Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Neil Ardley
‹A Symphony of Amaranths›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułA Symphony of Amaranths
Wykonawca / KompozytorNeil Ardley
Data wydania1972
Wydawca Regal Zonophone
NośnikWinyl
Czas trwania48:23
Gatunekjazz, klasyczna
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Hiseman, Frank Ricotti, Chris Laurance, Jeff Clyne, Alan Branscombe, Stan Tracey, Karl Jenkins, Sidonie Goossens, David Snell, Francis Gabarro, Charles Tunnel, Ken Essex, Kelly Isaacs, Erich Gruenberg, Jack Rothstein, John Clementson, Bunny Gould, Dick Hart, Nigel Carter, Derek Watkins, Henry Lowther, Harry Beckett, Ray Premru, Derek Wadsworth, Don Rendell, Dick Heckstall-Smith, Barbara Thompson, Dave Gelly, Norma Winstone, Ivor Cutler, Neil Ardley
Utwory
Winyl1
1) A Symphony of Amaranths25:07
2) The Dong with a Luminous Nose11:52
3) Three Poems11:24
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Poetycka „symfonia amarantowa”

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj ambitny „trzecionurtowy” projekt Neila Ardleya.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Poetycka „symfonia amarantowa”

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj ambitny „trzecionurtowy” projekt Neila Ardleya.

Neil Ardley
‹A Symphony of Amaranths›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułA Symphony of Amaranths
Wykonawca / KompozytorNeil Ardley
Data wydania1972
Wydawca Regal Zonophone
NośnikWinyl
Czas trwania48:23
Gatunekjazz, klasyczna
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Hiseman, Frank Ricotti, Chris Laurance, Jeff Clyne, Alan Branscombe, Stan Tracey, Karl Jenkins, Sidonie Goossens, David Snell, Francis Gabarro, Charles Tunnel, Ken Essex, Kelly Isaacs, Erich Gruenberg, Jack Rothstein, John Clementson, Bunny Gould, Dick Hart, Nigel Carter, Derek Watkins, Henry Lowther, Harry Beckett, Ray Premru, Derek Wadsworth, Don Rendell, Dick Heckstall-Smith, Barbara Thompson, Dave Gelly, Norma Winstone, Ivor Cutler, Neil Ardley
Utwory
Winyl1
1) A Symphony of Amaranths25:07
2) The Dong with a Luminous Nose11:52
3) Three Poems11:24
Wyszukaj / Kup
Brytyjski pianista Neil Ardley, mimo że wyrósł ze środowiska jazzowego, zawsze przejawiał w swojej twórczości inklinacje klasyczne. Słychać je bardzo wyraźnie w jego części albumu „Greek Variations & Other Aegean Exercices” (1970), który kompozytorsko dzielił z trębaczem Ianem Carrem oraz saksofonistą i klarnecistą Donem Rendellem. W jeszcze większym stopniu pojawiają się one na – już w pełni solowym – longplayu „A Symphony of Amaranths”, który nagrany został w czerwcu 1971 roku, ale w sprzedaży ukazał się dopiero w roku następnym (nakładem będącej częścią koncernu EMI wytwórni Regal Zonophone). Zawarte tam utwory to jeden z najjaskrawszych przykładów tak zwanego „trzeciego nurtu” (the third stream), czyli kompozycji łączących w sobie elementy jazzu, awangardy i muzyki klasycznej. Dość powiedzieć, że przy okazji pracy nad tym materiałem w londyńskim studiu pojawił się nie kameralny zespół, lecz trzydziestoosobowy big-bang. Ba! orkiestra.
Wśród poproszonych przez Ardleya o pomoc muzyków znalazły się postaci wybitne, mające ogromne zasługi dla rozwoju brytyjskiego jazz-rocka, między innymi Karl Jenkins z Soft Machine (tym razem grający na fortepianie elektrycznym) czy dwaj muzycy związani wówczas z Colosseum (a wcześniej także z The Graham Bond Organisation czy John Mayall & The Bluesbreakers): saksofonista Dick Heckstall-Smith oraz perkusista Jon Hiseman. Do tego dochodzi liczne grono zasłużonych jazzmanów, jak saksofoniści Barbara Thompson i Don Rendell, trębacz Henry Lowther, tubista Dick Hart i kontrabasista Jeff Clyne. Stronę klasyczną reprezentowały z kolei takie instrumenty dęte, jak obój i fagot, rozbudowana, sześcioosobowa sekcja smyczkowa oraz dwoje harfistów, między nimi urodzona w Wielkiej Brytanii Belgijka Sidonie Goossens, która dożyła pięknego wieku 105 lat. Trzeba przyznać, Neil Ardley nie miał zamiaru ograniczać się ani oszczędzać. Czasy, na szczęście, były jednak takie, że nawet niewielkie firmy gotowe były inwestować w podobne przedsięwzięcia, spełniając przy tym marzenia muzyków.
Album „A Symphony of Amaranths” dzieli się na trzy części. Pierwsza to zajmująca całą stronę A longplaya suita tytułowa (składająca się z czterech rozdziałów), drugą stanowi dwunastominutowa kompozycja „The Dong with a Luminous Nose” (z melorecytowanym tekstem dziewiętnastowiecznego angielskiego poety Edwarda Leara), trzecią – połączone w jedno trzy pieśni zaśpiewane przez Normę Winstone do słów wybitnych poetów z Irlandii i Anglii: Williama Butlera Yeatsa (1865-1939) – „After Long Silence”, Jamesa Joyce’a (1882-1941) – „She Weeps Over Rahoon” oraz Lewisa Carrolla (1832-1898) – „Will You Walk a Little Faster?”. Każda z części różni się od siebie diametralnie, prezentując skrajnie odmienne oblicza artystyczne twórcy. Co z jednej strony można uznać za idealny przykład ogromnego talentu i szerokich horyzontów, z drugiej jednak – stylistycznego rozchwiania i niemożności zatrzymania się na dłużej w jednym miejscu.
Pierwsza część „A Symphony of Amaranths” nie bez powodu nosi tytuł „Carillon”, co nawiązuje do zespołu dzwonów wieżowych (po polsku: karylion), otwierają ją bowiem dźwięki dzwonków (za co odpowiadał Dave Gelly) i towarzyszącego im wibrafonu (Frank Ricotti). Subtelne, zachęcające do tego, aby przyłączyły się do nich inne instrumenty. I rzeczywiście, chwilę później rozbrzmiewają już powłóczyste smyczki i przekomarzające się ze sobą (w różnych kanałach) dęciaki; z nich wyłania się finałowa nastrojowa solówka Harry’ego Becketta na trąbce. W „Nocturne” dominują, za sprawą smyczków, inklinacje klasyczne, choć w stronę jazzu ciągnie kolejne natchnione solo trębacza, którym tym razem jest Henry Lowther. Początek „Entracte” również bardziej pasowałby do sali filharmonicznej niż na scenę jazzową, ale za to w kolejnych minutach pojawiają się energetyczne popisy saksofonistów – Dicka Heckstalla-Smitha i Dona Rendella. Suitę wieńczy „Impromptu”, które z biegiem czasu coraz bardziej skręca w stronę progresywnego jazzu, co należy uznać za zasługę mocno pracującej sekcji rytmicznej. A skoro wiemy, że współtworzy ją Jon Hiseman – to absolutnie dziwić się nie ma czemu.
„The Dong with a Luminous Nose” rozpięty jest w połowie między światem symfoników i jazzmanów. Symfoniczny w większości podkład – z wybijającymi się na plan pierwszy smyczkami, ale także fortepianem preparowanym (Neil Ardley), wibrafonem (ponownie Frank Ricotti), klawesynem (Alan Branscombe) i czelestą (Stan Tracey) – towarzyszy zaskakująco ewoluującej recytacji awangardowego artysty Ivora (a w zasadzie Isadore’a) Cutlera. Najbardziej zadziwiające jest to, że w wielu fragmentach Cutler wypowiada tekst w taki sposób, jakby… rapował. Gdyby był Afroamerykaninem i przybył do londyńskiego studia z któregoś z dużych miast Wschodniego Wybrzeża, nie byłoby to tak zaskakujące. Nawet w kontekście tego, że nagrania powstały latem 1971 roku. Skoro jednak korzenie rapu tkwią również w muzyce jazzowej, może nie powinienem dziwić się aż tak bardzo wyczynami Ivora sprzed ponad pięciu dekad.
„Three Poems” przenosi nas – głównie za sprawą głosu Normy Winstone – w jeszcze inny świat. „After Long Silence” (do tekstu Yeatsa) to tak naprawdę „pościelowa” ballada, z leniwie snującym się saksofonem i równie delikatną sekcją rytmiczną. W „She Weeps Over Rahoon” (opartym na wierszu Joyce’a) prym wiedzie natchniony głos wokalistki; z kolei w „Will You Walk a Little Faster?” (ze słowami Carrolla) Ardley-kompozytor wplótł w kapitalny postbopowy podkład, wzmocniony pulsacją swingującej orkiestry, elementy muzyki ludowej, najwyraźniej słyszalne w fantastycznych wokalizach Winstone, które splatają tę piosenkę klamrą. Nie ukrywam, że mimo swego gatunkowego rozchwiania, „A Symphony of Amaranths” robi wielkie wrażenie. Jeśli by to jednak komuś przeszkadzało, może podzielić sobie „lekturę” płyty na fragmenty, pomiędzy kolejnymi z nich robiąc dłuższe przerwy. Co istotne, na następnych solowych produkcjach – „Kaleidoscope of Rainbows” (1976) oraz „Harmony of the Spheres” (1979) – brytyjski kompozytor dbał już znacznie bardziej o stylistyczną zwartość materiału.
koniec
11 listopada 2023
Skład:
Neil Ardley – muzyka, preparowany fortepian
Ivor Cutler – narracja (2)
Norma Winstone – śpiew (3)
Dave Gelly – saksofon, dzwonki
Barbara Thompson – saksofon
Dick Heckstall-Smith – saksofon
Don Rendell – saksofon
Derek Wadsworth – puzon
Ray Premru – puzon
Harry Beckett – trąbka, skrzydłówka
Henry Lowther – trąbka, skrzydłówka
Derek Watkins – trąbka, skrzydłówka
Nigel Carter – trąbka, skrzydłówka
Dick Hart – tuba
Bunny Gould – fagot
John Clementson – obój
Jack Rothstein – skrzypce
Erich Gruenberg – skrzypce
Kelly Isaacs – skrzypce
Ken Essex – altówka
Charles Tunnel – wiolonczela
Francis Gabarro – wiolonczela
David Snell – harfa
Sidonie Goossens – harfa
Karl Jenkins – fortepian elektryczny
Stan Tracey – fortepian, czelesta
Alan Branscombe – klawesyn
Jeff Clyne – kontrabas
Chris Laurance – kontrabas
Frank Ricotti – wibrafon
Jon Hiseman – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.