Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 grudnia 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Władysław Krupka, Zbigniew Sobala
‹Kapitan Żbik #20: Strzał przed północą›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKapitan Żbik #20: Strzał przed północą
Scenariusz
Data wydania1971
RysunkiZbigniew Sobala
Wydawca Sport i Turystyka
CyklKapitan Żbik
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Kapitan Żbik: Żbik na wiejskim weselu
[Władysław Krupka, Zbigniew Sobala „Kapitan Żbik #20: Strzał przed północą” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwudziesty (oficjalny) zeszyt z przygodami kapitana Żbika przeszedł do historii z dwóch powodów. Raz, że po raz pierwszy bowiem dzielny funkcjonariusz MO – w myśl idei sojuszu robotniczo-chłopskiego, który przyświecał Polsce Ludowej – ruszył na pomoc mieszkańcom wsi. Dwa, że był to ostatni komiks narysowany przez Zbigniewa Sobalę. I bez najmniejszych wątpliwości graficznie wypadł on najlepiej. Gdzie takie cuda? W „Strzale przed północą”.

Sebastian Chosiński

Kapitan Żbik: Żbik na wiejskim weselu
[Władysław Krupka, Zbigniew Sobala „Kapitan Żbik #20: Strzał przed północą” - recenzja]

Dwudziesty (oficjalny) zeszyt z przygodami kapitana Żbika przeszedł do historii z dwóch powodów. Raz, że po raz pierwszy bowiem dzielny funkcjonariusz MO – w myśl idei sojuszu robotniczo-chłopskiego, który przyświecał Polsce Ludowej – ruszył na pomoc mieszkańcom wsi. Dwa, że był to ostatni komiks narysowany przez Zbigniewa Sobalę. I bez najmniejszych wątpliwości graficznie wypadł on najlepiej. Gdzie takie cuda? W „Strzale przed północą”.

Władysław Krupka, Zbigniew Sobala
‹Kapitan Żbik #20: Strzał przed północą›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKapitan Żbik #20: Strzał przed północą
Scenariusz
Data wydania1971
RysunkiZbigniew Sobala
Wydawca Sport i Turystyka
CyklKapitan Żbik
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Po pięcioodcinkowej miniserii, która zapoczątkowana została „Zapalniczką z pozytywką”, a zamknięta „Błękitną serpentyną” (1970-1971) scenarzysta Władysław Krupka wziął sobie krótki odpoczynek od kapitana Żbika. Wprawdzie po drodze ukazał się jeszcze „Złoty Mauritius” z wymyśloną przez niego fabułą, ale cztery inne zeszyty wydane w tym czasie (wszystkie z 1971 roku) podpisali swoimi nazwiskami inni autorzy: Stanisław Szczepaniak („Kocie Oko”), Anna Kłodzińska („Czarna Nefretete”) oraz kolega majora Krupki z Komendy Głównej MO, pułkownik Zbigniew Gabiński (dylogia „Czarny parasol” i „Studnia”). Gdy jednak po wzięciu oddechu pan Władysław powrócił do tworzenia cyklu, palmy pierwszeństwa – nie licząc małych wyjątków – nie oddał już do samego jego publikacji, czyli do 1982 roku.
„Strzał przed północą” był ostatnim zeszytem, który ukazał się – w nakładzie stu tysięcy egzemplarzy – w 1971 roku i zarazem ostatnim, w powstaniu którego miał udział Zbigniew Sobala. Na temat jego stylu napisaliśmy już wiele i najczęściej były to dość gorzkie opinie; prawdziwą niewdzięcznością byłoby jednak nie zwrócenie uwagi na to, że w ciągu trzech lat pracy nad Żbikiem artysta ten bardzo się rozwinął. Wystarczy porównać jego rysunki z debiutanckiego „Ryzyka” (bo o prasowych „Pięciu błękitnych goździkach” i „Dziękuję, kapitanie” nie ma nawet co wspominać) z tym, co zaprezentował w „Strzale…”. Różnica jest kolosalna – oczywiście na korzyść. Choć do poziomu Grzegorza Rosińskiego, Bogusława Polcha czy – w niedalekiej już przyszłości – Jerzego Wróblewskiego i tak nie udało mu się jeszcze zbliżyć. Mimo to można bez obaw o przesadę uznać, że z grona twórców serii o Żbiku Sobala odszedł z tarczą. Wprawdzie do samego końca nie zdobył się na oddawanie z pietyzmem drugiego planu, ale przynajmniej przykładał się już dużo bardziej do postaci. Nie bez znaczenia jest też fakt, że zrezygnował z prostokątnych „dymków”.
Wróćmy jednak do fabuły. We wsi Wólka Mała (są dwie takie na Podlasiu, możliwe więc, że Krupka, tworząc scenariusz, inspirował się prawdziwymi wydarzeniami) mieszka gospodarz Walery Kopczyński z córką Jadwigą (co stało się z jego żoną, nie wiadomo). Wiedzie mu się całkiem nieźle, o czym przekonują przede wszystkim zadbane gospodarstwo i piętrowy dom. Ale też oboje ciężko na to pracują, zwłaszcza latem, kiedy do kolacji zasiadają dopiero przed północą. I właśnie wtedy przez otwarte okno pada strzał. Na szczęście nikt nie zostaje ranny, ale można podejrzewać, ile strachu najedli się ojciec i córka. Kopczyński natychmiast udaje się na posterunek MO (tak, były takie czasy, kiedy posterunki znajdowały się nawet na zapadłych wsiach). Jeszcze w nocy wezwane zostają posiłki z powiatu wraz z psem tropiącym. Udaje się ustalić, że zamachowiec strzelał z pobliskiego drzewa, a następnie uciekł do lasu, gdzie jednak wilczur traci trop, ponieważ zbieg rozlał naftę.
Rozpoczyna się drobiazgowe śledztwo, które w ciągu miesiąca nie przynosi żadnych rezultatów. Do następnego zdarzenia, kiedy to ktoś strzela do Kopczyńskich jadących wozem w dolinie. Tym razem jest trup, na szczęście tylko konia. Wtedy w dochodzenie angażuje się Komenda Wojewódzka MO, która obiecuje, że przyśle kogoś do pomocy. Tym kimś okazuje się… kapitan Żbik. Który jednak przybywa incognito. Jako sezonowy robotnik rolny. Najmuje się do pracy przy żniwach u sąsiada Walerego Kopczyńskiego. Pracując w polu, przygląda się mieszkańcom wsi, węszy, ale tropu wciąż żadnego znaleźć nie może. Choć pewna hipoteza w końcu się pojawia. Jadwiga ma bowiem niebawem wyjść za mąż za chłopca z sąsiedniej wsi. Może te strzały są formą zemsty odrzuconego kochanka? Swoją drogą szkoda, że nie są rozważane przez Krupkę inne teorie, jak chociażby jakieś stare porachunki, na przykład z czasów okupacji, które w takiej małej, zamkniętej społeczności byłyby zapewne jak najbardziej na miejscu. Całość fabuły zostaje więc sprowadzona do zaledwie jednego wątku, co odbija się na jakości komiksu.
Nie brakuje oczywiście stałych rubryk towarzyszących Żbikowi już od wielu zeszytów. W liście do czytelników kapitan zwraca uwagę na kolejne istotne zagrożenie: po wypadkach drogowych i utonięciach tym razem są to pożary, które nie tylko powodują straty materialne, ale i śmierć ludzi. Możemy przeczytać między innymi taką oto alarmującą refleksję: „Każdego roku w płomieniach giną setki ludzi, w tym dziesiątki dzieci i młodzieży – giną Wasi rówieśnicy!”. Stąd też bierze się apel Żbika: „Proponuję, żebyście zorganizowali w Waszym środowisku drużyny zapobiegające pożarom, takie społeczne patrole”. Trochę jakby na przekór słowom kapitana w rubryce „Za ofiarność i odwagę” nie przytoczono żadnej historii z pożarem w roli głównej. Przedstawiono postać członka ORMO Franciszka Dzierżyńskiego, który 16 marca 1971 roku we wsi Dębogórze (w powiecie puckim) uratował topiącą się dziesięcioletnią Marysię Lipkowską. W „Kronice MO” z kolei po raz kolejny autorzy przybliżali czytelnikom proces tworzenia struktur milicyjnych w Warszawie (i okolicach) na przełomie lat 1944/1945. Z krótkiej notki można dowiedzieć się między innymi, że kiedy Armia Czerwona przygotowywała się do ofensywy zimowej 1945 roku (która przyniosła wyzwolenie polskiej stolicy), z Lublina przybyli milicjanci mający za zadanie tworzyć na terenie oczyszczonego z Niemców miasta posterunki MO. Spodziewając się ofiar wśród funkcjonariuszy, powstał w tym czasie także pierwszy milicyjny szpital w Śródborowie koło Otwocka (dzisiaj to już dzielnica miasteczka).
koniec
1 stycznia 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Narracja jak wino
Dagmara Trembicka-Brzozowska

3 XII 2023

„Księgi Magii”, napisane przez Neila Gaimana ponad 30 lat temu, wprowadzające młodszych czytelników w magiczne realia uniwersum DC, zestarzały się doskonale. Ta czterozeszytowa miniseria jest przykładem połączenia naprawdę dobrze przygotowanego scenariusza i świetnie dobranych rysowników.

więcej »

Ile trzeba zapłacić by nie być brudnym Żydem?
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

2 XII 2023

W pierwszym tomie serii komiksowej „Dawno temu we Francji” dowiedzieliśmy się, kim był Joseph Joanovici. Teraz czas na odkrycie, skąd wzięła się jego legenda. Tom drugi przenosi nas w sam środek okupowanej przez Niemców Francji.

więcej »

A mogło być pięknie
Dagmara Trembicka-Brzozowska

1 XII 2023

To, że wydawnictwo Zysk i S-ka pokusiło się o wydanie komiksu, samo w sobie jest zaskakujące. W teorii decyzja powinna też zakończyć się sukcesem: na okładce kusi George R.R. Martin, autorka rysunków i scenariusza, Raya Golden, ma na koncie nieco albumów i nominację do Hugo, a samo wydanie jest naprawdę dobrze przygotowanie. Ale jednak coś nie zagrało.

więcej »

Polecamy

„Incal” w wersji light

Niekoniecznie jasno pisane:

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.