Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

50 najlepszych polskich powieści fantastycznych

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

50 najlepszych polskich powieści fantastycznych

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
20. Stanisław Lem ‹Śledztwo›
Kryminał Stanisława Lema? To nie może być tak proste – i oczywiście nie jest. Londyńskie mgły i Scotland Yard, widziane zza biurka w Krakowie, są tylko pretekstem dla dyskusji o ideach, które autora „Śledztwa” interesowały o wiele bardziej, niż anatomia zbrodni doskonałej czy relacja między mordercą a detektywem (czemu zresztą daje ironiczny wyraz, czyniąc w swoim kryminale ofiarami… zwłoki). A schemat powieści detektywistycznej posłużył w tych rozważaniach jako antyteza poglądów Lema na poznawalność i opisywalność rzeczywistości. Czym bowiem jest klasyczny kryminał, jeśli nie apoteozą zwycięstwa porządku nad chaosem? Niekiedy bywa on nawet apoteozą podwójną, gdy metodycznej pracy detektywa, zamieniającego drobne ślady i poszlaki w precyzyjny dowód, towarzyszą równie perfekcyjne starania zbrodniarza, by trop prowadzący ku sobie zakryć. Jest to gatunek przynależący do świata pozytywistycznego, w którym nie ma miejsca na zjawiska wymykające się rozumowemu poznaniu.
Kluczowe pytanie stawiane przez autora „Śledztwa” brzmi: czy wciąż jeszcze żyjemy w takim świecie? Nie, nie ma w niezłomnym racjonaliście, jakim był twórca „Golema XIV”, uznania dla cudów pochodzących z nadprzyrodzonej interwencji. Precyzyjny umysł nasuwa raczej wątpliwość, czy zjawiska, które w milionowej populacji były skrajnie nieprawdopodobne, mogą pozostać takie, gdy ludzkość liczyć się będzie w miliardy. A najprzewrotniejsze w jego odpowiedzi jest to, że jednak pozwoli swojemu detektywowi znaleźć potencjalne rozwiązanie zagadki, pozostawiając czytelnika z pytaniem, czy rozumie i akceptuje wszystkie konsekwencje uznania tej hipotezy za prawdę.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
19. Marek Oramus ‹Arsenał›
„Arsenał” to druga powieść w dorobku Marka Oramusa i zarazem rzecz dużo lepsza (bo oryginalniejsza i bogatsza) od debiutanckich „Sennych zwycięzców”. Jest to jednocześnie książka, w której pobrzmiewają echa sporej części polskiej fantastyki takiej, jaką była „obok Lema i po Lemie”, a przed 1989 rokiem. Mamy u Oramusa kosmiczną wyprawę, kontakt z obcą inteligencją i fantastykę oniryczną, ale też sporą dawkę satyry i polityczną parabolę. Wszystko to okrasza późniejszy autor „Piątego piwa” świetnym językiem i zapadającą w pamięć postacią Adama Nyada – niepokornego nonkonformisty, któremu przyjdzie zostać reprezentantem ludzkości w spotkaniu z tytułowym Arsenałem. A także sporą dawką charakterystycznego dla siebie pesymizmu, jeżeli chodzi o kondycję ludzkości i perspektywy jej rozwoju. Udany kontakt z bytem przewyższającym nas inteligencją jest wszak metaforą naszej własnej zdolności do przekroczenia granic narzuconych przez naturę.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
18. Marek S. Huberath ‹Miasta pod Skałą›
Ostatnia jak dotąd powieść Marka S. Huberatha ma rozmiary podobne do pozostałych dzieł autora razem wziętych. „Miasta pod Skałą” to teoretycznie książka trzytomowa, ale wszystkie części wydano w pojedynczym woluminie, co każe o podziale zapomnieć i traktować owe 205 (!) rozdziałów jako jedną, monumentalną całość. A ta, nawet jeżeli nie zachwyci, musi zrobić wrażenie. Gdyby zdecydować się skrzywdzić ją, wrzucając do jakiegoś gatunkowego worka, i za najodpowiedniejszą szufladkę (a wybór jest trudny) uznać science fiction, za pierwiastek naukowy trzeba by wziąć teologię, eschatologię czy demonologię – tymi bowiem dyscyplinami inspiruje się autor w powieści. Krakowski pisarz, czerpiąc m.in. z Biblii, multum apokryfów i dorobku średniowiecznych malarzy, przedstawił obraz piekła olśniewający i totalny. Pomimo zaś faktu, że Huberathowska wizja zaświatów pojawiła się wcześniej w znakomitym opowiadaniu „Kara większa”, „Miasta” w żaden sposób przez to nie tracą; są pozycją całkiem osobną i niepodobną.
A przecież rzecz nie zapowiada się imponująco: skoro punktem wyjścia są tutaj sekretna furtka prowadząca do mieszczącego się w Stolicy Piotrowej labiryntu i przestępujący ją naukowiec, wymagający czytelnik nie może w czasach Dana Browna tryskać optymizmem. Jednak zachodzącą między Huberathem a autorem „Kodu Leonarda” różnicę w podejściu do tematu dobrze obrazuje odmienność kluczowych dla ich powieści wielkich historycznych umysłów. Wszak każdy słyszał o da Vincim, choć zazwyczaj niewiele ponad kilka zakorzenionych w powszechnej świadomości haseł, ale mało kto odpowie, spytany na ulicy, kim byli Ramon Lull, Ibn Chaldun czy nawet Gerbert z Aurillac. I tak, jak nie ma w „Miastach pod Skałą” geniusza-ikony popkultury, tak nie będą się one nadawały na popowy przebój, póki ulice nie zapełnią się młodzieżą w koszulkach z diagramami Lullusa.
Co nie znaczy, że książce brak widowiskowości bądź akcji – Paweł Dunin-Wąsowicz stwierdził, że z dzieła Huberatha warto by zrobić drogą hollywoodzką produkcję, byleby… połączyć Spielberga z Fellinim. Teza jest o tyle wątpliwa, że trudno wyobrazić sobie skondensowanie „Miast” do kilku godzin fabuły. To powieść niewiarygodnie wręcz gęsta; jej wartkości nie zaszkodziłoby poważne zwiększenie gabarytów bez dodawania grama treści. Historia zwykłego człowieka stawianego w sytuacjach granicznych koresponduje – zgodnie z jego nazwiskiem: Adams – z losami pierwszego mężczyzny, nie tylko biblijnymi; w antyutopijnych światach odpowiedniki znanych z Pisma i apokryfów potworów rozważają naturę przyznawanych ludziom mąk piekielnych; najbardziej, wydawałoby się, oderwane od rzeczywistości i codziennego myślenia szczegóły uzasadnione są nauką lub mitologią. Nic dziwnego, skoro, jak przyznaje kreatura o znajomo brzmiącym imieniu Behetomotoh, diabły wyobraźni nie mają i pomysły na kary dla potępionych małpują od nich samych. Tworzone dziewięć lat „Miasta pod Skałą” udowadniają zaś, że źródło natchnienia raczej się upadłym aniołom nie wyczerpie.
Czytaj w Esensji:
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
17. Marek S. Huberath ‹Gniazdo światów›
Można uznać to nagrodzone zasłużonym Zajdlem dzieło za jeden z najdziwniejszych kryminałów w historii literatury; kryminał, w którym istotna rola przypada samemu czytelnikowi. Można też wziąć „Gniazdo światów” za swoisty eksperyment i zabawę z odbiorcą – jeśli ten przyjmuje reguły gry, ma szansę dać się przekonać, że sam współtworzy książkową rzeczywistość. Zarazem jest to dziwaczna powieść szkatułkowa; wartka, sensacyjna; choć początkowo niepozorna, ostatecznie uderzająca do głowy z rzadko spotykaną siłą. Podobne (na wysokim stopniu ogólności) jak w późniejszych „Miastach pod Skałą” jest tutaj jedno z założeń wyjściowych: nasz świat nie jest jedynym, a inne uniwersa nie kryją się na odległych planetach, ale znacznie bliżej, niż moglibyśmy się spodziewać. W najważniejszym z nich, tym, w którym toczą się losy podstawowych postaci, występuje bezlitosna reguła, wedle której mieszkańcy co 35 lat mają obowiązek zmiany miejsca zamieszkania na inny, praktycznie odizolowany kontynent. Rodzi to poważne problemy np. dla małżeństw, w których o choćby kilka lat różni się wiek partnerów; w takiej sytuacji jest główny bohater – Gavein – i jego żona. Aby problem rozwiązać, on podróżuje w nowe miejsce trzy dni, ona cztery lata, dzięki czemu… wyruszają i docierają do celu prawie w tym samym momencie. Czas bowiem działa tam inaczej niż w prawdziwym świecie. To jednak tylko pierwsze strony – potem wokół Gaveina zaczynają w tajemniczych okolicznościach ginąć ludzie, Huberath jak zwykle maluje przygnębiające pejzaże człowieczej podłości i pokazuje realia gorsze od naszych, a jednak niekiedy niebezpiecznie podobne, przy okazji skłaniając do metafizycznych rozważań nie tylko nad realnością wymysłów literackich, ale i nad istnieniem w ogóle. Gdy dodać do tego, że struktura wielopoziomowej rzeczywistości „Gniazda światów” zaprojektowana jest z matematyczną precyzją w oparciu o m.in. ciąg Fibonacciego, a i teologiczne refleksje mają tu dla siebie kilka akapitów, powstanie obraz przybliżający to, czym jest powieść twórcy „Kary większej”. A jest, nawet jeżeli trudno nazwać jej autora mistrzem operowania językiem, pozycją wybitną.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
16. Janusz A. Zajdel ‹Paradyzja›
„Paradyzja”, ostatnia wydana z powieści Janusza A. Zajdla, to mistrzostwo precyzji. Stosunkowo krótka i zwarta opowieść, mówiąca o kilkudniowej wycieczce ziemskiego dziennikarza na totalitarnie rządzoną pozaziemską kolonię, w kilkunastu zaledwie rozmowach odkrywa zaskakującą prawdę o Paradyzji. Powieść jest pełna różnorodnych perełek – od wizji permanentnie inwigilowanego społeczeństwa („Rok 1984” się chowa), poprzez koalang – język skojarzeniowy pozwalający na oszukiwanie podsłuchujących automatów (genialne grafomańskie wiersze przemycające komunikat w formie anagramów!), aż po pomysł, by władza fałszowała nie tylko rzeczywistość i historię, ale też prawa fizyki. Jest również w „Paradyzji” pewien przebłysk jasnowidzenia albo może wyjątkowo trzeźwej analizy naszej ówczesnej socjalistycznej rzeczywistości. „Wszystko rdzewieje” – prędzej czy później stalowy kontener odgradzający społeczeństwo Paradyzji od wolnego świata musi się rozpaść. Jak się okazało – nastąpiło to zaledwie pięć lat po publikacji książki. Wielka, wielka szkoda, że autor tego nie dożył.
Dodać należy, że „Paradyzja” doczekała się bardzo udanej adaptacji Teatru Telewizji (co rzadkie w przypadku polskiej prozy fantastycznej) z Marianem Opanią w roli głównej. Czemu tego nikt nie wydał na DVD, czemu nie pokazują różne telewizje?
WASZ EKSTRAKT:
90,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
15. Stanisław Lem ‹Powrót z gwiazd›
Wyprawa do gwiazd, bohaterscy astronauci – to wszystko są tematy znane dobrze z klasycznej fantastyki złotego wieku. Lem jednak rozpoczyna swoją opowieść tam, gdzie klasyczna sf ją kończy – od tytułowego z owych gwiazd powrotu. Powrotu po ponad 100 latach, w ciągu których świat, który znał Hal Bregg, zmienił się nie do poznania. Najważniejszą zmianą nie jest moda czy techniczne nowinki – choć te najbardziej rzucają się w oczy. Tą zmianą, przez którą Bregg przez długi czas nie potrafi się odnaleźć w nowym świecie, jest betryzacja – zabieg, dzięki któremu ludzkość pozbyła się agresji; niestety – razem z agresją odeszła możliwość (a może tylko umiejętność?) przeżywania silnych emocji. Nowa ludzkość jest bezpieczna i zadowolona, ale jednocześnie pogrążona w stagnacji. Nikt już nie chce podjąć jakiegokolwiek ryzyka – dlatego też zrezygnowano z wypraw kosmicznych. „Powrót z gwiazd” to opowieść o konfrontacji dwóch światopoglądów – starego, reprezentowanego przez Bregga z jego przestarzałymi emocjami i nowego – spokojnego i bezpiecznego, ale według Bregga jałowego. Lem wydaje się tu być umiarkowanym optymistą – zakończenie pokazuje możliwość kompromisu między oboma rozwiązaniami. Bo i „stary”, rządzony emocjami astronauta potrafi jednak znaleźć na nowej Ziemi coś dla siebie, i „nowa” betryzowana kobieta odkrywa u siebie niespodziewane emocje. Jaki będzie świat powstały dzięki tym odkryciom? Tego nie wiemy, ale możemy mieć nadzieję, że nie gorszy od swoich poprzedników.
A tak całkiem na marginesie dodam, że od kiedy pierwszy raz przeczytałam „Powrót z gwiazd”, wciąż chciałabym kiedyś spróbować bonsa…
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
14. Stanisław Lem ‹Głos Pana›
Nie ma potrzeby poświęcać tutaj miejsca na rozważania, czy jest „Głos Pana” polskim „Kontaktem”, czy też dzieło najwybitniejszego polskiego twórcy science fiction ma prymat nad powieścią Carla Sagana, kwestię tę bowiem dokładnie analizował już w swoim „Piątym piwie” Marek Oramus. Znajdując, dodajmy, wiele przewag autora „Solaris”, bez konieczności podpierania się lokalnym patriotyzmem. Faktem jest, że Stanisław Lem stworzył jedną z najwybitniejszych powieści poświęconych naukowym aspektom kontaktu z obcą inteligencją. Bez stacji kosmicznych krążących nad myślącymi oceanami, bez międzyukładowych wypraw kosmicznych, lecz w laboratoriach i gabinetach, pomiędzy naukowcami i biurokratami, odbywa się próba rozszyfrowania przekazu, który przerwał Milczenie Wszechświata. I na takim właśnie tle, gdy ludzka technika, wiedza i inteligencja posłużyć mają odczytaniu informacji, która – być może – jest przeznaczonym dla istot rozumnych komunikatem, sceptycyzm Lema co do możliwości porozumienia z innymi mieszkańcami kosmosu jest jeszcze bardziej dosadny i przygnębiający. Istoty, których ścieżki rozwoju biologicznego i kulturowego mogły nie mieć żadnych punktów wspólnych, są praktycznie skazane na wzajemne niezrozumienie.
„Głos Pana” jest dla fantastyki poświęconej tematyce kontaktu tym samym, czym osiągnięcia fizyki dla SF o podboju kosmosu: kubłem zimnej wody wylanej na marzenia i ambicje ludzkości. Ale jest też najbardziej prawdopodobną hipotezą na temat naszego miejsca we wszechświecie.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
13. Stanisław Lem ‹Wizja lokalna›
Ani drugie miejsce w esensyjnym rankingu opowiadań dla „Podróży 14”, ani kilka dalszych pozycji dla utworów z „Dziennków gwiazdowych”, nie wyczerpuje listy najjaśniejszych punktów tego cyklu Stanisława Lema. Kolejnym z nich jest (nawiązująca zresztą do „Podróży 14”) „Wizja lokalna”, która zachowuje wszystkie najlepsze cechy opowiadań o Ijonie Tichym, lecz serwuje je na kilkuset, a nie kilkudziesięciu stronach, nie ustępując przy tym stężeniem pierwszorzędnego humoru, błyskotliwych pomysłów i intelektualnego bogactwa krótszym formom. Najbardziej znana jest oczywiście część opisująca wizytę Tichego na Encji, a w szczególności fragmenty poświęcone bystrom, w których Lem rozwija i pogłębia rozważania na tematy znane z wcześniejszego „Powrotu z gwiazd”, czyli kwestię eliminacji agresji i destrukcyjnych dążeń istot inteligentnych oraz cywilizacyjne aspekty takiego działania. Ale jest też w „Wizji” przezabawny epizod szwajcarski, parodystyczny risercz prowadzony przez Lemowego podróżnika w Instytucie Badań Dziejowych i – last but not least – znakomite dialogi symulowanych komputerowo filozofów.
Choć humorystyczna i groteskowa, porusza „Wizja lokalna” dokładnie te same struny wyobraźni, co na przykład „Czarne oceany” Dukaja: kompleksowością ujęcia tematu, intelektualną brawurą i filozoficznym bogactwem nie ustępuje największego kalibru dziełom „poważnym”. Ale to akurat czytelników fantastyki dziwić nie powinno, bo przecież nigdy nie brakowało w niej humorystów, którzy nie bali się myśleć.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
12. Wit Szostak ‹Poszarpane granie›
„Poszarpane granie” to mniej magiczna, ale równie urokliwa jak debiut opowieść o góralach ze Smoczogór. Powołana do życia przez Wita Szostaka kraina stanowi jedno z najoryginalniejszych dokonań polskiej fantasy, głęboko zanurzone w tradycji ludowych baśni. Snuta przez starego górala wielopokoleniowa opowieść o rodzie Koźliców urzeka pięknem języka, a także nienatarczywą mądrością i spokojem; i choć dominuje nieśpieszna, leniwa narracja, w istocie dzieje się tu wiele. Rzeczywistość Smoczogór jest niezwykle płynna, jedna opowieść przechodzi w drugą, stanowiąc zarazem dopełnienie, jak i początek nowej historii, wszystkie zaś przesiąknięte są niesamowitym – na poły swojskim, na poły nierzeczywistym – nastrojem, wyjątkowym za sprawą góralskiej mitologii. „Poszarpane granie”, utwierdziwszy pozycję Szostaka jako pisarza oryginalnego, podążającego własną fantastyczną ścieżką, stanowią jednocześnie zwieńczenie „smoczogórskiego” okresu jego twórczości – są zamkniętą opowieścią, do której chce się jednak ciągle wracać.
Czytaj w Esensji:
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
11. Maciej Guzek ‹Trzeci Świat›
Na fantasy sporo ludzi lubi narzekać – że mało ambitna, że powiela schematy, że twórcy zwracają uwagę tylko na atrakcyjną (czyli dobrze się sprzedającą) treść, a forma nie ma dla nich znaczenia. „Trzeci świat” Macieja Guzka jest znakomitym dowodem, że nie musi tak być. Oto bowiem do fantastycznego, kontrolowanego przez Polaków świata przybywa dziennikarz. Chce napisać reportaż, prawdopodobnie ostatni z tych stron, zagrożony wybuchem wojny Trzeci Świat wkrótce bowiem zostanie zamknięty, wojska polskie już się wycofują, narasta chaos. Powieść pisana jest właśnie w „reportażowym” stylu, wzorowanym zresztą na prozie Kapuścińskiego. Już to czyni książkę wartą uwagi, a przecież Guzek nie ogranicza się tylko do oryginalnej formy. Fascynuje dualizm Trzeciego Świata, który oświetlany jest przez dwa słońca: Matkę i Dziwkę. Kto przebywa w świetle Dziwki jest zły, kto zaś mieszka pod słońcem Matki – dobry. Fascynuje sposób, w jaki autor potrafi takim pomysłem zagrać, jak zręcznie manipuluje czytelnikiem, każąc mu rewidować to, co już o Trzecim Świecie wie. Powieść Guzka można rozpatrywać na kilku płaszczyznach: jako ciekawy głos w sprawie kolonializmu, jako niebanalną wizję walki dobra ze złem, wreszcie po prostu jako wciągającą powieść, w której autor od czasu do czasu puszcza do czytelnika oko, bawiąc się spuścizną fantasy. Nic dziwnego, że ta inteligentna, oryginalna i świetnie napisana książka zdobyła już sobie wielu zwolenników, a w naszym esensyjnym plebiscycie o włos minęła się z pierwszą dziesiątką.
Czytaj w Esensji:
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

« 1 12 13 14
28 III 2018   12:26:29

@Ola- zajrzyj na pierwszą stronę rankingu, tam jest data jego publikacji. "Pan Lodowego Ogrodu" nie został wtedy jeszcze ukończony.

23 IV 2020   07:42:41

Dlaczego na liście 50 nie znalazł się "Pan lodowego ogrodu"?

23 IV 2020   11:08:02

Bardzo zabawnie wyglądają te dwa ostatnie komentarze.

23 IV 2020   18:57:39

@Achika- widać przeczytanie rankingu jest na tyle męczące, że komentarzy już nie dają rady co poniektórzy :-)

13 X 2021   17:35:16

Problem w tym,że to wszystko już przeczytałem, część już dawno temu..a oprócz tego jakieś 100 razy tyle zagranicznych autorów (nie tylko fantasy, czytam też fantastykę, horrory, a przede wszystkim publikacje naukowe i popularno naukowe) no i sęk w tym,że nie mam co poczytać... proponować ... od fantasy, przez fantastykę, poezję (np Lorca) po prace z zaawansowanej fizyki kwantowej lub projektowania baz danych(to namiętnie lubię)

13 X 2021   17:48:42

Żeby nie wyjść na prymitywa dodam,że czytałem też Pamiętniki Fany Hill, Biblię,Ramajane, Księgę Błękitnej Skały(buddyzm zen)oraz Ilidę i Odyseę, Boską komedię i Decamerona. Poradźcie,co jeszcze przeczytać. Nie trawię wielkoseryjnych produkcji jak Anne McCaffrey, tego się czytać nie da, za płaskie.A, proszę nie proponować Lalki, ani Nad Niemniem, to pozycje toksyczne. Jak ktoś rzuci Hłaską, to czytałem wszytko, Lema też...pomóżcie, proszę

13 X 2021   19:19:12

@Paweł
Lalka - genialna powieść. A tak w ogóle to ci zazdroszczę, ja mam na liście pewnie jakieś 200 pozycji do przeczytania, głównie z historii, ale nie mam kiedy, chyba że jakiś dobry czarodziej sprawi, że doba rozciągnie się do 48 godzin...
A Dickensa masz obczajonego? Bo jak nie, to są tysiące stron do przeczytania, taka "Samotnia" nawet lepsza od Lalki ;)

14 X 2021   22:34:28

@Paweł — a myślałeś o samobójstwie? Wówczas będziesz mógł czytać dzieła pochodzące z wymiaru astralnego i słuchać poezji śpiewanej z muzyką sfer w tle.

05 XII 2022   11:03:48

Ciekawe kiedy doczekamy nowego rankingu. Kilkanaście lat minęło, pewnie trochę by się to zmieniło :)

30 III 2024   18:14:16

Obecność R. Ziemkiewicza psuje to zestawienie, jego obecność to wstyd

« 1 12 13 14

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka

Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka

Zanikanie, czyli rzecz o „Cudzych słowach”
— Mieszko B. Wandowicz

Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

O sześćdziesiąt dni za długo
— Beatrycze Nowicka

Wiedźmie kłamstwa
— Anna Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.