Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Alber Jupiter
‹We Are Just Floating in Space›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWe Are Just Floating in Space
Wykonawca / KompozytorAlber Jupiter
Data wydania1 maja 2019
Wydawca Araki Records
NośnikCD
Czas trwania42:24
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nicolas Terroitin, Jonathan Sonney
Utwory
CD1
1) Intro02:32
2) Flying Turtles07:15
3) Über en colère08:12
4) Martine à la Plage07:15
5) Fangs05:49
6) We Are Just Floating in Space11:21
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Takich dwóch jak my to ze świecą szukać!
[Alber Jupiter „We Are Just Floating in Space” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest ich zaledwie dwóch – basista i bębniarz – ale dzięki różnym efektom, wykorzystywanym zarówno studiu nagraniowym, jak i na koncertach, brzmią jak pełnoprawny zespół. Nazwali się Alber Jupiter i działają pod tą nazwą od mniej więcej dwóch lat. Wydaniem debiutanckiego albumu „We Are Just Floating in Space” uczcili tegorocznego Święto Pracy, choć nic nie wiadomo na temat ich sympatii politycznych.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Takich dwóch jak my to ze świecą szukać!
[Alber Jupiter „We Are Just Floating in Space” - recenzja]

Jest ich zaledwie dwóch – basista i bębniarz – ale dzięki różnym efektom, wykorzystywanym zarówno studiu nagraniowym, jak i na koncertach, brzmią jak pełnoprawny zespół. Nazwali się Alber Jupiter i działają pod tą nazwą od mniej więcej dwóch lat. Wydaniem debiutanckiego albumu „We Are Just Floating in Space” uczcili tegorocznego Święto Pracy, choć nic nie wiadomo na temat ich sympatii politycznych.

Alber Jupiter
‹We Are Just Floating in Space›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWe Are Just Floating in Space
Wykonawca / KompozytorAlber Jupiter
Data wydania1 maja 2019
Wydawca Araki Records
NośnikCD
Czas trwania42:24
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nicolas Terroitin, Jonathan Sonney
Utwory
CD1
1) Intro02:32
2) Flying Turtles07:15
3) Über en colère08:12
4) Martine à la Plage07:15
5) Fangs05:49
6) We Are Just Floating in Space11:21
Wyszukaj / Kup
Krautrock przeżywał swój największy rozkwit w latach 70. ubiegłego wieku. Narodził się w zachodnich Niemczech, rozwijał, choć nie na taką samą skalę, również w Austrii i Szwajcarii, by w następnej dekadzie zostać pochłoniętym przez inne style i gatunki, które nierzadko z niego właśnie wyewoluowały. W naszym stuleciu można jednak dostrzec wzrost zainteresowania krautrockiem – i to nie tylko w jego ojczyźnie. Na całym świecie, włącznie z obiema Amerykami, powstają zespoły, które inspirują się niemiecką muzyką sprzed czterech dekad. Jedną z nich jest francuski duet Alber Jupiter, który tworzą – mieszkający w Rennes i Nantes – basista (i okazjonalnie wokalista) Nicolas Terroitin oraz perkusista Jonathan Sonney. Panowie znają się już co najmniej od dekady; karierę zaczynali bowiem w sekstecie The Fusspot, który, chociaż formalnie istnieje do tej pory, jedyną płytę – EP-kę z pięcioma utworami – wydał w 2011 roku.
Można więc podejrzewać, że działalność w tej łączącej w swojej twórczości wpływy rocka progresywnego i funku formacji nie zabiera im zbyt dużo czasu. Mają go więc wystarczająco na inne projekty. Takie chociażby jak Alber Jupiter, który powołali do życia pod koniec 2017 roku. Nie chcąc powielać stylistycznego wyboru, jaki dokonali wcześniej w The Fusspot, tym razem zwrócili się w stronę psychodelii i spokrewnionego z nią krautrocka. Wśród grup, które są dla nich największą inspiracją, wymieniają działające w Niemczech w latach 70. Neu!, Can i La Düsseldorf, ale także jak najbardziej współczesne japońskie Minami Deutsch (nazwa jak najbardziej znacząca) i Acid Mothers Temple, chilijski Föllakzoid, amerykański The Black Angels oraz australijskie Tame Impala i Pond. Nie oznacza to oczywiście, że od każdego czerpią po równo; fundując swoim potencjalnym słuchaczom tę wyliczankę, wskazują raczej na to, czego można się po nich spodziewać.
Pierwszym przejawem działalności Alber Jupiter był zaprezentowany w styczniu 2018 roku singiel z dwiema, jeszcze bardzo surowo brzmiącymi, kompozycjami: ośmiominutową wersją „We Are Just Floating in Space” oraz „The Run”, która ostatecznie zamieniła się w „Fangs”. Reakcja była jednak na tyle pozytywna, że Nicolas i Jonathan zdecydowali się nie tylko kontynuować działalność w duecie, ale też nagrać pełnowymiarowy album. W listopadzie ubiegłego roku zrobili rekonesans i ostatecznie zdecydowali się na pracę w studiu The Apiary w mieście Laval (w Kraju Loary). Weszli do niego 13 stycznia, a już 20 materiał był gotowy do obróbki. Poza całą masą efektów gitarowych podczas nagrań wykorzystali również sampler Roland SPD-S, dzięki któremu ich brzmienie stało się zdecydowanie bogatsze i bliższe krautrockowym klasykom. Ostatecznie na płytę zatytułowaną „We Are Just Floating in Space” (wydaną przez francuską wytwórnię Araki Records) trafiło – nie licząc introdukcji – pięć pełnoprawnych utworów.
Ale to wcale nie oznacza, że introdukcję można czy też należy pominąć. Tym bardziej że trwa ona dwie i pół minuty, nie jest więc wcale taka krótka, i przybrała postać bardzo niepokojących klawiszowych dźwięków, charakteryzujących się rosnącym napięciem i płynnie przechodzących do pierwszej z właściwych kompozycji – „Flying Turtles”. Tę z kolei otwiera motoryczny pochód basu Terroitina, który wraz z perkusją Sonneya z miejsca wprowadza słuchaczy w hipnotyczny rytm. Smutek miesza się z lękiem, potęgowanym jeszcze przez zapętlony motyw gitary. To zresztą kolejny charakterystyczny element stylu Francuzów, tym razem wiążący ich z tradycją post-rocka – modulowanie barwy dźwięków (za sprawą przetworników) i liczne repetycje. Zmienia się to dopiero w drugiej części numery, kiedy to po planowanym wyciszeniu Nicolas i Jonathan uderzają ze zdwojoną siłą, nie stroniąc przy tym od punkowej zadziorności (vide sprzężona gitara basowa) i noise’owego brudu.
Niewiele różni się od swojego poprzednika także trzeci na liście „Über en colère”, który zaczyna się niemal tak samo, jak „Flying Turtles”. Tyle że jest jeszcze bardziej jednostajny, jeśli chodzi o rytm, i monotonny w kontekście sposobu na budowanie nastroju. Z czasem jednak i on ewoluuje, a dzięki samplom w tle pojawiają się brzmienia klawiszowe, jak i barwy przypominające ludzki głos. Terroitin z kolei, wykorzystując efekty gitarowe, buduje iście postrockową ścianę dźwięków. W „Martine à la Plage” duet poczyna sobie znacznie energiczniej, ochoczo korzystając z przesterów i dzięki elektronicznym zabawkom generując mnóstwo noise’owych zgrzytów i szumów. Choć trafia się i taki moment, kiedy mamy do czynienia z czystym brzmieniem sekcji rytmicznej. „Fangs”, które wyewoluowało ze znanego już wcześniej „The Run”, to najbardziej dynamiczny fragment albumu, z jednej strony kojarzący się z punkową zadziornością z czasów, kiedy gatunek ten dopiero się rodził (w drugiej połowie lat 70.), z drugiej – z minimalistycznym, elektronicznym krautrockiem spod znaku Neu!.
Zamykający płytę tytułowy „We Are Just Floating in Space” to prawdziwe opus magnum debiutu Alber Jupiter. Nie tylko z tego powodu, że trwa ponad jedenaście minut. Chodzi o całokształt, to jest – w pierwszej części – nastrojową i zwyczajnie piękną melodię, zagraną w sposób niezwykle wciągający i uzależniający, w drugiej natomiast – przydany jej rozmach i przestrzeń, które sprawiają, że pod słuchaczem zaczynają uginać się kolana. Największe wrażenie robi monumentalna wręcz gitara, która swą potęgą dosłownie przygważdża do muru. Ostatnie minuty prowadzą do wyciszenia, choć zaskoczeniem może być fakt, że Terroitin i Sonney osiągają ten efekt, wykorzystując przede wszystkim pogłosy i przestery. Jakby nasłuchali się końcówki przejmującego „Délivrance” z albumu „Shelter” (2014) nagranego przez ich rodaków z Alcest. Swoją drogą ciekawe, dlaczego panowie z Alber Jupiter nie wymieli zespołu Stéphane’a Pauta jako jednego ze źródeł swych inspiracji.
koniec
15 sierpnia 2019
Skład:
Nicolas Terroitin – gitara basowa, śpiew (5)
Jonathan Sonney – perkusja, sampler Roland SPD-S

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.