Z filmu wyjęte: Kosmiczny nielotJeszcze w latach 60. Ziemię namiętnie odwiedzały statki obcych cywilizacji wykonane u pobliskiego stolarza…
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Kosmiczny nielotJeszcze w latach 60. Ziemię namiętnie odwiedzały statki obcych cywilizacji wykonane u pobliskiego stolarza… U zarania cyklu zaserwowałem już brezentową jednostkę teoretycznie przeznaczoną do lotów galaktycznych. Pochodziła z francuskiego filmu „Un Martien à Paris”, zrealizowanego w 1961 roku. Dziś proponuję młodszego o cztery lata zaoceanicznego kuzyna tamtego obiektu, czyli statek gwiezdny w postaci krzyżówki talerza z kanciastą kulą, nadziany na rząd palików udających amortyzatory, sprokurowany przez twórców amerykańskiego filmu „Frankenstein Meets the Spacemonster”, czyli „Frankenstein spotyka kosmicznego potwora”. Ponieważ i tak mało kto by się nabrał to, że statek zbudowano z czegoś więcej niż paździerz, cerata i zestaw rur kanalizacyjnych, machnięto już ręką na jakiś sensowny trap i podstawiono do włazu zwyczajną drabinę, której nie było nawet komu umocować tak, żeby nie była przekoszona. O ile jednak statek jest ewidentną tandetą, to z kolei zdjęcia posiada więcej niż przyzwoite – zapewne dlatego, że w znacznej części były kręcone w słonecznym Puerto Rico. Co zaś do fabuły, to chyba nie muszę mówić, że mądrością nie grzeszy. Ponieważ na Marsie została po wojnie atomowej tylko jedna kobieta, i to w dodatku królowa, w kierunku Ziemi leci ekspedycja spiczastouchych Marsjan z lateksową łysiną. Mają za zadanie nałapać trochę ziemskich kobiet, dzięki którym uda się odtworzyć marsjańską populację. Pech chciał, że tam, gdzie lądują, grasuje uszkodzony android z zestrzelonej przez nich samych rakiety orbitalnej. Gdzie w tym wszystkim jest potwór Frankensteina (bo przecież nie sam Frankenstein)? No cóż, formalnie go nie ma. Po prostu twórcy uznali, że fraza „Frankenstein” w tytule ściągnie więcej widzów, a dla przyzwoitości nadali androidowi imię Frank, grającego go aktorowi przykazali, że ma się poruszać jak monstrum Frankensteina. I wuala. A żeby było bardziej głupio, spora część filmu to wcale nie walka czy łowy na kobiety, a… jazda skuterem po ulicach Puerto Rico. No ale czegóż innego oczekiwać od niedrogiego science fiction z lat 60… 2 sierpnia 2021 |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz