Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Wołowski
‹Krzyżyk i kreska›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrzyżyk i kreska
Data wydania2013
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
Format110s.
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Nie zadzieraj z prezesem!
[Jacek Wołowski „Krzyżyk i kreska” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kolejny „gazetowiec” Jacka Wołowskiego czekał na publikację książkową prawie pół wieku. Najpierw, w połowie lat 60., poznali go czytelnicy „Życia Warszawy”; wszyscy inni, którzy wówczas nie mieli możliwości sięgnąć po to pismo, poznali powieść „Krzyżyk i Kreska” dopiero niedawno. I raczej nie powinni czuć się zawiedzeni…

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Nie zadzieraj z prezesem!
[Jacek Wołowski „Krzyżyk i kreska” - recenzja]

Kolejny „gazetowiec” Jacka Wołowskiego czekał na publikację książkową prawie pół wieku. Najpierw, w połowie lat 60., poznali go czytelnicy „Życia Warszawy”; wszyscy inni, którzy wówczas nie mieli możliwości sięgnąć po to pismo, poznali powieść „Krzyżyk i Kreska” dopiero niedawno. I raczej nie powinni czuć się zawiedzeni…

Jacek Wołowski
‹Krzyżyk i kreska›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrzyżyk i kreska
Data wydania2013
Autor
Wydawca Wielki Sen
SeriaSeria z Warszawą
Format110s.
Cena25,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
…choć w porównaniu z kilkoma innymi pozycjami Jacka Wołowskiego, omawianymi już w tej serii (na przykład „Walther 45771”, „Kryptonim «Proszek do prania»” czy „Zwierzę”), „Krzyżyk i Kreska” jednak wypada słabiej. I – z uwagi na pojawiającą się we wstępie postać oficera Milicji Obywatelskiej Władysława Spokojnego, którego poznaliśmy już z opublikowanych na łamach prasy w 1961 roku książek „Oset pleni się w mroku” oraz „Kariera porucznika Chudego” – wprowadza też pewne zamieszanie. Można je zinterpretować na dwa sposoby. Albo „Krzyżyk i Kreska” powstał jeszcze przed napisaniem „Ostu…” i z jakiegoś powodu przeleżał się w szufladzie autora, albo zwyczajnie Wołowski nie przykładał większego znaczenia do wymyślanych przez siebie bohaterów.
O co konkretnie chodzi? Otóż we wcześniejszych o cztery lata, jeśli chodzi o pierwodruk, „Oście…” i „Karierze…” jedną z ważniejszych ról odgrywa wyżej wspomniany, wysłany do Krakowa na pomoc miejscowym funkcjonariuszom, major Spokojny z Komendy Głównej w Warszawie. Pojawia się on także na kartach „Krzyżyka i Kreski”, ale tam jest tylko… kapitanem. Na dodatek między wierszami da się wyczytać, że akcja tej właśnie powieści rozgrywa się w Krakowie (chociaż nazwa miasta ani razu nie pada), a Władek (tylko taka forma imienia pada w tekście) jest milicjantem „zakorzenionym” w stolicy Małopolski (ma tu rodzinę – żonę i dwoje dzieci), a nie oddelegowanym z Mazowsza. Bardziej przekonuje mnie wersja, że Wołowskiemu, piszącemu wszystkie te historie z dnia na dzień, zwyczajnie było obojętne, komu jakie pseudonimy nadaje i niektóre wykorzystywał po parę razy, niekoniecznie mając na myśli te same postaci. Liczył pewnie przy okazji na to, że żywot „gazetowców” jest krótki i po paru latach czytelnicy nie będą w stanie połapać się, o kogo chodzi.
Powieść „Krzyżyk i Kreska” ukazała się w „Życiu Warszawy” w drugiej połowie 1965 roku (w numerach od 185 do 221, co oznacza, że odcinków było maksymalnie trzydzieści siedem). Akcja rozgrywa się wiosną. I zaczyna z „wysokiego C”. W biały dzień na ulicy dużego miasta zostaje zastrzelony człowiek. Napastników, jak zeznają świadkowie, którzy jednak gubią się w relacjach, było dwóch. Po oddaniu strzałów uciekli z miejsca zdarzenia samochodem. Słowem: tragedia! Można by pomyśleć, że to jakieś bandyckie porachunki. W pewnym sensie – tak, tyle że zabitym okazuje się funkcjonariusz milicji, rzeczony kapitan Spokojny. Nieszczęście spotkało go w trakcie prowadzenia śledztwa, co od razu jego kolegom z pracy nasuwa myśl, że zabójstwo nie było przypadkowe, że Spokojnego obserwowano, aby wybrać najdogodniejszy moment na wykonanie egzekucji. Kto? Odpowiedzi – ich zdaniem – należy szukać wśród spraw prowadzonych przez kapitana.
I tą drogą właśnie zmierza dochodzenie. Major Skoczek (szef wydziału kryminalnego) przegląda teczki spraw prowadzonych przez nieżyjącego podwładnego, a kapitan Gruby (który, dla odmiany, jest szczupły i wysoki, zupełnie inaczej niż porucznik Chudy, który ważył ponad sto kilogramów) spotyka się z informatorką Spokojnego, podając się za swego kolegę z pracy, który wcale nie zginął w zamachu. Skoro kobieta wcześniej nigdy się z nim nie spotkała, podstęp może się udać. Okazuje się jednak, że nie do końca, ponieważ śledzący ją później agent, sierżant Wójcik, zostaje znaleziony martwy na posesji sąsiada Marii Z. Na którego zresztą doniosła ona fałszywemu Spokojnemu. Trochę to wszystko wydaje się nazbyt skomplikowane, prawda? Na szczęście funkcjonariuszom udaje się uchwycić nitkę, po której powoli i z mozołem podążają do kłębka. Trzeba przyznać, że tym razem Wołowski nieźle namieszał i trochę mu się intryga rozlazła. Znać, że fabuła powstawała w głowie pisarza na bieżąco, gdy tworzył kolejne odcinki, pojawiają się bowiem wątki, które nie są odpowiednio dopracowane, inne zaś zostają nagle wygaszone.
Ciekawa jest zresztą ewolucja gatunkowa powieści, która zaczyna się jak klasyczny kryminał, potem zamienia się w powieść sensacyjną, by w finale zahaczyć o przygotowania do zamachu terrorystycznego z użyciem… broni biologicznej. I, co ciekawe, to wszystko dzieje się w Polsce w latach 60. XX wieku. Jak widać, wyobraźnia Wołowskiego nie zawodziła. Gorzej w tym konkretnym przypadku było z wykonaniem. Ale taki już często był los „gazetowców”, które nie przechodziły przecież normalnej redakcji w wydawnictwie, brakowało więc kogoś, kto fachowym i krytycznym okiem przyjrzałby się całości i wypunktował jeszcze przed oddaniem do druku fabularne mielizny. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że „Krzyżyk i Kreskę” (choć, biorąc pod uwagę, że pierwszy człon tytułu to pseudonim osoby, powinno się chyba raczej odmieniać „Krzyżyka”) czyta się z zainteresowaniem, choćby z powodów… obyczajowych. Wołowski ma bowiem nieczęstą u autorów „powieści milicyjnych” umiejętność portretowania ówczesnej rzeczywistości. Owszem, jest ona, jak na głęboki PRL przystało, siermiężna, ale trafiają się w niej niecodzienne zdarzenia.
I jeszcze uwaga na marginesie: nie zabrakło w „Krzyżyku i Kresce” obowiązkowego rozczulania się nad losem milicjantów. Tym razem usprawiedliwionego o tyle, że snutego na marginesie tragedii kapitana Spokojnego (tego prawdziwego), którego pogrzeb będzie odbywał się „cichuteńko, skromniusieńko, bez szumu. Niby, że milicja nie chwali się ofiarami. Ale jak to wytłumaczyć rodzinie?”.
koniec
5 grudnia 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.