Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja słucha: Wiosna 2011
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Michał Perzyna [80%]
Najnowszy krążek Mike’a Skinnera miał zapewniony odpowiedni rozgłos chociażby przez fakt, że ma być ostatnim w dorobku Brytyjczyka. Jak będzie w rzeczywistości? Czas pokaże, ale już teraz wiemy, iż piąty album The Streets to co najmniej solidna porcja wyspiarskiego hip hopu połączonego z doborowymi, różnorodnymi podkładami. Zresztą, jak sam twórca zapowiadał, jego najnowsze dzieło to „muzyka taneczna, przy której można spokojnie wypić herbatę” – chyba lepiej nie można opisać „Computers And Blues”. Przeważają na nim raczej oszczędne, ale pobudzające i urozmaicone dźwięki, które nie przysłaniają największego atutu Skinnera. Jego charakterystyczne „nawijanie” jest ciągle świeże i znakomicie sprawdza się w towarzystwie tak zaaranżowanych brzmień. Nie trzeba chyba też nikogo zapewniać o jakości przygotowanych przez niego humorystycznych i celnych tekstów. Na wydawnictwie pojawiają się również wyjątkowi goście: Rob Harvey oraz młoda Clare Maguire. Oboje wnoszą do projektu odrobinę wokalnego eklektyzmu, który wychodzi całemu „Computers And Blues” tylko na dobre. Na płycie stłoczonych jest mnóstwo potencjalnych przebojów: już pierwsze „Outside Inside” wprawia w doskonały nastrój, dalej mamy mocniejsze i naznaczone rockiem „Going Through Hell” z udziałem Harvey’a, kontrastuje z nim trzecie, zabawne „Roof Of Your Car”. Znakomicie słucha się też „Soldiers”, „OMG” czy w końcu chyba najlepszego „Trust Me”. A to tylko kilka z czternastu propozycji, które znalazły miejsce na „Computers And Blues”, stanowiącego dla mnie pozycję obowiązkową.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr „Pi” Gołębiewski [40%]
Stało się. Na najnowszej płycie „Angles” The Strokes całkiem zatracili swoją tożsamość. Z grupy, która na początku wieku nadawała ton niezależnej rockowej muzyce, stali się marnymi imitatorami. Najgorsze, że nie mogą się zdecydować, kogo właściwie chcą naśladować, bo przegląd inspiracji jest spory: od MGMT („Machu Picchu”, „Games”), przez Arcade Fire („Two Kinds of Happiness”), po… Radiohead („You’re So Wright”). Strokesi są sobą w zasadzie tylko w jednym kawałku – wybranym na singiel „Under Cover of Darkness”, który jest najlepszym momentem płyty. Rozumiem, że umiarkowany sukces komercyjny poprzedniego, aczkolwiek całkiem ciekawego, krążka „First Impressions of Earth” zmobilizował zespół do odświeżenia stylu, ale nawet najlepsza produkcja nie zastąpi braku ciekawych pomysłów na same kompozycje. Z drugiej strony, nie można chłopakom odmówić stworzenia kilku nośnych melodii, jak wspomniane „Machu Picchu” czy „Taken for a Fool”; niestety mamy równie dużo wpadek, z których największą jest denerwujący niby-walczyk „Call Me Back”. Z zawartością „Angles” jest jak z jej okładką – niby wszystko jest kolorowe i utrzymane w obowiązujących trendach, ale bez charakteru i odpychające.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Michał Perzyna [70%]
Kobieca formacja, której nazwa pochodzi od utworu „Dancing Days” z repertuaru Led Zeppelin, działa na popowym rynku od 2005 roku. Początkowo na przedmieściach Sztokholmu skrzyknęły się trzy dziewczyny: Cissi Efraimsson (perkusja), Lisa Pyk (syntezator) oraz Rebecka Rolfart (gitara). Wkrótce skład zespołu uzupełniły jeszcze: Mimmi Evrell (bas) i Linnea Jönsson (śpiew). Niedługo potem ukazała się pierwsza Epka i wreszcie w 2008 roku debiutancki krążek „In Our Space Hero Suits”. Co dla nas najistotniejsze, na płytę trafiło dwanaście rytmicznych, gitarowych kompozycji, na których łatwo wskazać liczne zapożyczenia z popu lat 60. Wszystko w spójnej i ciekawej formie, co zaowocowało dobrymi ocenami zwłaszcza w Szwecji, gdzie nie obyło się nawet bez nominacji do nagród MTV. Po sporej trasie koncertowej w lutym bieżącego roku ukazał się drugi longplay Those Dancing Days, zatytułowany „Daydreams And Nightmares”. Tracklistę otwiera kawałek „Reaching Forward”, stanowiący mocną, wciągającą i najzwyczajniej dobrą inaugurację wydawnictwa. Dalej jest bardzo podobnie – prym wiedzie gitara i dynamiczna perkusja, które świetnie uzupełniają elektroniczne i oldschoolowe dodatki; do tego dochodzi niezły, choć raczej nieporywający wokal Jönsson. Spośród jedenastu utworów kilka może sprawdzić się w roli radiowych przebojów: najostrzejsze „Fuckarias” czy chwytliwe „Can’t Find Entrance”. I chociaż trudno o reszcie napisać, że jest pozbawiona energii, to zdaje się bardziej stonowana albo chociaż wyważona. W związku z tym najmilsze odczucia wywołały u mnie: „Ill Be Yours” i klimatyczne „Help Me Close My Eyes”. Najogólniej – całe „Daydreams And Nightmares” to solidna i w moim odczuciu świeża propozycja, na którą złożyła się żywa mieszanka współczesnego indiepopu z elementami rocka i sporą liczbą ciekawych naleciałości z przeszłości. Nowe wydawnictwo od Those Dancing Days to miłe zaskoczenie – z chęcią sprawdziłbym, jak dziewczęce Szwedki wypadają na żywo.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr „Pi” Gołębiewski [60%]
Zaczyna się nieźle – „Is Love” to chwytliwy kawałek, który każe nam się spodziewać, że White Lies jeszcze mocniej niż na debiucie popracowali nad chwytliwymi melodiami. Pokazuje również, że zespół z gitarowego grania skręcił w stronę elektroniki rodem z lat 80. (kłaniają się wcześni Depeche Mode). Dobry poziom trzymają również kolejne dwie kompozycje – „Strangers” z nośnym refrenem i podniosły „Bigger Than Us”. Niestety, im dalej brniemy w zawartość albumu, robi się coraz bardziej nijako. Owszem, bardziej nastrojowy „Peace & Quiet” oraz zbliżony klimatem do twórczości New Order „Turn The Bells” mogą się podobać, ale pozostałe kawałki zlewają się w jedno. A już ostatnie trzy pozycje sprawiają, że chciałoby się, by ten krążek był nieco krótszy. Nie zmienia to faktu, że „Ritual” jest ciekawszym albumem niż poprzednik, choć brakuje na nim hitu na miarę „Farewell to the Fairground”.
koniec
« 1 2 3
26 maja 2011

Komentarze

26 V 2011   15:55:13

White Lies maja wyższą ocenę, niż The Strokes? Wpisujemy miasta, które robią [facepalm]

;P

27 V 2011   08:10:38

@„Hex” czy „Printing in the Infernal Method”
Że niby to są dwie różne płyty?
Kandydat do popkuriozum.

28 V 2011   12:25:58

greg: kto twierdzi, że są to dwie różne płyty?

29 V 2011   11:43:39

greg: zwracam honor, miałeś rację, tak stało w tekście. Skąd się wzięło polskie "czy" w miejscu "or", co było przyczyną takiej pomyłki ciężko powiedzieć. Zostało poprawione po Twoim komentarzu a przed moim, stąd zamieszanie i powyższe pytanie (bo przez myśl nie przeszło, że taka 'chyba' mogła mieć miejsce). Dzięki za zwrócenie uwagi. Faktycznie kandydat murowany...

31 V 2011   11:06:27

Nie tylko "czy" wprowadzało w błąd. Również dwa cudzysłowy zamiast jednego. Teraz: everything in its right place.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Grudzień 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Mateusz Kowalski

… projektu R.U.T.A.
— Sebastian Chosiński

Październik 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna

Maj 2013
— Sebastian Chosiński, Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Michał Perzyna

Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Mateusz Kowalski

Marzec 2013 (2)
— Sebastian Chosiński, Łukasz Izbiński, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Marzec 2013
— Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Luty 2013
— Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Grudzień 2012 (2)
— Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Mateusz Kowalski, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Grudzień 2012
— Mateusz Kowalski, Paweł Lasiuk, Michał Perzyna, Bartosz Polak

Tegoż twórcy

Choćbym szedł ciemną doliną…
— Jakub Dzióbek

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Tegoż autora

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.