Esensja.pl Esensja.pl Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wschodnioniemiecka grupa Stern-Combo Meissen.
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wschodnioniemiecka grupa Stern-Combo Meissen.
Stern-Combo Meissen ‹Live›Utwory | | CD1 | | 1) Finlandia | 13:53 | 2) Der Kampf um den Südpol | 09:10 | 3) Wenn ich träume | 05:29 | 4) Rhapsody in Blue | 24:47 | 5) Happiness is Just Around the Band | 10:22 |
Ten rok zaczął się dla zespołu z Miśni (w dawnej Niemieckiej Republice Demokratycznej) najgorzej, jak mógł. Muzycy od wielu już miesięcy przygotowywali się do uroczystości związanych z półwieczem istnienia, gdy 2 stycznia dotarła do nich informacja o śmierci wieloletniego klawiszowca grupy Thomasa Kurzhalsa (jej przyczyną była marskość wątroby). Mimo to odbyły się okolicznościowe koncerty, a w sklepach pojawiły się pamiątkowe wydawnictwa („Stern-Combo Meissen im Theater am Potsdamer Platz”, „Senftenberg 2013”, „Musik unserer Generation – Die größten Hits”). Szkoda tylko, że nie dożył tego momentu artysta, który – choć nie występował w nim od początku istnienia – na obliczu zespołu odcisnął bardzo wyraźne piętno. Formacja została założona w 1964 roku przez perkusistę i wokalistę Martina Schreiera, a oprócz niego w pierwszym składzie znaleźli się jeszcze: klawiszowiec, wokalista i perkusjonalista Norbert Jäger, basista Bernd Fiedler, saksofonista Werner Bertram oraz trzej gitarzyści: Günter Manicke, Gottfried Sieber i Dieter Schreiber. W pierwszych latach istnienia kapela grała typowe dla tamtych czasów przebojowe piosenki popowo-rockowe (z nutką psychodelii); z czasem jednak jej muzyka zaczęła ewoluować, co miało zresztą wiele wspólnego z częstymi zmianami składu. W latach 70. XX wieku wykrystalizowało się nowe oblicze Stern-Combo Meissen, któremu – obok Schreiera, Fiedlera i Jägera – ton nadawali wokalista Reinhard Fißler (w zespole od 1972 roku) oraz dwaj nowi klawiszowcy: Thomas Kurzhals (który przyszedł wraz z Fißlerem) i Lothar Kramer (od 1975). Dokonania grupy coraz bardziej ciążyły ku rockowi progresywnemu spod znaku Nice, Emerson, Lake & Palmer, Pink Floyd, Yes i Genesis. Na tle wspomnianych gigantów Niemcy ze Wschodu wyróżniali się jednak brakiem gitarzysty oraz aż trzema muzykami, którzy obsługiwali – zarówno w studiu nagraniowym, jak i na koncertach – instrumenty klawiszowe. W nowym zestawieniu zarejestrowali pierwsze małe krążki – „Söhnchen” / „Hoch war der Berg” (1975) i „Der Alte auf der Müllkippe” / „Jenny” (1977) – oraz debiutancki, koncertowy longplay zatytułowany po prostu „ Stern-Combo Meissen”. Zawierał on materiał nagrany podczas dwóch majowych występów w 1977 roku, które odbyły się w domu kultury zakładów chemicznych Nünchritz nieopodal miejscowości Riesa (w powiecie miśnieńskim). Oprócz własnych utworów muzycy zaprezentowali wówczas również przeróbkę kompozycji Modesta Musorgskiego „Eine Nacht auf dem Kahlen Berge”. I nie był to jedyny klasyczny kawałek, jaki mieli w swoim repertuarze. Sięgali bowiem także po twórczość Antonia Vivaldiego, George’a Gershwina czy Jeana Sibeliusa (o czym będzie jeszcze okazja wspomnieć). W następnych latach Stern-Combo Meissen opublikowali kolejne krążki z rockiem symfonicznym; taka muzyka znalazła się na „Weißes Gold” (1978) i „Der weite Weg” (1979). Niestety, dla zespołów progresywnych nie był to najlepszy czas; nawet najwięksi przedstawiciele gatunku – jak Yes czy Genesis – odchodzili od rozbudowanych form, maksymalnie upraszczając brzmienie. Choroba ta nie ominęła również Niemców, którzy chcąc podkreślić otwarcie nowego rozdziału w swojej historii, skrócili szyld do Stern Meissen (i przy okazji po raz kolejny dokonali poważnych roszad w składzie). Pod tą nazwą zaczęli grać muzykę z pogranicza synthpopu i nowej fali; ba! w 1986 roku pojawili się nawet w konkursie festiwalu sopockiego, zajmując – dzięki piosence „Eine Nacht” – piąte miejsce (na osiemnastu wykonawców). Z wydanych w tamtym okresie czterech płyt długogrających – „Reise zum Mittelpunkt des Menschen” (1981), „Stundenschlag” (1982), „Taufrisch” (1985) i „Nächte” (1987) – tak naprawdę żadna nie zasługuje na pamięć. Nic więc dziwnego, że z biegiem czasu aktywność grupy zaczęła wygasać, choć formalnie nigdy nie zawiesiła ona działalności. Odrodzenie – pod starym szyldem – nastąpiło w 1996 roku, kiedy u boku Schreiera i Jägera ponownie pojawili się Fißler, Kurzhals oraz perkusista Michael Behm, który grał w Stern Meissen na przełomie lat 70. i 80.; dołączyli też nowi instrumentaliści: klawiszowiec Eghard Schumann i basista Alexander Prokop. Na fali tak zwanej „ostalgie” zespół całkiem sporo koncertował (wraz z innymi gwiazdami rocka enerdowskiego, jak Lift czy Electra), publikując przy okazji wiele płyt składankowych i zawierających rejestracje występów („Sachsendreier Live”, 1999; „Sachsendreier Live – Die Zweite”, 2007; „Wir sind die Sonne”, 2009). Przed trzema laty ukazał się nawet album studyjny z premierowym materiałem – „Lebensuhr”, w którego nagraniu udział wzięli Schreier, Kurzhals oraz wokalista Michael Brödel, klawiszowiec i saksofonista Marek Arnold, basista Robert Brenner i bębniarz Frank Schirmer. Ale i ten skład długo się nie utrzymał. Spośród kilkunastu krążków wydanych przez Stern-Combo Meissen od połowy lat 90. ubiegłego wieku największą uwagę warto zwrócić na pierwszy z nich – pochodzący z 1996 roku „Live”, interesujący przede wszystkim z tego powodu, że zawierał materiał koncertowy zarejestrowany w domu kultury w Fürstenwalde w lipcu 1976 roku, a więc na rok przed oficjalnym debiutem płytowym. Oba występy grupa zagrała w tym samym składzie, program jednak różnił się dość znacznie (powtórzył się tylko jeden kawałek – „Der Kampf um den Südpol” – co nie powinno zaskakiwać, ponieważ był to w tamtym czasie największy przebój miśnieńskiej formacji). Koncert w Fürstenwalde otworzyła, dłuższa o kilka minut od oryginału, rockowa przeróbka najsłynniejszego poematu symfonicznego autorstwa Jeana Sibeliusa „Finlandia” (1899-1900). Jak wszystkie inne utwory Stern-Combo Meissen z tego okresu, także i ten oparty jest przede wszystkim na brzmieniach instrumentów klawiszowych. A że zespół wykorzystywał całą ich paletę, nie wywołują one wcale uczucia znużenia. Po mocnym organowym wstępie rozlegają się „kosmiczne” syntezatory, które po czasie przeistaczają się w lekką, wręcz taneczną, a w każdym razie wpadającą w ucho melodię opartą na motywach ludowych, co było jednym ze znaków rozpoznawczych dokonań słynnego fińskiego kompozytora. By mieć pełen obraz możliwości zespołu, w drugiej części utworu rozlega się również partia fortepianu elektrycznego. Największe wrażenie robi jednak patetyczny finał z dodaną partią wokalną Reinharda Fißlera. Po tak efektownym wejściu muzycy podgrzali atmosferę jeszcze bardziej, prezentując „Der Kampf um den Südpol” – pieśń poświęconą dwóm podróżnikom i badaczom polarnym, Norwegowi Roaldowi Amundsenowi i Brytyjczykowi Robertowi Scottowi, którzy niemal w tym samym czasie (w latach 1910-1911) ruszyli na podbój bieguna południowego. Sukces odniósł tylko pierwszy z nich, drugi w drodze powrotnej zamarzł. Opiewający ich dokonania kawałek to dziewięć minut najklasyczniejszego rocka symfonicznego. Utrzymany w balladowo-nostalgicznym klimacie, zaaranżowany z orkiestrowym rozmachem, pełen mocy i przestrzeni – i dziś jeszcze numer ten może się podobać. Fißlerowi towarzyszą w chórkach Lothar Kramer i Norbert Jäger, co jeszcze bardziej podnosi emocje. Studzi je natomiast najkrótszy na płycie „Wenn ich träume” – mocno stonowana i w zasadzie nijaka piosenka. Na szczęście tuż po niej następuje prawdziwy rarytas – „Błękitna rapsodia” („Rhapsody in Blue”) George’a Gershwina w aranżacji na kapelę rockową (również dłuższa o kilka dobrych minut od wersji oryginalnej). Niemcy wykorzystali wszystkie najważniejsze motywy melodyczne, choć samej kompozycji nadali dużo bardziej klasyczny (niż jazzowy) charakter. Co nieco też dorzucili od siebie, choć bez tych fragmentów numer akurat mógłby się obyć. Miejscami jest bowiem zwyczajnie nudno. Syntezatorowe wtręty pozbawiają utwór typowej dla amerykańskiego twórcy zwiewności. Ale sam fakt, że formacja rockowa zdecydowała się zmierzyć z podobnym dziełem zasługuje na pochwałę. Koncert zamyka reprezentant zupełnie innego świata muzycznego – ponad dziesięciominutowy kawałek organisty jazzowego i rockowego Briana Augera „Happiness is Just Around the Band”, który Niemcy wypatrzyli na albumie „Closer to It!” (1973), nagranym przez Brytyjczyka z towarzyszeniem grupy Express Oblivion. I zagrali go w duchu oryginału – z funkowym feelingiem i jazzową intensywnością. Na pochwały zasługuje zwłaszcza partia Thomasa Kurzhalsa na Hammondach, która świetnie wpisuje się w lekko taneczny i rozkołysany charakter utworu. I chociaż „Live” prezentuje Stern-Combo Meissen w wersji stylistycznie wciąż jeszcze niedookreślonej, jest czymś więcej niż tylko archiwalną ciekawostką; obrazuje pewien trend w ówczesnych wschodnioniemieckim rocku progresywnym, który polegał na czerpaniu pełnymi garściami z dokonań kompozytorów klasycznych (wszak w tym samym kierunku podążyła też Electra, a i Puhdys chętnie sięgali po podobne wzorce). Przy okazji Stern-Combo Meissen warto wspomnieć jeszcze o postaci, urodzonego w Poznaniu w 1943 roku, Kurta Demmlera (a właściwie Abramowitscha), niemieckiego barda, który w latach 70. i 80. XX wieku został nadwornym tekściarzem największych gwiazd enerdowskiego rocka. Z jego „usług” korzystały również takie grupy i wykonawcy, jak Nina Hagen, Renft, Karat, Silly, Berluc, Prinzip, Karussell, Pankow, Lift, Electra i Puhdys. Na swoje niemieckojęzyczne albumy teksty u Demmlera zamawiali też Czerwone Gitary i Maryla Rodowicz, Omega i Locomotiv GT. 4 listopada 1989 roku wziął on udział w wielkiej manifestacji politycznej w Berlinie Wschodnim, podczas której z akompaniamentem gitary akustycznej zaśpiewał piosenkę wyśmiewającą agentów Stasi. Niestety, dalsze lata dopisały ponurą puentę do jego życiorysu. Oskarżony o molestowanie nieletnich dziewcząt, trafił do więzienia, gdzie w lutym 2009 roku popełnił samobójstwo, wieszając się w celi. To on jest autorem słów do „Der Kampf um den Südpol” oraz „Wenn ich träume”, jak i wielu innych kompozycji zespołu z Miśni. Skład: Reinhard Fissler – śpiew Norbert Jäger – instrumenty perkusyjne, syntezator, chórek Lothar Kramer – fortepian elektryczny, syntezator, mellotron, chórek Thomas Kurzhals – fortepian elektryczny, syntezator, organy Hammonda Bernd Fiedler – gitara basowa Martin Schreier – perkusja
|