Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Denis Villeneuve
‹Blade Runner 2049›

WASZ EKSTRAKT:
60,0 (75,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlade Runner 2049
Dystrybutor UIP
Data premiery6 października 2017
ReżyseriaDenis Villeneuve
ZdjęciaRoger Deakins
Scenariusz
ObsadaAna de Armas, Ryan Gosling, Jared Leto, Mackenzie Davis, Harrison Ford, Robin Wright, Dave Bautista, Lennie James
MuzykaJóhann Jóhannsson
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiUSA
CyklBlade Runner
WWW
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dobry i Niebrzydki: Ludzie bez duszy, replikanci bez ciała

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
« 1 2 3

Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Ludzie bez duszy, replikanci bez ciała

KW: Wspomniałem o „Ludzkich dzieciach”, ale oczywiście filmowych – świadomych czy nie – nawiązań do klasyków kina było więcej. Oglądając pierwsze sekwencje miałem silne wrażenie, że patrzę na kino Andrieja Tarkowskiego, co spotęgowane zostało wyglądem znanego ze „Strażników Galaktyki” Dave’a Bautisty, który w roli Sappera Mortona wygląda, jakby został teleportowany z planu „Stalkera”. Można też doszukiwać się innych inspiracji, najczęściej fantastyką postapokaliptyczną – „Mad Maxem”, „Robocopem”, „Matrixem”, czy ze świeższych tytułów – „Ex Machiną”. Zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach w ogóle da się nakręcić dzieło SF, które nie będzie porównywane do poprzedników.
PD: „Dystrykt 9”? Ale „Blade Runner” Villeneuve’a rzeczywiście nie ucieka od najbardziej ogranych dystopicznych motywów, sięgających Bradbury’ego: książki, muzyka, roślinka. Inna sprawa, że zupełnie mi to nie przeszkadza, kiedy jest podane w formie znacznie bardziej wizjonerskiej od różnych „Equilibriów” i „Niepamięci”.
KW: Och, ja też lubię typową ornamentykę dystopicznego SF, jeśli nie jest zbyt pretensjonalnie podana (jak na przykład we wspomnianym „Equilibrium”). Tu nie była. Poza tym wnoszona jest nowa jakość do tego tematu – choćby poprzez ukazanie porażającej „dziecięcej fabryki”, czy w wizualizacji napromieniowanego Vegas.
PD: Ogromnym atutem nowego „Blade Runnera” pozostają też zróżnicowane i interesujące postaci kobiece, bo nie tylko Ana de Armas jako Joi robi wrażenie – jest jeszcze doskonała w roli prawej ręki (i oczu) głównego złola Sylvia Hoeks, ironicznie nazwana Luv, jest tradycyjnie wyrazista Robin Wright w roli porucznik Joshi, jest bardzo ciekawa, eteryczna (jakże inna niż w „Wilgotnych miejscach”!) Carla Juri jako dr Ana Stelline. Albo teoretycznie mało znacząca dla fabuły prostytutka grana przez Mackenzie Davis – też zapada w pamięć.
KW: Ale mogło być lepiej. Joshi jest kliszą, takie role Robin Wright grywa chyba od czasu, gdy odeszła z „Santa Barbary”. Sylvia Hoeks jako Luv jest chyba bardziej interesująca na początku niż w kolejnych partiach filmu, gdzie zmienia się w nowe wcielenie Terminatrix. Ana de Armas… Jest w niej coś nieoczywistego, wewnętrznie sprzecznego, co chyba koresponduje z jej postacią – tu więc na plus. Carla Juri ma małą, ale bardzo ładnie, przejmująco zagraną rólkę, zwłaszcza w kontekście łzy, jaka płynie jej po policzku, której znaczenie rozumiemy dopiero w ostatniej scenie filmu.
PD: Bardzo mi się też podobało, że choć materiały promocyjne w znacznym stopniu koncentrowały się na Fordzie, to ten wkracza na scenę dopiero w ostatnim akcie, po upływie dwóch godzin – co zapewne nie w smak bladerunnerowym ortodoksom, ale co pozwala w pełni wybrzmieć historii ‘K’ i stanowi kolejny argument za autonomią Villeneuve’a, a nie służalczością wobec oryginału. A zarazem w przewrotny sposób jeszcze mocniej podkreśla znaczenie Deckarda dla franczyzy, bo celebracja tego oczekiwania na Forda też jest przecież fajna. Zresztą reżyser wyraźnie wie, co robi, bo Deckard pojawia się idealnie „w tempo”, w momencie kiedy potrzebuje tego zarówno dramaturgia filmu, jak i coraz bardziej zagubiony, rozchwiany emocjonalnie ‘K’ – Deckard działa tu trochę na zasadzie wentyla bezpieczeństwa. I znów paradoks – bo jego wątek w pewnym stopniu rozładowuje napięcie (po części przy użyciu kapitalnych bogartowskich one-linerów – „Możemy dalej się tłuc albo pogadać przy drinku”), jak i je wzmaga („Czasem żeby móc kogoś kochać, musisz pozostać dla niego nieznajomym”).
KW: Deckard pokazuje się późno, ale odgrywa w fabule rolę kluczową, nie można go uznać za zwykłe żerowanie na pierwowzorze czy mruganie do fanów. Chodziło mi po głowie, że Harrison Ford był jedyną osobą ze starej obsady, która nigdy nie zachwyciła się „Blade Runnerem”. Ciekawe, jak odebrał nową wersję i swój w niej udział. No i jeszcze absolutnie musimy wspomnieć o tym, że kultowa kwestia „Czy Deckard był replikantem?” znów nie zostaje jednoznacznie rozwikłana. Jeszcze więcej faktów (choćby słowa Gaffa) wskazuje na to, że tak, ale pełnej jasności nie ma. I to jest oczywiście owo mrugnięcie do fanów, ale całkiem sympatyczne.
PD: Nie przyłączę się też do chóralnej krytyki Jareda Leto. Jego Niander Wallace oczywiście nie ma w sobie charyzmy Batty’ego/Hauera, ale pasuje do świata „Blade Runnera” – już tego stworzonego przez Scotta – a jednocześnie świetnie kumuluje w sobie nasze największe współczesne lęki: dziki kapitalizm i fanatyzm religijny.
KW: Czas chyba pogadać o zdjęciach i muzyce. Te pierwsze, w wykonaniu Rogera Deakinsa, nominację Oscarową mają jak w banku, myślę, że nad wieloma pomysłami możemy się pozachwycać, prawda?
PD: Oj tak, kompozycja kadrów, saturacja kolorów – to, jak gra tu żółty i pomarańczowy jako jedyne żywe barwy, te wszystkie detale, faktury, ekspresjonistyczne cienie, zachwycające obrazy odsyłające do malarstwa renesansowego – litanię zalet można by ciągnąć w nieskończoność. To wzorcowa dystopia popkulturowa – przepiękna w swej „brzydocie”. A żeby odejść od utartych argumentów powielanych w kolejnych recenzjach, półżartem zwrócę uwagę na pewną rzecz: na poziomie metawizualnym można odbierać „Blade Runnera 2049” jako swoisty rewers „La La Landu”. Znów melancholijny Gosling w melancholijnym Los Angeles, choć oczywiście w zupełnie innej estetyce – posępnej zamiast cukierkowej. Ale to wciąż melancholia, a posmak retro takoż jest obecny w obu filmach.
KW: Z muzyką gorzej – niby dzieło Hansa Zimmera, który zastąpił podczas produkcji Jóhanna Jóhannssona, pasuje do klimatu filmu, ale brakuje mu różnorodności słynnego soundtracku Vangelisa i utworów klasy „Love Theme” czy „Memories of Green”, które tam pięknie współkonstruowały klimat filmu Ridleya Scotta.
PD: Tu się niestety muszę zgodzić, dzień po seansie nie pamiętam już muzyki Zimmera. To znaczy pamiętam, że była okej, pasowała do klimatu, ale żadnych wyróżników nie zaszczepiła mi w głowie. Za to kolejny raz w tym sezonie, między innymi po „Baby Driverze” i „Dunkierce”, zostałem powalony efektami dźwiękowymi. Cała sekwencja walki w ruinach kasyna, z hologramem Elvisa włączającym się co i rusz i nieharmonijnie niknącym, to jest majstersztyk.
KW: Hologram Elvisa, włączający się i wyłączający podczas pojedynku Forda i Goslinga! Śpiewający Sinatra w małym kloszu! Takich smaczków, już niekoniecznie związanych z dystopiczną ornamentyką, jest tu mnóstwo i naprawdę można się nimi cieszyć. Dron jako integralny element wyposażenia samochodu. Latające „oczy” Niandera Wallace’a. Mieszkańcy budynku, w którym żyje ‘K’, i ich stosunek do niego. Sekwencja kontroli emocjonalności policjanta-replikanta. Diabeł tkwi w szczegółach, a nad tymi całkiem dobrze popracowano.
PD: I gdyby chcieć to wszystko jakoś podsumować, to na tę chwilę nie podejmuję się rozstrzygać, czy „Blade Runner” Villeneuve’a jest arcydziełem gatunku, jak chcą niektórzy. Wydaje mi się, że nie, choćby dlatego, że impakt kulturowy poprzednika jest tu ze zrozumiałych względów niemożliwy do uzyskania. Wiem natomiast, że osobiście odbieram nowy film jako bardziej emocjonujący i spójniejszy od oryginału. Villeneuve podszedł do dziedzictwa z szacunkiem, zaproponował błyskotliwą kontynuację – zgadzają się tu przecież nawet takie szczegóły, jak to, że w 2049 nie ma telefonów komórkowych, bo nie wynaleziono ich w roku 2019 z wizji Scotta. Przede wszystkim jednak dał nam swój kolejny znakomity film. A autorskie, twórcze podejście do kanonu, nie przez kalkę, a poprzez własną wrażliwość, zawsze się ceni.
KW: No właśnie, wspomnijmy, że o ile „Blade Runner” można było odbierać jako film futurystyczny, ekstrapolujący różne trendy ówczesnej współczesności, tak „Blade Runner 2049” to już rzeczywistość alternatywna, budowana w oparciu o rzeczy pokazane w starym filmie, o których wiemy, że z pewnością się nie urzeczywistnią do przyszłego roku… Znakomita robota, choć ja sam wyżej od filmu Scotta jej nie postawię – tamten był odważniejszy (zwłaszcza jak na owe czasy), niebywale wizjonerski, z każdą sceną przemyślaną w każdym detalu. W „2049” miałem kilka razy odczucie pójścia na skróty, rozwiązań łatwiejszych, czasem delikatnej wtórności. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie porównanie świeżo po seansie jest ryzykowne. Dajmy nowemu „Blade Runnerowi” trochę się zestarzeć, spójrzmy na niego ponownie za kilka lat, zobaczymy, jak sobie radzi.
PD: Jestem za.
KW: A Denis Villeneuve kolejny raz wziął się pewną moją świętość – wcześniej ekranizując me ukochane opowiadanie „Historia twojego życia”, teraz robiąc remake ukochanego filmu. Śmiem twierdzić, że za drugim razem efekt był lepszy.
PD: A ja „Nowy początek” i nowego „Blade Runnera” oceniam podobnie dobrze, trudno mi tu stopniować. Czekamy na „Diunę”.
koniec
« 1 2 3
13 października 2017

Komentarze

15 X 2017   10:52:27

Przy całej odwiecznej dyskusji na temat Deckarda, był czy nie był(jest) androidem... myślę że jego słabość fizyczna w starciu z androidami wyjaśnia ta kwestię...
Ogólnie zgadzam się że film jest bardzo dobry i całe szczęście, szkoda było by pogrzebać kolejną legendę.

15 X 2017   19:33:19

Dla czego androidy mają śnić skoro książkowi bohaterowie marzą. Jedni o prawdziwych zwierzętach i związanym z tym wyższym statusie społecznym a drudzy o wolności.

15 X 2017   23:19:08

nie, to nie jest dobry film. Może wizualnie i muzycznie owszem, ale scenariusz jak i zobojęstniałe aktorstwo Goslinga i Forda robią z tego obraz co najwyżej przeciętny.

16 X 2017   10:06:58

@moon
Słabość fizyczna nie koniecznie może wskazywać na to że nie jest androidem. Wręcz droga w którą poszedł Villeneuve pokazuje, że mógł być podobnie jak Reachel innym rodzajem (specjalnym) androida, który miał swój cel. Z drugiej strony może to wskazywać na coś przeciwnego i to w tych filmach jest świetne.

Jedna uwaga, nie wiem czy scenografia nie szła bardziej w kierunku surrealizmu niż malarstwa renesansowego...

16 X 2017   22:33:25

Surrealizm oczywiście też, ale nie poradzę, że podczas seansu miałem skojarzenia również z malarstwem renesansowym, np. Piero di Cosimo (a znawcą bynajmniej nie jestem).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.