Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Antykwintet
‹Swingujące 3miasto: Antykwintet›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSwingujące 3miasto: Antykwintet
Wykonawca / KompozytorAntykwintet
Data wydania20 października 2012
Wydawca Soliton
NośnikCD
Czas trwania75:03
Gatunekjazz
EAN5901571092317
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Leszek Kułakowski, Antoni Śliwa, Lech Wieleba, Piotr Sapieja, Józef Eliasz, Marian Szarmach, Mariusz Stopnicki
Utwory
CD1
1) Stasinek [1978]12:15
2) Zaduma Dziadka [1978]10:50
3) Minor Mode [1978]4:01
4) Prosto przed siebie [1979]12:30
5) Gonitwa siódma [1979]13:36
6) Music for R. [1980]17:34
7) Reinkarnacja [1980]4:30
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Bursztyn (o)szlifowany
[Antykwintet „Swingujące 3miasto: Antykwintet” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Swingujące 3miasto” to jedna z najciekawszych lokalnych inicjatyw kulturalnych ostatnich lat. W ramach tak właśnie zatytułowanej serii płytowej sopocki Soliton przypomina dawno zapomniane trójmiejskie kapele z okolic jazzu, bluesa i rocka. Kapele, które nie pozostawiły po sobie żadnych oficjalnych nagrań. Dzięki temu zostają one ocalone od zapomnienia. Ale nie tylko. Każda z tych płyt to również gratka dla melomanów. Jak chociażby album gdańskiego Antykwintetu.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Bursztyn (o)szlifowany
[Antykwintet „Swingujące 3miasto: Antykwintet” - recenzja]

„Swingujące 3miasto” to jedna z najciekawszych lokalnych inicjatyw kulturalnych ostatnich lat. W ramach tak właśnie zatytułowanej serii płytowej sopocki Soliton przypomina dawno zapomniane trójmiejskie kapele z okolic jazzu, bluesa i rocka. Kapele, które nie pozostawiły po sobie żadnych oficjalnych nagrań. Dzięki temu zostają one ocalone od zapomnienia. Ale nie tylko. Każda z tych płyt to również gratka dla melomanów. Jak chociażby album gdańskiego Antykwintetu.

Antykwintet
‹Swingujące 3miasto: Antykwintet›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSwingujące 3miasto: Antykwintet
Wykonawca / KompozytorAntykwintet
Data wydania20 października 2012
Wydawca Soliton
NośnikCD
Czas trwania75:03
Gatunekjazz
EAN5901571092317
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Leszek Kułakowski, Antoni Śliwa, Lech Wieleba, Piotr Sapieja, Józef Eliasz, Marian Szarmach, Mariusz Stopnicki
Utwory
CD1
1) Stasinek [1978]12:15
2) Zaduma Dziadka [1978]10:50
3) Minor Mode [1978]4:01
4) Prosto przed siebie [1979]12:30
5) Gonitwa siódma [1979]13:36
6) Music for R. [1980]17:34
7) Reinkarnacja [1980]4:30
Wyszukaj / Kup
Seria „Swingujące 3miasto” zadebiutowała przed dwoma laty płytą grupy jazzowej Baszta, w której udzielał się między innymi znany z późniejszych występów w bluesowym Krzaku gitarzysta Leszek Dranicki. Rok później ukazały się dwa krążki – formacji Rama 111 oraz Antykwintetu (w tym natomiast dorzucono jeszcze album „orkiestry” Flamingo). Antykwintet powstał na początku 1978 roku i od samego początku istnienia swoją przystań miał w legendarnym trójmiejskim Klubie Studentów Wybrzeża „Żak”. Założyli go dwaj studenci Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej (dzisiaj noszącej już nazwę Akademii Muzycznej imienia Stanisława Moniuszki) w Gdańsku: pianista i skrzypek (choć w zespole udzielał się jedynie na pierwszym z instrumentów) Leszek Kułakowski oraz flecista Antoni Śliwa; skład uzupełniła sekcja rytmiczna Lech Wieleba – kontrabas i Józef Eliasz – perkusja. Wspomagani jeszcze przez perkusjonalistę Piotra Sapieję w marcu tego samego roku – a więc w zasadzie dwa miesiące po powstaniu – wzięli udział w konkursie prestiżowego wrocławskiego festiwalu „Jazz nad Odrą”. Nad Bałtyk wrócili z jedną nagrodą indywidualną – dla bębniarza, co biorąc pod uwagę niemowlęcy wiek kapeli, uznać należy za więcej niż przyzwoity rezultat wyprawy na Dolny Śląsk.
Rok później było znacznie lepiej – w nieco okrojonym składzie (bez Sapiei) wypadli na tyle dobrze, że jury nie wahało się przyznać Antykwintetowi drugiej nagrody w kategorii zespołów. A to jeszcze nie wszystko! Największy sukces grupa odniosła bowiem dopiero w pamiętnym przede wszystkim z przyczyn politycznych 1980 roku, kiedy to zwyciężyła podczas „Jazzu nad Odrą”, a Leszek Kułakowski dodatkowo otrzymał nagrodę za najlepszą kompozycję (jurorom szczególnie spodobał się utwór „Reinkarnacja”). W składzie nie było już wtedy Eliasza, którego zastąpił Marian Szarmach; pojawił się także piąty muzyk – trębacz Mariusz Stopnicki. W tym czasie Antykwintet (niekiedy, z przyczyn cenzuralnych, zmuszony do występowania pod nieco zmodyfikowaną nazwą AntiQuintet) podbijał serca wielbicieli jazzu (lecz nie tylko) w całym kraju; mieszkańców Trójmiasta zapraszano na najważniejsze festiwale, nie pomijając kultowego Jazz Jamboree ’80. Przytrafiło się też kapeli kilka wypadów poza granice Polski Ludowej, ale niezbyt daleko – do Związku Radzieckiego i na Węgry, najbardziej atrakcyjny był prawdopodobnie wyjazd do Berlina Zachodniego. Niestety, w rok po swoim największym dokonaniu grupa rozpadła się. Nie pozostawiła po sobie płyty, ale za to zachowały się nagrania radiowe – z gitarzystą Leszkiem Dranickim, perkusistą Piotrem Narlochem, początkującą wówczas wokalistką rodem ze Słupska Grażyną Auguścik.
Lecz nie one wypełniają krążek opublikowany w serii „Swingujące 3miasto”, zapewne dlatego, że nie byłyby w pełni reprezentatywne dla Antykwintetu. Patronujący serii słynny menadżer Marcin Jacobson, współpracujący z grupą w latach 1978-1980, wybrał na płytę kompozycje wykonywane przez nią podczas trzech kolejnych edycji „Jazzu nad Odrą”. Dzięki temu możemy dostrzec, jak z roku na rok kapela poprawiała formę, stając się w ostatnich miesiącach funkcjonowania bandem, który w niczym nie ustępował największym w tamtym czasie gwiazdom polskiego jazz-rocka – krakowskiemu Laboratorium Janusza Grzywacza, warszawskiemu Air Condition Zbigniewa Namysłowskiego czy szykującemu się dopiero do startu poznańskiemu String Connection Krzesimira Dębskiego (co ciekawe, przez wszystkie wymienione formacje przewinął się basista Krzysztof Ścierański). Pierwsze trzy utwory na płycie to zapis występu Antykwintetu – pytanie: całego czy tylko fragmentu? – w przesłuchaniach koncertowych XV festiwalu „Jazz nad Odrą”, które odbyły się we wrocławskim Teatrze Współczesnym 17 marca 1978 roku. Na dobry początek posłuchać możemy liczącego sobie ponad 12 minut „Stasinka”, który zaczyna się od pokazu – zaiste, całkiem już sporych – umiejętności perkusisty (co pozwala zrozumieć, dlaczego nagroda indywidualna dla najlepszego instrumentalisty powędrowała właśnie do rąk Józefa Eliasza).
Gdy dołącza doń perkusjonalista Piotr Sapieja, numer ten wyraźnie skręca ku brzmieniom latynoamerykańskim, w czym notabene utwierdzają słuchacza również włączające się stopniowo kolejne instrumenty: flet, kontrabas, wreszcie – stosunkowo późno, jak na fakt, że liderem bandu jest pianista – fortepian. Mniej więcej w połowie utworu fiesta się kończy, na plan pierwszy wybija się natomiast flet, co sprawia, że dalej mamy do czynienia z czymś, co można by określić mianem ethno jazzu (czy też szerzej world music). Dopiero kiedy w końcówce do głosu dochodzi Leszek Kułakowski, otrzymujemy porcję klasycznego jazzu. W tej też, najbardziej klasycznej konwencji utrzymana jest niemal równie długa, prawie jedenastominutowa „Zaduma Dziadka” – kompozycja bardzo stonowana, nostalgiczna, ponownie okraszona solówkami Antoniego Śliwy i Kułakowskiego. Na koniec pierwszego seta otrzymujemy jedyny na albumie cover – przeróbkę kompozycji amerykańskiego gitarzysty Barneya Kessela „Minor Mode” (z wydanej w 1970 roku płyty „Barney Kessel”), której swingujący rytm mógł polskim słuchaczom przywodzić na myśl dokonania rodzimych kapel prowadzonych przez Aleksandra Bema, Bemibek oraz Bemibem. Jako że w Antykwintecie nie było gitarzysty, miejsce tego instrumentu zajął flet, co przydało temu pożyczonemu kawałkowi stylu charakterystycznego dla muzyków z Trójmiasta.
Po roku Antykwintet wrócił do Wrocławia. Efektem drugiej wyprawy do stolicy Dolnego Śląska są dwa numery nagrane 23 marca 1979 roku w Domu Kultury Budowlanych (znów w trakcie przesłuchań konkursowych). Tym razem w składzie zabrakło Sapiei. Trudno orzec, czy to właśnie ten fakt miał wpływ na wyraźnie słyszalną ewolucję stylu, ale nie ma wątpliwości co do tego, że muzyka – wbrew nazwie – kwartetu przeszła pewne przeobrażenie. „Prosto przed siebie” (trwające ponad 12 minut) to kompozycja dużo bardziej eksperymentalna, ba! awangardowa, w porównaniu z tym, co grupa zaprezentowała we Wrocławiu rok wcześniej. Jakby Kułakowski i spółka przeżywali właśnie fascynację improwizowanym fragmentem rozbudowanej wersji „Korowodu” Marka Grechuty i Anawy – tam mieliśmy popis na flecie Jacka Ostaszewskiego, tutaj niepokojące nuty odgrywa Antoni Śliwa. W drugiej części utworu palmę pierwszeństwa przejmuje już lider (tym razem grający, dla odmiany, na fortepianie elektrycznym), za którym dbając o frapujący klimat opowieści, zgodnie podążają muzycy z sekcji rytmicznej. Jeszcze lepiej prezentuje się wyrastająca z freejazzowych inspiracji Johnem Coltrane’em „Gonitwa siódma” (ponad 13 minut), w której znalazło się miejsce na rozbudowaną solówkę bębniarza. Gdyby z całego utworu wyciąć tylko ten fragment, pewnie nikt ze słuchaczy nie odgadłby, że grający ją perkusista to jazzman, a nie rockman z kapeli o proweniencji progresywnej bądź hardrockowej.
Ostatni fragment albumu to dwie kompozycje nagrane 30 marca 1980 roku podczas koncertu laureatów XVII „Jazzu nad Odrą”, który odbył się w Hali Ludowej (dzisiaj zwanej Halą Stulecia). W składzie nie było już Eliasza, którego zastąpił Marian Szarmach; Śliwa zyskał zaś do pomocy trębacza Mariusza Stopnickiego, a Kułakowski ponownie skorzystał z fortepianu akustycznego. „Music for R.” – najdłuższą na płycie, prawie osiemnastominutową kompozycję – można uznać za swoiste opus magnum Antykwintetu, który podczas swego trzeciego występu na festiwalu zabrzmiał, bez najmniejszych wątpliwości, najbardziej interesująco i dojrzale. Chociaż w minisekcji dęciaków nadal „pierwsze skrzypce” grał flet, dokooptowanie trębacza znacznie wzbogaciło brzmienie zespołu. Utwory stały się bardziej przestrzenne, ciekawiej zaaranżowane, chwytające za serce – vide solówka Kułakowskiego we wspomnianej powyżej kompozycji. Ale to nie ten numer wpadł w ucho jurorom; nagrodę otrzymała umieszczona na zakończenie krążka „Reinkarnacja”. Co doceniła komisja? Może zwięzłość wypowiedzi – przecież w porównaniu z innymi numerami Antykwintetu „Reinkarnacja” to… miniatura! – która w tym przypadku idzie w parze z niezwykłą melodyką (najpierw flet, później trąbka) i zaskakującą harmonią (grający trochę na opak fortepian)? Jakie by nie było uzasadnienie, jednego możemy być pewni – laur trafił we właściwe ręce.
Rok później Antykwintet przeszedł do historii. Jego twórcy wciąż jednak pozostają aktywnymi muzykami. Ba! okazjonalnie grywają nawet razem pod starą nazwą. Może kiedyś będzie Wam jeszcze dane posłuchać ich na żywo.
koniec
14 lutego 2013
Skład:
  • Leszek Kułakowski – fortepian (1-3,6-7), fortepian elektryczny (4-5)
  • Antoni Śliwa – flet
  • Lech Wieleba – kontrabas
  • Piotr Sapieja – instrumenty perkusyjne (1-3)
  • Józef Eliasz – perkusja (1-5)
  • Marian Szarmach – perkusja (6-7)
  • Mariusz Stopnicki – trąbka (6-7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne zaułki Malmö
Sebastian Chosiński

9 V 2024

To najbardziej nietypowa płyta pochodzącej z Malmö Agusy. Nietypowa, ponieważ zawierająca muzykę skomponowaną do niezależnego filmu kryminalnego autorstwa Augustina Sjöberga, który jest znajomym lidera zespołu, gitarzysty Mikaela Ödesjö. I chociaż wypełnia ją ten sam co zawsze progresywny folk, musicie przygotować się na jedną, ale za to zasadniczą zmianę – utwory są znacznie krótsze, niż bywało dotąd.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.