O Barbarze Gordon (a właściwie Larysie Zajączkowskiej-Mitzner) pisaliśmy do tej pory przy okazji trzech jej mikropowieści wydanych w serii „Ewa wzywa 07…”. Teraz nadszedł czas na najbardziej znaną książkę słynnej autorki kryminałów milicyjnych – inspirowanego sprawą „Wampira z Zagłębia”, czyli Zdzisława Marchwickiego, „Nieuchwytnego”.
PRL w kryminale: Co łączy Marchwickiego ze Stawroginem?
[Barbara Gordon „Nieuchwytny”, Barbara Gordon „Nieuchwytny” - recenzja]
O Barbarze Gordon (a właściwie Larysie Zajączkowskiej-Mitzner) pisaliśmy do tej pory przy okazji trzech jej mikropowieści wydanych w serii „Ewa wzywa 07…”. Teraz nadszedł czas na najbardziej znaną książkę słynnej autorki kryminałów milicyjnych – inspirowanego sprawą „Wampira z Zagłębia”, czyli Zdzisława Marchwickiego, „Nieuchwytnego”.
Barbara Gordon
‹Nieuchwytny›
Zdzisław Marchwicki, od którego śmierci minie w tym roku czterdzieści pięć lat, wciąż pozostaje (można by dodać, że na szczęście) najbardziej znanym polskim seryjnym mordercą. Tyle że osławiony „
Wampir z Zagłębia”, jak nazywano go jeszcze za życia, mimo że na pewno miał co nieco na sumieniu, wcale nie musiał być tym człowiekiem, za zbrodnie którego skazano go na powieszenie. Ale głosy podważające jego winę pojawiły się dopiero ponad ćwierć wieku później. Jego winę podważali między innymi pisarz Przemysław Semczuk oraz reżyser filmowy Maciej Pieprzyca („
Jestem mordercą”), chociaż Milicja Obywatelska i władze Polski Ludowej musiały zdawać sobie z tego sprawę od samego początku: stawiając go przed sądem i pozwalając skazać. W tamtym czasie jednak potrzebny był sukces w tropieniu „wampira”. Za wszelką cenę! Nawet za cenę pomyłki czy wręcz zbrodni sądowej.
Marchwicki, jak to często bywa z podobnymi postaciami, szybko znalazł swoje miejsce w popkulturze. W roku, w którym wykonano na nim wyrok śmierci, ukazały się dwie odnoszące się do niego powieści: „Na tropach zabójcy” Tadeusza Wielgolawskiego (cztery lata później na jej podstawie powstał film „Anna i wampir” Janusza Kidawy) oraz „Nieuchwytny” Barbary Gordon (a właściwie Larysy Zajączkowskiej-Mitzner). Jeśli jednak wierzyć adnotacji umieszczonej na końcu książki, Gordon napisała ją – w Brwinowie na Mazowszu – w kwietniu 1971 roku. Co oznaczałoby, że książka inspirowana historią Marchwickiego czekała na druk sześć lat. Owszem, zdarzało się, że w PRL-u, że z powodu permanentnych problemów z papierem niektóre pozycje długo czekały, zanim w końcu trafiły do drukarni, ale żeby to było aż sześć lat i dotyczyło dzieła uznanej i bardzo popularnej wśród czytelników autorki – to mimo wszystko rzadko spotykane.
Przypomnijmy: Barbara Gordon zadebiutowała jako prozatorka w 1956 roku, w ciągu kolejnych dwóch dekad opublikowała ponad dziesięć kryminałów (a dochodzą do tego jeszcze powieści obyczajowe i psychologiczne), jej książki sprzedawały się „na pniu”. Może więc należy szukać przyczyn zwłoki z opublikowaniem „Nieuchwytnego” gdzie indziej? Całkiem prawdopodobne, że czekano z tym po prostu na zakończenie procesu Marchwickiego. Wyrok zapadł w lipcu 1975, a wykonany został w kwietniu 1977 roku. Tymczasem powieść do druku skierowano w listopadzie 1976 roku, a stutysięczny nakład wyjechał z drukarni dwa miesiące później. Wszystko by się zgadzało, choć stuprocentowej pewności nie ma.
Na początek ustalmy jedno: Marchwicki nie jest bohaterem powieści Gordon, bo zwyczajnie nie mógł nim być, skoro „Nieuchwytny” powstał, a nie mamy powodu nie ufać pisarce, w kwietniu 1971 roku. Aresztowanie rzekomego „Wampira z Zagłębia” nastąpiło bowiem dopiero w styczniu roku następnego. Autorka nie mogła więc znać jego nazwiska, miejsca zamieszkania ani profesji. Jedynym, co zgadza się z faktami, jest to, że zbrodniarz morduje kobiety i że dzieje się to na Górnym Śląsku, w fikcyjnym mieście Świernik. Główną bohaterką jest trzydziestokilkuletnia Anna Jaroń, dziecięca pielęgniarka środowiskowa w miejscowym ośrodku zdrowia. Jest starą panną, mieszka w kawalerce i oddaje się swojej pracy z ogromnym zapałem. Po kilku godzinach spędzonych w przychodzi popołudniami i wieczorami wsiada na motor i jeździ po okolicy, by robić dzieciom zastrzyki. Jesienią, kiedy szybko zapada zmrok, często pada deszcz i pojawia się mgła – to raczej mało przyjemne zajęcie. Zwłaszcza gdy trzeba jechać do położonego na peryferiach Świernika Zalipia.
Barbara Gordon
‹Nieuchwytny›
Pewnego październikowego wieczoru Anna przeżywa traumatyczne wydarzenie. Po drodze do Zalipia nawala jej świeca w motorze. Kiedy zatrzymuje się, zauważa przed sobą na drodze dziwną plamę; kiedy podchodzi bliżej, okazuje się, że to pozostałość po rozbitym słoiku ze śmietaną. Pielęgniarka zbiera więc szkło, by wyrzucić je na pobocze i wtedy trafia na… leżące w rowie ciało kobiety. Którą zresztą zna, ponieważ niejednokrotnie zajmowała się jej dziećmi. To Michalina Brydowa, którą ktoś udusił kablem elektrycznym, a wcześniej – jak się później okazuje – pozbawił przytomności, uderzając czymś ciężkim w głowę. Anna jest przerażona; morderca może przecież być gdzieś w pobliżu, kryć się w mroku bądź mgle, aby zaatakować ponownie. Na szczęście bez przeszkód udaje jej się dotrzeć do najbliższej posesji i stamtąd zawiadomić telefonicznie milicję.
Sprawa trafia na biurko porucznika Stanisława Zdebniaka, którego zresztą Jaroń doskonale zna, jest on bowiem jej sąsiadem w bloku i mężem Ireny, przyjaciółki Anny. Gdy jednak dzieją się takie rzeczy, nie ma sentymentów – Zdebniak przesłuchuje pielęgniarkę zgodnie ze wszystkimi regułami gry. Nie może też z góry odrzucić tezy, nawet jeśli brzmiałaby ona najbardziej nieprawdopodobnie, że to właśnie Jaroń jest okrutną morderczynią. Chociaż opinia publiczna szybko przekonuje się do winy męża ofiary, Karola, znanego w całym Świerniku uwodziciela, z którym Michalina chciała się rozwieść. Być może dlatego ją zabił… Tyle że niebawem okazuje się, iż Karol ma alibi – dostarcza mu je pan Feliks, sympatyczny fryzjer damski, z którego usług korzysta co najmniej połowa pań w mieście. Cyrulik zapewnia Annę, że widział Karola w centrum Świernika mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zamordowano Brydową, a jeśli tak właśnie było – to na pewno nie on pozbawił życia żonę. Przekonany przez pielęgniarkę pan Feliks przekazuje tę informację milicji, w efekcie czego porucznik Zdebniak traci podejrzanego.
Ale nie to jest najgorsze. Kilka dni po zabójstwie Michaliny ginie kolejna kobieta, osiemnastoletnia Mariola Kozubówna. I dzieje się to praktycznie w centrum miasta, na osiedlu, kilkadziesiąt metrów od kawiarni, w której miała spotkać się z chłopakiem. A potem milicja znajduje następną ofiarę. Końca tej makabrycznej „zabawy” nie widać. Dla Anny cała sytuacja jest o tyle nieprzyjemna, że zna wszystkie zamordowane, ba! z czasem mieszkańcy wyciągają z tego faktu nieprzyjemne dla Jaroń wnioski i stopniowo odsuwają się od niej. Czy jednak naprawdę sprawczynią wszystkich tych zbrodni mogłaby być sympatyczna i zawsze skora do pomocy innym pielęgniarka? Cóż, kiedy na ludzi pada blady strach i opanowuje ich psychoza – są w stanie wmówić sobie wszystko. W każdym razie dla Anny zaczynają się ciężkie dni. Na dodatek ma ona wrażenie, że ktoś ją śledzi – i może to być prawdziwy morderca albo człowiek nasłany przez Zdebniaka.
Powieść Barbary Gordon ma mocną podbudowę psychologiczną i ten właśnie fundament czyni ją tak interesującą i na swój sposób ponadczasową. Do dzisiaj bowiem „Nieuchwytny” wcale się nie zestarzał. To z jednej strony portret głównej bohaterki, która z dnia na dzień znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, z drugiej – obraz całej małomiasteczkowej społeczności, odartej z poczucia bezpieczeństwa i coraz bardziej przerażonej. Morderca z biegiem czasu staje się śmielszy, zabija przed południem i po zmroku, wiele ryzykuje, a jednak wciąż funkcjonariusze MO, wsparci nawet przez kolegów z centrali, nie są w stanie go ująć. Do czasu! Nietypowym rozwiązaniem fabularnym, na jakie zdecydowała się pisarka, jest rozdział zamykający powieść, będący de facto spowiedzią zbrodniarza (być może będącą wariacją na temat tak zwanej „Spowiedzi Stawrogina” z „Biesów” Fiodora Dostojewskiego). O tyle intrygującą, że wskazane są w nim przyczyny jego psychicznej fiksacji, tkwiące w przeżyciach z wczesnej młodości, co z kolei może nam się kojarzyć ze współczesną kryminalną literaturą skandynawską.