Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gabe Ibáñez
‹Automata›

EKSTRAKT:0%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAutomata
ReżyseriaGabe Ibáñez
ZdjęciaAlejandro Martínez
Scenariusz
ObsadaAntonio Banderas, Birgitte Hjort Sørensen, Melanie Griffith, Dylan McDermott, Robert Forster, Tim McInnerny, Andy Nyman, David Ryall
MuzykaZacarías M. de la Riva
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiHiszpania, USA
GatunekSF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

San Sebastian 2014: My, roboty
[Gabe Ibáñez „Automata” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Wasz czas dobiega końca. Nasz dopiero się zaczyna” – tak dramatycznym stwierdzeniem promowany jest najnowszy film Gabe Ibáñeza, apokaliptyczny thriller science-fiction „Autómata”. Po jego obejrzeniu nie da się jednak nie zauważyć, że w dziele Hiszpana dramatyczne jest chyba tylko to zdanie.

Marta Bałaga

San Sebastian 2014: My, roboty
[Gabe Ibáñez „Automata” - recenzja]

„Wasz czas dobiega końca. Nasz dopiero się zaczyna” – tak dramatycznym stwierdzeniem promowany jest najnowszy film Gabe Ibáñeza, apokaliptyczny thriller science-fiction „Autómata”. Po jego obejrzeniu nie da się jednak nie zauważyć, że w dziele Hiszpana dramatyczne jest chyba tylko to zdanie.

Gabe Ibáñez
‹Automata›

EKSTRAKT:0%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAutomata
ReżyseriaGabe Ibáñez
ZdjęciaAlejandro Martínez
Scenariusz
ObsadaAntonio Banderas, Birgitte Hjort Sørensen, Melanie Griffith, Dylan McDermott, Robert Forster, Tim McInnerny, Andy Nyman, David Ryall
MuzykaZacarías M. de la Riva
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiHiszpania, USA
GatunekSF, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W niedalekiej przyszłości Ziemia staje się nieprzyjazną dla ludzi pustynią. Nieliczni, którym udało się przetrwać, wegetują w zanieczyszczonych miastach ochraniani przez specjalne roboty Automata Pilgrim 7000. Roboty funkcjonują według dwóch prostych zasad à la Trzy Prawa Robotów Asimova: Po pierwsze – priorytetem musi być dla nich zawsze bezpieczeństwo ludzi. Po drugie – pod żadnym pozorem nie mogą same wprowadzać żadnych poprawek do swojego oprogramowania. Produkuje je korporacja ROC, dla której pracuje agent ubezpieczeniowy Jacq Vacuan (Antonio Banderas). Gdy otrzymuje zawiadomienie o znalezieniu robota, który najwyraźniej zdołał obejść obowiązujące zasady, uznaje to za dobry żart. Okazuje się jednak, że granice regulujące współżycie ludzi i robotów najwyraźniej zaczynają ulegać zatarciu.
Biedny Gabe Ibáñez. Gdyby „Autómata” trafiła od razu tam, gdzie powinna, czyli do koszyka z przecenionymi płytami DVD, nikt by się pewnie nad jego filmem specjalnie nie pastwił. Jakimś cudem zawędrowała jednak do konkursu głównego festiwalu w San Sebastian, a jak wiadomo duży ekran bezlitośnie eksponuje wszystkie niedociągnięcia.
„Autómata” jest filmem tak złym, że aż… bardzo złym i oglądanie go nie sprawia nawet odrobiny grzesznej przyjemności – gdy dla zwiększenia ładunku emocjonalnego filmu wykorzystuje się kobietę w ciąży wiadomo już, że nie będzie dobrze. Nawet nie można o nim powiedzieć, że stanowi ambitną porażkę, bo wszystkie zawarte w nim zagadnienia wydają się bardzo znajome – „Autómatę” można by określić jako „Blade Runnera” dla ubogich.
Podobieństwa do arcydzieła Ridleya Scotta są rażące; miasta przyszłości są brudne, ciemne i rozświetlane tylko gigantycznymi reklamami, pełno jest chińskich knajp, bohaterowie noszą nieprzemakalne płaszcze i wciąż porusza się kwestię człowieczeństwa, do tego jeszcze reżyser określa swój film jako science-fiction noir. Jednak to, co u Scotta było nowatorskie i jedynie zasugerowane, u Ibáñeza ukazane jest tak topornie, że już po pierwszych 30 minutach filmu od ciągłego przewracania zaczynają boleć oczy.
„Autómata” nie ma do zaproponowania żadnej nowatorskiej wizualnej koncepcji i zarówno post-apokaliptyczny piaszczysty krajobraz, jak i ukazana w nim technologia odwołują się do filmów znanych i lubianych. Nawet same roboty, stanowiące przecież najważniejszą część filmu, zapomina się już po wyjściu z kina. Pomysł, żeby w przyszłości ludzkość cofnęła się w technologicznym rozwoju o jakieś trzydzieści lat wydaje się decyzją nie tyle artystyczną, ile praktyczną – w końcu nie bez powodu film nakręcono w Bułgarii z udziałem aktorów, którym ostatnio nie najlepiej się wiedzie.
Film stanowi prawdziwy przegląd złamanych karier obiecujących kiedyś aktorów, który otwiera Dylan McDermott, z niewiadomych przyczyn wyglądający jakby wypożyczono go na chwilę z planu najnowszego filmu Stevena Seagala, i nierozpoznawalna Melanie Griffith. Będący także producentem filmu Banderas, dzięki któremu film tak naprawdę powstał, w filmie po prostu… dużo krzyczy. Może dlatego, że w pewnym momencie zdał sobie wreszcie sprawę, w czym tak naprawdę gra. Javier Bardem powinien dziękować swojemu szczęściu, że jego udział w filmie ogranicza się do dubbingowania jednego z robotów.
Sceny akcji są nużące, a te ewidentnie obliczone na wywołanie śmiechu wypadają blado. Od czasu do czasu reżyser dorzuca też perełki sztuki dialogu w stylu „najpierw go usmażyłeś, teraz przez ciebie płacze”, które to zdanie rzuca od niechcenia jeden z bohaterów na widok płynu wyciekającego z „oczu” robota. Im mniej powie się o padających co kilka minut głębokich spostrzeżeń na temat życia, wszechświata i całej reszty, tym lepiej. To, że wygłaszają je zaskakująco wygadane roboty nie czyni ich mniej pretensjonalnymi.
Jak udowadnia „Autómata”, filmy science-fiction gdy są dobre, są bardzo dobre, ale w przeciwieństwie do Mae West gdy są złe, wcale nie są jeszcze lepsze. Gdy są złe, oznacza to po prostu 2 godziny spędzone w towarzystwie łysego Banderasa i robota, który po godzinach para się prostytucją.
koniec
23 września 2014

Komentarze

17 II 2015   14:32:20

Odnoszę wrażenie, że osoba recenzująca albo nie oglądała "Blade Runnera" albo "Automaty". Prawa robotów również zostały tutaj zmienione, o dziwo na znacznie bardziej realistyczne niż te Asimova. Jeżeli ktoś nie lubi danego gatunku to po co w ogóle się za niego zabiera?

09 XII 2015   12:50:24

nadzwyczaj słaba recenzja - autor zjadł wszystkie rozumy i swój też

06 IV 2019   01:19:55

Save the robots!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ale to już było
— Krzysztof Czapiga

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.