Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Na parkowej ławeczce

Esensja.pl
Esensja.pl
Bywa, że wśród zieloności wytchnienia szukają nie tylko przypadkowi spacerowicze, ale również ci, którzy ostatnie tchnienie wydali już jakiś czas temu.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Na parkowej ławeczce

Bywa, że wśród zieloności wytchnienia szukają nie tylko przypadkowi spacerowicze, ale również ci, którzy ostatnie tchnienie wydali już jakiś czas temu.
Dzisiejsza scena, mimo że niezbyt istotna z punktu widzenia fabuły filmu, w którym się znalazła, z ogromnym wdziękiem oddaje przedstawioną sytuację. Widzimy więc siedzącą na parkowej ławce w campusie dziewczynę, która niespodziewanie stwierdza, że na tej samej ławce tłoczą się trzy wgapione w nią pocongi. Ponieważ jest to komedia – a wręcz głupawka – grozy, nie ma tu mowy o śmiertelnym straszeniu kogokolwiek. Nie ma też wyciągania zmartwiałych rąk w kierunku tych nielicznych żywych osób, którzy mogą przebić swoim wzrokiem zasłonę śmierci i ujrzeć poconga. Bo to… pocong.
Czym jest więc pocong? Najprościej mówiąc – duchem w pośmiertnym całunie. I to duchem występującym wyłącznie na terenie Indonezji i Malezji, gdzie muzułmański pochówek wymaga owinięcia zwłok w płócienny zawój odpowiednich rozmiarów, a następnie przewiązania go nad głową (jak w klasycznym worku ziemniaków), na szyi i pod stopami zmarłego. Gdy z jakiejś przyczyny dusza nie opuści zmarłego, truposz w zawoju wyskakuje z grobu i zaczyna grasować po okolicy. Niestety, ponieważ jest specyficznie związany, nie może używać rąk, a jego grasowanie ogranicza się do nieporadnych skoków, pełzania (gdy się przewróci) bądź… teleportacji. Wciąż jednak jedyne, co może „strasznego” robić, to wpatrywać się w kogoś, lub podstępnie kłaść się obok niego w nocy. Jako duch bardziej więc śmieszy nieporadnością niż wywołuje dreszcze grozy. Dlatego zresztą jest tak szalenie popularny w tanim, kiczowatym kinie indonezyjskim i malezyjskim.
Nie inaczej jest w filmie „3 pocong idiot” (czyli „Trzy pocongi-idioci”), pochodzącym z 2012 roku. Trójka przyjaciół, którym w drodze do klubu, gdzie mieli mieć pierwszy większy występ swojego zespołu, zepsuł się samochód, zostaje rozjechana przed podsypiającego kierowcę. Krążą odtąd po okolicy jako pocongi (wyjątkowo mają wolne stopy, odziane w iście kretyńskie kapciuszki – np. robalkowe), od czasu do czasu będąc w stanie ukazać się a to wymarzonej przez jednego z nich dziewczynie (tej na załączonym kadrze), a to kumplowi z zespołu, a to jeszcze trzem zaprzyjaźnionym dziewczynom. Żeby nie zdradzić zbyt wiele z fabuły dodam, że po drodze natkną się między innymi na superpoconga, który – mimo że ma przecież unieruchomione pod zawojem ręce – jak najbardziej potrafi dać przeciwnikowi po mordzie. Ręką. Uprzedzam jednak, że film – notabene jeden z lepszych tego typu – nie posiada ani lektora, ani napisów w zrozumiałym języku.
koniec
17 grudnia 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.