Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Wajda
‹Wałęsa. Człowiek z nadziei›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWałęsa. Człowiek z nadziei
Dystrybutor Vue Movie Distribution
Data premiery4 października 2013
ReżyseriaAndrzej Wajda
ZdjęciaPaweł Edelman
Scenariusz
ObsadaRobert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska, Iwona Bielska-Grabowska, Zbigniew Zamachowski, Maria Rosario Omaggio, Mirosław Baka, Remigiusz Jankowski, Piotr Probosz, Marcin Hycnar
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiPolska
Gatunekbiograficzny, dramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wenecja 2013: Polak potrafi

Esensja.pl
Esensja.pl
Z reżyserem filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzejem Wajdą, odtwórczynią roli Danuty Wałęsy Agnieszką Grochowską oraz samym Lechem Wałęsą, który przyjechał do Wenecji na światową premierę filmu, o bohaterstwie, książce Danuty Wałęsy i prawdziwych Polakach rozmawia Marta Bałaga.

Marta Bałaga

Wenecja 2013: Polak potrafi

Z reżyserem filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzejem Wajdą, odtwórczynią roli Danuty Wałęsy Agnieszką Grochowską oraz samym Lechem Wałęsą, który przyjechał do Wenecji na światową premierę filmu, o bohaterstwie, książce Danuty Wałęsy i prawdziwych Polakach rozmawia Marta Bałaga.

Andrzej Wajda
‹Wałęsa. Człowiek z nadziei›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWałęsa. Człowiek z nadziei
Dystrybutor Vue Movie Distribution
Data premiery4 października 2013
ReżyseriaAndrzej Wajda
ZdjęciaPaweł Edelman
Scenariusz
ObsadaRobert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska, Iwona Bielska-Grabowska, Zbigniew Zamachowski, Maria Rosario Omaggio, Mirosław Baka, Remigiusz Jankowski, Piotr Probosz, Marcin Hycnar
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiPolska
Gatunekbiograficzny, dramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Marta Bałaga: Panie Prezydencie, jak Pan zareagował na to, że Pańska historia została wreszcie opowiedziana na dużym ekranie?
Lech Wałęsa: Właściwie się nad tym nie zastanawiałem. Jeśli chodzi o moją reakcję to czuję się różnie, raz boli mnie głowa, raz palec (śmiech). Po prostu chciałbym, żeby na świecie wykorzystano nasze zwycięstwo. Wiedziałem, że dzieła Pana Wajdy zawsze mają jakieś przesłanie, i że przesłaniem tego filmu będzie: zróbmy coś z tym światem, bo nie jest dobrze. Ponieważ jestem rozpoznawalny, moja historia bardziej przemawia. Jeśli zreformujemy świat, będę miał lepszą emeryturę i kilka pomników za dawne zasługi.
MB: Zważywszy na to, że znają się Panowie od wielu lat, zastanawiam się, czy brał Pan czynną rolę w przygotowaniach do filmu i w jego realizacji.
LW: Uciekałem przed Panem Wajdą. Chciałem się przekonać, jak taki wielki człowiek mnie oceniał i jak oceniał tamtą walkę. Moje uczestnictwo, bez względu na to, jak mogłoby wyglądać, mógłby to zaburzyć. Nie chciałem niczego sugerować, chciałem, żeby ten wielki człowiek sam opowiedział, jak to widział.
Andrzej Wajda: Mój punkt widzenia był nieco inny. Uważałem, że robię film o Lechu Wałęsie na swoją odpowiedzialność. Jeśli Lech Wałęsa czytałby scenariusz, przyjechałby zobaczyć jak kręcimy, zobaczyłby pierwszy montaż filmu, to wszyscy mieliby pretensje do niego. Mówiliby: „dlaczego pozwoliłeś zrobić taki marny film”?
MB: Przynajmniej można byłoby zwalić na kogoś winę.
AW: (śmiech) Uznałem, że jeśli robię taki film, odpowiedzialność biorę na siebie. I będę odpowiadał za ten film nie tylko tutaj w Wenecji, gdzie jest bardzo miło, jest morze i palmy, ale też w Polsce, gdzie na pewno zrobi się gorąco. Jestem na to gotowy.
MB: Czy trudno jest zrobić film o zdobywcy Nagrody Nobla, ikonie z nieodłączną Matką Boską Częstochowską w klapie pokazując jednocześnie jego ludzkie oblicze?
AW: W tym przypadku miałem szczęście do aktorów. Są w Polsce aktorzy, którzy mogą podjąć się takich trudnych zadań. Mówią, że młode pokolenie nie interesuje się przeszłością, nie żyje nią, nic nie pamięta, nic nie wie. Może i tak, ale jeżeli zeszli się młodzi aktorzy, żeby zagrać w tym filmie, włożyli w to całe serce, całą swoją energię i świadomość tego, co się wtedy działo, to znaczy, że także ta młodzież czeka na swojego bohatera.
LW: Dodam tylko, że w tamtym czasie, kiedy było bardzo niebezpiecznie, gdy trwała walka, przyjechała pielgrzymka z Jasnej Góry i bez uzgodnienia tego ze mną po prostu założyła mi to na piersi. Ja zaskoczony odpowiedziałem, że będę to nosił zawsze, gdy będę się parał sprawami państwa. I dlatego to noszę, bo dotrzymuję słowa. Jestem człowiekiem praktykującym, zawsze mam coś pod spodem.
(W tym momencie Lech Wałęsa rozpina górne guziki koszuli, by zaprezentować zawieszony na szyi złoty krzyż – przypis autorki).
Natomiast nie polecam afiszowania się w sprawach religijnych. Nie miałbym na to odwagi.
MB: Biorąc pod uwagę, że to film o polskim bohaterze, o polskiej historii, czy sceny z Orianą Fallaci (włoska dziennikarka przeprowadziła z Lechem Wałęsą wywiady, jeden z nich stanowi ramę fabularną filmu. W filmie gra ją Maria Rosaria Omaggio – przypis autorki) miały uczynić go bardziej międzynarodowym?
AW: Nie, powód był inny. Początkowo miała być to tylko jedna scena, pokazująca, że w trakcie strajku, po zakończeniu strajku Lech Wałęsa spotkał się z tą dziennikarką i ona zadała mu jedno, dwa pytania. Jednak, gdy zobaczyłem pierwszą scenę z Robertem Więckiewiczem, gdy zobaczyłem jak grają razem…On zachowuje się jak prawdziwy Polak; widzi kobietę i od razu staje się kimś innym. W pewnym sensie podczas tej sytuacji odkrywa się jego psychologia, która w innych scenach byłaby nie do pokazania. Już nawet nie mówię o tym, jakie ona mu zadaje dobre pytania, na przykład pyta: a co będzie dalej? I odwaga, z jaką Lech Wałęsa odpowiada: teraz już będzie tylko gorzej, za wszystko będę odpowiedzialny. Jestem przekonany, że nikomu innemu by tak nie odpowiedział. Zaczęliśmy więc filmować kolejne sceny tego wywiadu i potem utworzyła się swego rodzaju rama. W tych scenach poznajemy Lecha bardziej jako człowieka, a sceny, gdzie decyduje jako polityk, gdzie działa jako polityk, to sceny wyjęte żywcem z prawdziwych wydarzeń. Dzięki temu udało się przenieść na ekran wiele dialogów, które powiedział sam Lech Wałęsa, a nie napisał scenarzysta.
MB: W wielu scenach filmu widać, jak ciężki był to czas dla Pańskiej żony.
LW: Tak…ja i żona byliśmy wychowani w starym stylu. Żona odpowiada za wszystko, co jest w domu, za dzieci, za ubrania, za jedzenie. Natomiast mąż – tylko za doniesienie tego, za co może to zrealizować. Starałem się, żeby zawsze jej wystarczało, a ona musiała siłą rzeczy zajmować się tą gromadką. Dzieci było dużo, ale to stanowiło pragnienie obu stron. Kłopotów miała na pewno dużo, ja zajmowałem się tylko polityką, w stu procentach się jej oddałem. Nie informowałem żony prawie o niczym, jeśli chodzi o politykę, nigdy niczego z nią nie konsultowałem. Oczywiście dziś oceniam, że nie było to dobre, na przykład o tym, że pojedzie odebrać Nobla dowiedziała się z radia. Była bardzo zaskoczona (śmiech). Nie mogłem jednak postąpić inaczej, byłem wciąż na podsłuchu. O tym, że Nagrodę Nobla oddamy na Jasną Górę też dowiedziała się dopiero wtedy, gdy wsiedliśmy do samolotu. Nie mogłem jej tego powiedzieć wcześniej, bo Służba Bezpieczeństwa by nam w tym przeszkodziła. Tak więc w sprawach politycznych głos zabierałem tylko ja, ale w domu to ona była szefem.
MB: Na konferencji prasowej powiedziała Pani, że książka Danuty Wałęsy stanowiła dla Pani główne źródło inspiracji. Pojawiła się ona jednak w księgarniach na krótko przed rozpoczęciem zdjęć. Zastanawia mnie więc, jak Pani widziała tę postać zanim przeczytała książkę?
Agnieszka Grochowska: Czas dzielący moment, kiedy dostałam tę rolę od publikacji książki nie był długi. Nie miałam miesięcy na przygotowania, myślę, że było to zaledwie kilka tygodni. Nawet wcześniej nie miałam więc dużo czasu na przemyślenie tej roli (śmiech). Stanowiło to dla mnie spory problem, te parę dni, tygodni spędziłam w strasznym stresie, nie wiedziałam skąd czerpać materiał. Nie miałam zielonego pojęcia, jak to zrobić, bo tych nagrań jest naprawdę mało.
MB: Jest to osoba, która zawsze pozostawała w cieniu.
AG: Tak naprawdę jest tylko Nobel, ale to też jest publiczna sytuacja, ktoś jedzie z misją, zachowuje się wspaniale. Było parę zdjęć, ale nic osobistego, nic co daje wgląd w nią samą. Z mojego punktu widzenia ta książka to był prawdziwy cud. Szczerze mówiąc nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Premiera książki miała chyba miejsce 23 listopada, a zdjęcia rozpoczęliśmy pierwszego grudnia. Było to zaledwie siedem dni, ale to wystarczyło. Zrozumiałam, kim jest ta osoba.
MB: Czy to, że udało się Pani spotkać z Panią Danutą, że została Pani przez nią zaakceptowana, okazało się pomocne?
AG: Bardzo pomogło. Przeczytałam książkę i pomyślałam: aha, to była silna osoba, która miała ośmioro dzieci, która była w stanie wypuścić męża z domu pomimo zagrożenia, osoba, która kolokwialnie mówiąc dawała radę. Jako aktorka nie mogłam zajmować się tak nieistotnymi rzeczami jak denerwowanie się, że zagram ją w filmie. Bywają naprawdę gorsze rzeczy, niż dostanie roli w filmie Andrzeja Wajdy. Na początku trochę obawiałam się tego spotkania. Spędziłyśmy razem parę godzin w Krakowie, był spacer, była kolacja i spędzone razem chwile. Pani Danuta nie chciała rozmawiać wtedy o filmie, nie chciała rozmawiać o tym, jak mam ją grać. Chciała zobaczyć, kim jestem i mam wrażenie, że mnie polubiła. Wtedy pomyślałam sobie, że mogę jednak spróbować.
MB: Nie dawała więc bezpośrednich wskazówek, nie mówiła, że w takiej sytuacji zachowałaby się tak, a nie inaczej.
AG: Nie. Pani Danuta mówiła, że to, co ona miała do powiedzenia na ten temat jest w książce. Ten film nie jest o Danucie Wałęsie, jest o Lechu Wałęsie, wiec siłą rzeczy zdarzenia, które są w tym filmie, pokazywane są z innego punktu widzenia. Poza tym, jest to film fabularny i bardzo wiele zdarzeń zmieniono. Najmłodszy syn Państwa Wałęsów, który widział film w Polsce, powiedział na przykład, że scena rozstania rodziców wyglądała w rzeczywistości inaczej, ale że dobrze oddano jej atmosferę. Jeśli ogląda to ktoś, kto był bezpośrednim bohaterem tych zdarzeń to widzi różnice, widzi, że nie jest to życie, jakie pamięta. Jest to film fabularny, chodziło o próbę uchwycenia klimatu. Gdyby to był film o Danucie Wałęsie, to książka stanowiłaby bazę, to gotowy materiał na scenariusz filmowy. Jest tam już zawarta cała dramaturgia, genialne sceny. Taki film byłby oczywiście zupełnie inny.
MB: Scenariusz Janusza Głowackiego wielokrotnie zmieniano, czy po wyjściu książki zdecydowano się poświecić Pani postaci więcej uwagi?
AG: Nie dało się nie poświęcić. Faktycznie było tak, że ta książka nami trochę wstrząsnęła (śmiech). W filmie znalazło się parę scen, których wcześniej w scenariuszu nie było, na przykład scena wyrzucenia z mieszkania dziennikarzy. Na pewno były też inne drobiazgi, wszyscy uznaliśmy, że nie można tego zlekceważyć, że w jakiś sposób musi to znaleźć odzwierciedlenie w filmie. Byłoby głupotą z tego nie skorzystać i nie wziąć tego pod uwagę.
MB: Zapewne w sytuacji, gdy portretuje się prawdziwą osobę podejście do roli jest inne. W tym przypadku miała Pani do czynienia nie tylko z prawdziwa postacią, ale też osobą, która wciąż żyje i ma się dobrze. Czy stanowiło to wyzwanie?
AG: Z pewnością odczuwa się jakiś rodzaj odpowiedzialności, nie chce się zrobić czegoś wbrew tej osobie. Chodzi o to, żeby nie przekłamać tej historii, żeby ten ktoś nie miał poczucia, że z jego życia zrobiono nie wiadomo co. Nie przychodziłam jednak codziennie do pracy myśląc: o Boże, co powiedzą prawdziwi bohaterowie tamtych zdarzeń? Nie dałoby się tak pracować. W pewnym sensie potraktowałam to jak każda inną rolę, jako rolę, w która trzeba się wcielić, uwierzyć na chwilę, że ma się ośmioro dzieci, że żyje się w takich warunkach, że w sklepach czasem nie ma chleba, a są tylko ziemniaki. Musiałam zaakceptować tę rzeczywistość i wejść w nią tak głęboko, jak tylko potrafię. De facto pracowałam więc tak samo, jak zwykle.
MB: Grający Pana Prezydenta Robert Więckiewicz mówi w filmie: „jestem człowiekiem odczuwającym wewnętrznie wielki gniew.” Czy wciąż go Pan Prezydent czuje?
LW: Oczywiście odczuwam gniew, ale to inny gniew. Gniew na to, że jest Syria, na to, że od dwudziestu lat walczę, by choć trochę przeorganizować świat, NATO, Radę Bezpieczeństwa. Od trzech lat pytam: jaki system ekonomiczny będzie odpowiedni w nowej erze? Na pewno nie komunizm, na pewno też nie taki kapitalizm, jaki mamy. Jaka demokracja? Czy taka w starym stylu, która daje tylko prawa, czy taka, która daje też obowiązki? Trzeci wniosek, który zgłaszam, to pytanie, na jakich fundamentach zbudujemy jedność europejską, a jutro globalizację. Te fundamenty nie mogą być takie same. Jestem też zagniewany, że mojej żony nie ma teraz obok mnie.
MB: Niedawno szerokim echem odbiły się Pańskie słowa na temat praw mniejszości seksualnych. Można zasugerować twierdzenie, że zaszkodziło to Pańskiemu wizerunkowi na arenie międzynarodowej, wizerunkowi człowieka walczącego o wolność.
LW: Nie tak to wyglądało. Jeśli chodzi o pewne sprawy mam prostą wizję. W wybieranych ciałach przedstawicielskich dobrze byłoby odzwierciedlać przekrój społeczeństwa. Dlatego wydaje mi się jasne, że ile kogo jest – tyle ma głosów w parlamencie. Dlatego powiedziałem, że oni by się tam nie znaleźli, że siedzieliby daleko za ścianą, bo stanowią może jeden procent polskiego społeczeństwa. Chodziło więc o koncepcję, a nie o to, że chcę kogoś wyeliminować. Pan Bóg stworzył takich ludzi, trzeba ich zrozumieć, ale nie mogą mi wchodzić na głowę.
MB: Dlaczego zrobił Pan ten film właśnie teraz, a nie na przykład piętnaście lat temu?
AW: Ponieważ teraz Polska potrzebuje nowego bohatera naszych czasów. Niech więc przypomni sobie, że mieliśmy takiego bohatera, że mamy go dalej, niech przypomni sobie, że pozytywne działanie jest możliwe, ponieważ obecna sytuacja w Polsce to jeden wielki konflikt. Nie bardzo można nawet zrozumieć, dlaczego tak jest.
LW: Obecnie nasza sytuacja jest zupełnie inna, wtedy mieliśmy dwa supermocarstwa, one się kontrolowały i wprowadzały porządek. Teraz zostało jedno, trzeba więc przeorganizować ONZ, NATO, Radę Bezpieczeństwa. Proponowałem to dwadzieścia lat temu, nikt nie słuchał. Proponuję to i dzisiaj, bo teraz mamy jedno supermocarstwo, które nie wie, jak się zachować. Nie przewodzi już światu, może militarnie, ale ekonomicznie już mniej, a politycznie w ogóle. Świat jest dziś pozbawiony przywództwa, to bardzo niedobra sytuacja. Posłuchajcie starego Wałęsy i szybko to poprawmy. A jeśli supermocarstwo nie chce być już supermocarstwem, to niech odda tą odpowiedzialność Polsce. Polska będzie wiedziała, co robić.
koniec
7 września 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Dobry western powinien być prosty
John Maclean

20 XI 2015

Z Johnem Macleanem o stawianiu sobie ograniczeń i o tym, dlaczego wszystkie westerny są rewizjonistyczne rozmawia Marta Bałaga.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Pani Zemsta
— Marta Bałaga

W drodze
— Marta Bałaga

Ze szkoły drukarskiej na festiwal w Wenecji
— Marta Bałaga

Samotność w wielkim mieście
— Marta Bałaga

Umarli milczą
— Marta Bałaga

Happy Ending
— Marta Bałaga

Mała najbliższa ojczyzna
— Marta Bałaga

Obcy wśród nas
— Marta Bałaga

Ladies Punk
— Marta Bałaga

Anarchy in Sweden
— Marta Bałaga

Tegoż twórcy

By nie pozostał po nim nawet powidok…
— Sebastian Chosiński

CamerImage 2016: Ostatnie dzieło mistrza
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Piotr Dobry

Grobowiec z kliszy
— Piotr Dobry

Nie mam już pomysłów, ale wciąż chce mi się kręcić
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.