Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Hills
‹Alive at Roadburn›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAlive at Roadburn
Wykonawca / KompozytorHills
Data wydania17 marca 2017
Wydawca Rocket Recordings
NośnikCD
Czas trwania55:39
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) National Drone13:09
2) Frigörande Musik14:06
3) Master Sleeps14:25
4) Och solen sänkte sig röd13:58
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Widok z góry najwyższej
[Hills „Alive at Roadburn” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po wydaniu czterech płyt studyjnych nadeszła pora na drugi pełnowymiarowy album koncertowy w dorobku szwedzkich „psychodelików” z formacji Hills. Kwintet z Göteborga postanowił sięgnąć po obszerne fragmenty występu zagranego podczas ubiegłorocznego festiwalu w holenderskim Tilburgu. Efektem – album „Alive at Roadburn”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Widok z góry najwyższej
[Hills „Alive at Roadburn” - recenzja]

Po wydaniu czterech płyt studyjnych nadeszła pora na drugi pełnowymiarowy album koncertowy w dorobku szwedzkich „psychodelików” z formacji Hills. Kwintet z Göteborga postanowił sięgnąć po obszerne fragmenty występu zagranego podczas ubiegłorocznego festiwalu w holenderskim Tilburgu. Efektem – album „Alive at Roadburn”.

Hills
‹Alive at Roadburn›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAlive at Roadburn
Wykonawca / KompozytorHills
Data wydania17 marca 2017
Wydawca Rocket Recordings
NośnikCD
Czas trwania55:39
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) National Drone13:09
2) Frigörande Musik14:06
3) Master Sleeps14:25
4) Och solen sänkte sig röd13:58
Wyszukaj / Kup
Położony w Brabancji Północnej Tilburg to miasto stosunkowo młode – prawa miejskie zostały mu nadane mniej więcej dwa wieki temu. Od tamtej pory przeżył jednak szybki wzrost demograficzny – od niespełna 9 tysięcy do ponad 200 tysięcy mieszkańców (tyle podają dane sprzed pięciu lat). Tilburg słynie nie tylko w Holandii, ale na całym świecie z organizowanego od 1999 roku festiwalu rockowego Roadburn. Wiele pojawiających się na nim formacji poczytuje sobie za punkt honoru opublikowanie płyty koncertowej z zarejestrowanym podczas tej imprezy materiałem. Nie inaczej podeszli do sprawy muzycy ze szwedzkiej psychodelicznej formacji Hills, którzy na festiwalowej scenie pojawili się w piątek 15 kwietnia 2016 roku. O ich zaproszeniu zdecydował natomiast legendarny brytyjski wokalista – związany z takimi zespołami, jak Napalm Death, Cathedral czy Probot – Lee Dorian. Na wydanie płyty „Live at Roadburn” trzeba było jednak poczekać jedenaście miesięcy; ukazała się bowiem dopiero w połowie marca tego roku nakładem niezależnej angielskiej wytwórni Rocket Recordings.
Zespół Hills rozpoczął działalność równo przed dekadą. Gdy muzycy stawiali pierwsze kroki na scenie, grając przede wszystkim w klubach muzycznych Göteborga, za swoje główne inspiracje podawali z jednej strony twórców freejazzowych (jak John Coltrane) i awangardowych (The Velvet Underground), z drugiej – klasyków krautrocka i psychodelii (vide Popol Vuh i Amon Düül II). Pierwotnie grupa była tercetem, który tworzyli: wokalista i gitarzysta Pelle, gitarzysta solowy, basista i organista Kalle oraz perkusistka Hanna. W tym składzie nagrali dwie płyty studyjne – „Hills” (2009) i „Master Sleeps” (2011) oraz jedną koncertową – „Live at Daemonens Port” (2015), zarejestrowaną w grudniu 2013 roku w Kopenhadze przez Dr. Space’a z formacji Øresund Space Collective. W następnym roku do zespołu doszlusowało dwóch nowych artystów: basista Bob oraz organista Tore, dzięki czemu Kalle mógł skupić się już tylko na gitarze. W tym składzie Hills nagrali dwa kolejne krążki: „Frid” (2015) oraz „Uncollected Sound” (2016), ugruntowując tym samym swą pozycję w światku psychodelicznego rocka.
Koncert z Tilburga to pięćdziesiąt pięć minut muzyki. I tylko cztery utwory. Co oznacza, że mamy do czynienia z rozbudowanymi kompozycjami w stylu grup progresywnych i psychodelicznych z lat 70. ubiegłego wieku. Fanom – uczestniczącym przed rokiem w Roadburn Festival bądź dzisiaj sięgającym po upamiętniający go album – na pewno jednak to nie przeszkadza. W tej skrupulatności, w braku pośpiechu w budowaniu niezwykłego nastroju tkwi przecież siła twórczości Szwedów. Płytę otwiera, znany z longplaya „Frid”, utwór „National Drone”. Zaczyna go, utrzymany (przynajmniej w pierwszej fazie) w konwencji stonerowej, zrazu trochę nieśmiały, z czasem natomiast coraz odważniejszy i prowadzony z większym rozmachem gitarowy dialog Pellego i Kallego. Dalej jest tylko ciekawiej: gdy jeden z gitarzystów gra zapętlony, hipnotyczny motyw, drugi przyprawia całość subtelnymi orientalizmami, co jeszcze bardziej zbliża dokonania Skandynawów do krautrockowców z Popol Vuh. Nawet głos Pellego – to nieco „zamglony”, to znów dochodzący do granicy krzyku – traktowany jest w zasadzie jak kolejny instrument, służący głównie podkreśleniu klimatu niepokoju.
W drugim w kolejności „Frigörande Musik” (jedynym utworze, który nie pojawił się na żadnej z wcześniejszych płyt studyjnych) zespół decyduje się na mocniejsze uderzenie – motoryczna sekcja rytmiczna poczyna sobie jak rozpędzony walec; gitarzyści z kolei starają się nadążyć za nią i jednocześnie opleść ją jak bluszcz. Z czasem wyłania się też gitarowy lejtmotyw, który z różnym natężeniem powraca do samego końca. „Master Sleeps” (z tak samo zatytułowanego albumu sprzed sześciu lat) pozwala tylko na chwilę oddechu. Pelle i Kalle ponownie mają ręce pełne roboty – to dialogują ze sobą, to znów każdy poświęca się pielęgnowaniu własnego wątku. Wskoczywszy na właściwe tory, starają się wycisnąć, ile tylko się da – stąd ciągnące się, zdawałoby się, w nieskończoność partie gitar, w których może nie dzieje się za wiele, ale które mają prawdziwie hipnotyzującą moc. I w tym tkwi główna siła Hills – nie ma znaczenia, czy kompozycja trwa dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia minut; mogłaby trwać drugie tyle, a i tak czas upłynąłby niemal niepostrzeżenie. To urok psychodelii. Ale urok poparty świetnymi melodiami i perfekcyjną grą sekcji rytmicznej. Jak w zamykającym album nieco nostalgicznym, a w swej finałowej części nawet wzruszającym „Och solen sänkte sig röd”. Nie ma wątpliwości, że na te Wzgórza warto się wspiąć. Widok z nich jest urzekający.
koniec
25 maja 2017
Skład:
Pelle – śpiew, gitara elektryczna
Kalle – gitara elektryczna
Tore – organy, śpiew
Bob – gitara basowa
Hanna – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.