Z filmu wyjęte: Koleś, robisz to niewłaściwie!To zawsze kłopot, gdy na boisku pojawia się zawodnik, który nie do końca zrozumiał zasady gry, w której zdecydował się wziąć udział.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Koleś, robisz to niewłaściwie!To zawsze kłopot, gdy na boisku pojawia się zawodnik, który nie do końca zrozumiał zasady gry, w której zdecydował się wziąć udział. Dzisiejszy pocieszny kadr prezentuje skutki nieznajomości przepisów gry w baseball. Zawodnicy drużyny przeciwnej najwyraźniej zamiast piłką, rzucali kijami, i to z podobnie morderczą prędkością. Nadziewany kijami zawodnik okazał się jednak chłopem na schwał i nic sobie nie robi z kilku dziur w korpusie. Przestrzegam jednak przed sprawdzaniem, czy faktycznie w ten sposób da się grać, bo mimo wszystko rzeczywistość rządzi się nieco innymi prawami niż fikcja. Powyższy kadr pochodzi z zupełnie pokręconej japońskiej komedii „Battlefield Baseball”, wyprodukowanej w 2003 roku. Jest to utopiona w grotesce mieszanka filmu sportowego, dramatu obyczajowego i gore, wyreżyserowana przez Yudai Yamaguchiego. Dyrektor liceum z entuzjazmem szykuje szkolną drużynę baseballa do eliminacyjnego meczu – do chwili, gdy dowiaduje się, że przeciwnikiem ma być owiana złą sławą drużyna literalnie masakrująca zawodników przeciwnego zespołu. Zgodnie z obawami wszyscy licealiści zostają podczas meczu rozsiekani, poćwiartowani bądź wysadzeni (np. manekinem zawodnika), przy czym wynik meczu zatwierdza uległy przeciwnikom sędzia, raczej zliczający punkty za widowiskowe zarąbanie kogoś niż za klasyczne rzuty piłką. Wszyscy zabici wracają jednak parę miesięcy później do życia w ten czy inny sposób (jeden zostaje wykopany z zaświatów przez ojca, inny wraca jako robot, kolejny jako cyborg ożywiony przez naukowców) i przekonują załamanego, osnutego pajęczynami dyrektora – z pomocą pomeczowych inwalidów z innych szkół – do idei zorganizowania meczu rewanżowego. Co się dzieje dalej, nie będę opisywał, ale nadmienię, że do rozgrywki włącza się także wojownicza matka jednego z bohaterów. Film jest absolutnie zwariowany, niepoprawny, chwilami wręcz odrażający, do kompletu zaś ma dwie sceny śpiewane. Niestety, pod koniec – z całym tym zabijaniem i wskrzeszaniem – robi się po prostu niemądry, tak jakby reżyser nie potrafił się pohamować i po raz kolejny sięgał po korbkę zużytej już katarynki. Jak ktoś jednak lubi szurnięte abstrakcje rodem z Japonii, wolne od jakiejkolwiek poprawności – „Battlefield Baseball” jest pozycją wręcz obowiązkową. 27 kwietnia 2020 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz