „Mem-o-ré” byłoby absolutnie niewarte uwagi. A tak, mimo że akcja kuleje, a licha, słabo rozwijająca się intryga nie napawa optymizmem, film ogląda się bez większego niesmaku. Ot, takie ciepłe kluchy, na które z braku lepszej propozycji można rzucić okiem.
koniec
30 grudnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.