Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kazimierz Kwaśniewski
‹Śmierć i Kowalski›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚmierć i Kowalski
Data wydania22 grudnia 1962
Autor
Wydawca Iskry
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Czasem fajnie mieć zazdrosną narzeczoną
[Kazimierz Kwaśniewski „Śmierć i Kowalski” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To właśnie od „Śmierci i Kowalskiego” zaczęła się przygoda Macieja Słomczyńskiego – podpisanego na okładce książki pseudonimem Kazimierz Kwaśniewski – z „powieścią milicyjną”. Okazała się ona na tyle udana, że bardzo szybko doczekała się ekranizacji (jako „Ostatni kurs”). Na dodatek w ciągu sześciu kolejnych lat warszawski autor wydał jeszcze cztery powieści, których (współ)bohaterami byli dzielni funkcjonariusze MO.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Czasem fajnie mieć zazdrosną narzeczoną
[Kazimierz Kwaśniewski „Śmierć i Kowalski” - recenzja]

To właśnie od „Śmierci i Kowalskiego” zaczęła się przygoda Macieja Słomczyńskiego – podpisanego na okładce książki pseudonimem Kazimierz Kwaśniewski – z „powieścią milicyjną”. Okazała się ona na tyle udana, że bardzo szybko doczekała się ekranizacji (jako „Ostatni kurs”). Na dodatek w ciągu sześciu kolejnych lat warszawski autor wydał jeszcze cztery powieści, których (współ)bohaterami byli dzielni funkcjonariusze MO.

Kazimierz Kwaśniewski
‹Śmierć i Kowalski›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚmierć i Kowalski
Data wydania22 grudnia 1962
Autor
Wydawca Iskry
SeriaKlub Srebrnego Klucza
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Maciej Słomczyński (1920-1998) lubił ukrywać się pod pseudonimami. Jako Jack Cooper opublikował w odcinkach w prasie łódzkiej sensacyjną opowieść „Fabryka śmierci” (1947), jako Joe Alex – serię klasycznych kryminałów stylizowanych na brytyjskie, natomiast jako Kazimierz Kwaśniewski wydał w latach 60. ubiegłego wieku pięć „powieści milicyjnych” (gdy jednak pisał nawiązujące do nich scenariusze filmowe, posługiwał się tym pierwszym pseudonimem). Czytelnicy i widzowie mogli poczuć się nieco skołowani. Do tej pory w „PRL-u w kryminale” zająłem się czterema książkami Słomczyńskiego, w których niekiedy głównymi, ale zazwyczaj drugoplanowymi bohaterami są oficerowie Milicji Obywatelskiej. Były to: najbardziej znana „Zbrodniarz i panna” (1965), ponownie wykorzystująca postać kapitana Kazimierza Ziętka „Każę aktorom powtórzyć morderstwo” (1965), „Gdzie jest Trzeci Król?” (1966) oraz „Ciemna jaskinia” (1968). Dzisiaj przyszła kolej na tę, która ten cykl milicyjny otwiera – „Śmierć i Kowalski”.
Nie był to jednak wcale debiut literacki Macieja Słomczyńskiego. Wcześniej opublikował już całkiem sporo powieści i zbiorów opowiadań, przeznaczonych zarówno dla dorosłych, jak i młodych czytelników. Wystarczy wymienić: dokumentalną książkę „Lądujemy 6 czerwca” (1947), „Zadanie porucznika Kenta” (1947), wspomnianą – wydaną po latach przez LTW pod prawdziwym nazwiskiem pisarza – „Fabrykę śmierci” (1947), „Szary cień” (1948), „Ulewę” (1948), „Opowiadania o sprawach osobistych” (1953), „Opowiadania o dalekich drogach” (1954), wreszcie „Sam przeciw Tebom” (1961). Pod koniec lat 50. Słomczyński rozpoczął swoją przygodę z Joe Alexem, a w 1962 – z Kazimierzem Kwaśniewskim. Książka „Śmierć i Kowalski” ukazała się nakładem Iskier w serii „Klub Srebrnego Klucza”; jej nakład nie był oszałamiający – zaledwie 30 tysięcy egzemplarzy. A jednak zwróciła ona uwagę reżysera Jana Batorego, który miał już wtedy na koncie trzy pełnometrażowe filmy fabularne: historyczne, choć mocno przekłamane „Podhale w ogniu” (1955), psychologiczno-dziecięce „Odwiedziny prezydenta” (1961) oraz głośną, ale raczej z powodów pozaartystycznych bajkę „O dwóch takich co ukradli księżyc” (1962).
Filmowa wersja „Śmierci i Kowalskiego” zatytułowana została „Ostatni kurs” (1963), a główne role zagrali w niej Stanisław Mikulski (taksówkarz Henryk Kowalski), debiutująca na ekranie Magdalena Sokołowska (narzeczona Henryka), Barbara Rylska (podstępna szefowa bandy) oraz Wieńczysław Gliński (porucznik MO). Obraz Batorego nie różni się znacząco od książki, co można uznać za dobry traf, albowiem powieściowa wersja przygód taksówkarza Henryka i porucznika Sękowskiego prezentuje się nadzwyczaj interesująco. Co istotne, pozbawiona jest wszelkich elementów propagandowych, a to, w jaki sposób autor poprowadził akcję i jak zaprezentował nocne życie Gdyni – tam bowiem umieszczona została fabuła – zasługuje na najwyższe uznanie. W efekcie czyta się to dzieło jak znakomity kryminał rodem z Zachodu. Zresztą to akurat cechowało wszystkie „powieści milicyjne” Słomczyńskiego. Bohaterom – ani tym dobrym, ani tym złym – słoma z butów na pewno nie wystawała.
Henryk Kowalski jest prywatnym (sic! w peerelowskim kryminale) taksówkarzem, który jeździ po Gdyni i okolicach mocno już zdezelowanym, dobrze pamiętającym czasy drugiej wojny światowej oplem. Jest jego współwłaścicielem; udziały w interesie ma bowiem także jego przyjaciel Kazimierz Kita. Obaj ciężko pracują (jeżdżąc na zmiany), aby zarobić na kupno nowego wozu, zanim ten rozkraczy się kompletnie. Henryk ma narzeczoną, Marlenę Sęk, która zazdrosna jest o niego do tego stopnia, że bez wątpliwości wydrapałaby oczy każdej kochance Kowalskiego, gdyby tylko takową miał. Inna sprawa, że zazdrość Marleny w pewnym momencie ratuje mu skórę. Choć oczywiście znacznie częściej staje się powodem do kłótni, a nawet – jak się wydaje – zerwania. Właśnie z powodu awantury, jaką urządza Henrykowi panna Sęk, ten spóźnia się na swoją zmianę. Skutkiem tego to Kita zabiera pasażera – przybyłego z Warszawy – sprzed Dworca Głównego i wiezie go całkiem spory kawałek drogi, bo aż do Orłowa.
W drogę powrotną, co poczytuje sobie za duże szczęście, zabiera innego mężczyznę, który po drodze na pustkowiu podstępnie skłania go do zatrzymania wozu, a następnie morduje. Jak się okazuje, była to trzecia niemal identyczna zbrodnia dokonana w ostatnim czasie na trójmiejskim taksówkarzu: w październiku 1960 zastrzelono Jana Grabowskiego, w lutym 1961 roku – Stefana Hylaka, a teraz – po kolejnych czterech miesiącach – Kazimierza Kitę. Z tym ostatnim, jak już wiemy, Kowalski się przyjaźnił; dwóch poprzednich natomiast dobrze znał. Czy więc należy się dziwić, że biorąc pod uwagę dziwnie wyglądające spóźnienie na swoją zmianę – milicja, a konkretnie porucznik Sękowski (bo akurat jego przełożony, pułkownik Radzikowski, ma trochę inne zdanie) – zaczyna podejrzewać Henryka. Czytelnik wie jednak, że Kowalski nie ma nic na sumieniu, przygląda się więc jego perypetiom z podwójnym zainteresowaniem: z jednej strony zastanawia się, czy ambitny oficer połapie się wreszcie w całej sprawie, z drugiej – czy taksówkarzowi uda się uniknąć niemal niechybnej śmierci (czy też, jak chce Słomczyński, Śmierci).
Pomijając to, jak autor opisał dochodzenie do prawdy, najbardziej zaskakujący jest w powieści morderczy koncept, na jaki wpadają bandyci. To kwintesencja peerelowskiej patologii gospodarczej – na tym właśnie żerują przestępcy. I gdyby nie przypadek i parę mimo wszystko niedopracowanych pomysłów mogliby zabijać i bogacić się niemal w nieskończoność. W „powieści milicyjnej” czarne charaktery nie mogą jednak okazać się sprytniejsze od funkcjonariuszy MO, więc w końcu wpadają i ostatecznie sprawiedliwości staje się zadość. Mimo to trzeba przyznać, że pisząc ten konkretny kryminał milicyjny, autor szedł pod prąd panującym w gatunku trendom. Po pierwsze: pozytywną postacią okazuje się taksiarz-prywaciarz, po drugie – prowadzący śledztwo wcale nie jest tytanem intelektu, po trzecie – na czele szajki bezwzględnych okrutników stoi młoda i piękna kobieta. Jak widzicie, istnieje całkiem sporo powodów ku temu, aby nawet sześć dekad po premierze sięgnąć po „Śmierć i Kowalskiego”.
koniec
22 grudnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.