Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Non omnis moriar: Pocisk z perturbacjami

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym nowym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Rosjanie z Круиз.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Pocisk z perturbacjami

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym nowym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Rosjanie z Круиз.
Круиз, „Круиз-1” (1987)
W latach 80. ubiegłego wieku zdarzało się, że płyty wydawane przez „Melodię” trafiały do polskich sklepów. I to nie tylko te wydawane na licencjach zachodnich (vide poszukiwane przez kolekcjonerów nad Wisłą albumy Deep Purple i Led Zeppelin), ale również z nagraniami radzieckich kapel rockowych. Niejednokrotnie odkrywaliśmy wtedy ze zdziwieniem, że w Moskwie, Leningradzie czy Swierdłowsku także gra się heavy metal, new wave czy rock progresywny – i to na dodatek na całkiem niezłym poziomie. Jednym z zespołów, które tym sposobem objawiły się polskim fanom, był pochodzący z Tambowa Круиз (nazwa była oczywistym nawiązaniem do amerykańskich pocisków manewrujących Cruise). Kapela powstała w 1980 roku z połączenia dwóch innych grup (lub też, jak oficjalnie mawiano w Związku Radzieckim, Zespołów Wokalno-Instrumentalnych) – Молодые голоса i Магистраль. Jej pierwszy skład tworzyli wokalista Aleksandr Monin, gitarzysta Walerij Gaina, basista Aleksandr Kirnicki, klawiszowiec Siergiej Saryczow oraz bębniarz Wsiewołod Koroliuk. Круиз szybko zdobył – nie tylko lokalną – popularność; jej efektem były regularnie nagrywane płyty, które ukazywały się jednak w obiegu nieoficjalnym, w formie rozprowadzanych własnym sumptem kaset magnetofonowych („Крутится волчок”, 1981; „Послушай, человек”, 1982; „P.S. Продолжение следует”, 1984).
Mimo że grupa w tym czasie nie dostąpiła ani razu zaszczytu pojawienia się w telewizji, nie pisały też o niej gazety, koncertowała niemal bez przerwy. Co zresztą bardzo nie podobało się władzom. Efekt był taki, że latem 1984 roku Ministerstwo Kultury nakazało rozwiązanie kapeli. Muzycy postąpili bardzo sprytnie, zmienili szyld na ЭВМ i działali dalej. Po roku zabawy w chowanego powrócili do dawnej nazwy, nagrali materiał zatytułowany „КиКоГаВВА” i ponownie wypuścili go na kasecie. W czerwcu 1986 roku Gaina (pełniący funkcję wokalisty, gitarzysty i basisty) wraz z perkusistą Siergiejem Jefimowem zrealizował (w domu kultury należącym do zakładów Moskwicza) wersję demo kolejnej płyty – „Рок Навсегда!”. Utwory te trafiły do wytwórni „Melodia”, która – korzystając z dobrodziejstw rozpoczętej już pierestrojki – zdecydowała się wydać je na winylu. Niestety, z przyczyn ekonomicznych nie pozwolono muzykom, do których dołączył w tym czasie nowy basista Fiodor Wasiljew, nagrać nowej wersji albumu i w efekcie na „czarnym krążku” pojawił się zapis demonstracyjny. Na dodatek na okładce – w opisie i na zdjęciu – pojawił się Wasiljew, którego w nagraniach nie słychać. Jakby tego było mało, wytwórnia odrzuciła numer „Рок Навсегда!”, co wymusiło zmianę tytułu płyty na „Круиз-1”.
Jak widać, absurd gonił absurd. Nie zmienia to jednak faktu, że wydany w 1987 roku longplay to kawał świetnej muzyki heavy metalowej z inklinacjami ku speed i thrash metalowi. Podobieństwo do polskiego Turbo wydaje się jak najbardziej oczywiste. Praktycznie każdy kawałek zwraca uwagę. Znakomite instrumentalne „Intro” może się podobać dzięki wirtuozerskiej solówce gitarowej Walerija Gainy, „Дальний свет” to prawdziwy hicior w klimacie ówczesnego Judas Priest z łatwo wpadającym w ucho refrenem, „Случилось” bliżej natomiast do klasycznego hard rocka w stylu Deep Purple, a „Последний рассвет” brzmi, jakby muzycy nasłuchali się wczesnego Helloween bądź Angel Dust. Dziesięciominutowe „Иди же с нами” ma w pierwszej, instrumentalnej części inklinacje w kierunku progresywnego metalu, ale potem przybiera formę melodyjnego hard rocka (podobnie grało Turbo w okolicach „Dorosłych dzieci” i „Smaku ciszy”), „Мираж” zaś to zagrany na metalowo rock and roll. Najsłabiej wypada zamykający album utwór „Время” – owszem, posiadający odpowiednią moc i nawet opatrzony przyzwoitą solówką, lecz mimo wszystko bardzo niejednorodny w stylu. Fragmenty ostrzejsze mocno gryzą się z przebojowym, niemal popowym refrenem, całość natomiast, nie wiedzieć czemu, zostaje brutalnie wyciszona.
Płyta „Круиз-1”, choć daleka od doskonałości, sprawiła, że zespół przebił się na Zachód. W 1988 roku krążek ukazał się w wersji anglojęzycznej, a muzycy otrzymali propozycję nagrania albumu w Republice Federalnej Niemiec. Nie doszło do tego z powodu kłótni między Gainą i Jefimowem, która ostatecznie doprowadziła do rozpadu formacji. Zespół powrócił jednak po dwóch latach, a w 1996 roku wydał podwójny album „Всем встать” (przy okazji ukazały się kompaktowe reedycje materiałów z lat 1981-1984). I chociaż Круиз okazjonalnie grywa do dzisiaj (w tym czasie skład wielokrotnie ulegał zmianon), poza zawierającym stare numery w nowych wersjach krążkiem „25 и 5” nie wydał już nic premierowego. Mimo że co jakiś czas pojawiają się szumne zapowiedzi…
koniec
22 marca 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.