WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie |
Tytuł oryginalny | Rogue One: A Star Wars Story |
Dystrybutor | Disney |
Data premiery | 15 grudnia 2016 |
Reżyseria | Gareth Edwards |
Zdjęcia | Greig Fraser |
Scenariusz | John Knoll, Gary Whitta |
Obsada | Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Alan Tudyk, Donnie Yen, Ben Mendelsohn, Forest Whitaker, Diego Luna, Jonathan Aris |
Muzyka | Michael Giacchino |
Rok produkcji | 2016 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Gwiezdne wojny, Historie |
Gatunek | akcja, fantasy, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Plaża Omaha, czyli żegnaj, baśniAdam Kordaś, Magdalena Kubasiewicz, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad WągrowskiPlaża Omaha, czyli żegnaj, baśniAdam Kordaś: Wieńcząca film widowiskowa bitwa przypominająca zmiksowany „Pluton” z „Parszywą dwunastką” jest, jak na wiek informacji przystało, tylko tłem dla brawurowej akcji przejęcia bezcennych komputerowych danych. W tym filmie właśnie informacje są cenniejsze niż życie. Jak się później okazało w „Nowej nadziei”, straszne ofiary poniesione by przejąć plany Gwiazdy Śmierci nie poszły na marne… Konrad Wągrowski: Pamiętajcie, że podobne ofiary ponoszą rebelianci również w „Nowej nadziei”. Przecież ataku na „Gwiazdę śmierci” cało wychodzi jedynie Luke, Wedge i załoga Sokoła Millenium. Różnica jest jednak taka, że bohaterowie, którzy giną – w tym nawet Biggs – są dla nas doskonale anonimowi i nie budzą emocji. A w „Łotrze 1” jednak do Jyn, Cassiana, Chirrutha, Baze′a, Bodhiego, nie mówiąc już o K-2SO zdążyliśmy się przyzwyczaić. A ten ostatni jest w ogóle pierwszym ważniejszym robotem w sadze, który zostaje unicestwiony. Czy Moc jest z Zatoichim? Agnieszka Szady:: Dostaliśmy „Gwiezdne wojny” bez rycerzy Jedi, mieczy świetlnych i przesuwania przedmiotów. Wydaje się, że jedynym przejawem istnienia Mocy w tym uniwersum jest scena, w której Vader przydusza dyrektora Krennica. Ale czy na pewno? Moim zdaniem bez wsparcia sił wyższych niewidomy Chirrut nie byłby w stanie ani walczyć wręcz ani przejść pomiędzy salwami z miotaczy do włącznika, który uruchomił. Zauważmy, że strzałów może wyłącznie unikać – nie ma miecza świetlnego, żeby je odbić. Co do jego umiejętności bitewnych, najpierw parę ujęć sugeruje, że skuteczność daje mu niezwykle wyczulony słuch (niczym Zatoichiemu z japońskiej popkultury), jednak potem nasz „mnich” dokonuje znacznie większych wyczynów, jak na przykład strzał z kuszy do ruchomego celu. Nie ma siły, żeby nie był wrażliwy na Moc, nawet jeśli nie jest rycerzem Jedi. Zresztą filmowym precedensem stała się wypowiedź Maz Kanaty z Epizodu VII. Adam Kordaś: Nie no, może i jasna strona Mocy jest reprezentowana przez cokolwiek niejednoznacznego Chirruta ale zdecydowanie pomijasz popis Vadera pod koniec filmu gdy w ruch idzie tak świetlny miecz jak i przesuwanie „przedmiotów” ;) Marcin Osuch: Wątek Jedi bardzo precyzyjnie został wpisany w ramy narzucone przez „Nową nadzieję”. Mocy jest w „Łotrze” tyle ile w słowach Hana Solo „Przemierzyłem galaktykę wzdłuż i wszerz. I nigdy nie spotkałem dowodu na działanie wszechpotężnej mocy”. Pożegnania „Niech Moc będzie z wami” mają charakter raczej starej tradycji niż czegoś współczesnego. Wszak dopiero w epizodzie IV rozpoczyna się odrodzenie Jedi. MK: Akcja „Łotra” ma miejsce w momencie, w którym Jedi zostali niemal wytępieni. Obstawiam, że Chirrut jest osobą doskonale wyszkoloną w walce i wrażliwą na Moc, ale tak naprawdę nie potrafi jej wykorzystywać. Gdyby dalej istniała Republika, byłby potężnym mistrzem. W tych warunkach – ma po prostu lepszą intuicję niż większość ludzi. Czy kiedy szedł do nadajnika prowadziła go Moc, czy zwyczajnie miał farta? Nie da się tego stwierdzić i chyba taki był zamysł twórców… Marcin Osuch: Czy Chirrut byłby mistrzem? Raczej nie. Od upadku Republiki minęło dwadzieścia lat, on miał na oko czterdziestkę. To znaczy, że kiedy był w wieku „poborowym” na padawana Jedi, Republika jeszcze funkcjonowała nie najgorzej a on po prostu mieszkał zbyt daleko od centrum galaktyki. Pamiętajmy, że nawet w czasach opowiadanych przez „Mroczne widmo” Jedi w wielu obszarach galaktyki byli bardziej legendą niż kimś rzeczywistym. Konrad Wągrowski: Najlepsze w tym wszystkim jest chyba to, że nie ma żadnego dowodu na to, że Chirrut potrafi posługiwać się Mocą. Równie dobrze można uznać, że ma po prostu opiekuńczego przyjaciela i dużo szczęścia, które kiedyś się kończy. Agnieszka Szady:: Uhm. I dzięki szczęściu jest w stanie trafić z łuku do ruchomego celu. Na pewno. Konrad Wągrowski: Jest pokazane, że ma doskonały słuch. Według Ciebie Zatochi też się kierował Mocą? Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością i inni bohaterowie Marcin Osuch: Dobre aktorstwo nigdy nie było najmocniejszą stroną filmów Lucasa. W głównych rolach obsadzał raczej drewnianych aktorów, a jeśli już trafiał się ktoś z wyższej półki to dostawał rolę, która nie pozwalała się za bardzo wykazać. Wyjątkiem był oczywiście Ford. Disney zasadniczo kontynuuje tę tradycję w „Przebudzeniu Mocy” natomiast w „Łotrze” wprowadzenie niejednoznacznych bohaterów daje dużo większe pole do popisu aktorom. Nawet jeśli nie są oni mistrzami świata w swoim fachu. Konrad Wągrowski: Ja przyznam się szczerze, nie jestem w stanie na razie obiektywnie ocenić aktorstwa w „Łotrze 1”. Jest ono poprawne, bo nie pojawia się żaden aktor tak na pierwszy rzut oka irytujący swoją grą jak Hayden Christensen w „Ataku klonów”, Jake Lloyd w „Mrocznym widmie” czy nawet zaskakująco słaba Natalie Portman w „Zemście Sithów”. Z drugiej strony nie ma też żadnej kreacji zapadającej w pamięć, choć przyznam, że mi podobał się Ben Mendelsohn w roli Krennica, bo miał ciekawy pomysł na tę rolę. Ale najwięcej dyskusji chyba wzbudziła gra Petera Cushinga… Jak go oceniacie? Marcin Osuch: Trochę przerażające, ale w jakiś sposób uzasadnione. Trudno sobie wyobrazić końcowy etap budowy stacji bez Tarkina. Pozwoliłem sobie poszukać na youtubie informacji jak to zostało zrobione i myślę, że możemy się spodziewać za kilka lat GW 4 1/2 z młodym Lukiem Skywalkerem. Natomiast jak już wspomniałem Leię mogli sobie darować. Największy zachwyt Agnieszka Szady:: Już na samym początku filmu oczarowała mnie sceneria: zarówno widoki w kosmosie jak i realne pejzaże. Z naciskiem na realne. Do dziś się otrząsam, wspominając to beznadziejnie komputerowe tło z Naboo w „Mrocznym widmie”: zielona łączka niczym standardowa – wtedy – tapeta w Windowsie… Zachwyciłam się też walkami Chirruta. Tak, wiem, czyste kung-fu, ale po pierwsze, już Lucas czerpał sporo z tego typu kina, a po drugie – do licha, porządnie wykonany high-kick z półobrotu doda uroku każdemu filmowi! Marcin Osuch: Zdecydowanie udała się postać wprowadzająca element humoru. Po latach posuchy (Jar Jar, BB8), pierwszy raz od czasu Hana Solo mamy niezbyt nachalny, wręcz chwilami wyrafinowany dowcip w wykonaniu K-2SO. Bardzo, bardzo miłe zaskoczenie. Bardzo dobre były efekty specjalne. Być może to skutek częściowego powrotu do klasycznych efektów specjalnych (modele). I umiar w ich stosowaniu. Walka na orbicie była rewelacyjna, dużo się działo ale widz nie miał poczucia kompletnego chaosu jak w bitwie otwierającej „Zemstę Sithów”. Niepotrzebna była tylko postać, która pokazała się na końcu filmu. Do tego dołożyłbym obraz szturmowców, szczególnie w scenie gdy eskortowali Jyn. Po raz pierwszy widzimy ich nie w lśniących białych zbrojach ale zmęczonych, umorusanych. To zrobiło na mnie dużo większe wrażenie niż krwawy ślad umierającego towarzysza broni na hełmie Finna. MK: Ostatnia scena z Jyn. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Poza tym rzeczywiście K-2SO. Co do postaci na końcu filmu – nie zgodzę się, to smaczek, który wywołał u mnie uśmiech na ustach. I pewnie u wielu innych fanów również. Właściwie sporo tu było rzeczy, które mnie pozytywnie zaskoczyły. Spodziewałam się kolejnego, naiwnego filmu od Disneya, pozbawionego magii starej trylogii. Tymczasem… było naprawdę nieźle. Adam Kordaś: Dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem było zdecydowane domknięcie tej historii – jest bardzo sprawnie zrealizowanym w pełni autonomicznym prologiem do „Nowej nadziei” i nie udaje niczego więcej. Oczywiście ogólnie trochę poważniejsza wersja Gwiezdnych Wojen gdzie nawet „aniołowie” mają cokolwiek przybrudzone twarze bardzo mi się podobała. Też miałem wrażenie, że jest lepiej niż się spodziewałem – zwłaszcza, że punkt docelowy akcji filmu nieubłaganie ograniczał możliwości scenarzystów. W porównaniu do „Przebudzenia Mocy” gdzie autorzy mogli ze znanego punktu wyjścia wyruszyć w dowolnym kierunku a właściwie zatoczyli koło „Łotr 1” jest fabularnie zadziwiająco swobodny :) A K-2SO pozostanie jednym z moich ulubionych blaszaków – ta mieszanka bezwzględnej precyzji, melancholii i luzu z lekką nutką psychopatii… Zresztą gdy zorientowałem się, że gra go nieodżałowany Wash z załogi „Firefly” wręcz zdawało mi się, że za chwilę rzuci swoje „I am a leaf on the wind… watch how i…” ;) Konrad Wągrowski: Zachwyt? Przede wszystkim kreatywne wykorzystanie jednego z „bugów” dotychczasowej sagi, czyli sensowne wyjaśnienie dlaczego nikt nie zamontował kratki nad wlotem do wentylacji reaktora. Poza tym zdecydowania finałowa bitwa, niewątpliwie najlepsza w historii całej sagi. Atak X-wingów w ulewnym deszczu na Eadu. Efekty działania Gwiazdy Śmierci, przypominające bardziej efekty eksplozji nuklearnej. Natomiast żal, że nie udało się do końca wygrać ciekawie wyglądającego dramatu Galena Erso, który miał naprawdę duży potencjał. |
Szanowny/a a. Przede wszystkim nad wyraz mi miło, że zaszczycasz naszą redakcyjną wymianę myśli i wrażeń wzbudzonych przez "Łotr 1" nie tylko swą uwagą ale Twymi do niej uwagami. Nie śmiem podważać Twych stwierdzeń - zdaję sobie sprawę, że gdzież mi tam konkurować z Twą wiedzą na temat uniwersum GW i jego popkulturowej otoczki. Może tylko zwrócę nieśmiało uwagę, że w czasie gdy tak sobie w redakcji gwarzyliśmy na planie filmu o młodych latach Hana Solo nie zdążył paść jeszcze ani jeden klaps, więc osoba mająca się w niego wcielić jeszcze tej szansy nie miała. A jak to się mówi "nie mów hop, póki nie przeskoczysz" ;) Oczywiście nie zmienia to faktu, że przybłąkałem się do owej dyskusji nieco przypadkiem by wypełnić parytet zarezerwowany dla tych nieszczególnie popularnych i kulturalnych... Cóż, mawia się też, "nie ważne co mówią, byleby mówili i nie przekręcali nazwiska" :)
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Do kina marsz: Kwiecień 2017
— Esensja
Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku
— Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
50 najlepszych filmów 2016 roku
— Esensja
Najlepsze filmy IV kwartału 2016
— Esensja
Nie przegap: Grudzień 2016
— Esensja
Esensja ogląda: Grudzień 2016 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Marcin Osuch
Gwiezdny pył
— Kamil Witek
Ciemna strona Rebelii
— Konrad Wągrowski
Do kina marsz: Grudzień 2016
— Esensja
Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Maj 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Gabriel Krawczyk, Agnieszka Szady
17. Cropp Kultowe: Dzień 1. Potworna piękność
— Ewa Drab
Powrót Króla Potworów
— Krzysztof Spór
Strefa X, czyli kosmici z garażu
— Agata Malinowska
Kraina bez gwiazd
— Marcin Osuch
Uczmy się języków!
— Marcin Osuch
„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch
Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch
Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch
Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch
Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch
Broń i pieniądze
— Marcin Osuch
Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Dziękuję za odpowiedzi i wyjaśnienia ze strony autorów. Choć nie wszystkie kupuję, szczególnie to dotyczące Aldena Ehrenreicha - że Adam Kordać mógł nie wiedzieć w chwili pisania, kto go gra. Come on, tę informację ogłoszono oficjalnie w lipcu 2016 roku, czyli 6 miesięcy temu. Reklamujecie się jako magazyn kultury popularnej. Jeśli zapraszacie kogoś do dyskusji o GW, to on po prostu musi wiedzieć takie podstawowe rzeczy, bo inaczej tracicie wiarygodność.