Nie pan, więc ja: AktoreczkiUśmiechają się, gdy włączacie komputer, znajdziecie je na stronach w rodzaju przywołanej przez Piotrka Dobrego symbolicznej witryny hotchicksforpulpit.com. Z powodu urody zwykło się je traktować pobłażliwie. Lecz uważajcie – kiedyś mogą zrobić spektakularną karierę.
Michał WalkiewiczNie pan, więc ja: AktoreczkiUśmiechają się, gdy włączacie komputer, znajdziecie je na stronach w rodzaju przywołanej przez Piotrka Dobrego symbolicznej witryny hotchicksforpulpit.com. Z powodu urody zwykło się je traktować pobłażliwie. Lecz uważajcie – kiedyś mogą zrobić spektakularną karierę. „Nie pan, więc ja” – felietony Michała Walkiewicza. Słyszałem, że porządny felieton powinien zaczynać się od błahostki, a kończyć mądrą obserwacją oraz celną i ostrą jak żyleta puentą. W primaaprilisowym miesiącu jestem raczej stępiony (chyba że zapuszczę brodę, która zawsze przydaje mi srogości i „ostrości”), celności nie mam za grosz (nawet jeśli założę okulary, które zresztą powinienem nosić, bo ledwo widzę), o mądrości nie wspominając. Na pocieszenie mogę zacząć od błahostki. A nawet od kosmicznej pierdoły. Z ekranu mojego monitora spoglądają piękni chłopcy czasów przeszłych i obecnych: Marlon Brando, Ewan McGregor, James Dean, obowiązkowo Brad Pitt i tuzin przystojnych podróbek wyżej wymienionych. Wodzą za mną wzrokiem, gdy wstaję od klawiatury rozprostować kości i robię to na tyle długo, że zdąży się włączyć wygaszacz ekranu. Czasem zerka też Megan Fox, dziewczę urody nieprzeciętnej, odkryte dla potomności dzięki kilku złym filmom o nastolatkach i jednemu niezłemu o robotach z kosmosu. Osamotniona biedaczka walczy o dominację nad wygaszaczem z całym zastępem ogierów. W przeciwieństwie do ukochanej, która nie pracuje w domu, siedzenie przy komputerze męczy mnie tak bardzo, że nie mam siły surfować po Internecie w poszukiwaniu zdjęć ładniejszej części aktorskiej populacji. Megan musi na kawalerię poczekać. Pozwalamy sobie na tak niekonstruktywną aktywność z różnych powodów. Właściwie prawdopodobnie z tych samych, ale wolę być przekonany, że w moim przypadku owa działalność jest głębsza, pełniejsza. Najdroższa po prostu uwielbia męskie torsy i twarze. Przyznaje otwarcie, że popkultura zaszczepiła w jej świadomości takie wzorce kobiecości i męskości, od których trudno się uwolnić. Uważa, iż dorabiam ideologię do fetyszu i prymitywnej erotycznej fascynacji nieosiągalnym bóstwem pośledniego sortu. Ma w tym silne wsparcie trzeciej osoby w naszej „rodzinie” – wieloletniej przyjaciółki, takiej od serca i rozczesywania włosów, która para się historią sztuki, więc swój gust stara się ustawić na poziomie nieosiągalnym dla zwykłych śmiertelników Jaime Murray Częściowo panie mają rację. Istotnie, chodzi o fetysz. Skoro jednak mówię A, muszę powiedzieć B. Chcę trwać w opozycji do zwykłej, ordynarnej fascynacji „dobrą klatą”, więc czuję się w obowiązku dorobioną ideologię ładnie oszlifować. Jeśli ktoś z Was ma podobny problem, mam dla niego dwie bezcenne porady. Po pierwsze, nie można zaprzeczać erotycznej proweniencji swojego hobby. Gdy luba widzi na ekranie panią w zapraszającej pozie, to szansa, by nawinąć jej makaron na uszy spada do zera. Nie możesz udawać, że zerkając na czyjś tyłek, wypatrujesz kamienia filozoficznego. Innymi słowy, nie pomogą gadki o zdrowym duchu, który na pewno mieszka w zdrowym i sprężystym ciele. Można jednak odwołać się do martwej dziś kinofilii. Sztandarowy bohater francuskiej Nowej Fali, Antoine z „Czterystu batów” i kilku innych filmów Truffauta, ukradł plakat z Harriet Andersson, a „do kąta” poszedł za westchnienia nad fotografią pin-up girl. Może sami macie takie wspomnienia. Ja na przykład pamiętam wycinanki, które robiłem z równie martwego jak kinofilia magazynu „Cinema Press Video”. Wycinałem fotografie aktorów, aktorek i „spektakularnych scen”. Potem pisałem notki i przyklejałem wszystko do tablic korkowych, które ozdabiały ściany pokoju. Z czasem aktorzy przestali mnie zajmować, a zamrożone na papierze sceny nie były już spektakularne. Zostały same kobiety. W końcu nawet one się przerzedziły i zostały tylko te, wobec których nie byłem zobowiązany (czytaj: nie musiałem przekopywać Internetu, żeby dowiedzieć się o nich wszystkiego). Kinofilia „użytkowa”, potrzebna do usprawiedliwienia swojej pasji, wymaga „aktoreczek”, które mało kto ceni czy też w ogóle zna z widzenia. Megan Fox Po drugie, warto sobie (i lepszej połówce) uświadomić, że fetyszyzacja rzadko dotyczy samej „aktoreczki”, która zwykle jest dopiero na początku drogi zawodowej, częśniej natomiast ma związek z kreowaną przez nią postacią. Tu do głosu dochodzi typologia. Jędrne cheerleaderki obsadza się w rolach jędrnych cheerleaderek, miss szkoły w rolach miss szkoły, wyrachowane zdziry itd… Miss szkoły, cheerleaderka, wyrachowana zdzira – to brzmi dumnie. Szowinizm pożałowania godny, ale też zastanawiający paradoks: mechanizmem tym rządzi potrzeba obcowania z archetypami kultury popularnej i jest ona czysto atawistyczna. Idąca z trzewi, albo jeszcze skądinąd. Przyszywanie ideologii kończy się autentyczną przyjemnością. Poczucie wyższości jest wątpliwe i niesłuszne, ale bawi. Wtedy już z lekkim sercem można uruchomić tzw. system klasyczny: kino (w celu poznania „dziewczyny z wygaszacza”) – IMDb (w celu zgromadzenia niezbędnych informacji ) – hotchicksforpulpit.com (w wiadomym celu). Kiedy już cała nasza trójka przestanie na siebie pogrzmiewać, oglądamy w ramach relaksu nowe amerykańskie seriale, na przykład drugi sezon „Dextera”. I wtem na ekranie pojawia się niejaka Jaime Murray w roli brytyjskiej femme fatale. Jej postać jest zołzowatą, pretensjonalną brunetką, która z zimną krwią odmierza mężczyznom seksualne przyjemności. Mógłbym rzec „mój typ” (z akcentem na „typ”). Ale tu rodzi się ciemna (a nawet kruczoczarna i smukła) strona mocy. Chcąc wytłumaczyć jak świetnie napisana jest jej postać, wychodzę na ultrasa i nikt mnie już nie słucha. Rozmówczyniom wydaje się, że biust przesłonił mi cały świat, a brytyjski akcent go zagłuszył. I co ja biedny mogę w takiej sytuacji zrobić? Chyba tylko nadgonić zaległości w surfowaniu. Na szczęście oprócz „aktoreczek” są też aktorki. A to już zupełnie inna historia i inna ideologia. 10 kwietnia 2008 |
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zapping
— Michał Walkiewicz
Jak pisać o „nowej” sztuce?
— Michał Walkiewicz
Życzenia noworoczne 2
— Michał Walkiewicz
Mam talent!
— Michał Walkiewicz
Gdynia, dogrywka
— Michał Walkiewicz
Pornokino
— Michał Walkiewicz
Bój się wspomnień
— Michał Walkiewicz
Tępa piła, ostry kult
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Marzec 2009
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Luty 2009
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Grudzień 2008
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Listopad 2008
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Październik 2008
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Sierpień 2008
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Lipiec 2008
— Michał Walkiewicz
Dawid i Goliat
— Michał Walkiewicz
Cień Byrona
— Michał Walkiewicz
Przed seansem: Kwiecień 2008
— Michał Walkiewicz