Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Marsjanin w Paryżu

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy można przylecieć na Ziemię statkiem z dykty i brezentu…?

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Marsjanin w Paryżu

Czy można przylecieć na Ziemię statkiem z dykty i brezentu…?
Kliknij, aby powiększyć.
Kliknij, aby powiększyć.
Francuskiej Nowej fali można przypisać ogromne zasługi. Poza jedną – cięciem kosztów na scenografii. Bo o ile w „Alphaville” jakoś jeszcze udało się wmówić widzom, że bohater toczy zawiłe śledztwo w futurystycznym mieście, o tyle w komedii „Un Martien à Paris”, zrealizowanej w 1961 roku przez mało znanego reżysera, Jean-Daniela Daninosa, „kosmiczny statek” jest co najwyżej śmiechu wart. Sądząc po liczbie widocznych na załączonym obrazku drucianych odciągów oraz po fakturze powłoki, pojazd został skonstruowany z garści stalowych rurek, paru metrów dykty oraz niezbyt pokaźnej płachty brezentu. Nie ma chyba po co dodawać, że widać go wyłącznie „zaraz po lądowaniu” albo „tuż przed startem”, jak również tego, że wcale nie ma pewności, iż komukolwiek na planie chciało się owijać brezentem również niewidoczną stronę pojazdu.
Sam film też nie jest jakąś rewelacją, choć trzeba przyznać, że ogląda się go dość gładko, bez poczucia obcowania z antycznym kinem, co często ma miejsce podczas seansów produkcji z lat 50. i wczesnych 60. Sednem fabuły jest wizyta na Ziemi marsjańskiego przeciętnego faceta (Darry Cowl), który ma nawiązać romans z pierwszą lepszą kobietą i dać się zarazić – przez pocałunek – wirusem miłości. Pozwoli to marsjańskim naukowcom opracować antidotum i wyeliminować groźbę niemożliwych do przewidzenia i nie dających się kontrolować zachowań tamtejszych obywateli. Dużo tutaj umiarkowanie zabawnych wygłupów, słownych potyczek i dziś już raczej żenujących prób „podrywania” kobiet, ale szereg scen jest wciąż zabawnych, a kilka wręcz nadspodziewanie aktualnych. Przynajmniej jak na nasze warunki, bo jesteśmy świadkami np. tępienia obnośnych, nielicencjonowanych sprzedawców, z którymi we Francji poradzono sobie eony temu, a u nas wciąż nie sposób ich wyplenić.
koniec
30 października 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.