WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Blade Runner 2049 |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 6 października 2017 |
Reżyseria | Denis Villeneuve |
Zdjęcia | Roger Deakins |
Scenariusz | Hampton Fancher, Michael Green |
Obsada | Ana de Armas, Ryan Gosling, Jared Leto, Mackenzie Davis, Harrison Ford, Robin Wright, Dave Bautista, Lennie James |
Muzyka | Jóhann Jóhannsson |
Rok produkcji | 2017 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Blade Runner |
WWW | Polska strona |
Gatunek | SF |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dobry i Niebrzydki: Ludzie bez duszy, replikanci bez ciałaPiotr Dobry, Konrad Wągrowski
Piotr Dobry, Konrad WągrowskiDobry i Niebrzydki: Ludzie bez duszy, replikanci bez ciałaKW: Wspomniałem o „Ludzkich dzieciach”, ale oczywiście filmowych – świadomych czy nie – nawiązań do klasyków kina było więcej. Oglądając pierwsze sekwencje miałem silne wrażenie, że patrzę na kino Andrieja Tarkowskiego, co spotęgowane zostało wyglądem znanego ze „Strażników Galaktyki” Dave’a Bautisty, który w roli Sappera Mortona wygląda, jakby został teleportowany z planu „Stalkera”. Można też doszukiwać się innych inspiracji, najczęściej fantastyką postapokaliptyczną – „Mad Maxem”, „Robocopem”, „Matrixem”, czy ze świeższych tytułów – „Ex Machiną”. Zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach w ogóle da się nakręcić dzieło SF, które nie będzie porównywane do poprzedników. PD: „Dystrykt 9”? Ale „Blade Runner” Villeneuve’a rzeczywiście nie ucieka od najbardziej ogranych dystopicznych motywów, sięgających Bradbury’ego: książki, muzyka, roślinka. Inna sprawa, że zupełnie mi to nie przeszkadza, kiedy jest podane w formie znacznie bardziej wizjonerskiej od różnych „Equilibriów” i „Niepamięci”. KW: Och, ja też lubię typową ornamentykę dystopicznego SF, jeśli nie jest zbyt pretensjonalnie podana (jak na przykład we wspomnianym „Equilibrium”). Tu nie była. Poza tym wnoszona jest nowa jakość do tego tematu – choćby poprzez ukazanie porażającej „dziecięcej fabryki”, czy w wizualizacji napromieniowanego Vegas. PD: Ogromnym atutem nowego „Blade Runnera” pozostają też zróżnicowane i interesujące postaci kobiece, bo nie tylko Ana de Armas jako Joi robi wrażenie – jest jeszcze doskonała w roli prawej ręki (i oczu) głównego złola Sylvia Hoeks, ironicznie nazwana Luv, jest tradycyjnie wyrazista Robin Wright w roli porucznik Joshi, jest bardzo ciekawa, eteryczna (jakże inna niż w „Wilgotnych miejscach”!) Carla Juri jako dr Ana Stelline. Albo teoretycznie mało znacząca dla fabuły prostytutka grana przez Mackenzie Davis – też zapada w pamięć. KW: Ale mogło być lepiej. Joshi jest kliszą, takie role Robin Wright grywa chyba od czasu, gdy odeszła z „Santa Barbary”. Sylvia Hoeks jako Luv jest chyba bardziej interesująca na początku niż w kolejnych partiach filmu, gdzie zmienia się w nowe wcielenie Terminatrix. Ana de Armas… Jest w niej coś nieoczywistego, wewnętrznie sprzecznego, co chyba koresponduje z jej postacią – tu więc na plus. Carla Juri ma małą, ale bardzo ładnie, przejmująco zagraną rólkę, zwłaszcza w kontekście łzy, jaka płynie jej po policzku, której znaczenie rozumiemy dopiero w ostatniej scenie filmu. PD: Bardzo mi się też podobało, że choć materiały promocyjne w znacznym stopniu koncentrowały się na Fordzie, to ten wkracza na scenę dopiero w ostatnim akcie, po upływie dwóch godzin – co zapewne nie w smak bladerunnerowym ortodoksom, ale co pozwala w pełni wybrzmieć historii ‘K’ i stanowi kolejny argument za autonomią Villeneuve’a, a nie służalczością wobec oryginału. A zarazem w przewrotny sposób jeszcze mocniej podkreśla znaczenie Deckarda dla franczyzy, bo celebracja tego oczekiwania na Forda też jest przecież fajna. Zresztą reżyser wyraźnie wie, co robi, bo Deckard pojawia się idealnie „w tempo”, w momencie kiedy potrzebuje tego zarówno dramaturgia filmu, jak i coraz bardziej zagubiony, rozchwiany emocjonalnie ‘K’ – Deckard działa tu trochę na zasadzie wentyla bezpieczeństwa. I znów paradoks – bo jego wątek w pewnym stopniu rozładowuje napięcie (po części przy użyciu kapitalnych bogartowskich one-linerów – „Możemy dalej się tłuc albo pogadać przy drinku”), jak i je wzmaga („Czasem żeby móc kogoś kochać, musisz pozostać dla niego nieznajomym”). KW: Deckard pokazuje się późno, ale odgrywa w fabule rolę kluczową, nie można go uznać za zwykłe żerowanie na pierwowzorze czy mruganie do fanów. Chodziło mi po głowie, że Harrison Ford był jedyną osobą ze starej obsady, która nigdy nie zachwyciła się „Blade Runnerem”. Ciekawe, jak odebrał nową wersję i swój w niej udział. No i jeszcze absolutnie musimy wspomnieć o tym, że kultowa kwestia „Czy Deckard był replikantem?” znów nie zostaje jednoznacznie rozwikłana. Jeszcze więcej faktów (choćby słowa Gaffa) wskazuje na to, że tak, ale pełnej jasności nie ma. I to jest oczywiście owo mrugnięcie do fanów, ale całkiem sympatyczne. PD: Nie przyłączę się też do chóralnej krytyki Jareda Leto. Jego Niander Wallace oczywiście nie ma w sobie charyzmy Batty’ego/Hauera, ale pasuje do świata „Blade Runnera” – już tego stworzonego przez Scotta – a jednocześnie świetnie kumuluje w sobie nasze największe współczesne lęki: dziki kapitalizm i fanatyzm religijny. KW: Czas chyba pogadać o zdjęciach i muzyce. Te pierwsze, w wykonaniu Rogera Deakinsa, nominację Oscarową mają jak w banku, myślę, że nad wieloma pomysłami możemy się pozachwycać, prawda? PD: Oj tak, kompozycja kadrów, saturacja kolorów – to, jak gra tu żółty i pomarańczowy jako jedyne żywe barwy, te wszystkie detale, faktury, ekspresjonistyczne cienie, zachwycające obrazy odsyłające do malarstwa renesansowego – litanię zalet można by ciągnąć w nieskończoność. To wzorcowa dystopia popkulturowa – przepiękna w swej „brzydocie”. A żeby odejść od utartych argumentów powielanych w kolejnych recenzjach, półżartem zwrócę uwagę na pewną rzecz: na poziomie metawizualnym można odbierać „Blade Runnera 2049” jako swoisty rewers „La La Landu”. Znów melancholijny Gosling w melancholijnym Los Angeles, choć oczywiście w zupełnie innej estetyce – posępnej zamiast cukierkowej. Ale to wciąż melancholia, a posmak retro takoż jest obecny w obu filmach. KW: Z muzyką gorzej – niby dzieło Hansa Zimmera, który zastąpił podczas produkcji Jóhanna Jóhannssona, pasuje do klimatu filmu, ale brakuje mu różnorodności słynnego soundtracku Vangelisa i utworów klasy „Love Theme” czy „Memories of Green”, które tam pięknie współkonstruowały klimat filmu Ridleya Scotta. PD: Tu się niestety muszę zgodzić, dzień po seansie nie pamiętam już muzyki Zimmera. To znaczy pamiętam, że była okej, pasowała do klimatu, ale żadnych wyróżników nie zaszczepiła mi w głowie. Za to kolejny raz w tym sezonie, między innymi po „Baby Driverze” i „Dunkierce”, zostałem powalony efektami dźwiękowymi. Cała sekwencja walki w ruinach kasyna, z hologramem Elvisa włączającym się co i rusz i nieharmonijnie niknącym, to jest majstersztyk. KW: Hologram Elvisa, włączający się i wyłączający podczas pojedynku Forda i Goslinga! Śpiewający Sinatra w małym kloszu! Takich smaczków, już niekoniecznie związanych z dystopiczną ornamentyką, jest tu mnóstwo i naprawdę można się nimi cieszyć. Dron jako integralny element wyposażenia samochodu. Latające „oczy” Niandera Wallace’a. Mieszkańcy budynku, w którym żyje ‘K’, i ich stosunek do niego. Sekwencja kontroli emocjonalności policjanta-replikanta. Diabeł tkwi w szczegółach, a nad tymi całkiem dobrze popracowano. PD: I gdyby chcieć to wszystko jakoś podsumować, to na tę chwilę nie podejmuję się rozstrzygać, czy „Blade Runner” Villeneuve’a jest arcydziełem gatunku, jak chcą niektórzy. Wydaje mi się, że nie, choćby dlatego, że impakt kulturowy poprzednika jest tu ze zrozumiałych względów niemożliwy do uzyskania. Wiem natomiast, że osobiście odbieram nowy film jako bardziej emocjonujący i spójniejszy od oryginału. Villeneuve podszedł do dziedzictwa z szacunkiem, zaproponował błyskotliwą kontynuację – zgadzają się tu przecież nawet takie szczegóły, jak to, że w 2049 nie ma telefonów komórkowych, bo nie wynaleziono ich w roku 2019 z wizji Scotta. Przede wszystkim jednak dał nam swój kolejny znakomity film. A autorskie, twórcze podejście do kanonu, nie przez kalkę, a poprzez własną wrażliwość, zawsze się ceni. KW: No właśnie, wspomnijmy, że o ile „Blade Runner” można było odbierać jako film futurystyczny, ekstrapolujący różne trendy ówczesnej współczesności, tak „Blade Runner 2049” to już rzeczywistość alternatywna, budowana w oparciu o rzeczy pokazane w starym filmie, o których wiemy, że z pewnością się nie urzeczywistnią do przyszłego roku… Znakomita robota, choć ja sam wyżej od filmu Scotta jej nie postawię – tamten był odważniejszy (zwłaszcza jak na owe czasy), niebywale wizjonerski, z każdą sceną przemyślaną w każdym detalu. W „2049” miałem kilka razy odczucie pójścia na skróty, rozwiązań łatwiejszych, czasem delikatnej wtórności. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie porównanie świeżo po seansie jest ryzykowne. Dajmy nowemu „Blade Runnerowi” trochę się zestarzeć, spójrzmy na niego ponownie za kilka lat, zobaczymy, jak sobie radzi. PD: Jestem za. KW: A Denis Villeneuve kolejny raz wziął się pewną moją świętość – wcześniej ekranizując me ukochane opowiadanie „Historia twojego życia”, teraz robiąc remake ukochanego filmu. Śmiem twierdzić, że za drugim razem efekt był lepszy. PD: A ja „Nowy początek” i nowego „Blade Runnera” oceniam podobnie dobrze, trudno mi tu stopniować. Czekamy na „Diunę”. |
Dla czego androidy mają śnić skoro książkowi bohaterowie marzą. Jedni o prawdziwych zwierzętach i związanym z tym wyższym statusie społecznym a drudzy o wolności.
nie, to nie jest dobry film. Może wizualnie i muzycznie owszem, ale scenariusz jak i zobojęstniałe aktorstwo Goslinga i Forda robią z tego obraz co najwyżej przeciętny.
@moon
Słabość fizyczna nie koniecznie może wskazywać na to że nie jest androidem. Wręcz droga w którą poszedł Villeneuve pokazuje, że mógł być podobnie jak Reachel innym rodzajem (specjalnym) androida, który miał swój cel. Z drugiej strony może to wskazywać na coś przeciwnego i to w tych filmach jest świetne.
Jedna uwaga, nie wiem czy scenografia nie szła bardziej w kierunku surrealizmu niż malarstwa renesansowego...
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Do kina marsz: Luty 2018
— Esensja
50 najlepszych filmów 2017 roku
— Esensja
Najlepsze filmy IV kwartału 2017
— Esensja
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski
Prezenty świąteczne 2017: Film
— Esensja
W poszukiwaniu samego siebie
— Marcin Szałapski
Nie przegap: Październik 2017
— Esensja
Esensja ogląda: Październik 2017 (3)
— Jarosław Loretz
Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 8. Wysoka cena przetrwania
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 7. Sojusze ponad podziałami
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 6. Przeszłość jest kluczem do przyszłości
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 5. Jak trwoga, to do Sola
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 4. Wiara, logika i miłość
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 3. Matka najlepiej zna swoje dzieci
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 2. Sprawiedliwość czy przebaczenie
— Marcin Mroziuk
Wychowane przez wilki: Sez. 2, Odc. 1. Inny klimat, czyli nowe szanse i zagrożenia
— Marcin Mroziuk
Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wychowane przez wilki: Odc. 10. Więcej pytań niż odpowiedzi
— Marcin Mroziuk
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Przy całej odwiecznej dyskusji na temat Deckarda, był czy nie był(jest) androidem... myślę że jego słabość fizyczna w starciu z androidami wyjaśnia ta kwestię...
Ogólnie zgadzam się że film jest bardzo dobry i całe szczęście, szkoda było by pogrzebać kolejną legendę.