Z filmu wyjęte: Ekologiczne obuwieModa na drewniane buty była swego czasu mocno rozpowszechniona na świecie. Niektórzy – na wschodzie – nosili je jednak tylko na jednej ze stóp…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Ekologiczne obuwieModa na drewniane buty była swego czasu mocno rozpowszechniona na świecie. Niektórzy – na wschodzie – nosili je jednak tylko na jednej ze stóp… Drewno niezbyt się już dzisiaj kojarzy z materiałem na funkcjonalne obuwie, choć gdzieniegdzie wciąż jeszcze cieszy się jeśli nie popularnością, to chociaż szacunkiem. Z drewnianych butów, które wciąż jeszcze utrzymały się w popkulturze, najbardziej znane są chodaki, od lat już ewoluujące od klasycznych dłubanek w kierunku lżejszej, łatwiej trzymającej się stopy mieszanki drewna i plastiku lub gumy, oraz japońskie geta, przypominające wyglądem terenowe klapki. Niekiedy można trafić jednak na jeszcze inne obuwie rżnięte z pierwszej lepszej kłody drewna. Na przykład na… eee… powiedzmy, że kłodziaki. Że nazwa głupia? A jak inaczej nazwać kawałek kłody z dziurą na stopę…? Kłodziaki są o tyle nietypowe, że nosi się je na jednej stopie, i chodzi się w nich BARDZO ostrożnie. Są bowiem ciężkie, niewygodne i przy nieuważnym stawianiu stopy potrafią poharatać kostkę. Spieszę jednak uspokoić, iż nie jest to ostatni krzyk mody – to rodzaj kajdan zakładanych przestępcom po to, by wybić im z głowy pomysł ucieczki. Coś jak klasyczna, żelazna kula na łańcuchu. Ciężko jednak zgadnąć, czy takie kłody faktycznie kiedykolwiek były w użyciu w Azji, czy po prostu miał to być dodatkowy element komedii. Bowiem kadr pochodzi z komedii, i to całkiem przyzwoitej, choć stanowiącej już piątą – i zarazem ostatnią – część serii. A mowa o „Aces Go Places V”, czyli hongkońskim filmie z 1989 roku, znanym u nas swego czasu pod tytułem „Wielki skok 5”. Jak i w poprzednich częściach, chodzi tu o przygody sympatycznego przestępcy o ksywce King Kong oraz kumplującego się z nim (od pewnego momentu oczywiście) łysego policjanta Kodyjacka. Tym razem zostają wrobieni w kradzież miecza, który przyjechał do Hong Kongu z Chin wraz z szeregiem innych eksponatów, w tym kilku żołnierzy terakotowej armii, na czasową wystawę. Ponieważ jednak zaraz potem gang Pluszowej Rękawicy kradnie bezcenne posągi, złodzieje miecza łączą siły z naszymi bohaterami i na zlecenie Chińczyków ruszają odzyskać łup. Uprzednio jednak na krótko zostają pensjonariuszami chińskiego więzienia – z powyższymi kłodami oraz egzekucjami, które dochodzą do skutku dopiero wtedy, gdy skazaniec wykupi za własne pieniądze karabinową kulę. Jest tu sporo zwariowanych pościgów i walk, dużo przyjemnego humoru i ogólnie sympatycznej zabawy, nawet jeśli od czasu do czasu czuje się już u twórców zmęczenie serią. 20 kwietnia 2020 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz