Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Słuchaj i patrz: Trochę humoru

Esensja.pl
Esensja.pl
W ramach odświeżania konwencji – czas na kilka parodii przebojów.

Beatrycze Nowicka

Słuchaj i patrz: Trochę humoru

W ramach odświeżania konwencji – czas na kilka parodii przebojów.
Pewnie się mylę – a to dlatego, że sławę trwającą dekady zyskały najlepsze popowe piosenki, których autorzy mieli coś ciekawego do przekazania – ale ostatnio ogarnęło mnie przekonanie, że współczesny pop jest straszliwie miałki. Że tworzy się „przeboje” obliczone na to, by szybko zyskały setki milionów odsłon, niekoniecznie dzięki walorom muzycznym. Powstają do nich często bardzo wysokobudżetowe, efekciarskie teledyski. Wiele mówi to, że późniejsze parodie tych piosenek miewają więcej sensu niż oryginały.
Oto, jak wygląda przeróbka „Wide awake” Katy Perry (klip dość wiernie ilustruje tekst, co nie zmienia faktu, że lepiej znać angielski). Za oryginalną wersję teledysku odpowiada reżyser, którego przedstawiałam w poprzednim odcinku tego cyklu – im więcej szperam po materiałach, tym bardziej dochodzę do wniosku, że ten światek nie jest aż tak rozległy.
Od czasu do czasu wracam też do parodii realizowanych przez Key of Awesome. Miewają cudne teksty, jak np. „I wanted write smart song with deep symbolism” (to w parodii „E.T.” też Katy, kto miał okazję słuchać oryginału, gdzie pojawiają się takie natchnione frazy jak „jesteś taki naddźwiękowy, ogłusz mnie swoim laserem”, z pewnością doceni), albo „Random stuff, random stuff, tell me that you’ve got enough” (to przy piosence Lady Gagi). Z kolei parodia „Dark horse” przybliża nieco angielskich idiomów i powiedzeń ze słowem koń, natomiast autorzy tekstu do parodii „Can’t Remember to Forget You” tłumaczą, dlaczego w teledysku łóżko stoi na środku holu, a w pewnym momencie Shakira i Rihanna z zapałem szorują ściany pośladkami.
Sympatyczna jest także przeróbka „Love the way you lie” – w trochę innym, nieco mniej prześmiewczym stylu, za to z niezłym pomysłem.
I nie mogłam się powstrzymać – jeśli więc jeszcze nie macie dość, przygarść informacji o jednym z największych węży świata. Jak łatwo można zapamiętać, że żyje w Ekwadorze oraz kilka innych interesujących faktów (np. że samice są znacznie większe i że jest jajożyworodny).
koniec
15 listopada 2017

Komentarze

15 XI 2017   18:36:48

Anaconda niezła, ale do Weird Ala, Gogol Bordello czy nawet Poparzonych Kawą trochę jeszcze brakuje.

15 XI 2017   20:57:21

Co do miałkości współczesnego popu - obawiam się, że jaka publiczność, tacy idole niestety.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Stara miłość i najnowsze odkrycia
— Beatrycze Nowicka

Weź głęboki oddech
— Beatrycze Nowicka

Koniec dzieciństwa
— Beatrycze Nowicka

Garstka na Nowy Rok
— Beatrycze Nowicka

Uzbierane
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości ciąg dalszy
— Beatrycze Nowicka

Myślą, że nie dzieje się nic
— Beatrycze Nowicka

Z przymrużeniem oka
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości
— Beatrycze Nowicka

Szarpnąć strunę
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.