Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Straszliwy sznurek

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy widok sznurka może być sam w sobie czymś przerażającym? Niektórzy udowadniają, że tak.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Straszliwy sznurek

Czy widok sznurka może być sam w sobie czymś przerażającym? Niektórzy udowadniają, że tak.
Na dzisiejszym obrazku widzimy dwóch uczestników prowincjonalnego kółka teatralnego. Pierwszy, odziany w pelerynę, stoi tyłem do kamery, zapewne grzejąc sobie pośladki w cieple wydzielanym przez działający na najwyższych obrotach sprzęt ekipy filmowej. Drugi zaś albo usiłuje sam siebie przekonać, że właśnie odgrywa rolę mężczyzny przerażonego widokiem jakiejś strasznej rzeczy leżącej u jego stóp, albo bawi się ze swoim psem lub kotem. Ewentualnie wnukiem. No i jest… sznurek.
W rzeczywistości na końcu tego sznurka znajduje się gumowo-szmaciany pająk. I to nie byle jaki – o średnicy przynajmniej metra! Sęk w tym, że tej komicznej bestii akurat nie widać, a pojawia się dosłownie na chwilę w poprzedniej scenie, „sprowadzona” machnięciem ręki dżentelmena w pelerynie. A ponieważ pająk zajmuje sobą wówczas cały kadr (bo nie dość, że jest kuriozalnie wielki, to jeszcze operator macha nim praktycznie tuż przed kamerą), kwestię oddania „przerażenia” straszonej nim postaci postanowiono przesunąć na następną scenę. Zapewne po zachęcie wyrażonej przez reżysera frazą w rodzaju: „Usiądź i pokaż, jak strasznie się bałeś.”
Ta żenująca scena pochodzi z nakręconego w 1962 roku filmu „The Dungeon of Harrow”, bezsensownie określanego mianem horroru. Jego bohaterem jest bogaty pasażer zatopionego podczas sztormu żaglowca, ocalały wraz z kapitanem jednostki i wyrzucony na brzeg wyspy. Tam obaj zostają ujęci przez czarnego osiłka i ugoszczeni w ponurej rezydencji, należącej do milkliwego wielmoży – pasażer w komnacie, a kapitan w lochu. Z czasem okazuje się, że wielmoża ma świra (tu wkracza pająk w towarzystwie równie gumowego nietoperza i kobry), co objawia się dręczeniem czarnego służącego (czyli owego osiłka, co to złapał obu bohaterów), katowaniem niemej kuchty, posądzanej o notoryczne próby otrucia go winem, a także torturowaniem kapitana – bo na pewno jest piratem. A ponieważ cieszący się wolnością pasażer ciągle próbuje dowiedzieć się o losie kapitana i wręcz spiskuje z jeszcze jedną żyjącą w rezydencji kobietą (w sumie nie wiadomo, jaką tam rolę pełni), wielmoża zabiera się także za torturowanie niemowy, przyłapanej na majstrowaniu przy łańcuchach pętających kapitana, a także wypływa kwestia żyjącej gdzieś w lochu żony wielmoży. Dalej nie ma co opisywać, choć kilka jeszcze niespodzianek czai się w fabule.
Jak łatwo się zorientować po opisie, film jest tani (np. o obecności „fatalnych blizn” na niemej dziewczynie dowiadujemy się z rozmowy, bo na samej dziewczynie nie ma ani śladu), sztywno zagrany, niezbyt logiczny i notorycznie gubi wątki i postaci, a do tego jest zwyczajnie nudny. No i żadną miarą nie jest horrorem. Co najwyżej kiczowatą tandetą.
koniec
10 września 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.