Z filmu wyjęte: Kocyk zabójcaPrzy tym kocyku blednie gumowa ośmiornica Eda Wooda…
Dla niezorientowanych – chodzi o ośmiornicę, z którą „walczył” Bela Lugosi w roku 1955, na planie „Narzeczonej potwora”. Legend dotyczących owej ośmiornicy jest bez liku, a najbardziej szalona z nich mówi o tym, że mackowaty stwór, oryginalnie odlany z gumy dla potrzeb nakręconego w 1948 roku filmu „Wake of the Red Witch”, został skradziony ze studia filmowego bez maszynerii niezbędnej do poruszania całością, w związku z czym siłujący się z „ośmiornicą” aktor musiał nie tylko markować ciosy, ale i machać odnóżami potwora. W rzeczywistości nikt już do końca nie wie, jak naprawdę pozyskano rekwizyt, ale jedno jest pewne – to nie Lugosi robił z siebie durnia, a jakiś statysta, co jest o tyle zrozumiałe, że słynny Węgier miał już wówczas 73 lata… Zdawałoby się, że gumowa ośmiornica pozostanie po wsze czasy synonimem kiczu i tandety – przynajmniej jeśli chodzi o napastliwe byty. A tu figa z makiem. Dwanaście lat później osiągnięcie Eda Wooda postanowił przebić Herschell Gordon Lewis, inny tytan taniego kina, kręcąc film zatytułowany „Something Weird”. W nim zaś jeden z bohaterów musi prowadzić zapasy z… zielonkawym kocykiem. W nocy kocyk rzucił mu się bowiem do gardła i przez kilka chwil aktor szarpie się z nim z wyraźnym wysiłkiem, „desperacko walcząc o życie”. Załączony kadr – na którym mężczyzna zyskuje wreszcie przewagę nad morderczym bytem – nie daje pełnego oglądu kuriozalnej sytuacji, polecam więc samodzielne odszukanie wzmiankowanej produkcji i przynajmniej rzucenie okiem na powyższą scenę. Warto. Co do fabuły filmu – któremu notabene poświęcę jeszcze chwilkę za tydzień – to jest ona całkiem prosta. Niezbyt lotny robotnik zyskuje w wyniku niemal śmiertelnego porażenia prądem umiejętności ESP (odczytywanie aury, wróżenie, odgadywanie kart, etc) i zaczyna pracować jako wróż – w chustce na twarzy ze względu na brzydkie oparzenie. Pewnego dnia zjawia się u niego wiedźma i proponuje romans, w zamian za który przywróci bohaterowi gładką twarz. Wróż naturalnie odmawia, nie zamierzając wchodzić w bliskie stosunki ze szpetną staruchą, ale wiedźma i tak przywraca mu gładki wygląd i zaczyna chadzać z nim po mieście – tyle że w postaci młodej, atrakcyjnej kobiety. Tylko w domu wraca do formy staruchy. „Romans” zostaje jednak przerwany przez policję, która wystosowuje do naszego wróża prośbę o pomoc w rozwiązaniu sprawy seryjnego mordercy. Oferują nawet działkę LSD, jeśli tylko pomoże to w śledztwie. Tu zatrzymam się z opisem fabuły, żeby nie zepsuć ewentualnym desperatom poznawania tajników intrygi, nadmienię jedynie, że wbrew pozorom z kocykiem będzie walczył nie nasz wróż, a jeden z policjantów, śliniący się na widok towarzyszącej bohaterowi kobiety. 13 sierpnia 2018 |
Och, jeśli już, to nie za prędko. Daję kadry z tego, co aktualnie oglądam, a "Łóżko..." widziałem z dekadę temu.
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Czy w cyklu pojawi się artykuł o Łóżku, Które Zabija i Zjada? https://en.wikipedia.org/wiki/Death_Bed:_The_Bed_That_Eats