Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Magma
‹Zëss (Le jour de néant)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZëss (Le jour de néant)
Wykonawca / KompozytorMagma
Data wydania14 czerwca 2019
Wydawca Seventh Records
NośnikCD
Czas trwania37:57
Gatunekjazz, klasyczna, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stella Vander, Christian Vander, Philippe Busonnett, Rudy Blas, Simon Goubert, Morgan Ågren
Utwory
CD1
1) Ẁöhm Dëhm Zeuhl Stadium [Hymne au néant]04:57
2) Da Zeuhl Ẁortz Dëhm Ẁrëhntt [Les forces de l’univers – Les eléments]06:22
3) Dïwöóhr Spraser [La voix qui parle]05:12
4) Streüm Ündëts Ẁëhëm [Pont de l’en-delá]06:04
5) Zëss Mahntëhr Kantöhm [Le maître chant]08:08
6) Zï Ïss Ẁöss Stëhëm [Vers l’infiniment]03:15
7) Dümgëhl Blaö [Glas ultime]03:58
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Suita nie z tego świata
[Magma „Zëss (Le jour de néant)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W tym roku mija pięćdziesiąt lat od momentu, kiedy francuski perkusista i wokalista Christian Vander założył zespół Magma i, wzorując się na twórczości zmarłego dwa lata wcześniej Johna Coltrane’a, stworzył nową, specyficzną odmianę jazz-rocka, którą na własny użytek nazwał Zeuhlem. Okrągły jubileusz postanowił uczcić publikacją nowego studyjnego albumu – „Zëss (Le jour de néant)”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Suita nie z tego świata
[Magma „Zëss (Le jour de néant)” - recenzja]

W tym roku mija pięćdziesiąt lat od momentu, kiedy francuski perkusista i wokalista Christian Vander założył zespół Magma i, wzorując się na twórczości zmarłego dwa lata wcześniej Johna Coltrane’a, stworzył nową, specyficzną odmianę jazz-rocka, którą na własny użytek nazwał Zeuhlem. Okrągły jubileusz postanowił uczcić publikacją nowego studyjnego albumu – „Zëss (Le jour de néant)”.

Magma
‹Zëss (Le jour de néant)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZëss (Le jour de néant)
Wykonawca / KompozytorMagma
Data wydania14 czerwca 2019
Wydawca Seventh Records
NośnikCD
Czas trwania37:57
Gatunekjazz, klasyczna, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stella Vander, Christian Vander, Philippe Busonnett, Rudy Blas, Simon Goubert, Morgan Ågren
Utwory
CD1
1) Ẁöhm Dëhm Zeuhl Stadium [Hymne au néant]04:57
2) Da Zeuhl Ẁortz Dëhm Ẁrëhntt [Les forces de l’univers – Les eléments]06:22
3) Dïwöóhr Spraser [La voix qui parle]05:12
4) Streüm Ündëts Ẁëhëm [Pont de l’en-delá]06:04
5) Zëss Mahntëhr Kantöhm [Le maître chant]08:08
6) Zï Ïss Ẁöss Stëhëm [Vers l’infiniment]03:15
7) Dümgëhl Blaö [Glas ultime]03:58
Wyszukaj / Kup
Christian Vander zaczął karierę muzyczną jako nastolatek, udzielając się w dwóch formacjach rhythmandbluesowych – Wurdalaks oraz Cruciferius Lobonz. W rzeczywistości jednak pociągała go inna muzyka – jazz improwizowany – a jego największym idolem był amerykański saksofonista John Coltrane. Jego przedwczesna śmierć pogrążyła Christiana w bezbrzeżnym smutku, który postanowił przezwyciężyć, tworząc zespół mający grać muzykę wyrastającą z koncepcji twórcy „Naimy”. Tym sposobem w 1969 roku w Paryżu powstała grupa Uniweria Zekt Magma Composedra Arguezdra, której nazwę dość szybko skrócono do jednowyrazowej Magmy. Od początku funkcjonowania łączyła ona w swoich dokonaniach nie tylko wpływy jazzu i rocka, ale sięgała również po inspirację tak zwanym „trzecim nurtem” (third stream), czyli syntezą jazzu i muzyki poważnej. Vander na dodatek postanowił stworzyć zupełnie nowy język, w którym wykonywał swoje utwory – język kobaïański (od nazwy fikcyjnej planety Kobaïa); znalazł też nową nazwę dla stylu Magmy – Zeuhl (który wykazywał pewne podobieństwa do brytyjskiej sceny Canterbury).
Pierwszy okres działalności Magmy dobiegł końca w połowie lat 80.; zawieszenie funkcjonowania nie oznaczało jednak wcale rozbratu Christiana z muzyką. Z biegu stworzył bowiem nowy, wyrastający z doświadczeń macierzystej grupy, projekt Offering, z którym nagrał kilka albumów poświęconych Coltrane’owi. Magma powróciła w 1992 roku, jednak na nowy studyjny album – „K.A. (Köhntarkösz Anteria)” – trzeba było poczekać dwanaście lat. Po nim ukazało się jeszcze, nie licząc krążków koncertowych, pięć płyt: „Ëmëhntëhtt-Rê” (2009), „Félicité Thösz” (2012), „Rïah Sahïltaahk” (2014), „Šlaǧ Tanƶ” (2015) oraz ten najnowszy, który światło dzienne ujrzał (nakładem Seventh Records, firmy należącej do Christiana i Stelli Vanderów) w połowie czerwca tego roku, „Zëss (Le jour de néant)”. Oprócz lidera i jego małżonki w nagraniach uczestniczyli jeszcze między innymi: gitarzysta Rudy Blas (z ethnojazzowego Badume’s Band i zeuhlowego Caillou), jazzowy pianista Simon Goubert (związany z Vanderem już od czasów Offering), basista Philippe Bussonnet (udzielający się w formacjach One Shot, BBI, Wax’In) oraz szwedzki perkusista Morgan Ågren (znany z Mars / Morgan Band, Kaipy i The Tangent).
Jak więc widać, Christian skorzystał z artystów doświadczonych i wywodzących się z różnych muzycznych światów – od jazzu i fusion po klasycznego rocka progresywnego. Co ciekawe, tym razem sam nie zasiadł za perkusją, skupiając się jedynie na wokalu. Nagrania ciągnęły się od sierpnia do grudnia 2018 roku i odbywały się w Paryżu, francuskim miasteczku Malakoff oraz w… Pradze, gdzie zarejestrowano partie orkiestrowe (skorzystano z usług nieco tańszej Orkiestry Filharmonicznej Miasta Praga pod dyrekcją Adama Klemensa). Trzydziestoośmiominutowa suita „Zëss (Le jour de néant)” jest bowiem właśnie klasycznym przykładem muzyki „trzeciego nurtu”, w której nawiązania do klasyki dziewiętnastowiecznej są równie istotne, jak wpływy free jazzu i space rocka. Eksperyment ten jest tym ciekawszy, że cała kompozycja nie jest wcale nowością, powstała już ponad cztery dekady temu. Pierwszą wersję „Zëss” Vander stworzył w 1977 roku, a po raz pierwszy zagrał ją na koncercie z towarzyszeniem Magmy dwa lata później w Bourges.
Wielbiciele Magmy mieli już okazję poznać fragmenty suity z płyt koncertowych. Siedemnastominutowy urywek opublikowany został w 1992 roku, a więc tuż po reaktywacji, na zawierającym występ grupy w Douarnenez krążku „Les vois de Magma”, a znacznie obszerniejszy, bo półgodzinny, trafił na wydany w połowie lat 90. album „Concert Bobino 1981”. Ba! jedenaście lat temu fani formacji zostali uraczeni koncertowym DVD „Mythes et légendes – Epok IV”, na który także trafiła rozszerzona wersja „Zëss”. Wciąż jednak brakowało zapisu studyjnego. Jego dokonanie wypełnia więc istotną „białą plamę” w twórczości zespołu. Tym bardziej że Vander zarejestrował w końcu ten utwór w takiej formie, w jakiej go wymyślił cztery dekady temu, czyli z udziałem orkiestry symfonicznej. Wymagało to oczywiście wielu zabiegów i odpowiednich aranżacji, czym zajął się przyjaciel Christiana Rémi Dumoulin. Efekt to trzydziestoośmiominutowa kompozycja podzielona na siedem ściśle powiązanych ze sobą części. Otwarcie – pod postacią „Ẁöhm Dëhm Zeuhl Stadium (Hymne au néant)” – jest nastrojowe, ale i mroczne, niepokojące, z chórkiem i akompaniującym mu fortepianem.
Z czasem wyłania się z tego melorecytacja Christiana, momentami przechodząca w śpiew i zespalająca się chórzystami, którzy – to oczywiście żadna dla nich ujma – traktowani są jak kolejny instrument, istotny element oszczędnie akompaniującej w tle orkiestry. Wraz z drugim w kolejności „Da Zeuhl Ẁortz Dëhm Ẁrëhntt (Les forces de l’univers – Les eléments)” zmienia się nieco charakter utworu: gitara basowa z perkusją i rytmicznie grającym fortepianem od tej pory nadają puls całości, a wszyscy pozostali muzycy podporządkowują się temu. Vander z kolei płynnie zmienia języki, przechodząc od francuskiego do kobaïańskiego, gdzieniegdzie pobrzmiewa też niemiecki (jak prawdopodobnie w „Dïwöóhr Spraser (La voix qui parle)”), choć możliwe, że to jednak jest język z obcej planety. Moduluje przy tym odpowiednio głos, niekiedy też, by nie dać zasnąć znużonemu słuchaczowi, podnosi poziom emocji. Nawiązuje przy tym do freejazzowych wokaliz zmarłego dwie dekady temu amerykańskiego awangardowego śpiewaka Leona Thomasa (znanego z płyt solowych, ale także ze współpracy z Pharoah Sandersem). W tych momentach w tle rozbrzmiewają, tworząc znaczący kontrast, bardzo klasyczne smyczki.
W połowie „Streüm Ündëts Ẁëhëm (Pont de l’en-delá)” grupa przypomina sobie jednak o swoich jazzrockowych korzeniach, wchodząc w bliższą interakcję z orkiestrą, niejako zmuszając ją do wyeksponowania, przynajmniej chwilowego, dęciaków – fletu, trąbki i saksofonu. W „Zëss Mahntëhr Kantöhm (Le maître chant)” Christiana wydatnie wspiera wokalnie małżonka, która po jakimś czasie dostępuje zaszczytu wykonania partii solowej, z chórkiem i smyczkami w tle. To najbardziej klimatyczny i urokliwy fragment niełatwej przecież w odbiorze kompozycji. Kończy go powrót do tradycyjnego, znaczonego kombinacjami rytmicznymi fusion. W krótkim, ale dosadnym „Zï Ïss Ẁöss Stëhëm (Vers l’infiniment)” Vander udowadnia, że właściwie pokierowana orkiestra symfoniczna też może zostać zagospodarowana na freejazzową modłę. Ostatni na liście „Dümgëhl Blaö (Glas ultime)” wprowadza stopniowe ukojenie: Simon Goubert odrywa się od sekcji rytmicznej i zupełnie zmienia poetykę, na znacznie delikatniejszą, a subtelny żeński chórek równoważy szorstką męską melorecytację. Prawie czterdziestominutowa podróż dobiega tym samym końca.
Koncert promujący płytę odbył się w Paryżu 26 czerwca tego roku, kiedy to zespół zaprezentował całość „Zëss (Le jour de néant)”, stojąc na jednej scenie z Filharmonikami Paryskimi. To musiał być niezapomniany wieczór dla wielbicieli Magmy, Zeuhlu i „trzeciego nurtu”. Chyba nikt by się nie pogniewał, gdyby za jakiś czas także ten występ ujrzał światło dzienne na płycie CD lub DVD. Tym sposobem fani otrzymaliby oficjalną wersję suity zagranej „na żywo” z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej.
koniec
6 sierpnia 2019
Skład:
Christian Vander – śpiew, melorecytacje, muzyka, słowa
Stella Vander – śpiew
Rudy Blas – gitara elektryczna
Simon Goubert – fortepian
Philippe Bussonnet – gitara basowa
Morgan Ågren – perkusja
Oraz
Orkiestra Filharmoniczna Miasta Praga pod dyrekcją Adama Klemensa
Lucie Šveklová – koncertmistrz
Rémi Dumoulin – orkiestracja
Isabelle Feuillebois – śpiew
Hervé Aknin – śpiew
Julie Vander – śpiew
Sandrine Destefanis – śpiew
Sylvie Fisichella – śpiew
Laura Guarrato – śpiew
Marcus Linon – śpiew

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.