WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Wonder Woman |
Tytuł oryginalny | Wonder Woman |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 2 czerwca 2017 |
Reżyseria | Patty Jenkins |
Zdjęcia | Matthew Jensen |
Scenariusz | Allan Heinberg, Zack Snyder, Jason Fuchs, William Moulton Marston |
Obsada | Gal Gadot, Robin Wright, David Thewlis, Connie Nielsen, Chris Pine, Elena Anaya, Lucy Davis, Ewen Bremner |
Muzyka | Rupert Gregson-Williams |
Rok produkcji | 2017 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Wonder Woman |
Czas trwania | 141 min |
WWW | Polska strona |
Gatunek | akcja, fantasy, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dobry i Niebrzydki: Superheroina nie z „Playboya”Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Piotr Dobry, Konrad WągrowskiDobry i Niebrzydki: Superheroina nie z „Playboya”PD: Ja chyba wolałbym jednak pozostać na Temiskirze. Właśnie – nie zapominajmy też o pozostałych Amazonkach, których wątek jest tu doskonałym pretekstem do pokazania w niecodziennych rolach aktorek dojrzałych. Robin Wright, która przeżywa drugą młodość zawodową za sprawą „House of Cards”, gdzie podobnie kreuje silną, niezależną kobietę, jest zjawiskowa jako Antiopa. Ale dobrze wypada też Connie Nielsen, która rolą królowej Hipolity ma okazję przypomnieć się szerszej widowni po latach niebytu. To nie są duże role, a mimo to zapadają w pamięć. Trochę żałuję, że nie są bardziej rozbudowane, że nie dowiadujemy się o tym społeczeństwie kobiet nieco więcej. KW: Oj tak, mamy tu niby film ukazujący pochodzenie Wonder Woman, ale okropnie mało się z niego o jej korzeniach dowiedzieliśmy. Jak właściwie zorganizowane jest to społeczeństwo? Czym się zajmuje poza treningami wojskowymi? Jak wyglądają kwestie starzenia się bohaterek? Diana jest córką Zeusa, ale inne Amazonki nie – więc chyba nie żyją wiecznie? A jeśli umierają, to skąd się biorą nowe bohaterki? Oczywiście, jeśli jesteśmy oczytani, to powinniśmy to wiedzieć – powinni to zapewniać porywani mężczyźni – szkoda, że nikt nie poszedł w tym kierunku (ale rozumiem, PG-13). Skąd w ogóle Diana wie o niewolnictwie? I jak to jest, że ich społeczeństwo zostało stworzone do obrony ludzi, a nie wie nawet, że właśnie za mgiełką szaleje największa wojna w dziejach? PD: Dlatego ideałem byłby tu film, który zaczyna się i kończy na wyspie Amazonek – mógłby się na przykład kończyć bitwą na plaży (skądinąd ta bitwa wypada bardziej efektownie niż finałowe starcie) i ujęciem Diany odpływającej w nieznane. „Wonder Woman Begins”. Ale jest jak jest, nie ma co przesadnie gdybać. I chyba najpoważniejszy zgrzyt filmu w obecnym kształcie znajduję w wątku złowieszczej doktor Trucizny granej przez Elenę Anayę. Bo to jest jednak irytująca i szkodliwa klisza, że skoro oszpecona, to od razu zła do szpiku kości. Poza tym twórcy nie bardzo mają pomysł, jak tę postać – wprowadzoną chyba tylko dlatego, by nieco zatrzeć wrażenie jednoznacznego podziału na dobre kobiety i złych mężczyzn – ciekawie rozwinąć, i w efekcie w końcowych scenach ona już się tylko bezradnie błąka między pozostałymi bohaterami. KW: Dla mnie w ogóle ta castingowa decyzja, by piękną hiszpańską aktorkę, znaną z „Lucii i seksu” cz „Skóry, w której żyję”, zatrudnić do roli oszpeconej niemieckiej chemiczki, jest co najmniej dziwaczna… PD: Może oszpecanie pięknych aktorek to fetysz Patty Jenkins? Ale w „Monsterze” zadziałało to ze znacznie lepszym skutkiem – przyniosło Charlize Theron Oscara. KW: Nie wiem, może będzie to miało jakiś sens w kolejnych filmach, ale zważywszy na fakt, że pewnie teraz przeniesiemy się sto lat w przyszłość, raczej małe są szanse, by doktor Maru mogła coś zagrać. Postać ewidentnie zagubiona w scenariuszu. PD: A jeśli chodzi o bohaterów męskich? Danny Huston jest oczywiście urodzonym czarnym charakterem, ale też właśnie przez tą oczywistość już z kilometra było czuć, że to nie Ludendorff okaże się Aresem. Większe zastrzeżenia mam jednak do ekipy sidekicków Trevora, bo z jednej strony fajnie, że ten skład jest zróżnicowany… KW: Zróżnicowany wizualnie, ale o charakterach ledwo zarysowanych i w ogóle, kompletnie, nieangażujący. Dla mnie nikogo z nich mogłoby nie być w tym filmie. PD: Mniej więcej to chciałem powiedzieć, bo z drugiej strony dostajemy tu takie typowo hollywoodzkie, śmierdzące kolonializmem i paternalizmem karykatury: usłużny Turek w fezie, Szkot-alkoholik w kilcie (dobrze chociaż, że gra na pianinie, nie na dudach), Indianin puszczający sygnały dymne. Słabo. Nie na tyle, żeby od razu popsuć seans, bo to w sumie marginalne wątki w dwuipółgodzinnym filmie, ale słabo. Przy czym gwoli sprawiedliwości należy dodać, że Saïd Taghmaoui i Ewen Bremner aktorsko wypadają bez zarzutu, a grający indiańskiego Szefa Eugene Brave Rock ma swój świetny moment w scenie, gdy mówi Dianie, że jego świat zniszczyli z kolei „ludzie” Trevora. KW: No tak, ale jednak Indianin-przemytnik, przewożący ludzi z Anglii do Francji w czasie I wojny światowej, to jest już niezła ekwilibrystyka. Mówiłem wcześniej o absurdzie całej konstrukcji filmu, może jeszcze wrócę do tematu. Bo ja rozumiem, że to jest baśń fantasy w alternatywnej rzeczywistości, nie chcę wyjść na drugiego Sebastiana, który domagał się, byśmy prostowali informację, że w „Asteriksie na Igrzyskach Olimpijskich” Brutus był synem Cezara, choć tak naprawdę wcale nim nie był (i jak się okazało – w rzeczywistości Galowie nie mieli też napoju magicznego), ale jednak boli trochę spłaszczenie tak złożonego konfliktu, jak I wojna światowa, do walki „źli Niemcy kontra reszta świata”. No i miałem jednak – skoro mówimy o kliszach – poczucie dużego déjà vu. Przecież „Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie” jest zbudowany na bardzo zbliżonym pomyśle, tu mamy tylko Aresa zamiast Hydry, Ludendorffa zamiast Red Skulla, i nawet finałowy wątek samolotu niosącego Broń Masowej Zagłady, i poświęcenia bohatera, jest mocno zbliżony. Aha – no i finały, w których superbohaterowie ciskają w siebie promieniami i głazami, też mnie trochę już zaczynają nudzić. Podsumowując: fajna bohaterka, fajny przekaz feministyczny, dobre perspektywy na kontynuację, ale nad scenariuszem to jednak można tu było jeszcze popracować. PD: Nie przeczę, że fabuła nie jest mocną stroną filmu, i że „robi” mi go głównie Gal Gadot i feministyczny wydźwięk. Schemat walki finałowej rzeczywiście ma prawo drażnić, choć wcześniejsze pomniejsze starcia mają akurat ciekawą choreografię. KW: Fakt, cała ta sekwencja wojenna z okopami i miasteczkiem jest bardzo dobrze zrobiona i daje dużo więcej satysfakcji niż pojedynek z Aresem. Może czas na film superbohaterski, w którego finale nie będzie spektakularnej (w zamierzeniu) walki między Dobrym i Złym? PD: Podobały mi się też zdjęcia. Co prawda paleta kolorystyczna w świecie ludzi wciąż jest ciut za ciemna – z tym problemem Warner jakoś nie potrafi się uporać – ale tutaj całkiem nieźle to kontrastuje z bajecznym światem Temiskiry, no i trochę też daje się usprawiedliwić mrocznym i ponurym czasem wojny. Podobnie efekty – niby ten komputer często jest widoczny, niby lasso prawdy wygląda na doklejone do scen rzeczywistych, ale to nie przeszkadza – może dlatego, że w pewien sposób jeszcze mocniej podkreśla wyjątkowość Wonder Woman, „boskość” promieniującą z niej samej i „mityczność” jej śmiercionośnych gadżetów? KW: Bym zapomniał o takich urokliwych mrugnięciach okiem do widza, jak ukrywanie śmiercionośnych gadżetów – w szczególności potężnego mitycznego miecza – pod zwiewną wieczorową suknią… To było zabawne. PD: To co, czekamy na powrót Wonder Woman, ale chyba bardziej w sequelu niż w zapowiedzianej na listopad „Justice League"? Nie chodzi mi o to, że „Justice League” będzie złym filmem, ale w kontekście postaci Diany zwiastun każe się nastawiać na powtórkę ze „Świtu sprawiedliwości” – bo każdy z członków Ligi będzie musiał dostać trochę miejsca, a do tego dojdzie galeria nowych herosów i łotrów. KW: I dlatego też jestem wciąż pełen obaw co do „Ligi Sprawiedliwości”. Mam zresztą wrażenie, że ostatnio dużo lepiej sprawdzają się filmy, w których mamy ograniczone grono superbohaterów, niż te megaefektowne zbiorówki nakręcone przez sukces pierwszych „Avengers”. Porównajmy sobie zresztą kolejnych „Avengers” z „Zimowym żołnierzem”, czy „X-Men: Apocalypse” z kameralnym „Loganem”. Tak czy inaczej, „Wonder Woman” jest promyczkiem nadziei, że da się coś ciekawego wycisnąć z uniwersum DC, ale wszystkich obaw nie rozwiewa. PD: Nie mam złudzeń, że „Wonder Woman” zrewolucjonizuje uniwersum DC. Bardziej traktuję film Patty Jenkins jako zaczyn rewolucji feministycznej w kinie superbohaterskim. I dużo bardziej niż na starcie „Justice League” – „Avengers” czekam na pojedynek „Wonder Woman” z przygotowywaną już przez MCU „Captain Marvel” z Brie Larson. No i na kolejne filmy o superheroinach. |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski
Prezenty świąteczne 2017: Film
— Esensja
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński
Najlepsze filmy II kwartału 2017
— Esensja
Esensja ogląda: Październik 2017 (2)
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Wunderwaffe z nader skromnym wunder
— Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Czerwiec 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Kamil Witek
Do kina marsz: Czerwiec 2017
— Esensja
Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński
Esensja ogląda: Październik 2017 (2)
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
W górę i w dół na diabelskim młynie
— Jacek Łaszcz
Nie powielony schemat
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski