50 najlepszych polskich powieści fantastycznychEsensja50 najlepszych polskich powieści fantastycznychNiezależnie od opinii na temat pisarstwa Jacka Soboty (te bowiem są podzielone jak rzadko kiedy), jedno trzeba mu przyznać – to proza całkiem własna i oryginalna. „Głos Boga”, w sporej części złożony ze znanych wcześniej opowiadań, może czytelnika zmęczyć – zarówno stylem (tyleż charakterystycznym, co skrajnie zwięzłym), spiętrzeniem śmierci i okaleczeń, jak i nietypową konstrukcją – tradycyjnie pojmowana liniowość praktycznie tu nie występuje. Ważne fakty podawane są tak, że trzeba je sobie poskładać samodzielnie, a i tego nie sposób nazwać zadaniem najłatwiejszym. Jest kilka opowiadań, a w nich – kolejne opowiadania, wszystko razem spajające się w spójną całość dopiero bliżej końca. Owa całość zaś to brutalna, choć napisana z dystansem i ironią, wizja nie bez przyczyny kojarząca się z Nowym Testamentem. Ważnym motywem książki są tortury, a także służąca ich zadawaniu wyrafinowana maszyneria – i wydaje się, że właśnie katowskimi przyrządami potraktował Sobota Ewangelię i cały swój, nie zawsze do niej nawiązujący, świat. Szkoda tylko, że istną torturą dla oczu jest okładka – pozycja tak, mimo wad, wyjątkowa, mogłaby ukazać się z mniej pulpową obwolutą. Czytaj w Esensji:
Wyszukaj / Kup (‹Uśpione archiwum›, ‹Kosmiczne ziarna›, ‹Mosty wszechzieleni›) Cykl twardego science fiction – co w zalewie fantasy już jest godne pochwały – doprowadzony wreszcie do końca po sześciu latach od publikacji drugiego tomu trylogii. „Yggdrasill” to powieści pisane bez kompleksów, z nerwem i werwą, opisujące ciekawy świat i dające wiele godzin interesującej lektury. Nie są pozbawione wad – zwłaszcza ostatni tom może pozostawiać nieco do życzenia pod względem mętliku wątków – ale na tle pozostałej polskiej twórczości dekady imponują konsekwencją i wyobraźnią. Bo mamy tu i drzewne megastruktury niczym z „Cieplarni”, i nanoorganizmy, i sztuczną inteligencję, i żywo odmalowaną, zróżnicowaną ludzkość. Jeśli miłośnicy Aldissa i Simmonsa jeszcze Podrzuckiego nie czytali – czas najwyższy. Czytaj w Esensji:
Nieco niedoceniona mikropowieść, która powielając pomniejsze wady krótkich utworów Dukaja (fabuła i postacie raczej służebne wobec feerii pomysłów i konceptów) zachowuje jednakże wszystkie ich zalety. A nawet więcej: napisana na przełomie milleniów „Córka łupieżcy” jest tak gęsto upakowana pomysłami rodem z nowoczesnego cyberpunku, że bez problemu stawać może w szranki z takimi przebojami zachodniej science fiction jak „Accelerando” czy „Rzeka Bogów”. Czegóż tu nie ma! Rzeczywistość wspomagana i wirtualna, żyjące pomiędzy ludźmi osobowości zmarłych i nienarodzonych, nanotechnologia, alternatywne światy, obce cywilizacje, nowoczesne materiały pozwalające tworzyć futurystyczne cuda architektury czy mody, zmienione przez przyszłościową technologię neospołeczeństwa. A gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi cudami nowoczesności Dukaj opowiada w nastrojowy sposób (korzystając ze słownictwa zaczerpniętego z… fantasy) o naukach humanistycznych, przede wszystkim o archeologii, ale zahacza też o koncepcje pseudoreligijne i filozoficzne. I ta mieszanka przeszłości i przyszłości, humanizmu i nauk ścisłych to – jak zwykle u Dukaja – amalgamat niesamowicie fascynujący. Czytaj w Esensji:
Wielu powie, że „Wampir” wiele z wiekiem stracił, ale kiedy współczesny czytelnik nauczy się oddychać specyficzną atmosferą książki, z dużą dozą prawdopodobieństwa przeczyta ją jednym tchem, a może i z fascynacją. Jeśli tylko nie przeszkadza mu odrobina młodopolskiej egzaltacji. Groza w wykonaniu polskiego noblisty to z jednej strony portret sekciarskiego Londynu, z drugiej – literackie odbicie zainteresowania Reymonta spirytyzmem, a trochę i dyskusja z religią. Prócz tego zaś porządna powieść obyczajowa z emigracją w tle. Tytułowy wąpierz to nie żadna zamieszkująca trumnę istota z długimi kłami, tylko demoniczna, podróżująca z panterą u boku femme fatale, jaką kilkanaście lat później mógłby wykreować Stefan Grabiński, a która głównego bohatera, żyjącego w Anglii pisarza Polaka, prowadzi do powolnego zatracenia. Pojawia się w „Wampirze” satanizm, obrządki ku czci Bafometa i wierzenia wschodu; możliwe są kontakty z siłami nieczystymi czy bilokacja. To książka świetnie napisana, powalająca dostosowanym do angielskiego miasta nastrojem (na ulicach „mgły, deszcze, błoto i fogi”), a przy tym, wbrew pozorom, pod niektórymi względami całkiem dzisiejsza. Czyż bowiem zagubienie w miejskiej dżungli i splin z nim związany albo podatność człowieka na manipulacje i pokusy są współcześnie abstrakcją? Wszystkie uwagi na temat twórczości Feliksa W. Kresa, które znalazły się w opisie „Króla Bezmiarów”, pozostają w mocy przy późniejszej o niemal dziesięć lat „Pani Dobrego Znaku”, a dodać należy do nich jedno: „Pani” to książka od „Króla” jeszcze lepsza. Jest to najobszerniejszy z dotychczasowych tomów „Księgi Całości” (a jeśli autor nie zmieni decyzji o porzuceniu pisania i długo oczekiwane „Wieczne Cesarstwo” nie ujrzy światła dziennego – najobszerniejsza w ogóle), lecz etos solidnego rzemieślnika nie pozwolił Kresowi wypuścić książki niedopracowanej, podobnie jak kazał mu niegdyś przygotowywać upgrade’y utworów wcześniejszych. Już w notce o „Królu” znalazło się porównanie twórczości Kresa do tego, co (później od łódzkiego autora, ale – przyznajmny – pod wieloma względami lepiej) robi w swoim cyklu fantasy George R.R. Martin. W „Pani Dobrego Znaku” widać to powinowactwo jeszcze wyraźniej: w dominacji politycznej intrygi nad magią i twardych praw rzeczywistości nad regułami klasycznych fabuł (choć obaj autorzy mają bohaterów zasługujących w ich oczach na nieco łagodniejsze potraktowanie przez los). Ale widać je także gdzie indziej. Otóż w czytelniku, wraz z dojrzałością i doświadczeniem, rodzi się pragnienie nowatorstwa, eksperymentu, wyłamania ze sztywnych konwencji, lecz podstawowym instynktem czytelniczym pozostaje jednak głód Opowieści. A ten instynkt zarówno Kres jak i Martin zaspokajają doskonale. „Pani Dobrego Znaku” jest przede wszystkim wciągającą, poruszającą i dobrze opowiedzianą historią. A jako że Kres buduje (budował?) swój cykl z tomów w dużej mierze od siebie niezależnych, perspektywa długiego oczekiwania na jego domknięcie lub tego domknięcia braku jest w przypadku „Księgi Całości” mniej bolesna niż dla „Pieśni Lodu i Ognia”. Czytaj w Esensji:
„Walc stulecia” jest doskonałym dowodem na to, jak bardzo można się pomylić, projektując drogę twórczą pisarza. W swojej najlepszej (obok niefantastycznego „Ciała obcego”) powieści rozbudowywał Ziemkiewicz wizję Europy, która fabularnie pochodziła z „Czerwonych dywanów”, ale ideowo czerpała niemal z całego dojrzałego dorobku autora „Pieprzonego losu kataryniarza” – i wydawało się, że właśnie tą drogą pójdzie twórczość RAZ-a. A przecież widać również w „Walcu”, jak ciężar politycznej i społecznej spekulacji próbuje równoważyć autor rozbudowanym wątkiem obyczajowym, jak zmienia się Ziemkiewiczowy bohater, coraz słabszy moralnie, bezsilny wobec siebie i świata. W tym kontekście fakt, że „Walc” okazał się – jak dotąd – ostatnim znaczącym utworem science fiction jego autora, nie może już tak bardzo dziwić, również dlatego, że może być owa powieść postrzegana jako bardzo gorzkie i pesymistyczne, ale jednak zwieńczenie nurtu, który Ziemkiewicz tworzył po 1989 roku (co świetnie analizuje Jacek Dukaj w posłowiu do najnowszego wydania). Zwieńczenie, należy dodać, znakomite. Czytaj w Esensji:
Z opisu „Tracę ciepło” wygląda niemalże na młodzieżowy horror – spora część akcji toczy się w szkole, bohaterami są dwaj chłopcy, którzy zaprzyjaźniają się mimo dzielących ich różnic, w tle zaś mamy zjawiska nadprzyrodzone, a nawet tajemniczą śmierć. Trudno jednak o większą pomyłkę. „Tracę ciepło” jest powieścią zdecydowanie dla dorosłych, miejscami zabawną, ale miejscami też mocno depresyjną, mówiącą o życiowych rozczarowaniach i lękach. I tak naprawdę tym, co w dziele Łukasza Orbitowskiego straszy najmocniej, są nie duchy, a perspektywa tytułowej „utraty ciepła”. Jeśli więc jest to horror, to mocno nietypowy, zamiast przyjemnej gęsiej skórki autor oferuje nam bowiem egzystencjalny niepokój. To książka pod wieloma względami niewygodna, nie sposób po przeczytaniu odłożyć ją ot, tak po prostu na półkę. „Tracę ciepło” drażni jeszcze długo potem, uwiera, nie pozwala o sobie zapomnieć. A do tego, last but not least, należy dodać świetnie oddany klimat transformacji ustrojowej początku lat 90. – niejeden trzydziestoparolatek w pierwszej części z sentymentem odnajdzie własne wspomnienia z młodości. „Pamiętnik znaleziony w wannie” niesie nas, bezsilnych, przez zawiłe korytarze urzędów i biurokracji. Jest Misja – niedookreślona, bez celu, kryteriów – i bohater który miota się, szukając spójnego wyjaśnienia. Dawniej oczywistym odczytaniem była analogia do ustroju, w którym Lem żył, do wszechobecnej paranoi i niezrozumiałych reguł tamtych czasów. Dziś, kiedy pamięć się zaciera, można czytać tę powieść jako opowieść o człowieku, którego los zależy od niewidzialnych dla niego kulturalnych, finansowych i gospodarczych prądów. Książka niełatwa w lekturze, pisana tak, aby zmieścić autorskie przemyślenia, mniej po to, aby czytelnika wciągnąć. Pierwsze, co zachwyca w „Gar’Ingawi wyspie szczęśliwej”, to oryginalność tej powieści. Świat to własna kreacja autorki, odległa od wszystkiego, co oferuje zarówno ziemska historia, jak i literatura fantasy. Choć osnową fabuły jest walka Dobra ze Złem, zdawałoby się, rzecz typowa, to rozciągnięta na wieki intryga, której efektem są wojny i migracje ludów, równie nie mieści się w typowych rozwiązaniach gatunku. Uderza też umiejętność przedstawiania idei oraz staranność wykonania. Niewiele tu wykładów, informacyjnych wlewek – czytelnik płynie przez fabułę, myśli autorki widząc w stworzonym przez nią świecie. Anna Borkowska wyśmienicie pokazuje też przemijanie – kiedy na końcu widzimy świat po kilkuset latach, kiedy wszystkie przeżyte przygody są jedynie echem, wywołującym wzruszenie ramion współczesnych. Książka wydana dawno temu, trudno dostępna – ale warto jej poszukać.
Wyszukaj / Kup (‹Uczeń czarnoksiężnika›, ‹Metamorfozy›, ‹Ogród Miłości›, ‹Trupi korowód›) Czterotomowy cykl „Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer” Witolda Jabłońskiego to bez wątpienia jedna z najlepszych, a przy okazji najmniej docenianych, wypraw na teren popularnego wśród polskich pisarzy podgatunku fantastyki historycznej. Stylizowana na autobiograficzny manuskrypt historia żywota Witelona – parającego się czarną magią uczonego astrologa, spiskowca i truciciela – to niezwykle barwny wgląd w dzieje Polski z okresu rozbicia dzielnicowego. Jabłoński wykreował postać nietuzinkową, daleką od stereotypu, inną – zarówno w kontekście polskiej fantasy, jak i historii średniowiecza; wychowanek czarownicy, zdolny alchemik, czciciel Szatana i gustujący w młodzieńcach sprośny satyr, z drugiej strony – szara eminencja dworów polskich książąt, maczający palce w politycznych intrygach i kierujący się swoiście pojmowaną moralnością. Oprócz intrygującego (dla niektórych wręcz kontrowersyjnego) bohatera największą siłą cyklu jest pisarska sprawność Jabłońskiego, który ukazując złożony i wielowymiarowy, obfitujący w anegdotyczne smaczki obraz średniowiecza, przybliża czytelnikom zawiłe dzieje rozbitej Polski. Wrażenie robi nie tylko erudycja autora, również jego pomysłowość – kiedy milkną źródła historyczne, na pierwszy plan wysuwa się Witelon, już nie tylko świadek, ale przebiegły inicjator wydarzeń mających wpływ na losy państwa. Cykl Jabłońskiego to pasjonująca opowieść o historii małej i dużej, prawdziwej i zmyślonej. Czytaj w Esensji:
|
@Achika- widać przeczytanie rankingu jest na tyle męczące, że komentarzy już nie dają rady co poniektórzy :-)
Problem w tym,że to wszystko już przeczytałem, część już dawno temu..a oprócz tego jakieś 100 razy tyle zagranicznych autorów (nie tylko fantasy, czytam też fantastykę, horrory, a przede wszystkim publikacje naukowe i popularno naukowe) no i sęk w tym,że nie mam co poczytać... proponować ... od fantasy, przez fantastykę, poezję (np Lorca) po prace z zaawansowanej fizyki kwantowej lub projektowania baz danych(to namiętnie lubię)
Żeby nie wyjść na prymitywa dodam,że czytałem też Pamiętniki Fany Hill, Biblię,Ramajane, Księgę Błękitnej Skały(buddyzm zen)oraz Ilidę i Odyseę, Boską komedię i Decamerona. Poradźcie,co jeszcze przeczytać. Nie trawię wielkoseryjnych produkcji jak Anne McCaffrey, tego się czytać nie da, za płaskie.A, proszę nie proponować Lalki, ani Nad Niemniem, to pozycje toksyczne. Jak ktoś rzuci Hłaską, to czytałem wszytko, Lema też...pomóżcie, proszę
@Paweł
Lalka - genialna powieść. A tak w ogóle to ci zazdroszczę, ja mam na liście pewnie jakieś 200 pozycji do przeczytania, głównie z historii, ale nie mam kiedy, chyba że jakiś dobry czarodziej sprawi, że doba rozciągnie się do 48 godzin...
A Dickensa masz obczajonego? Bo jak nie, to są tysiące stron do przeczytania, taka "Samotnia" nawet lepsza od Lalki ;)
@Paweł — a myślałeś o samobójstwie? Wówczas będziesz mógł czytać dzieła pochodzące z wymiaru astralnego i słuchać poezji śpiewanej z muzyką sfer w tle.
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Do księgarni marsz: Lipiec 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek
Kroniki księżycowe: Zanik ducha albo „jak od pospolitości zbawić świat”
— Marcin Knyszyński
Kroniki księżycowe: Dobry zbawca to martwy zbawca
— Marcin Knyszyński
Kroniki księżycowe: Karły
— Marcin Knyszyński
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Do księgarni marsz: Grudzień 2021 – marzec 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek
Stulecie Stanisława Lema: O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz
Stulecie Stanisława Lema: List znad Oceanu
— Beatrycze Nowicka
Stulecie Stanisława Lema: Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Trzecia setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych filmów o miłości
— Esensja
50 płyt na 50-lecie polskiego rocka
— Esensja
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
10 najlepszych polskich zbiorów opowiadań fantastycznych
— Jakub Gałka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka
Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka
Zanikanie, czyli rzecz o „Cudzych słowach”
— Mieszko B. Wandowicz
Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski
O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz
Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek
O sześćdziesiąt dni za długo
— Beatrycze Nowicka
Wiedźmie kłamstwa
— Anna Nieznaj
Prezenty świąteczne 2022: Prezenty książkowe
— Esensja
Nie przegap: Luty 2022
— Esensja
Prezentownik książkowy 2021
— Esensja
10 najśmieszniejszych lub najdziwniejszych książkowych scen ze zwierzętami
— Esensja
10 naj…: 11 twarzy jesieni
— Esensja
Do księgarni marsz: Grudzień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Listopad 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Październik 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Wrzesień 2020
— Esensja
Do księgarni marsz: Sierpień 2020
— Esensja
@Ola- zajrzyj na pierwszą stronę rankingu, tam jest data jego publikacji. "Pan Lodowego Ogrodu" nie został wtedy jeszcze ukończony.