Z filmu wyjęte: Marihuana to ZłoSzkodliwość zielska jest oczywista, zwłaszcza jeśli je zmieszać z radioaktywnymi odpadami.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Marihuana to ZłoSzkodliwość zielska jest oczywista, zwłaszcza jeśli je zmieszać z radioaktywnymi odpadami. Było już kilka filmów z uzależnieniem wiodącym w objęcia tajemniczych bytów (że wspomnę jedną wyjątkowo udaną produkcję ze stajni Full Moon – „Evil Bong”, a przemilczę kolejne jej odsłony), ale na ogół marihuana była wówczas marihuaną. Twórcy niespełna 50-minutowego horroru „Pot Zombies”, wypuszczonego na rynek w 2005 roku, poszli jednak dalej – zaproponowali marihuanę zmieszaną z radioaktywnymi odpadami, co poskutkowało przemienianiem się amatorów trawki w… zombie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie budżet. A raczej jego zupełny brak, bo trudno wziąć tysiąc dolarów (tak, tysiąc, to nie pomyłka) za budżet. W efekcie film, puszczony do dystrybucji przez zasłużoną, ale zeszłą jakiś czas temu na psy Tromę, nie posiada niczego, co można by uznać za scenariusz (ot, ktoś pali marihuanę, przemienia się i gryzie kogoś, a potem następny pali, przemienia się i gryzie kogoś, a potem… i tak dalej), zaś efekty ma gorsze niż w naszym leciwym „Wiedźminie”, który w tej materii wyznaczał ongiś poziom dna. Wystarczy spojrzeć na powyższy kadr z kobietą przemienioną w zombie – pomalowaną na zielono, z dorysowanymi w programie graficznym jadowicie zielonymi oczami, niechlujnie nałożonymi na obraz. Notabene jeszcze głupszy – acz mniej widowiskowy – był kadr z „samochodem policyjnym”. Ekipa wzięła bowiem zwykły samochód i „dokleiła” mu już na taśmie koguta na dachu. Widok jest ujmujący, zwłaszcza że tak oczy, jak i kogut, ciągle jeżdżą w górę i w dół, bowiem dżentelmen zawiadujący naklejanym obrazkiem miał trudności z wcelowaniem w aktualne położenie osoby/samochodu, zaś całą tę robotę odwalał ręcznie, na bieżąco, i bez żadnych powtórek… 24 września 2018 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
To już lepsze/gorsze efekty działania ZZioła mieli w Z-Nation, gdzie maryśkę hodowali na wtórnie ubitych zombiakach.
PS- polecam 1-szą i 2-gą serię, potem serial miał tylko momenty, reszta grzęzła w mule