Z filmu wyjęte: Zróbmy sobie statuęStatuę Wolności niszczono już wiele razy. Bywała też ożywiana. Jednak po płytach jej pancerza biegał chyba tylko Remo Williams.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Zróbmy sobie statuęStatuę Wolności niszczono już wiele razy. Bywała też ożywiana. Jednak po płytach jej pancerza biegał chyba tylko Remo Williams. „Remo Williams”, o którego fabule dwa słowa powiedziałem przy poprzedniej okazji, został wyreżyserowany przez Guya Hamiltona, mającego na swoim koncie m.in. cztery Bondy („Goldfinger”, „Diamenty są wieczne”, „Żyj i pozwól umrzeć” oraz „Człowiek ze złotym pistoletem”), „Bitwę o Anglię” czy „Komandosów z Navarony”. „Remo…”, nakręcony w 1985 roku, był tak naprawdę ostatnim wysokobudżetowym filmem Hamiltona. Po nim powstała jeszcze tylko jedna, tania, niezbyt udana komedia kryminalna „Try This One for Size” z Davidem Carradinem. Jedną z ważniejszych, a do tego bardzo widowiskowych sekwencji „Remo Williamsa”, jest potyczka na szczycie nowojorskiej Statui Wolności. Pierwotnie scenariusz nic takiego nie przewidywał, ale widok nowojorskiego symbolu opakowanego w rusztowanie z okazji remontu na stulecie obecności w mieście tak urzekł Hamiltona, że nie mógł się powstrzymać i przerobił scenariusz tak, by część akcji rozgrywała się tak wewnątrz, jak i na zewnątrz statui. Ponieważ jednak wykorzystanie oryginalnego posągu wiązałoby się z niebotycznymi kosztami, postanowiono zbudować jego replikę na obrzeżach Mexico City. Replika co prawda została wykonana w skali 1:1, ale tylko fragmentarycznie, posąg bowiem zaczynał się dopiero na wysokości księgi (w istocie tablicy z zapisem daty uchwalenia Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych). Większym kłopotem jest to, że replikę modelował dość mierny rzemieślnik. I o ile podczas oglądania filmu nie zauważa się większych rozbieżności z oryginałem, o tyle po seansie, zestawiając obie wersje (podobne ułożenie do tej z kadru ma na przykład ta wersja), widać toporność rysów twarzy podróbki, prostsze udrapowanie fryzury (wliczając w to odwrotnie skręcone dwie spiralki włosów w pobliżu ucha) i niechlujne ułożenie fałdów tkaniny na ramieniu. Niby nic, a jak się bliżej przyjrzeć – zupełnie inna statua. Nie umniejsza to jednak w żadnym stopniu walorów rozrywkowych samego filmu. Na koniec można jeszcze rzucić okiem na obfotografowaną na blogu Girl vs the Bucket List garść detalu oryginalnej statui, wzbogaconej ostatnio „eleganckimi” piankowymi otulinami konstrukcyjnych pałąków, prowizorycznie chroniącymi głowy zbyt wysokich (czyli wszystkich) turystów pragnących dostać się do wnętrza głowy nowojorskiej damy. 11 lutego 2019 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz