Z filmu wyjęte: Styropianowa armataZgodnie z zeszłotygodniową obietnicą - dziś seks. Na kółkach.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Styropianowa armataZgodnie z zeszłotygodniową obietnicą - dziś seks. Na kółkach. Dzisiejszego kadru opisywać w zasadzie nie ma potrzeby. Jednak pro forma – widoczny na nim jest biały furgon z czerwonym napisem „Orgasmobile” na boku, wyposażony w zamocowane na dachu ogromne, różowe, styropianowe męskie genitalia. Nazwa furgonu co prawda przypomina sławetny orgazmotron z „Barbarelli”, ale to złudny zbieg okoliczności. Tyle wspólnego obie rzeczy mają, że wystąpiły w komedii i dotyczyły seksu. Orgasmobile pochodzi z nakręconej w 1986 roku brytyjskiej komedii „Whoops Apocalypse”. Komedii wyjątkowo wrednej, stosującej brudne chwyty, ale jednak wciąż zabawnej, i – co zaskakujące – wciąż aktualnej. Malutka (750 mieszkańców), położona gdzieś na Karaibach brytyjska kolonia Santa Maya zostaje przejęta przez sąsiednie państewko rządzone przez juntę. Anglia oczywiście nie może się zgodzić na upadek prestiżu i wysyła tam ogromną flotę dowodzoną przez admirała-geja (w porcie następuje konsternacja, gdy się okazuje, że facet w mundurze to nie admirał, a szofer i zarazem kochanek, lubiący paradować w jego mundurze). Po drodze flota zahacza o malutką wysepkę, na której zostają wysadzeni dwaj wścibscy dziennikarze po tym, gdy jeden z nich próbując robić zdjęcie księżniczki golącej podbrzusze szykowanego do operacji marynarza przewrócił się, wskutek czego księżniczka ucięła pacjentowi penisa, ten zaś przypadkiem zaparzył się w imbryku z herbatą. Pokojowe negocjacje się załamują, zaś dyktator (Herbert Lom) najmuje terrorystę, żeby porwał księżniczkę, co kończy się żądaniem wycofania wojsk brytyjskich. Potem robi się zupełny burdel, kiedy brytyjski premier zaczyna bredzić o tym, że elfy i gobliny kradną miejsca pracy, po czym ordynuje atomowy atak na zaborczą wyspę, prezydent USA traci życie usiłując udowodnić swoją siłę i zdrowie poprzez wystawienie się na uderzenie łomem, a porwana księżniczka zostaje zapakowana do widocznej na kadrze furgonetki i jest wożona po Stanach Zjednoczonych jako seksniewolnica. No i nie można zapomnieć o radzieckich „turystach”, odzianych w identyczne hawajskie koszule i chadzających marszowym krokiem. „Whoops Apocalypse” to jedna z niewielu politycznych komedii, którym udało się utrzymać świeżość mimo wyblaknięcia odniesień do zdarzeń elektryzujących ówczesnych Brytyjczyków i Amerykanów. Oczywiście nie ma co porównywać jej do „Myszy, która ryknęła”, bo to mimo wszystko nie ta liga, ale historia bez problemu zapewni odpowiednią dawkę zwariowanego humoru. Ostrzegam jednak, że nie ma tu za dużo politycznej poprawności, a i znajdzie się też zdrowa dawka szowinizmu i innych niecnych przywar, które dziś nie są już nawet nie tyle modne, ile tolerowalne. Seans więc polecam, ale zastrzegam, że nie każdy powinien sięgać po ten film… 15 czerwca 2020 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz