Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Limuzyna na miarę naszych możliwości

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdy zachodzi potrzeba użycia długiej limuzyny, a lokalne firmy nie mają akurat pod ręką żadnego lśniącego zaoceanicznego wehikułu, trzeba zdać się na lokalną wytwórczość.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Limuzyna na miarę naszych możliwości

Gdy zachodzi potrzeba użycia długiej limuzyny, a lokalne firmy nie mają akurat pod ręką żadnego lśniącego zaoceanicznego wehikułu, trzeba zdać się na lokalną wytwórczość.
Wszyscy znają – z autopsji lub chociażby z filmów – wygląda amerykańskich limuzyn. Profesjonalnie wykonane, niekiedy długie nawet na 15 metrów, zazwyczaj czarne bądź białe, potrafią wozić zarówno prezesów firm, jak i grupki imprezującej młodzieży. Nie są to jednak tanie pojazdy i od czasu do czasu ktoś wpada na pomysł, żeby wykonać sobie taką limuzynę własnym sumptem. Pal licho, jeśli przerabia na nią w miarę mocne auto. Może to być mercedes, audi, porsche, a nawet poczciwe żiguli – naturalnie jeśli nie jest zanadto skorodowane (notabene właśnie takie auto pokazywał w jednym ze swoich programów Clarkson). Desperaci potrafią jednak przerobić na limuzynę – czy jakkolwiek nazwać finalny produkt – nawet plastikowego trabanta.
Trabanta w wydłużonej wersji można ujrzeć w polskim filmie „Drzazgi” z 2008 roku, ale wybrany przeze mnie kadr pochodzi ze starszego o rok serbskiego filmu „Obiecaj mi!”. Zaprezentowany na nim trabant jest dłuższy od tego z „Drzazg” i pomalowany na modłę krążowników szos z lat 1950. Podczas gdy ten nasz jest „po prostu” złoty. Inna sprawa, że trabant z „Drzazg” mimo wszystko wygląda solidniej. Podróż tym serbskim wymagałaby chyba od pasażerów jakiegoś mocniejszego drinka na zagłuszenie obaw o zwartość konstrukcji.
Wbrew pozorom „Obiecaj mi!” nie jest jakimś niszowym filmem. Wyszedł spod ręki Emira Kusturicy. Nie było to jednak przesadnie udane dzieło i reżyser na dobrą dekadę zamilkł, kręcąc w międzyczasie jedynie dokument o Maradonie oraz nowelkę do projektu „Words with Gods”, finalnie nie wprowadzoną do szerszej dystrybucji. Fabuła „Obiecaj mi!” jest w zasadzie prosta jak drut. Wnuk – na polecenie odnawiającego cerkiew dziadka, ciągle użerającego się z lokalną gospodynią (to właśnie jej amant bryluje w wydłużonym trabancie) – rusza do miasta sprzedać krowę i znaleźć żonę. Nim dopnie celu, musi uporać się z bandytą prowadzącym burdel, do tego przymierzającym się do wyburzenia zabytkowej fabryki i wystawienia w jej miejscu mieszkaniowego osiedla. Niestety, całość została zaprezentowana w charakterystycznej manierze, przetwarzającej wykrzywiającej trudną serbską rzeczywistość w rodzaj zwariowanej groteski. Z jednej strony jest to swego rodzaju znak firmowy Kusturicy, z drugiej jednak maniera ta była świeża kilka filmów wcześniej i w „Obiecaj mi!” zaczynała już drażnić. Zwłaszcza że zaproponowany humor był raczej przaśnej natury. Wliczając w to trabanta.
koniec
3 czerwca 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.