WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Running Wild
Tam i z powrotem, czyli 50 muzycznych inspiracji z całego świata prozą TolkienaPiotr ‘Pi’ GołębiewskiTam i z powrotem, czyli 50 muzycznych inspiracji z całego świata prozą TolkienaChoć Running Wild kojarzony jest głównie z metalowymi szantami i opowieściami o piratach, nim wypłynął pod banderą z trupią czaszką, jego zainteresowania krążyły wokół okultyzmu. Z tego też okresu pochodzi utwór „Mordor”, który idealnie pasuje do naszego zestawienia. Można go znaleźć na drugim albumie grupy, „Branded and Exiled” z 1985 roku. Począwszy od kolejnego, „Under Jolly Roger” (1987), grupa Rock′n′Rolfa przebranżowała się z satanistów na korsarzy. Anthony Kiedis i Flea, kiedy zakładali swój zespół, na pewno byli dumni z pokrętnej nazwy, jaką wymyślili. Tymczasem w Nowej Zelandii w 1976 roku zadebiutowała formacja Red Hot Peppers. W jej składzie znalazła się młoda gitarzystka Marion Arts. Z czasem zaczęła nagrywać albumy pod własnym nazwiskiem. Jej główną inspiracją był folk, aczkolwiek nie stroniła od eksperymentów, jak płyta nagrana na ukulele czy wraz ze składami jazzowymi. Nas jednak interesuje intrygujące wydawnictwo „Songs of the Rings” z 2000 roku, będące zbiorem akustycznych utworów, gdzie Arts zaśpiewała poezję Tolkiena, która znalazła się we „Władcy pierścieni”. Burzum to przykład tego, jak owocnie spożytkować 21 lat wyroku za morderstwo. Varg Vikerners w 1993 roku dźgnął (21 razy) kolegę z zespołu Mayhem, Øysteina Aarsetha, i spalił trzy zabytkowe kościoły (z czego był tak dumny, że szczątki jednego z nich – Fantoft Stave Church – umieścił na okładce EP Burzum „Aske”), za co dostał najwyższy wyrok przewidziany w norweskim prawie karnym – 21 lat. Ostatecznie wyszedł po 16 latach, ale w międzyczasie nagrał szereg płyt pod nazwą Burzum. O mitologię Śródziemia ocierał się kilkakrotnie, poniżej znajdziecie utwór „En ring til aa herske” (czyli po naszemu „Jeden pierścień, by rządzić”) z płyty „Det Som Engang Var” z 1993. Gothmorg nie może poszczycić się takimi osiągnięciami, jak większość wymienionych tutaj artystów. Zespół powstał w Peru w 2008 roku i do dziś dorobił się jedynie dema „Echoes of a Lost Age”. Znajdziemy na nim całą masę odwołań do twórczości Tolkiena. Poniżej umieszczam instrumentalny utwór „The Road Goes On”, reprezentanta stylu Gothmorg określanego mianem ambient black metal. Będzie Dobrze to legenda niezależnej muzyki w Polsce. Zespół powstał w 1989 roku i zaserwował niespotykaną jak na tamte czasy mieszankę reggae, dub i hardcore punku. Może poszczycić się wydaniem dwóch płyt, z czego na drugiej, „Open Your Mind” (1995), znalazł się czadowy kawałek „Lorien”. W połowie lat 90. Będzie Dobrze zawiesił działalność, a jego członkowie związali się zawodowo z tak różnymi wykonawcami jak Püdelsi, Pati Yang, 52um, Nowe Jeruzalem, a nawet… Edyta Górniak. Ostatnio jednak zespół reaktywował się w nieco odmienionym składzie, jest więc nadzieja na kolejną porcję muzyki. I znów zmieniamy gatunek muzyczny. Kaiser, czyli Arthur Eisele, pochodzi z Portoryko i para się muzyką elektroniczną, ze szczególnym wskazaniem na drum′n′bass. Jako prawdziwy DJ gardzi albumami i wydaje jedynie EP-ki na winylach. Nas najbardziej interesuje „Nu World Order EP” z 2004 roku, będący efektem kooperacji Kaisera z norweskim duetem Rawthang. Artyści podzielili się stronami czarnego krążka. Kaiserowi przypadła strona „A”, gdzie znajdziemy utwór o wszystko mówiącym tytule „Nazgul”. Jeśli twój syn nagrywa płytę pod tytułem „Moria”, to wiedz, że… nie będzie lekko. Taki jest styl Nargothrond, który nie należy do najłatwiejszych. Jest to absolutnie surowy black metal, który nie prosi o litość. Zespół tak naprawdę jest jedynie projektem członków formacji Fistborn Evil, która z kolei przemianowała się na The Fistborn. Poniżej znajdziecie utwór tytułowy z kasety „Moria” (1999), a jeśli wam się spodoba, możecie spróbować znaleźć dwa dema Nargothrond, „Promo Tape′98” (1998) i „Some Orcs Never Field” (2004), a na nich więcej muzycznej rzeźni niewiniątek i oczywiście znajome miejsca i istoty ze Śródziemia. The Hobbit Shire to jedna z najbardziej energetycznych formacji, jaką spotykamy w czasie naszej wyprawy. Rosjanie grają skoczny fantasy rock i chyba nie ma nikogo, kogo by ta muzyka nie poderwała do tańca. Zgodnie z nazwą zespół specjalizuje się w tolkienowskich klimatach i wszystkie trzy albumy, jakie wydał do tej pory, wypełnione są postaciami znanymi z Trylogii: „Fantasy Rock” (2004), „Fantasy Rock II” (2005) i „Eskizy Ljegjend (Эскизы Легенд)” (2007). Jak była mowa wcześniej, to właśnie blackmetalowcy upodobali sobie dzieła Tolkiena, by czerpać z nich inspiracje do swoich utworów. Hathor to typowy przykład takiego zespołu. Zapewne gdyby angielski filolog usłyszał utwory Hathor poświęcone Sarumanowi, połknąłby własną fajkę. My jednak jesteśmy już osłuchani, w końcu to nie pierwszy taki wykonawca, jakiego spotykamy w czasie podróży. Dodajmy jeszcze, że kawałki poświęcone zdradzieckiemu czarodziejowi pochodzą z płyty „Ancien” z 2007 roku. Czas na kolejnych reprezentantów black metalu, tym razem z Serbii. Niech zatem nie zmyli was nazwa Amon Din, która we „Władcy pierścieni” oznaczała Górę Ciszy (pisane Amon Dîn), bo Serbowie potrafią ostro dołożyć do pieca. Poza samym szyldem grupy nas najbardziej interesuje utwór kończący jej pierwszy album „Dinamoneyezed” (2000), czyli „King of Din Amon”. |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavela Blatnego w wykonaniu Orkiestra Jazzowa Radia Czechosłowackiego.
więcej »Gdybym w połowie lat 70. ubiegłego wieku mieszkał w Republice Federalnej Niemiec i był fanem krautrocka, nie omieszkałbym wybrać się na koncert Can. Może nawet pojechałbym (i częściowo popłynął promem) do Brighton, choć pewnie nie byłoby to tanie. Po występnie musiałbym jednak uznać, że opłacało się. „Live in Brighton 1975” to najlepszy koncertowy zapis, jaki pozostawił po sobie zespół z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Płytoteka kinomana: Dźwięki z wysokiej wieży
— Michał Chaciński
Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk
Nieudane wyprawy do krain fantasy
— Esensja
Zakochany Bilbo, czyli nieznane ekranizacje „Hobbita”
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski
10 najgorszych scen „Władcy pierścieni” i „Hobbita”
— Esensja
12 najlepszych scen „Władcy pierścieni” i „Hobbita”
— Esensja
„Hobbit” i „Władca pierścieni” w Esensji
— Esensja
Przygoda trwa
— Anna Kańtoch
Niech żyje król!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Kwiecień 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
W przypadku naszych zachodnich sąsiadów to bardziej odpowiedni jest raczej Blind Guardian i cała płyta poświęcona Tolkienowskim wizjom, plus kilka pojedynczych utworów z innych albumów niż jeden kawałek Running Wild.