Z filmu wyjęte: Makabra (anatomiczna)Tak to już jest, gdy reżyser chce błysnąć w filmie makabrycznym widoczkiem, ale ulega scenografowi przekonującemu, że ładniej będzie zrobić to na odwyrtkę. I zamiast ładniej, robi się dziwniej…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Makabra (anatomiczna)Tak to już jest, gdy reżyser chce błysnąć w filmie makabrycznym widoczkiem, ale ulega scenografowi przekonującemu, że ładniej będzie zrobić to na odwyrtkę. I zamiast ładniej, robi się dziwniej… Dzisiejszy kadr pochodzi z antologii czterech nowelek grozy, zatytułowanej „XX”, a wypuszczonej na rynek w 2017 roku. Cechą charakterystyczną antologii było to, że wszystkie cztery filmy zostały wyreżyserowane przez kobiety. Niestety, projekt okazał się w sumie niewypałem. Owszem, historie zostały zrealizowane doskonale pod względem technicznym, ale już fabularnie po prostu rozczarowują. Najlepiej wypada pierwszy filmik, „The Box”, będący ekranizacją opowiadania popularnego u nas ostatnio Jacka Ketchuma. Jadący z matką i starszą siostrą metrem chłopiec wyprasza u jednego z pasażerów rzut oka do pudełka z wigilijnym prezentem. Od tej pory konsekwentnie odmawia jedzenia czegokolwiek. Wkrótce dzieli się sekretem z siostrą i… ta także przestaje jeść. Historia intryguje niemal do samego końca, tyle że koniec… No cóż, jest rozczarowująco nijaki i nie stanowi zwieńczenia intrygi, będąc jedynie czymś w rodzaju przekłucia flaczejącego już balonika. Pozostałe trzy nowelki są znacznie słabsze. „The Birthday Party” nieumiejętnie próbuje grać humorem, kręcącym się wokół prób ukrycia zwłok ojca dziewczynki, mającej akurat przyjęcie urodzinowe. „Don’t Fall”, poruszające temat jakiejś prastarej, może indiańskiej klątwy, fabularnie się rozsypuje, nie potrafiąc osiągnąć ani sensownego punktu kulminacyjnego, ani zwieńczenia historii. „Her Only Living Son” natomiast jest niezbyt ciekawą, rozłażącą się fabularnie wariacją na temat demonicznego syna, który właśnie ma obchodzić 18 urodziny, decydujące dla losów nie tylko jego, ale i być może świata. Załączony kadr pochodzi – czego nietrudno się domyślić – z noweli „The Box”. I nie, nie jest to żadne zwieńczenie fabuły ani spoiler. Podziwiając sielski obrazek (kobieta wbrew pozorom żyje, i chyba w dodatku dobrowolnie ułożyła się na stole) warto zwrócić uwagę na obraną z mięsa nogę. Otóż – nie ma w niej żadnej kości. Ani udowej, ani piszczelowej. Nie ma też śladu ich usuwania. Zostawiono tylko nienaruszone kolano, bo bez kolana w ogóle byłoby dziwnie. Innymi słowy – dla ładnych, soczystych kawałków mięsa kobieta musiałaby leżeć na stole brzuchem, ale że utrudniłoby to pokazanie jej twarzy, a w dodatku wyeksponowane pośladki mogłyby sprowadzić niektórych widzów na manowce, ułożono aktorkę na plecach. I zrobiono „skrót myślowy”, bo jedynym, co w pokazanej sytuacji dawałoby się wykroić z przeznaczonej do konsumpcji ofiary, byłyby nieapetyczne podroby bądź… piersi. Jak najbardziej apetyczne, tyle że niezbyt mile widziane w amerykańskiej kinematografii (nie mające za to nic przeciwko spożywaniu mięsa bliźnich). 15 kwietnia 2019 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz